Kastracja
W Polsce najczęściej kastruje sie kocurki między 6-8 miesiącem życia - na Zachodzie znacznie wcześniej. Moje własne futro miało wtedy równiutko 7 miesięcy. Najistotniejsze jest, żeby przeprowadzić zabieg zanim kot zacznie znaczyć. Później bardzo trudno z tym walczyć
- kociaczek250
- Posty:77
- Rejestracja:05 czerwca 2007, 19:29
- Kontakt:
Najlespzy wiek do kastracji to 6 miesięcy. Tak wyczytałam na jednej stronie. Można ewentualnie nieco wczesniej lub później, ale pół roku to zdecydowanie najlepszy okres.
- Kasia i Maniuś
- Posty:696
- Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
- Lokalizacja:Kraków
Witam; Maniek będzie po nowym roku kastrowany - małe pytanie czy jakoś mam przygotować kociaka, np. dodatkowo wcześnie odrobaczywić, myślę, ze tego dnia nie powinien nic jeść. Kompletnie nie wiem co mam zrobić. Proszę o odpowiedź.
Ja słyszałam od wielu hodowców i nie tylko że wiek 6 miesięcy jest najgorszym momentem na kastracje ze względu na "burze hormonalną". Lepiej kastrowac w wieku albo bardzo młodym (np 4-5 miesięcy) albo ok 8 miesiąca życia.
- Kasia i Maniuś
- Posty:696
- Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
- Lokalizacja:Kraków
Maniek 15-go stycznia kończy 8 m-cy, a ja planuje wykonać zabieg po 25-tym
Mojego łobuza kastrowałam, jak miał równo 5 miesięcy.Jest już 2 miesiące po zabiegu, rośnie, nie tyje, rozrabia
- Kasia i Maniuś
- Posty:696
- Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
- Lokalizacja:Kraków
Witam Wszystkich; Niestety muszę przyspieszyć kastrację Mańka; od jakiegoś tygodnia zaczynają się tzw. "ciężkie" poranki - od czwartej rano zaczynają się kocie koncerty (jedno wielkie miał), zsikał już dwa razy swoją budkę. Jutro ma się odbyć zabieg, stąd też pojawia sie moje pytanie - Jak pielęgnować i co dzieje się z kociakiem. Czytałam wiele postów, ale jest tam jak postępować z kotką po sterylizacji. A co z kotem po kastracji. O tym się nie pisze (przynajmniej nic nie znalazłam). Proszę o pomoc.
Z kocurkiem po kastracji jest trochę łatwiej niż z kotką bo też i zabieg jest mniej poważny. Jednak pewne rzeczy są podobne. Po zabiegu kot musi być przykryty ciepłym kocykiem, żeby się nie wychłodził. Najlepiej odbierać kota już wybudzonego, żeby nie było niespodzianek. Będzie sikał pod siebie więc powinien mieć często zmieniane ręczniki, albo podkłady, położone na jakiejś ceratce. Nie powinno się karmić kota przynajmniej 12 godzin po zabiegu, ponieważ mogą wystąpić wymioty. Wodę kot może dostawać bez ograniczeń. Po wybudzeniu kot może jeszcze długo mieć problemy z utrzymaniem równowagi, więc lepiej, żeby dochodził do siebie w transporterze, a nie próbował włazić na meble. Pierwsza doba to właściwie tylko zmienianie pieluszek , pilnowanie żeby kot nie łazikował i obserwowanie czy coś niepokojącego się nie dzieje. Jeśli coś Cię zaniepokoi - dzwoń śmiało do lekarza. W drugiej dobie zazwyczaj kot już normalnie je i jest w całkiem niezłej kondycji. W drugim dniu kot powinien też zrobić kupkę. Trzeba też pilnować, żeby kociasty nie wylizywał ranek. Jeśli lekarz zaleci to przez 2-3 dni podaje się leki przeciwbólowe. Ranki goją się 7-10 dni, więc w tym okresie trzeba od czasu do czasu delikatnie zaglądać kotu pod ogon, czy nic się nie dzieje. To tak w telegraficznym skrócie I pamiętaj - przed zabiegiem min. 12 godzin głodówki!
- Kasia i Maniuś
- Posty:696
- Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
- Lokalizacja:Kraków
Dzięki wielkie za pomoc, dla mnie to bardzo dużo. Jedynie o co się martwię, to to, że nie będzie mnie przy nim od poniedziałku: niestety muszę iść do pracy . Mam nadzieję, że do tego czasu dojdzie już do siebie
ATA jak zwykle ma rację. Kocurki szybko dochodzą do siebie. Mój Pucuś już wieczorem był prawie "w normie" (zabieg miał rano), a nastepnego dnia jedynym śladem po zabiegu były, że się tak wyrażę mniejsze "klejnoty" I ja na szczęście nie miałam żadnych problemów z sikaniem pod siebie lub coś w tym stylu. Wszystko było OK.
Trzymam kciuki za Maniusia
Trzymam kciuki za Maniusia
- Kasia i Maniuś
- Posty:696
- Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
- Lokalizacja:Kraków
Hurra, już jesteśmy po kastracji. Bałam się, że będzie dużo gorzej Maniek po zabiegu jak tylko trochę się wybudził nie dał mi się dotknąć, tylko furczał i drapał. Po ostrzeżeniach, że może nie trzymać moczu - kupiłam nawet folię malarską. Cóż nawet jej nie rozłożyłam, bo (tutaj olbrzymie zaskoczenie) sam ledwo chodząc próbował załatwić się w kuwecie (stoi w łazience). Ponieważ było to dopiero 3,5 godz. po zabiegu więc udało mu sie wejść do kuwety tylko przednimi łapkami. Byłam z niego bardzo dumna . Dziś od rana co prawda jeszcze nic nie chciał jeść, ale już w pełni korzysta z kuwety i trochę bawi się zabawkami Jeszcze raz wielkie dzięki za wszystkie rady i słowa otuchy.