Witam, piszę na forum, bo nie mam już pomysłów...
10-letnia kotka, wysterylizowana, domowa, wychodząca, znaleziona jako mały kotek z kocim katarem...Przez lata w dobrej formie.
Obecnie leczona od kilku miesięcy, bez dobrego skutku. Zaczęło się od tego, że bardzo schudła, latem prawie nie było jej w domu, nie wracała na noc, kot polujący, jesienią wprowadziła się do domu na stałe i już została - okazało się, że kot właściwie prawie nie je...
Wylądowaliśmy u weterynarza, kłopoty z zębami i lekki stan zapalny ucha... do uszu dostała płyn i antybiotyk, ale raz, że trudno było czyścić, dwa, że nie widziałam poprawy (to powinno być od razu przeciwbólowe - na psach kiedyś działało, a kot wciąż uchem trzepał);
Miała zabieg - kilka zębów usunięto (dobrze się zagoiło); przy okazji lekarza zaniepokoiły uszy, ale objawy zewnętrzne - uszy są ciepłe, grube i czerwone (stan zapalny wewnątrz jest jakiś ale mały i lekarz nie przywiązuje do niego wagi); podstawowa morfologia i nie podobają się podwyższone leukocyty ok 35 tys (reszta ok), biopsja uszu nic nie wykazała, test na kocią białaczkę negatywny; diagnoza - gdzieś jakiś przewlekły stan zapalny - antybiotyk, kontrola brak poprawy, kot nie zaczął lepiej jeść (oczywiście miękkie puszki dostawała), leukocyty 55 tys., płyn w opłucnej (czy jakoś tak) - pobranie płynu, posiewy, leukocyty w płynie ponad 80 tys., ale bakteriologicznie czysty.
Zmiana leczenia (kilka dni kroplówek, bo z kotem było tragicznie) aniclindan i metronidazol... uszy się poprawiły ale kot nie... płyn się wchłonął... dalej dostawał leki, ale już zupełnie nie chciał jeść, wszystko wpychane na siłę i poddałam się - przestałam wmuszać, odstawiłam też leki... kot zaczął jeść... stan się polepszał do czasu... kot z wiecznie leżącego był w stanie dojść sam do kuwety, był dzień, że "ożył" zupełnie i chwilę przeszedł się po domu, następnego dnia znów było źle, czyli kot leży, nie ma siły nie chce się ruszać, ale je. Kolejna wizyta u weta - kot lepszy (cięższy niż ostatnio, bo z kota który ważył ponad 4 kg doszliśmy do 2,5, teraz odbił na 2,9) ale uszy wróciły, leukocyty dalej 35 tys... kot kuleć może od łap, bo ropa przy pazurze;
Powrót do aniclindadu i metronidazolu... i do braku apetytu uszy tym razem się nie poprawiły ... łapki były moczone, więcej ropy nie wyszło, na dotykanie łap się wkurza, ale nie jestem w stanie stwierdzić co konkretnie ją boli... wcześniej kulała na łapkę z ropą... teraz na drugą... mam wrażenie, że łapka jest dziwnie wykrzywiona w nadgarstku i się nie prostuje (uraz zewnętrzny wykluczony) ale mam wrażenie wcześniej tamta łapka tak wyglądała, a teraz wygląda normalnie...
Kot jest totalnie chudy, leży i raz dziennie chodzi do kuwety... nie wiem czy mam jeszcze walczyć, bo to walka na ślepo, brak konkretnego pomysłu (miała robione usg brzucha, nie znaleziono nieprawidłowości; zęby są ok, uszy nie i teraz te łapki...)
Wet jest dobry (odratował mi kilka zwierzaków), ma dobrze wyposażony gabinet i chęci, ale nie wie co jest i próbuje doraźnie walczyć z objawami
Jakiś pomysł, kierunek?
dziwne objawy - brak konkretnej diagnozy
Jakie ma wyniki krwi?Wątroba,nerki,trzustka?Badanie moczu?Przydałoby się zdjęcie RTG.To podstawa w tak poważnym stanie kotka.Czy był porządnie odrobaczony po letnich polowaniach tzn. tasiemiec.Prawie każdy kot polujący ma tasiemca i ciężko się go pozbyć(3 dni aniprazol).
Kot był odrobaczony, nie ma widocznych śladów "robali"; w tym stanie żadnych środków na odrobaczanie bym jej nie podała... wyników nie mam, ale wet by powiedział gdyby coś wskazywało na któreś z wymienionych.
Chuda bo nie je, kał i mocz wyglądają prawidłowo;
dziwne są uszy i łapy
Chuda bo nie je, kał i mocz wyglądają prawidłowo;
dziwne są uszy i łapy
przepisz wszystkie wyniki jakie masz od tego kota. Na podstawie samego opisu ciężko jest postawić dobrą diagnozę.
A uszy były badane pod kątem świerzbowca? U mnie tak się właśnie wszystko zaczęło i trwa już trzy miesiące. Wiejska kotka wychodząca miała potężną infekcję świerzbowcem, doszło do zapalenia prawego ucha zewnętrznego, które potem przeniosło się do ucha wewnętrznego i zaatakowało błędnik, czemu towarzyszył silny wyciek ropny, kicia przewracała się na prawy bok, zaczęłam leczenie antybiotykami, po 2 tyg. terapii przyszła poprawa, myślałam, że najgorsze już za nami, potem prawdopodobne wskutek podania kropli do uszu nastąpiła perforacja błony bębenkowej, która pociągnęła za sobą zmiany w ośrodkowym układzie nerwowym - stan kici znowu się drastycznie pogorszył - silne bóle, problemy z motoryką - nie mogła chodzić, apatia i brak łaknienia - a do tej pory nawet bardzo chora sama jadła i miała dobry apetyt. Tygodniowa kuracja i znaczna poprawa, potem wizyta kontrolna i czyszczenie ucha - znowu nastąpiło załamanie i powrót symptomów jeszcze silniejszy niż wcześniej, tak jakby badanie podrażniło układ nerwowy. Czyli znowu powrót do leczenia, stan się poprawił, 3 tygodnie względnego spokoju, jedyny niepokojący objaw to przekrzywianie główki na prawo przy chodzeniu i spadek apetytu, potem kolejny kryzys - nie chce pić, odwodniona, wrzeszczy z bólu przy próbie poruszenia, nie może chodzić, po jednej tylko wizycie w gabinecie i podaniu śr. przeciwbólowych, przeciwzapalnych i antybiotyku oraz nawodnieniu stan się diametralnie poprawił - po powrocie do domu od razu zjadła całą miskę wątróbki i zaczęła normalnie chodzić, bez przekrzywiania główki i zataczania się na prawo. Ale nadal nie chce pić. W trakcie kolejnych wizyt dostała serię zastrzyków. Duża poprawa, ale w trakcie ostatniej wizyty u weta ten stwierdził powrót infekcji świerzbowca. Trząchanie główką i strzyganie uszami. Na szczęście zaczęła lepiej jeść i pije mleko, brak objawów ze strony ukladu motorycznego. Ale trzeba będzie podać środek na świerzbowca. Boje się jednak, ze to ciągle faszerowanie lekami zniszczy jej wątrobę.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 83 gości