Witam!
Otóż moja dziewczyna i ja mamy 7 kotów. 3 samców po kastracji i 4 samiczki. 1 samiec po kastracji nie był rozpoznawany przez matkę i dostawał cały czas okrutny łomot. Sytuacja jakoś się unormowała, ale obecnie jedna z samic (ta matka) od jakiś 3 tygodni, bije tego samca zaraz po tym jak wychodzi z kuwety. Doszło do tego, że samiec ten boi się załatwiać w kuwecie i sika po mieszkaniu. Teraz jak widzimy że kot się nerwowo kręci, bo chce się załatwić to sami umieszczamy go w kuwecie, a samicę izolujemy w innym pokoju. Potem próbujemy go jakoś nagrodzić za wypróżnianie w toalecie czy to jakimś smakołykiem czy czymkolwiek. Jednak w godzinach wczesnoporannych ok 3-4 a.m. nie zawsze jesteśmy w stanie mu pomóc, bo najzwyczajniej w świecie śpimy.
Co mnie osobiście dziwi ten kocur jest największy i najsilniejszy ze wszystkich kotów, jednak przez te ciągłe bijatyki jest kłębkiem nerwów. Ogólnie w tej grupie kotów on jest przysłowiowym chłopcem do bicia. Jeśli cokolwiek nieoczekiwanego się stanie nawet nie z jego winy, reszta kotów, a dokładnie samic odreagowuje na nim. Przykład: jeden kot chodzi po meblach i coś strąci, następuje jeden wielki harmider po czym panie niemiłosiernie okładają tego samca. Sytuacja się uspokaja i wszyscy już się zachowują normalnie po ca. 5-10 minutach.
Jednak jeśli ten kocur wchodzi do kuwety (krytej) i słychać jak kopie żwirek, wtedy jedna z samic (matka) zasadza się na niego i atakuje z ukrycia, gdy tylko on próbuje wyjść z kuwety (klapka podnosząca się do góry). Powoduje to że po pierwsze kot boi się z kuwety wyjść, jest w pułapce. Po jakimś czasie ok 10-20 minut wyskakuje jak z procy. Ale po paru takich razach po prostu zaczął unikać kuwety i albo sika na filtr u góry kuwety albo po krzesłach stołach itp.
Jak można temu zaradzić ?
Kocia psychika
Dostawcie więcej kuwet to na pewno!! (znajdźcie jakieś ustronne spokojne miejsce ). Jak sami widzicie kot czuje się zagrożony jak wchodzi do zakrytej kuwety, bo inny kot blokuje mu jedyną drogę ucieczki więc radzę zdjąć z tej zakrytej górę może w ten sposób pomożecie biedakowi w związku ze strachem przed kuwetą.
To mi się tak na szybko nasunęło.
To mi się tak na szybko nasunęło.
Dodatkowa kuweta w ustronnym miejscu, to na pewno i nie wsunięta ciasno w kąt, tylko tak ustawiona, żeby kot widział, czy "ktoś" się zbliża i żeby mogł z niej wyskoczyc, jak zobaczy, czy wyczuje zagrożenie. Poza tym może spróbujcie Feliwaya, podobno działa łagodząco na koty agresywne i uspokaja i dodaje odwagi tym nerwowym. Ja osobiscie nie próbowałam, ale tak piszą ludzie na forum miau. I na pewno nie karcić tych agresywnych kotek, bo to tylko wzmaga stres i agresję, ale starać sie odwrocic ich uwagę. Mozna próbować je razem karmić, częściej, małymi porcjami, stawiajac miski coraz bliżej, to dośc dobrze odwraca uwagę. Jesli macie mozliwość dobrze jest zastosowac metodę klatki. Najpierw umiescic w klatce agresywne zwierzę, a ofiara chodzi wolno. Kiedy ofiara czuje sie juz dobrze, zrobic odwrotnie. W tym czasie nacierać koty wilgotna sciereczką, na zmianę, żeby przeszły swoimi zapachami. Policzki wydzielaja dużo feromonów. Potem stopniowo je oswajać, najlepiej na smyczy.
To wszystko w dużym skrócie, co wyczytalam w madrych książkach, potrzeba podobno do tego sporo czasu i cierpliwosci i niestety nie zawsze skutkuje. Piszą, że czasem nawet znalezienie nowego domu dla jednego z kotow jest najlepszym rozwiazaniem, niestety. Taki długotrwały stres dla kota nie rokuje najlepiej. No, ale to juz ostateczność. Nie wiem, jakie masz warunki lokalowe, przy tylu kotach, co do kuwet, zalecają tyle ile kotow + 1. To chyba jednak pobożne zyczenia. Ja mam dwa koty i sie nie kłócą o kuwetę, ale 7 ? Ostatnio moja kotka, zaczęla syczec i warczeć na kocura, bo bylismy cały dzień u weta, w innym miescie, poza tym kot po relanium byl bardziej pewny siebie. Nie pozwalala mu sie zblizyć. Zaczełam z tym wspólnym karmieniem plus nacieranie i przeszło, nie wiem, czy akurat dlatego No, ale to nieporównywalna sytuacja. Trzymam kciuki i zyczę powodzenia.
To wszystko w dużym skrócie, co wyczytalam w madrych książkach, potrzeba podobno do tego sporo czasu i cierpliwosci i niestety nie zawsze skutkuje. Piszą, że czasem nawet znalezienie nowego domu dla jednego z kotow jest najlepszym rozwiazaniem, niestety. Taki długotrwały stres dla kota nie rokuje najlepiej. No, ale to juz ostateczność. Nie wiem, jakie masz warunki lokalowe, przy tylu kotach, co do kuwet, zalecają tyle ile kotow + 1. To chyba jednak pobożne zyczenia. Ja mam dwa koty i sie nie kłócą o kuwetę, ale 7 ? Ostatnio moja kotka, zaczęla syczec i warczeć na kocura, bo bylismy cały dzień u weta, w innym miescie, poza tym kot po relanium byl bardziej pewny siebie. Nie pozwalala mu sie zblizyć. Zaczełam z tym wspólnym karmieniem plus nacieranie i przeszło, nie wiem, czy akurat dlatego No, ale to nieporównywalna sytuacja. Trzymam kciuki i zyczę powodzenia.
Z jedzeniem nie ma problemów jest 7 misek więc każdy kot zajmuje 1 wolną. Postaram się o jeszcze jedną kuwetę. Mieszkanko jest małe - 2 pokojowe. Koty mają jedną kuwetę ale naprawdę sporą - 0,5X0,8x0,6 m. Biją się jedynie przy jakiś stresowych wyżej wymienionych sytuacjach, ale tak na fest - latające futro, a zaraz po mam mnóstwo chodzących "cyklopów". A za chwilę wszyscy razem śpią czy wylizują sobie pyszczki w życiu codziennym normalnie koegzystują poza paroma ścięciami na dzień (choć po prostu ostatnio się nasilają), co wydaje mi się w miarę normalne zważywszy że kotów i charakterów jest bez liku. Postaram się w takim razie o jeszcze jedną kuwetę i po obserwacjach napiszę czy pomogło.
Chciałem jedynie dodać, że koty nie kłócą się o kuwetę. Samica jak tylko słyszy, rozsypywanie żwirku biegnie na łeb na szyje przy jakiejkolwiek okazji (mam wrażenie, że bawi ją to, bo zachowuje się identycznie jak przy zabawie sznureczkiem itp. Różnica jest taka, że tego samca tłucze naprawdę z pełną premedytacją i agresją) by "złapać" tego konkretnego kota w pułapkę.
Oczywiscie, że nie chodzi o kuwetę. Ona dokładnie wie, że kocur jest w tym momencie bezbronny i bezradny i dlatego dokladnie tam go atakuje. Druga kuweta potrzebna jest po to, żeby kocurek mogł sie spokojnie załatwić, inaczej zaleje mieszkanie. Zdaje się, że chodzi o to, że w prawie kazdym stadzie musi być ofiara. U mojego ojca na działce jest 6 kotow - 4 kotki i 2 kocury, wszystko rodzina. Dwie najstarsze kotki, w tym matka - seniorka, od jakiegoś roku gonią średniaczkę i nie wpuszczają na działkę. Koczuje u sąsiadów. I nie chodzi o problemy z jedzeniem, tylko o to, żeby te konkretnie dwa koty, zaczęły się tolerować. Przy takiej liczbie kotów i w takim małym mieszkaniu, pewnie trudno Wam będzie rozwiązać ten problem
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości