Kanczyl srebrnogrzbiety, powszechnie znany jako myszojeleń, to malutki ssak kopytny z rodziny kanczylowatych. W Polsce swoją popularność zyskał głównie ze względu na piosenkę, która mówi o „najmniejszym przeżuwaczu świata, zagrożonym wyginięciem”. Wszystko to okazuje się jednak jak najbardziej prawdziwe, gdyż kanczyl srebrnogrzbiety od niemal 30 lat uznawany był za gatunek wymarły.
Na chwilę obecną myszojeleń wciąż pozostaje prawie całkowicie nieznanym stworzeniem. Zwierzątka te unikają bowiem ludzi, pozostając w ukryciu przez długie lata, przez co dokładne zapoznanie się ze zwyczajami gatunku, które mają miejsce w jego naturalnym środowisku, jest niezwykle utrudnione.
„Najmniejszy przeżuwacz świata” to niezwykle urocze, a zarazem fascynujące zwierzątko. Zdecydowanie warto więc poświęcić odrobinę czasu na zapoznanie się z historią gatunku, a także najważniejszymi udokumentowanymi cechami myszojelena.
Spis treści
Myszojeleń – historia
Do rodziny kanczylowatych zaliczane są trzy odrębne rodzaje, w tym wodnokanczyl afrykański, kanczylek oraz kanczyl. Myszojeleń należy do ostatniej odmiany, przy czym na obszarach południowo-wschodniej Azji wyróżniane są także inne gatunki kanczyli, jak chociażby jawajskie lub ciemne.
Kanczyl srebrnogrzbiety (łac. Tragulus versicolor – „koziołek zmiennobarwny”) po raz pierwszy został opisany w 1910 roku, za sprawą brytyjskiego zoologa Oldfielda Thomasa. Badacz zajmował się systematyzowaniem ssaków, a myszojelenia napotkał podczas eksplorowania obszarów przy mieście Nha Trang w Wietnamie, czyli ojczyźnie gatunku.
Te drobne ssaki zdecydowanie nie przepadają jednak za towarzystwem ludzi, dlatego też skutecznie uciekają przed ich wzrokiem. Po odkryciu Thomasa wzmianki o myszojeleniach były niemal całkowicie niezauważalne, aż do roku 1990. Wówczas, jak powszechnie zakładano, spostrzeżony został ostatni przedstawiciel gatunku. Po tym wydarzeniu wietnamskiego kanczyla uznano za wymarłego.
Wszystko zmieniło się jednak w roku 2019, czyli po upływie niemal 30 lat. Grupa badaczy pod kierownictwem An Nguyena od pewnego czasu uzyskiwała bowiem informacje mówiące o tym, że pojedyncze osobniki z gatunku myszojeleni były obserwowane przez mieszkańców Nha Trang. Lokalna ludność donosiła, że kanczyl srebrnogrzbiety wcale nie wymarł, a jedynie skutecznie ukrywa się w tamtejszych lasach. Badacze zdecydowali się więc na ustawienie kamer-pułapek, licząc na to, że sprzęty będą w stanie sfotografować zwierzątka i dowieść, że gatunek ma się dobrze. Ku zaskoczeniu niemal całego świata, pomysł naukowców okazał się strzałem w dziesiątkę. Myszojelenie zostały wówczas sfotografowane ponad tysiąc razy, co stanowiło potwierdzenie wszelkich donosów.
Dlaczego kanczyle wietnamskie tak długo się ukrywały?
Choć spektakularny powrót myszojeleni dla wielu okazał się zaskoczeniem, wśród bezpośrednich przyczyn takiego stanu rzeczy widnieje nic innego, jak działalność człowieka. W wyniku urbanizacji i industrializacji naturalnego środowiska kanczyli srebrnogrzbietych, stworzenia te zostały zmuszone do ucieczki w bezpieczniejsze obszary. Osiedliły się więc w gęstych i rzadko odwiedzanych lasach, gdzie kontakt z ludźmi został ograniczony do absolutnego minimum.
Fakt, że pomimo starań gatunku, człowiek i tak zdołał go wyśledzić, ma zarówno pozytywne, jak i negatywne aspekty. Z jednej strony przyrodnicy planują bowiem opracować szczegółowy plan, który umożliwi pełną ochronę myszojeleni przed szkodliwym wpływem ludzi. Niestety, ojczyzna kanczyla srebrnogrzbietego to jedno z najszybciej rozwijających się państw świata. W związku z prężnie funkcjonującą gospodarką, zapotrzebowanie na obszary pod budowę miast, fabryk, a nawet nowych dróg, stale się powiększa. Jeśli więc władze kraju nie podejmą pewnych decyzji, mających na celu ochronę gatunku, który już raz został przecież uznany za wymarły, przyszłość tych maleńkich ssaków wciąż będzie stała pod znakiem zapytania.
Myszojeleń – wygląd ssaka
Kanczyl srebrnogrzbiety to najmniejszy istniejący ssak parzystokopytny. Choć powszechnie przyjęta nazwa gatunku wyraźnie wskazuje na to, że powstał on w wyniku krzyżówki jelenia i myszy, w rzeczywistości takie połączenie jest całkowicie niemożliwe. Prawdą jest jednak, że myszojeleń faktycznie jest spokrewniony z jeleniami. Nieraz zakłada się przy tym, że wygląd przeżuwaczy przypomina nieco królika, pomijając oczywiście drobne kopytka.
Wysokość zwierzątka w kłębie najczęściej mieści się w przedziale od 40 do 60 cm, natomiast waga wynosi około 2 kg. Gatunek cechuje się przy tym zaskakująco nieproporcjonalną budową, gdyż jego tułów zdaje się być o wiele za duży, szczególnie w porównaniu z głową, czy też chudymi nóżkami lub miniaturowym ogonkiem. Ogólny wygląd myszojelenia zdaje się być wręcz rozczulający. Ogromne oczy, niewielkie uszka i drobny pyszczek sprawiają, że zwierzę wygląda dokładnie tak, jakby zostało stworzone na potrzeby animowanego filmu dla dzieci.
Niezwykle istotnym jest przy tym fakt, iż wszelkie opisy dokonane przez badaczy opierają się wyłącznie na podstawie obserwacji zaledwie kilku przedstawicieli gatunku. Niewykluczonym jest więc, że w naturze funkcjonują również większe lub mniejsze osobniki, które dodatkowo mogą cechować się nieco inną strukturą sierści, czy też umaszczeniem.
Kanczyl srebrnogrzbiety – pochodzenie
Myszojeleń jest uznawany za gatunek endemiczny, czyli występujący wyłącznie na ograniczonym obszarze. W przypadku kanczyla srebrnogrzbietego są to tereny mieszczące się w granicach Wietnamu, choć różne źródła zakładają jednocześnie, że ssak był również widziany w Kambodży i Laosie. Tego typu teorie nie zostały jednak udowodnione, dlatego też na chwilę obecną przyjmuje się, że myszojeleń zamieszkuje tylko i wyłącznie Wietnam.
Tajemnicze zwierzątko, czyli co wiemy o myszojeleniu?
Ze względu na fakt, iż przez niemal 30 lat gatunek był uznawany za całkowicie wymarły, na chwilę obecną posiadamy jedynie kilka potwierdzonych informacji dotyczących myszojeleni. Jedną z nich okazuje się to, iż kanczyle wietnamskie zdecydowanie nie przepadają za towarzystwem człowieka, dlatego też w kontakcie z nim okazują się nieśmiałe, a wręcz przestraszone. Wówczas w szybkim tempie znajdują więc drogę ucieczki, tym samym nie dając poznać się nieco bliżej.
Badacze przyjmują również, że stworzenia te są roślinożerne, a także prowadzą głównie nocny tryb życia. Z tego względu ich obserwacja staje się nieco utrudniona.
Do całkowicie niezbadanych aspektów życia myszojeleni zaliczane są takie obszary, jak chociażby siedliska, rozród, aktywność oraz organizacja społeczna w obrębie gatunku. Tryb życia kanczyla srebrnogrzbietego w naturalnych warunkach pozostaje więc tajemnicą, co jednak nie powinno być postrzegane jako stan, który należy zmienić. To właśnie działalność człowieka sprawiła bowiem, że gatunek był zmuszony do ukrywania się przez tak długi okres czasu. Być może rozwiązaniem jest więc pozostawienie myszojeleni w całkowitym spokoju, a także zadbanie o ich pełną ochronę?
Ochrona myszojelenia
W związku z tym, że myszojelenie są tak mało rozpoznane, w „Czerwonej księdze gatunków zagrożonych”, która została sporządzona przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody i Jej Zasobów, kanczyl srebrnogrzbiety został zaklasyfikowany do kategorii DD (ang. data deficient – „niedostatecznie rozpoznany”). Oznacza to mniej więcej tyle, że badacze na chwilę obecną zgromadzili jedynie niewielką ilość informacji dotyczących tego, jak prawidłowo zadbać o ochronę gatunku. Na dalsze kroki trzeba będzie więc poczekać.
Myszojeleń w Polsce?
Choć napotkanie dziko żyjącego myszojelenia w Polsce jest całkowicie niemożliwe, kanczyle można obserwować w takich miejscach, jak chociażby zoo. Przedstawiciele gatunku znajdują się między innymi w Warszawie, Łodzi oraz Wrocławiu, choć należy przy tym zaznaczyć, że nie są to kanczyle srebrnogrzbiete, na punkcie których oszalał niemal cały świat.
W warszawskim zoo odwiedzający mogą podziwiać kanczyla jawajskiego, zwanego również malajskim lub malajskim mniejszym. Co ciekawe, para przedstawicieli gatunku – Arnold i Linda, w lipcu 2021 roku doczekała się pierwszego potomka. Podobna sytuacja ma miejsce w Łodzi.
We Wrocławiu natomiast hodowane są kanczyle filipińskie, zwane również ciemnymi. Ogród Zoologiczny prowadzi przy tym program ochrony gatunku, co z kolei poskutkowało skutecznym rozrodem jego przedstawicieli.