Kastracja
Czy mozna wykastrowac kota liczacego 7 lat? Czy taka kastracja zahamuje znaczenie przez niego terenu?
tak mozna kastrować. Znaczenia może nie zahamować ale to czym znaczy nie bedzie tak cuchnęło.
Podczepiam się pod ten temat.
Fidziek ma już 6 miesięcy - jak ten czas szybko leci... Wyczułam, że siuśki w kuwecie zaczęły "dawać czadu" (któraś z dziewczyn napisała kiedyś, że to zapach takich zepsutych porzeczek - zgadzam się!), więc nie było co odwlekać - trzeba odjajczyć!
Dzisiaj byliśmy rano na ogólnym przeglądzie i pobieraniu krwi do badania przed zabiegiem. ALE SIĘ ZESTRESOWAŁAM!!! Czytałam wcześniej o różnych przeżyciach właścicieli związanych z zabiegami ich kociaków, ale dopiero teraz odczułam jak to jest.
Już samo to, że do badania musiał kot być naczczo - dostał kolacje koło 17:30 i koniec, została tylko miseczka z wodą. JAK MI GO BYŁO ŻAL!!! Zaglądał co chwila do kuchni i tak wymownie na mnie patrzył. Rano przyzwyczajony do mokrego śniadanka czekał koło miejsca z miseczkami, a tam...tylko woda... Och, ciężkie to było...
U Pani Weterynarz szybko poszło. Fidżi był bardzo grzeczny. Trochę posyczał i poprychał podczas pobierania krwi (pierwszy raz usłyszałam!) i "wyginał śmiało ciało" ale obyło się bez większych problemów. A po powrocie do domu rzucił się łapczywie na jedzonko!!! I chyba nie obraził się na mnie za bardzo...
Wyniki ok. 15-ej. Jak będą w porządku, to jutro kastracja. Mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze...
Fidziek ma już 6 miesięcy - jak ten czas szybko leci... Wyczułam, że siuśki w kuwecie zaczęły "dawać czadu" (któraś z dziewczyn napisała kiedyś, że to zapach takich zepsutych porzeczek - zgadzam się!), więc nie było co odwlekać - trzeba odjajczyć!
Dzisiaj byliśmy rano na ogólnym przeglądzie i pobieraniu krwi do badania przed zabiegiem. ALE SIĘ ZESTRESOWAŁAM!!! Czytałam wcześniej o różnych przeżyciach właścicieli związanych z zabiegami ich kociaków, ale dopiero teraz odczułam jak to jest.
Już samo to, że do badania musiał kot być naczczo - dostał kolacje koło 17:30 i koniec, została tylko miseczka z wodą. JAK MI GO BYŁO ŻAL!!! Zaglądał co chwila do kuchni i tak wymownie na mnie patrzył. Rano przyzwyczajony do mokrego śniadanka czekał koło miejsca z miseczkami, a tam...tylko woda... Och, ciężkie to było...
U Pani Weterynarz szybko poszło. Fidżi był bardzo grzeczny. Trochę posyczał i poprychał podczas pobierania krwi (pierwszy raz usłyszałam!) i "wyginał śmiało ciało" ale obyło się bez większych problemów. A po powrocie do domu rzucił się łapczywie na jedzonko!!! I chyba nie obraził się na mnie za bardzo...
Wyniki ok. 15-ej. Jak będą w porządku, to jutro kastracja. Mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze...
Postąpiłas bardzo mądrze i odpowiedzialnie Ja przed kastracją nie wykonałam badan krwi mojego Ryska, bo przecież nie może się nic złego stac, bo to rutynowy zabieg...itp. No i bardzo "się zdziwiłam" kiedy po zabiegu miał krwawienie z moszny, w związku z tym powtórną narkozę, szycie ran pokastracyjnych, w dalszym ciagu krwawienie, nocne wizyty lekarza,mnóstwo zastrzyków...Brrrr
Trzymam kciuki z Ruska jutro.Wszystko będzie dobrze .Takie przypadki,jak Ryśka, normalnie się nie zdarzaja
A jesli chodzi o pobieranie krwi,doskonale rozumiem Twój stres! U mnie dochodzi jeszcze.... mdlenie (oczywiście moje, nie kota )
Trzymam kciuki z Ruska jutro.Wszystko będzie dobrze .Takie przypadki,jak Ryśka, normalnie się nie zdarzaja
A jesli chodzi o pobieranie krwi,doskonale rozumiem Twój stres! U mnie dochodzi jeszcze.... mdlenie (oczywiście moje, nie kota )
Dziękuję Asiu za odpowiedź.
Tak, dobrze pamiętam Twoje problemy z Rysiem. Ciężka to była sytuacja...dla Ciebie, kota i wszystkich tutaj forumowiczów!
Popołudniu przedzwoniłam w sprawie wyników i okazało się, że są "książkowe", więc jutro koło 9-ej jedziemy na zabieg. Oczywiście mam dzień wolny w pracy i będę w ciągłej gotowości! Pani Weterynarz powiedziała, że jak takie zabiegi rozpoczyna przed południem, to między 15-16ą jest już po wszystkim, kotki są wybudzone i można je zabrać do domu. Jutro o tej porze już będzie po wszystkim
Tak, dobrze pamiętam Twoje problemy z Rysiem. Ciężka to była sytuacja...dla Ciebie, kota i wszystkich tutaj forumowiczów!
Popołudniu przedzwoniłam w sprawie wyników i okazało się, że są "książkowe", więc jutro koło 9-ej jedziemy na zabieg. Oczywiście mam dzień wolny w pracy i będę w ciągłej gotowości! Pani Weterynarz powiedziała, że jak takie zabiegi rozpoczyna przed południem, to między 15-16ą jest już po wszystkim, kotki są wybudzone i można je zabrać do domu. Jutro o tej porze już będzie po wszystkim
Zamieszanie było w przychodni. Musieliśmy poczekać i dopiero koło 10-ej weszliśmy do gabinetu. Kotek został zważony i dostał zastrzyk Zabolało go trochę, bo pisnął i schował się w transporterku Po jakiejś minucie zwymiotował a potem zasnął ( Z OTWARTYMI OCZAMI!!! ).
Teraz już jest chyba po zabiegu... Pani Weterynarz ma do mnie zadzwonić, jak się będzie wybudzał... Ale chyba nie wytrzymam i pojadę wcześniej...
Teraz już jest chyba po zabiegu... Pani Weterynarz ma do mnie zadzwonić, jak się będzie wybudzał... Ale chyba nie wytrzymam i pojadę wcześniej...
Fibi,skoro lekarz nie dzwoni, to jest wszystko w porządku!
Nie jedź wczesniej! Niech kotek się spokojnie wybudzi pod profesjonalnym okiem lekarza. Panikująca właścicielka nie jest do tego potrzebna
Kotki zawsze zasypiają z otwartymi oczami . Nie wygląda to za ciekawie,prawda?
Nie jedź wczesniej! Niech kotek się spokojnie wybudzi pod profesjonalnym okiem lekarza. Panikująca właścicielka nie jest do tego potrzebna
Kotki zawsze zasypiają z otwartymi oczami . Nie wygląda to za ciekawie,prawda?
Gratulujemy udanego zabiegu. Mnie to na szczęscie omineło, oba koty trafiły do mnie po sterylizacji. Jak czytam Wasze posty, to utwierdzam się w przekonaniu, że jednak w moim mieście nie ma odpowiedzialnych weterynarzy. We wszystkich 4 gabinetach oddają niewybudzone zwierzaki