Napisałam, że pilne, ponieważ jestem poważnie zaniepokojona, a mój wet juz zamknięty.
Właśnie wróciłam ze szczepienia kota preparatem FEL-O-Vax i nie wiem, co się dzieje. To już drugie szczepienie mojego kociaka i po pierwszym nie było żadnych takich objawów. Kot siedzi tam, gdzie się go posadzi i miauczy. Nawet do ukochanego jedzonka nie podbiegnie. Sprawdziłam, że może przejść ze dwa-trzy kroki i dalej siada albo się kładzie. Wygląda tak, jakby coś mu było z tylnymi łapkami, bo jak leży, to ma je tak jakoś wyciągnięte z boku, a nie pod sobą,, jak przednie. Jak siedzi, to te tylne też jakoś tak szeroko po bokach rozstawione.
Bardzo proszę o info, czy to może być tymczasowa reakcja po szczepieniu czy może coś się dzieje poważnego. Mój zaprzyjaźniony wet przyjmuje od godz. 9.00 do 11.00., ale jak trzeba to znajdę innego.
PO SZCZEPIENIU! PILNE!
julises, dopiero tu weszłam
Mam nadzieję, że jednak byłaś u weta i już wszystko dobrze. Po szczepieniu kot może źle się czuć nawet przez parę godzin, być apatyczny i nie chcieć jeść. Ale zdarzają sie też uczulenia na jakiś składnik szczepionki (oby to nie przytrafiło się Twojmu kotu bo to strasznie niebezpieczne). Dlatego jak tylko coś niepokojącego się dzieje, to trzeba iść do weta.
Napisz jak się czuje kicio.
Mam nadzieję, że jednak byłaś u weta i już wszystko dobrze. Po szczepieniu kot może źle się czuć nawet przez parę godzin, być apatyczny i nie chcieć jeść. Ale zdarzają sie też uczulenia na jakiś składnik szczepionki (oby to nie przytrafiło się Twojmu kotu bo to strasznie niebezpieczne). Dlatego jak tylko coś niepokojącego się dzieje, to trzeba iść do weta.
Napisz jak się czuje kicio.
Wielkie dzięki Amiko za zainteresowanie.
U weta ostatecznie nie byłam, bo zauważam poprawę. Doszłam do wniosku, że jeśli do jutra Lucy całkowicie nie wydobrzeje to pokaże ją specjaliście, do którego mam zaufanie.
Kicia zaczęła chodzić. co prawda nie ma mowy o skokach, lecz porusza się raczej bez problemu. Na razie nie je.
Nie wiem czy może jestem przewrażliwiona, lecz wydaje mi się, że ma trochę dziwne oczy, taki lekki wytrzeszczyk i jakoś się tak niespokojnie rozgląda dookoła siebie, jakby obserwowała latającą muchę, ale nic dokoła nie ma. Może źle widzi?
Poza tym pomiaukuje od czasu do czasu, ale jest ogromna różnica, bo pierwsze 2 godziny miauczała bez przerwy.
Trochę mi to przypomina mnie samą, jak dostałam w siedzenie serię Zinacefu, po którym sztywniał mi odwłok i cała noga .
Może u niej jest podobnie, tylko okazuje to po kociemu.
W końcu my ludzie też różnie reagujemy na ból i lekarstwa.
Cóż mam nadzieje, że to tylko falszywy alarm, bo serce u mnie miękkie na widok cierpienia zwierzątka i może bardziej to przeżywam, niż trzeba
U weta ostatecznie nie byłam, bo zauważam poprawę. Doszłam do wniosku, że jeśli do jutra Lucy całkowicie nie wydobrzeje to pokaże ją specjaliście, do którego mam zaufanie.
Kicia zaczęła chodzić. co prawda nie ma mowy o skokach, lecz porusza się raczej bez problemu. Na razie nie je.
Nie wiem czy może jestem przewrażliwiona, lecz wydaje mi się, że ma trochę dziwne oczy, taki lekki wytrzeszczyk i jakoś się tak niespokojnie rozgląda dookoła siebie, jakby obserwowała latającą muchę, ale nic dokoła nie ma. Może źle widzi?
Poza tym pomiaukuje od czasu do czasu, ale jest ogromna różnica, bo pierwsze 2 godziny miauczała bez przerwy.
Trochę mi to przypomina mnie samą, jak dostałam w siedzenie serię Zinacefu, po którym sztywniał mi odwłok i cała noga .
Może u niej jest podobnie, tylko okazuje to po kociemu.
W końcu my ludzie też różnie reagujemy na ból i lekarstwa.
Cóż mam nadzieje, że to tylko falszywy alarm, bo serce u mnie miękkie na widok cierpienia zwierzątka i może bardziej to przeżywam, niż trzeba
Cieszę się, że kicia czuje się lepiej. Dodam, że niektóre koty po szczepieniu mogą miec podwyższoną temperaturę.
Przestraszyłam się o Lucy, bo czytałm o przypadkach wstrząsów anafilaktycznych po podaniu FEL-O-Vax'u (nawet śmiertelnych). Ja sama przeżyłam coś takiego, moja poprzednia kotka dostała go po otrzymaniu antybiotyku. Wtedy udało się ją uratować tylko dlatego, że bardzo szybko wróciłam z nią do lecznicy. Nikomu nie życzę takich doświadczeń. Zaczęło się od niewielkich wymiotów. a niedługo po tym to małe kociątko, zrobiło się jak szmatka, przelewało się przez ręce a ja co chwilkę wstrząsałam nią, aby całkiem nie straciła przytomności. Nawet nie wiem jak dojechaliśmy do lecznicy (ok. 5 min), ale zdążyliśmy. Od tamtej pory zawsze z lękiem przeżywam każdy zastrzyk u moich kotów.
Moje obecne koty dostały szczepionkę Purevax i nie miały absolutnie żadnych ubocznych objawów.
Trzymam kciuki za Lucy, niech szybko zacznie znowu brykać
Przestraszyłam się o Lucy, bo czytałm o przypadkach wstrząsów anafilaktycznych po podaniu FEL-O-Vax'u (nawet śmiertelnych). Ja sama przeżyłam coś takiego, moja poprzednia kotka dostała go po otrzymaniu antybiotyku. Wtedy udało się ją uratować tylko dlatego, że bardzo szybko wróciłam z nią do lecznicy. Nikomu nie życzę takich doświadczeń. Zaczęło się od niewielkich wymiotów. a niedługo po tym to małe kociątko, zrobiło się jak szmatka, przelewało się przez ręce a ja co chwilkę wstrząsałam nią, aby całkiem nie straciła przytomności. Nawet nie wiem jak dojechaliśmy do lecznicy (ok. 5 min), ale zdążyliśmy. Od tamtej pory zawsze z lękiem przeżywam każdy zastrzyk u moich kotów.
Moje obecne koty dostały szczepionkę Purevax i nie miały absolutnie żadnych ubocznych objawów.
Trzymam kciuki za Lucy, niech szybko zacznie znowu brykać
Po przeczytaniu opisu jakie mogą być "skutki uboczne" po podaniu szczepionki jestem przerażona.
Po niedzieli wybieram się z moim maluchem na pierwsze szczepienie i do tej chwili nie denerwowałam się, ale teraz zaczynam się obawiać.
Czy często są takie niemiłe reakcje na szczepionkę??
Przyznam się, że mało odpowiedzialne to było, ale moja poprzednia kicia nie była nigdy szczepiona.
Obecnej chce zapewnić jak najlepsze warunki, więc oczywiście będzie szczepiona . Ale lekki stresik to teraz mam.
Po niedzieli wybieram się z moim maluchem na pierwsze szczepienie i do tej chwili nie denerwowałam się, ale teraz zaczynam się obawiać.
Czy często są takie niemiłe reakcje na szczepionkę??
Przyznam się, że mało odpowiedzialne to było, ale moja poprzednia kicia nie była nigdy szczepiona.
Obecnej chce zapewnić jak najlepsze warunki, więc oczywiście będzie szczepiona . Ale lekki stresik to teraz mam.
Z Lucy już wszystko w porządku
Apetycik wrócił, tygrysie skoki również, pomiaukiwanie się skończyło.
Nawet charakterek jakby futrzakowi złagodniał, bo wcześniej nie bardzo chciała mnie słuchać i gdy sie kładłam spać, to wskakiwała na mnie, łaziła z miejsca na miejsce i głośno mlaskając ciapkala mi pościel. Żadne perswazje nie skutkowały, tak że musiałam przed nią zamykać sypialnię, co skutkowało porannym koncercikiem od ok. 4.00 rano, bo kicia tęskniła za pańcią.
Od piątku jakby ręką odjął: kocina grzecznie zwija się w nogach łóżka i rozkosznie mruczy mi do snu
Może jej tak już zostanie
Odośnie pytań.
Amiko, nie wiem, czy ma to jakieś znaczenie, ale szczepionka została podana jakoś tak w środek grzbietu, bo wet kazał mi trzymać skore na karku i przy ogonku i wkłuwal się pomiędzy.
Do Annie.
Rozumiem Twoje zaniepokojenie.
Teraz już jestem na luzaku, ale w piątek wcale mi nie bylo do śmiechu. Dobrze że tak się skończyło. Na drugi raz bym wiedziała, że te objawy miną. Mimo to sytuacja do przyjemnych nie należy, gdy się widzi, że takie małe futerko cierpi.
Jeśli zaś chodzi o szczepienia, to jestem pewna, że warto. W końcu chcielibyśmy swoich pupili uchronić od cierpień związanych z chorobami, Wspomnę także o czynniku ekonomicznym. Gdy zachorują, koszty będą dużo wyższe niż szczepionka.
Nie wiem, czy zaglądałaś na mój inny wątek:
http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.p ... c&start=15
Tam ATA naświetliła sytuację i wyjaśnilo się, że reakcje kici mogą zależeć od rodzaju szczepionki. Ja teraz bedę wiedziała już o jaka prosić weta, a przed tą, ktorą podano mojej kici - przestrzegam.
Apetycik wrócił, tygrysie skoki również, pomiaukiwanie się skończyło.
Nawet charakterek jakby futrzakowi złagodniał, bo wcześniej nie bardzo chciała mnie słuchać i gdy sie kładłam spać, to wskakiwała na mnie, łaziła z miejsca na miejsce i głośno mlaskając ciapkala mi pościel. Żadne perswazje nie skutkowały, tak że musiałam przed nią zamykać sypialnię, co skutkowało porannym koncercikiem od ok. 4.00 rano, bo kicia tęskniła za pańcią.
Od piątku jakby ręką odjął: kocina grzecznie zwija się w nogach łóżka i rozkosznie mruczy mi do snu
Może jej tak już zostanie
Odośnie pytań.
Amiko, nie wiem, czy ma to jakieś znaczenie, ale szczepionka została podana jakoś tak w środek grzbietu, bo wet kazał mi trzymać skore na karku i przy ogonku i wkłuwal się pomiędzy.
Do Annie.
Rozumiem Twoje zaniepokojenie.
Teraz już jestem na luzaku, ale w piątek wcale mi nie bylo do śmiechu. Dobrze że tak się skończyło. Na drugi raz bym wiedziała, że te objawy miną. Mimo to sytuacja do przyjemnych nie należy, gdy się widzi, że takie małe futerko cierpi.
Jeśli zaś chodzi o szczepienia, to jestem pewna, że warto. W końcu chcielibyśmy swoich pupili uchronić od cierpień związanych z chorobami, Wspomnę także o czynniku ekonomicznym. Gdy zachorują, koszty będą dużo wyższe niż szczepionka.
Nie wiem, czy zaglądałaś na mój inny wątek:
http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.p ... c&start=15
Tam ATA naświetliła sytuację i wyjaśnilo się, że reakcje kici mogą zależeć od rodzaju szczepionki. Ja teraz bedę wiedziała już o jaka prosić weta, a przed tą, ktorą podano mojej kici - przestrzegam.
Ludzie, a czego wy po szczepieniu oczekujecie? Zapomnieliście jak was szczepiono? Pies/kot może szczepienie odchorować, może mieć gorączkę, może mieć bóle mięśniowe itd. itd.
Julises, każdy kot reaguje inaczej na szczepienie i niewykluczone, że inny po tej samej, którą dostało Twoje futro czuł by się dobrze - ja bym jej tak od razu nie skleślała. Zwłaszcza, że to złe samopoczucie - gorączka, brak apetytu, ogólne rozbicie to też sprawka Chlamydiozy, która jest i w "czwórce" i "piątce". Zresztą w przypadku kotów wychodzących nie ma wyboru - kot powinien dostać szczepionkę z białaczką bo łatwo może się nią zarazić. Jestem tylko ciekawa ilu wetów przestrzega zalecenia, żeby szczepionki z białaczką podawać w nogę a nie w kark, ze względu na niebezpieczeństwo powstania mięsaka poszczepiennego? I ilu robi wcześniej test Elisa? Przy szczepieniu kotów wszystkich moich znajomych tego nie przestrzegano
Ostatnio zmieniony 29 lipca 2007, 17:20 przez ATA, łącznie zmieniany 1 raz.
julises wielkie dzięki Od razu zobaczyłam na ten drugi wątek i opis Aty o szczepionkach.
Dobrze, że Twoja Lucy już doszła do siebie.
Ja chyba poczekam w takim razie do piątku, żebym mogła mieć moją Lunkę na oku po tym szczepieniu.
Dobrze, że Twoja Lucy już doszła do siebie.
Ja chyba poczekam w takim razie do piątku, żebym mogła mieć moją Lunkę na oku po tym szczepieniu.
No cóż, myślę, że oczekiwać trochę jednak można.
Chociażby tego, że wet poinformuje o ew. możliwej reakcji poszczepiennej oraz o tym, co jest normą, a co powinno zaniepokoić właściciela i zmobilizować do ponownego odwiedzenia kliniki. W końcu tak jak już pisano na tym forum zdarzają sie przypadki, że dany specyfik po prostu zwierzakowi nie służy i może się historia skończyć tragicznie. Zresztą skoro płacę za prywatną wizytę, to mam prawo oczekiwać, że wet zrobi coś więcej nic wkłucie igły.
Ponadto sądzę, że skoro są różne rodzaje szczepionek, które maja różne skutki uboczne, to do mnie powinna należeć decyzja czy płacę 75 zł za lepszą, czy 45 zł za gorszą (albo po prostu taka samą, ale gorzej tolerowaną przez zwierzę) szczepionkę.
Co do porównania do naszych ludzkich reakcji na szczepienie to sądzę, że przedstawiona przez Gościa interpretacja jest co najmniej dziwna.
Jestem matką i osobiście uczestniczyłam i zwalczałam ew. skutki co najmniej kilkunastu szczepień swoich pociech (cóż, wyszedł na jaw mój sędziwy wiek ). Jednak o możliwych skutkach ubocznych zawsze byłam informowana na zapas. żadne z dzieciaków zresztą nigdy nie traciło mi czucia w nogach, nie dostawało oczopląsu ani nie płakało bez przerwy przez 2 godziny. Chyba że ktoś uważa, że jeśli chodzi o zwierzę, to tak naprawdę to tylko zwierzę i nie ma co się przejmować jego cierpieniem
Sądzę, że to jak traktujemy zwierzęta mówi wiele o nas, jako o ludziach. A skoro już zaopiekowaliśmy sie futerkiem, to jesteśmy za nie podwójnie odpowiedzialni, bo to była nasza decyzja, a zwierzątko, mimo ze było pozbawione prawa wyboru, kocha nas z całej siły swego małego serduszka
Chociażby tego, że wet poinformuje o ew. możliwej reakcji poszczepiennej oraz o tym, co jest normą, a co powinno zaniepokoić właściciela i zmobilizować do ponownego odwiedzenia kliniki. W końcu tak jak już pisano na tym forum zdarzają sie przypadki, że dany specyfik po prostu zwierzakowi nie służy i może się historia skończyć tragicznie. Zresztą skoro płacę za prywatną wizytę, to mam prawo oczekiwać, że wet zrobi coś więcej nic wkłucie igły.
Ponadto sądzę, że skoro są różne rodzaje szczepionek, które maja różne skutki uboczne, to do mnie powinna należeć decyzja czy płacę 75 zł za lepszą, czy 45 zł za gorszą (albo po prostu taka samą, ale gorzej tolerowaną przez zwierzę) szczepionkę.
Co do porównania do naszych ludzkich reakcji na szczepienie to sądzę, że przedstawiona przez Gościa interpretacja jest co najmniej dziwna.
Jestem matką i osobiście uczestniczyłam i zwalczałam ew. skutki co najmniej kilkunastu szczepień swoich pociech (cóż, wyszedł na jaw mój sędziwy wiek ). Jednak o możliwych skutkach ubocznych zawsze byłam informowana na zapas. żadne z dzieciaków zresztą nigdy nie traciło mi czucia w nogach, nie dostawało oczopląsu ani nie płakało bez przerwy przez 2 godziny. Chyba że ktoś uważa, że jeśli chodzi o zwierzę, to tak naprawdę to tylko zwierzę i nie ma co się przejmować jego cierpieniem
Sądzę, że to jak traktujemy zwierzęta mówi wiele o nas, jako o ludziach. A skoro już zaopiekowaliśmy sie futerkiem, to jesteśmy za nie podwójnie odpowiedzialni, bo to była nasza decyzja, a zwierzątko, mimo ze było pozbawione prawa wyboru, kocha nas z całej siły swego małego serduszka
Anne!Annie pisze:julises wielkie dzięki Od razu zobaczyłam na ten drugi wątek i opis Aty o szczepionkach.
Dobrze, że Twoja Lucy już doszła do siebie.
Ja chyba poczekam w takim razie do piątku, żebym mogła mieć moją Lunkę na oku po tym szczepieniu.
Myślę, że z tym piątkiem to bardzo dobry pomysł.
Oczywiście mam nadzieję, że Twoja Lunka przejdzie szczepienie bezboleśnie, ale zawsze to lepiej mieć na kicię oko. Nie ma to jak delikatne ręce kochanej pańci.
Jeśli finanse nie są dla Ciebie problemem, szczerze poleciłabym właśnie ten Fel-O-Vax 5, który, jak pisała ATA, lepiej znoszą futrzaczki.
Wiadomo jednak, że 30 zl piechotą nie chodzi i czasami trzeba się zdecydować na tańsze rozwiązania. zresztą może właśnie Twoja kicia to twardziel i nawet nie mrugnie powieką
Trzymamy razem z Lucy kciuki za Twoja Lunkę.
Powodzenia w piatek
Masz ATO rację
Chociaż mi vet mówił, że ponoć lepiej od razu zaaplikować te z białaczką, bo to niby nie wiadomo, co się może wydarzyć w ciągu dwóch lat
Moja Lucy teoretycznie też kontaktu ze zwierzakami nie ma, bo wyjeżdżamy z nią jedynie na taką rekreacyjna działkę, na której może się wyhasać, a że jest ogrodzona, to żadna obca łapa nie ma prawa tam postać.
Nastraszył mnie jednak, że do kontaktu może dojść nawet w klinice, albo może za rok dojdę do wniosku, że zamiast wozić kicię w transporterze, lepiej mi będzie przyprowadzić ją do niego na smyczy i bliskie spotkanie gotowe, bo niby nie będę z kijem innych zwierzaków odganiać .
Chociaż, jak się zastanowię, to może chciał mnie po prostu naciągnąć na droższy preparat
W końcu początkująca kociara jestem i każdy kit można mi wcisnąć, a po tym, jak wykupowałam pół sklepu dla chomika i koszatniczek wiedział, że na zwierzakach nie oszczędzam.
Chociaż mi vet mówił, że ponoć lepiej od razu zaaplikować te z białaczką, bo to niby nie wiadomo, co się może wydarzyć w ciągu dwóch lat
Moja Lucy teoretycznie też kontaktu ze zwierzakami nie ma, bo wyjeżdżamy z nią jedynie na taką rekreacyjna działkę, na której może się wyhasać, a że jest ogrodzona, to żadna obca łapa nie ma prawa tam postać.
Nastraszył mnie jednak, że do kontaktu może dojść nawet w klinice, albo może za rok dojdę do wniosku, że zamiast wozić kicię w transporterze, lepiej mi będzie przyprowadzić ją do niego na smyczy i bliskie spotkanie gotowe, bo niby nie będę z kijem innych zwierzaków odganiać .
Chociaż, jak się zastanowię, to może chciał mnie po prostu naciągnąć na droższy preparat
W końcu początkująca kociara jestem i każdy kit można mi wcisnąć, a po tym, jak wykupowałam pół sklepu dla chomika i koszatniczek wiedział, że na zwierzakach nie oszczędzam.
Tutaj też muszę to sprostować. Nie twierdziłam, że futrzaki lepiej znoszą Fel-0-Vax V, chociaż uważam że to bardzo dobra szczepionka i godna polecenia (według wielu wetów najskuteczniejsza). Napisałam że i po Fel-0-Vax V i tym Lv-K kotka szefa czuła się gorzej niż mój po szczepionkach bez białaczki (Fel-0-Vax IV). Nie wynikało z tego, że którąś z tych dwóch szczepionek z białaczką uważam za lepiej tolerowaną przez kotów. Myślę, że to wszystko zależy od indywidualnych reakcji futrzaków na szczepionki i nie ma tu reguły. Za powstałe zamieszanie przepraszam - nie było zamierzone, widocznie niezbyt precyzyjnie się wyraziłamjulises pisze:Jeśli finanse nie są dla Ciebie problemem, szczerze poleciłabym właśnie ten Fel-O-Vax 5, który, jak pisała ATA, lepiej znoszą futrzaczki.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości