Witam,
Kociak 6cio tygodniowy ma szmery w lewym oskrzelu (zachłyśnięcie) Waga 597g. Mam pytanie, jaką dawkę jednorazowo powinien dostać w zastrzyku Ceporexu i przez ile dni codziennie powienien dostawać zastrzyk, czy też podawać do skutku?
Kociak był już zalany jak miał trzy dni, zachłysnął się mlekiem, dostawał właśnie Ceporex, przeszło. Teraz znowu problemy
Ja wiem, że leczenie nie przez forum, ale "mój" wet jest obecnie niedostępny, do najbliższego nie mam zaufania, a tylko ten obecnie może przyjeżdżać i podawać zastrzyk. Jednakże muszę znać dawkę, bo poprzednio chciał podać na oko. Do innych lecznic mam kilkanaście kilometrów, a wiadomo, że tak małego, chorego, nieszczepionego kociaka strach wieźć.
Pozdrawiam,
Ola M.
Ceporex - Dawkowanie
Dziewczyno, pofatyguj się do lekarza. W Warszawie wetów zabrakło? Przepraszam, ale jako hodowca powinnaś trochę odpowiedzialniej postępować . W głowie mi się nie mieści, jak możesz zadawać takie pytania, tu, na forum.
Przecież to małe kocię, bardzo łatwo przedawkować. To antybiotyk, więc tym bardziej uważaj, bo stracisz kota.
Przecież to małe kocię, bardzo łatwo przedawkować. To antybiotyk, więc tym bardziej uważaj, bo stracisz kota.
Żarujesz Myślisz, że nie byłam z kociakiem u weta? Przeczytaj raz jeszcze, co napisałam. Myślisz, że jak to zdiagnozowałam, telepatycznie? Diagnoza jest, mój wet aktualnie niedostępny, nie mam info, jaką dawkę ceporexu ma inny wet podać wieczorem, a nie mam do niego zaufania. Ale fakt - ja nie dopilnowałam, bo mam zapisany ceporex, a nie mam jaka dawka.Anonymous pisze:Dziewczyno, pofatyguj się do lekarza. W Warszawie wetów zabrakło? Przepraszam, ale jako hodowca powinnaś trochę odpowiedzialniej postępować . W głowie mi się nie mieści, jak możesz zadawać takie pytania, tu, na forum.
Przecież to małe kocię, bardzo łatwo przedawkować. To antybiotyk, więc tym bardziej uważaj, bo stracisz kota.
Chyba wiesz, czym grozi jeżdzenie z takim kociakiem po kilku lecznicach, zanim nie znajdę dobrego weta. Z jednym z kociaków byłam już u nieznanego mi, aczkolwiek polecanego weta. Nie będę komentować.
Jestem niestety spod Warszawy i to od niedawna ...
EDIT: wiem właśnie, że to antybiotyk i że łatwo przedawkować, dlatego pytam w kilku miejscach, zanim pozwolę, aby wet, którego nie znam podał.
Nie komentuję nawet. Tak wyglądają właśnie hodowcy w PL, takie są hodowle. Wiesz, ja tam gdzie mieszkam mam namiary na kilku lekarzy, a mój wet jest zawsze pod telefonem. I napewno nie pozwoliłby mi na podawanie sobie leków ot tak, a ja nie pozostawiłabym zdrowia moich szczeniąt forum internetowemu.
Nie dziwię się, że nie masz jeszcze zarezerwowanych kociąt, ja będę twoją hodowlę odradzać.
Nie dziwię się, że nie masz jeszcze zarezerwowanych kociąt, ja będę twoją hodowlę odradzać.
Wiesz, zastanów się, jeśli kogoś oskarżasz, spytaj jaka jest sytuacja.
Bardzo dużą przykrość mi sprawiasz swoimi posądzeniami. Z tym miotem od urodzenia są duże problemy. Właściwie nie ma dnia, żeby nie był u mnie wet, albo, żebym ja nie jechała do weta (nie wiem, jak jest ze szczeniętami, ale dla kociąt taka jazda jest bardzo niebezpieczna). 24 godziny na dobę siedzę z kociakami i pilnuję, nie mogę im nawet zostawić pić w misce, muszę pilnować jak piją z lyżeczki. I tak i dzień i noc.
Miałam kilku wydawało się dobrych wetów (polecanych przez hodowców), jednak problemy tego miotu zweryfikowały ich kwalifikacje. Dzwoniłam do kilku porządnych lecznic, mam mniej więcej rozeznanie co do dawki, ale cenię lekarzy z Krakvetu i chciałabym poznać też ich opinię.
A mój wet wyjechał, umawiałam się w razie czego na kontakt telefoniczny, ale chyba zwyczajnie jest chyba poza zasięgiem, nie wiem, na razie nie mogę się dodzwonić. Dziś kociak ma dostać kolejną dawkę wolę się dowiedzieć wcześniej jaką, na wypadek, gdybym mojego weta nie złapała.
Strona jest nieaktualna, nie mam siły na razie jej robić. Może w przyszłym tygodniu...
Bardzo dużą przykrość mi sprawiasz swoimi posądzeniami. Z tym miotem od urodzenia są duże problemy. Właściwie nie ma dnia, żeby nie był u mnie wet, albo, żebym ja nie jechała do weta (nie wiem, jak jest ze szczeniętami, ale dla kociąt taka jazda jest bardzo niebezpieczna). 24 godziny na dobę siedzę z kociakami i pilnuję, nie mogę im nawet zostawić pić w misce, muszę pilnować jak piją z lyżeczki. I tak i dzień i noc.
Miałam kilku wydawało się dobrych wetów (polecanych przez hodowców), jednak problemy tego miotu zweryfikowały ich kwalifikacje. Dzwoniłam do kilku porządnych lecznic, mam mniej więcej rozeznanie co do dawki, ale cenię lekarzy z Krakvetu i chciałabym poznać też ich opinię.
A mój wet wyjechał, umawiałam się w razie czego na kontakt telefoniczny, ale chyba zwyczajnie jest chyba poza zasięgiem, nie wiem, na razie nie mogę się dodzwonić. Dziś kociak ma dostać kolejną dawkę wolę się dowiedzieć wcześniej jaką, na wypadek, gdybym mojego weta nie złapała.
Strona jest nieaktualna, nie mam siły na razie jej robić. Może w przyszłym tygodniu...
Dzięki, Amika. Kciuki bardzo potrzebne.
Poród był bardzo ciężki (już były przygotowania do cesarki). Kotka odrzuciła kociaki po porodzie, karmienie było na siłę - co dwie godziny zanoszenie kotki do porodówki, przytrzymywanie jej, żeby kociaki się najadły (ale to było lepsze, skoro miała pokarm od karmienia z butelki). Sprawy toaletowe załatwiałam ja i babcia kociaków (na szczęście zaopiekowała się maluchami). Maluchy musiały być pod stałą opieką weta, inaczej pewnie by nie przeżyły. Tyle ile mnie to kosztowało - nie pieniędzy, tylko stresu, emocji, łez - to tylko ja wiem. Straciliśmy jednego kociaka, mój błąd, nie zaufałam mojemu wetowi, tylko zwróciłam się do ponoć najlepszego weta od maluchów w Warszawie. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
Teraz pięć razy sprawdzam, zanim jakiś lek zostanie podany kotom. I za każdym razem się boję.
Poród był bardzo ciężki (już były przygotowania do cesarki). Kotka odrzuciła kociaki po porodzie, karmienie było na siłę - co dwie godziny zanoszenie kotki do porodówki, przytrzymywanie jej, żeby kociaki się najadły (ale to było lepsze, skoro miała pokarm od karmienia z butelki). Sprawy toaletowe załatwiałam ja i babcia kociaków (na szczęście zaopiekowała się maluchami). Maluchy musiały być pod stałą opieką weta, inaczej pewnie by nie przeżyły. Tyle ile mnie to kosztowało - nie pieniędzy, tylko stresu, emocji, łez - to tylko ja wiem. Straciliśmy jednego kociaka, mój błąd, nie zaufałam mojemu wetowi, tylko zwróciłam się do ponoć najlepszego weta od maluchów w Warszawie. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
Teraz pięć razy sprawdzam, zanim jakiś lek zostanie podany kotom. I za każdym razem się boję.
Udało się dodzwonić - kamień z serca Niepotrzebnie panikowałam, informacja o dawce uzyskana z innych źródeł potwierdzona
Uciekam - jeśli jeszcze Gość lub ktokolwiek inny miałby jakieś pytania lub wątpliwości, kontakt do mnie jest na stronie.
Uciekam - jeśli jeszcze Gość lub ktokolwiek inny miałby jakieś pytania lub wątpliwości, kontakt do mnie jest na stronie.