Witam!!!!!
Prosze o poradę... Czy mieliscie kiedyś taka sytuacje że wasz kicuis zaczął sie dusić?
Przedwczoraj kot zjadł jakiś paproch i probowal to wykrztusić... myslałam że sie zadławi, ale poklepałam go po pleckach i mu przeszło...
Dziś natomiast kiciuś miał jakby spuchniętą szyje, cała mokrą jakby od potu (a koty przecież sie nie pocą) język zwinął w trąbkę i wyglądał jak nieżywy... Myślałam ze przestał oddychać, ale też go zaczęłam klepać... Całe szczeście ze byłam w domu, przy nim.... Nie wiem jaka może być tego przyczyna... Czy możliwe jest że to przez zjedzenie jakiegoś paprocha??
Pomożcie...
kotek zaczął sie dusić
Mój Pucuś kilka razy też tak miał. Ostatnio wczoraj, kiedy wróciliśmy od weta po szczepieniu. Poprzednim razem kiedy zaczął wydawać takie dźwięki jakby się dławił, od razu poleciałam do lecznicy, ale pani doktor obejrzała małego i powiedziała, że wszystko w porządku. A wczoraj miałam powtórkę z rozrywki i nie wiem co mam zrobić Mały szaleje i je bez problemu, ale niepokoją mnie te nawroty dławienia się. Co robić?
Czy ktoś może mi coś poradzić? Bardzo proszę
Iza-Erin, chyba nikt z nas nie zetknął się z takim przypadkiem i dlatego Ci nie odpisujemy.
Mojemu Dyziowi zdarzało się kasłać. Wygladało to tak jakby się zaksztusił. Łepek płasko wyciągniety niziutko nad podlogą i kasłanie takie coś w rodzaju: kchy, kchy.
Czytałam gdzieś, że takie kasłanie, jak jak opisałam może być: objawem choroby serca, mogą go też wywoływać robaki, ale równie dobrze może to być spowodowane połykanym włosem.
W naszym przypadku pierwsze odrobaczania były nieskuteczne i zastosowaniu innego środka odrobaczajacego, kasłanie zdarza się bardzo rzadko. Serducho miał dokładnie osłuchane, więc teraz to już chyba tylko niefortunnie połknięty włos.
Mojemu Dyziowi zdarzało się kasłać. Wygladało to tak jakby się zaksztusił. Łepek płasko wyciągniety niziutko nad podlogą i kasłanie takie coś w rodzaju: kchy, kchy.
Czytałam gdzieś, że takie kasłanie, jak jak opisałam może być: objawem choroby serca, mogą go też wywoływać robaki, ale równie dobrze może to być spowodowane połykanym włosem.
W naszym przypadku pierwsze odrobaczania były nieskuteczne i zastosowaniu innego środka odrobaczajacego, kasłanie zdarza się bardzo rzadko. Serducho miał dokładnie osłuchane, więc teraz to już chyba tylko niefortunnie połknięty włos.
Dziękuję bardzo Pucuś też był badany i pani wetka niczego nie wykryła, więc najprawdopodoniej mały się czymś zadławił. Zastanawia mnie tylko jak zareagować gdyby to krzuszenie się trwało dłuższą chwilę? masować mu przełyk? Dać pasty odkłaczającej?
Wydaje mi się, że w takim przypadku najlepiej wziąć kota na ręce w taki sposób by głowa zwisała w dół i delikatnie oklepywać plecki (najbezpieczniej dłonią ułożoną na kształt daszka). Podawania pasty nie polecam, bo po pierwsze kot jej w tym czasie nie zje, a po drugie mógłby się nią zaksztusić. Masowanie przełyku chyba też nie jest dobrym wyjściem, bo powoduje odruch połykania, a w takim przypadku chodzi o efekt odwrotny (wyksztuszenie lub wyplucie).
Musisz kotka obserwować, że by zapamiętać jak najwięcej szczegółów: jak często i w jakich sytuacjach się to powtarza (jedzenie, mycie, zabawa), czy szybko to mija i jak zachowuje się zaraz po takim zdarzeniu (wraca do zabawy, czy potrzebuje trochę czasu by dojść do siebie). O swoich spostrzeżeniach możesz przy najbliższej okazji porozmawiać ze swoim wetem.
Musisz kotka obserwować, że by zapamiętać jak najwięcej szczegółów: jak często i w jakich sytuacjach się to powtarza (jedzenie, mycie, zabawa), czy szybko to mija i jak zachowuje się zaraz po takim zdarzeniu (wraca do zabawy, czy potrzebuje trochę czasu by dojść do siebie). O swoich spostrzeżeniach możesz przy najbliższej okazji porozmawiać ze swoim wetem.
Bardzo dziękuję za rady. Faktycznie oklepywanie jest chyba lepsze. Narazie zdarzyło się to 2 razy (odpukać), więc może to po prostu paproch lub włos. Pastę dawałam później, nie od razu i staram się to robic regularnie, bo kocica strasznie lnieje co jakis czas, a mały bardzo lubi ją myć.