Mam pytanie do doktora Jarka - jak się ustala krzywą cukrową u kota? Wiem, że robi to lekarz więc czy trzeba zostawić kota na kilka dni w klinice? Czym futrzak jest wtedy karmiony i czy jest to bezpieczne? Czy często trzeba tą krzywą powtarzać, czy odpowiedni reżim żywieniowy i ściśle określona dawka insuliny załatwiają sprawę na długo? Jaka insulina jest najskuteczniejsza u kotów?
Z góry dziękuję za odpowiedź
Krzywa cukrowa
mogę napisać jak to my robimy. Zwierzę przynosi się do lecznicy przed ranną dawką insuliny i zostaje z reguły na 12 godzin. W regularnych odstępach badamy cukier , podajemy karmę, karmimy go tym co normalnie je i patrzymy ja cukier waha się w ciągu cyklu działania insuliny. Po co to się robi: 1. Stwierdzić jak zwierzę i organizm reaguje na insulinę 2. Wyregulować dawki jak i pory karmienia. 3.Sprawdzić poprawność leczenia. Kiedy się to wykonuje: kiedy nie można ustabilizować cukrzycy, kiedy podając isulinę cukier za każdym razem wychodzi inny ( nie ma powtarzalności). I w reszcie jeśli spada na szczycie i szybko przekracza 16-17 mmol. Przy cukrzycy nie można powiedzieć , że coś załatwi sprawę na długo. Do cukrzycy trzeba cierpliwości, samozaparcia. Nie ma dla kotów idealnej insuliny. Insuline dobiera się osobniczo.
Panie Doktorze,
a czy Pan Doktor nie jest zdania, że najlepiej byłoby, gdyby prowadzący lekarz weterynarii nauczył właściciela, jak wykonać taką krzywą cukrową w domu? Zasadniczą zaletą domowych pomiarów jest wykluczenie hiperglikemii stresowej. Po zrobieniu krzywej cukrowej właściciel konsultuje wyniki i dopasowanie dawki z prowadzącym lekarzem. Jedna krzywa cukrowa w lecznicy sprawy nie załatwi, trzeba byłoby ją zrobić kilka razy, a to oznacza dla zwierzęcia potworny stres, co z kolei niezmiernie utrudnia właściwą interpretację uzyskanych wyników.
W Polsce nie ma niestety tak wielu możliwości w osobniczym doborze insuliny dla kota. Koci organizm bardzo łagodnie reaguje na insuliny wołowe o długim czasie działania, które można sprowadzać (niestety) tylko z Anglii. U wielu kotów sprawdziła się też insulina Lantus. Najmniej efektywna jest caninsulina, choć tu też bywają wyjątki. Niektórzy lekarze weterynarii w Polsce wprowadzają do insulinoterapii insulinę CHO-S Lente. Inne insuliny, te o krótkim lub pośrednim czasie działania, nie przyniosły w leczeniu cukrzycy u kotów pozytywnych efektów. Tak więc lekarz weterynarii nie ma zbyt dużego wyboru. Nie ma wprawdzie dla kotów idealnej insuliny, ale są takie, które zapewniają w większości przypadków optymalne leczenie.
Pan Doktor ma oczywiście rację, pisząc, że przy cukrzycy nie można powiedzieć, że coś załatwi sprawę na długo. Do cukrzycy trzeba rzeczywiście cierpliwości i samozaparcia. Dopiszę jeszcze do tego: codzienny monitoring glukometrem w domu przed każdorazową iniekcją insuliny oraz częsta kontrola moczu na obecność ciał ketonowych, przede wszystkim w początkowej fazie insulinoterapii.
Pozdrawiam serdecznie
a czy Pan Doktor nie jest zdania, że najlepiej byłoby, gdyby prowadzący lekarz weterynarii nauczył właściciela, jak wykonać taką krzywą cukrową w domu? Zasadniczą zaletą domowych pomiarów jest wykluczenie hiperglikemii stresowej. Po zrobieniu krzywej cukrowej właściciel konsultuje wyniki i dopasowanie dawki z prowadzącym lekarzem. Jedna krzywa cukrowa w lecznicy sprawy nie załatwi, trzeba byłoby ją zrobić kilka razy, a to oznacza dla zwierzęcia potworny stres, co z kolei niezmiernie utrudnia właściwą interpretację uzyskanych wyników.
W Polsce nie ma niestety tak wielu możliwości w osobniczym doborze insuliny dla kota. Koci organizm bardzo łagodnie reaguje na insuliny wołowe o długim czasie działania, które można sprowadzać (niestety) tylko z Anglii. U wielu kotów sprawdziła się też insulina Lantus. Najmniej efektywna jest caninsulina, choć tu też bywają wyjątki. Niektórzy lekarze weterynarii w Polsce wprowadzają do insulinoterapii insulinę CHO-S Lente. Inne insuliny, te o krótkim lub pośrednim czasie działania, nie przyniosły w leczeniu cukrzycy u kotów pozytywnych efektów. Tak więc lekarz weterynarii nie ma zbyt dużego wyboru. Nie ma wprawdzie dla kotów idealnej insuliny, ale są takie, które zapewniają w większości przypadków optymalne leczenie.
Pan Doktor ma oczywiście rację, pisząc, że przy cukrzycy nie można powiedzieć, że coś załatwi sprawę na długo. Do cukrzycy trzeba rzeczywiście cierpliwości i samozaparcia. Dopiszę jeszcze do tego: codzienny monitoring glukometrem w domu przed każdorazową iniekcją insuliny oraz częsta kontrola moczu na obecność ciał ketonowych, przede wszystkim w początkowej fazie insulinoterapii.
Pozdrawiam serdecznie
Witam !
Nie wyobrażam sobie, żebym zostawiła moją "słodką" Matyldę w klinice na 12 godzin w celu zrobienia krzywej cukru, ponieważ kocica należy do bardzo stresujących się kotów.
Pisałam już do Pana Jarka w temacie "trudności z wyrównaniem cukrzycy u kota".
Kiedy u Matyldy rok temu stwierdzono cukrzycę, przez kilka dni o różnych porach przychodziłam do kliniki na pomiary cukru. Wyniki były różne, wręcz dziwne i nie dawały prawidłowego obrazu poziomu cukru (wiem to dzisiaj). Przede wszystkim ustalona dawka początkowa insuliny (wtedy caninsulin-y) była za wysoka i kotka przez to wyraźnie źle się czuła.
Dopiero jak za namową przyjaciół kupiłam glukometr i w domu zaczęłam dokonywać pomiarów, mogłam sama ustalać nowe dawki insuliny i zapobiegać bardzo groźnej dla kotów HIPOGLIKEMII.
Dzisiaj nie wyobrażam sobie podania insuliny bez pomiaru poziomu cukru. Nie jest to dla mnie uciążliwe, a kocica sama wchodzi do koszyka, kładzie łepek na brzegu i czeka na lekkie ukłucie w uszko.
Insulina Lantus jest jeszcze mało popularna w Polsce, ale chyba dlatego, że lekarze weterynarii nie mieli okazji poznać jej działania na koty i stosują "jedyną słuszną" metodę terapii: 1 x dziennie duża dawka caninsulin-y i suchą karmę diabetic. A skutki takiej terapii są niekiedy opłakane: kwasica ketonowa lub powikłania nerkowo-wątrobowe i przedwczesne "zejście" kota.
Pozdrawiam
Nie wyobrażam sobie, żebym zostawiła moją "słodką" Matyldę w klinice na 12 godzin w celu zrobienia krzywej cukru, ponieważ kocica należy do bardzo stresujących się kotów.
Pisałam już do Pana Jarka w temacie "trudności z wyrównaniem cukrzycy u kota".
Kiedy u Matyldy rok temu stwierdzono cukrzycę, przez kilka dni o różnych porach przychodziłam do kliniki na pomiary cukru. Wyniki były różne, wręcz dziwne i nie dawały prawidłowego obrazu poziomu cukru (wiem to dzisiaj). Przede wszystkim ustalona dawka początkowa insuliny (wtedy caninsulin-y) była za wysoka i kotka przez to wyraźnie źle się czuła.
Dopiero jak za namową przyjaciół kupiłam glukometr i w domu zaczęłam dokonywać pomiarów, mogłam sama ustalać nowe dawki insuliny i zapobiegać bardzo groźnej dla kotów HIPOGLIKEMII.
Dzisiaj nie wyobrażam sobie podania insuliny bez pomiaru poziomu cukru. Nie jest to dla mnie uciążliwe, a kocica sama wchodzi do koszyka, kładzie łepek na brzegu i czeka na lekkie ukłucie w uszko.
Insulina Lantus jest jeszcze mało popularna w Polsce, ale chyba dlatego, że lekarze weterynarii nie mieli okazji poznać jej działania na koty i stosują "jedyną słuszną" metodę terapii: 1 x dziennie duża dawka caninsulin-y i suchą karmę diabetic. A skutki takiej terapii są niekiedy opłakane: kwasica ketonowa lub powikłania nerkowo-wątrobowe i przedwczesne "zejście" kota.
Pozdrawiam
nie no oczywiście, że najleprzym rozwiązaniem jest wykreślać krzywą w domu. Przy podstawowym założeniu poprawnego podawania insuliny i ROZMIESZANAIA jej jeśli jest takowa postać. Wiem, że Wy to potraficie, ale to Wy tworzycie elitę właścicieli świadomych, umiejacych więcej niż śmiertelnik. Większość z opieków nie radzi sobie z takimi rzeczami. Co do Canisulinu u kotów macie świętą rację . W 80-90 % to niewypał.
Tinka07 pisze:Niektórzy lekarze weterynarii w Polsce wprowadzają do insulinoterapii insulinę ChO-S Lente.
Byłam dziś u zaprzyjaźnionego weta i akurat w gabinecie był kotek, u którego zdiagnozowano cukrzycę. Skorzystałam z okazji i trochę wypytałam weta o te insuliny. Zdecydowanie najlepiej u leczonych przez niego kotów sprawdza się właśnie ChO-S Lente, a tylko jeden kot świetnie zareagował na insulinę Humulin (niestety nie pamiętam która wersja) podawaną penem. Kot dostaje ją już jakiś czas i wszystko jest pod pełną kontrolą. Sam wet się dziwił, że na inne insuliny kot nie poszedł, a po tej jest jak nowo narodzony . Canisulin wet odradzał - jego zdaniem u kotów to niewypał A kotek z gabinetu (częste picie i siusianie, cukier w moczu) miał wczoraj cukier 310, dzisiaj 280 i póki co dostał tabletki. Czyżby na razie rozpoznanie, o który typ cukrzycy chodzi? Pewnie tak, chociaż wet był zdania, że prawie na pewno skończy się na insulinie
PS. Tinko, wątek cukrzycowy na Miau to prawdziwa kopalnia wiedzy, a Ty (zgadzam się tu z Liwią) JESTEŚ WIELKA . A przy okazji - Stella jest po prostu zjawiskowa - wprost oczu oderwać nie można. Rudzielce jednak coś w sobie mają, nie da się ukryć
Witaj Ata !
Gdybym była "grzeczna" i przeczekała, zgodnie z zaleceniem weta całe dwa tygodnie, to nie wiem w jakim stanie byłaby kocica. Ketony potrafią się namnożyć w przeciągu kilku godzin.
Co bym poradziła osobie, kiedy w moczu kota zostałaby potwierdzona obecność cukru (+++/(++++) - przede wszystkim , żeby najpierw wet pobrał krew do analizy, pełny profil diagnostyczny, zrobił wywiad co do dotychczasowego leczenia, czy kot nie dostawał kiedykolwiek leków sterydowych i przy wyniku cukru we krwi powyżej 300 mg/dl by zostało rozpoczęte podawanie insuliny 2 razy dziennie.
W przypadku podejrzenia, że cukrzyca została wywołana przez sterydy, istotne jest szybkie rozpoczęcie terapii insuliną, wtedy jest duża szansa, że podanie niewielkich dawek insuliny doprowadzi do remisji choroby.
Pozdrawiam
PS. Ja też lubię rudzielce
Kiedy zauważyłam, że moja ukochana kocica poważnie schudła, dużo piła, często siusiała i przestała się bawić "złapałam" mocz i dałam do laboratorium. Wynik: glukoza (++++). Prowadzący wet zbadał glukometrem cukier (wyszło 321 mg/dl) i polecił podawać tabletki przeciwcukrzycowe przez dwa tygodnie. Z dnia na dzień kocica czuła się coraz gorzej, ciągle leżała na boku, nie myła się, nie bawiła, tępo patrzyła w jednym kierunku, nie reagowała na imię. Nie czekałam dłużej i po tygodniu od rozpoczęcia podawania tabletek udałam się znów do weta i wtedy natychmiast została pobrana krew do analizy (wynik glukoza 430 mg/dl), zrobiono kocicy kroplówkę z jakimś lekiem i wet nauczył mnie jak robić zastrzyki podskórne w kark. I od tego momentu kocica zaczęła regularnie dostawać insulinę.ATA pisze:A kotek z gabinetu (częste picie i siusianie, cukier w moczu) miał wczoraj cukier 310, dzisiaj 280 i póki co dostał tabletki. Czyżby na razie rozpoznanie, o który typ cukrzycy chodzi? Pewnie tak, chociaż wet był zdania, że prawie na pewno skończy się na insulinie
Gdybym była "grzeczna" i przeczekała, zgodnie z zaleceniem weta całe dwa tygodnie, to nie wiem w jakim stanie byłaby kocica. Ketony potrafią się namnożyć w przeciągu kilku godzin.
Co bym poradziła osobie, kiedy w moczu kota zostałaby potwierdzona obecność cukru (+++/(++++) - przede wszystkim , żeby najpierw wet pobrał krew do analizy, pełny profil diagnostyczny, zrobił wywiad co do dotychczasowego leczenia, czy kot nie dostawał kiedykolwiek leków sterydowych i przy wyniku cukru we krwi powyżej 300 mg/dl by zostało rozpoczęte podawanie insuliny 2 razy dziennie.
W przypadku podejrzenia, że cukrzyca została wywołana przez sterydy, istotne jest szybkie rozpoczęcie terapii insuliną, wtedy jest duża szansa, że podanie niewielkich dawek insuliny doprowadzi do remisji choroby.
Pozdrawiam
PS. Ja też lubię rudzielce
Witaj SUZI! Wet pobrał krew do analizy - niestety nie posiada własnego sprzętu, więc na wynik trzeba chwilę zaczekać, a tabletki dał tylko na parę dni. Zalecił też na razie karmę RC Diabetic, choć nie jest do końca przekonany o jej skuteczności. Okazało się też, że pani sama ma cukrzycę, posiada więc glukometr i zobowiązała się przez ten czas mierzyć kotu poziom cukru we krwi. Wie dobrze czym to wszystko grozi więc mam nadzieję, że będzie miała nad wszystkim kontrolę. Niestety nie wiem czy kot dostawał sterydy, bo o to nie zapytałam, a kotek jest zupełnie obcy, więc nie mam kontaktu z właścicielką. Mam nadzieję, że jakoś sobie z tym wszystkim poradzi. Szkoda, że nie wszyscy zaglądają do Internetu, bo naprawdę sporo można się dowiedzieć od osób takich jak Ty czy Tinka, które już jakiś czas się z tym problemem zmagają . A doświadczenia "cukrzycowych" kociarzy, są niejednokrotnie cenniejsze niż wiedza podręcznikowa, bo każdy kot reaguje inaczej i nie wszystko da się tak do końca przewidzieć
oj, to przezycie naprawde ogromne. Mow mi Drakul
W gruncie rzeczy ni ebylo zle ale nie umialam opanowac jednoczesnie glukometru, czasu, wilgotnosci, glodnego kota i wlasnego stresu. Zwlaszcza ze glukometr cos zastrajkowal i suma sumarum dopiero 4 pasek dal nam upragniony wynik.
Teraz to juz wylacznie lepiej moze byc
W gruncie rzeczy ni ebylo zle ale nie umialam opanowac jednoczesnie glukometru, czasu, wilgotnosci, glodnego kota i wlasnego stresu. Zwlaszcza ze glukometr cos zastrajkowal i suma sumarum dopiero 4 pasek dal nam upragniony wynik.
Teraz to juz wylacznie lepiej moze byc
Droga Ato, trochę mnie zawstydziłaś, jednak cieszę się niezmiernie, że wielu właścicieli z tej wiedzy już skorzystało i koty mają się jak najlepiej. Kilka z nich przeszło w międzyczasie w fazę remisji i to chyba dla mnie najwspanialsze wiadomości.
Humulin??? Nie wiem. To musi być insulina o średnio długim czasie działania. Nie lubię takich insulin u kotów. Dlaczego? Koty metabolizują insulinę o dużo szybciej niż ludzie. Mam nadzieję, że lekarz panuje nad sytuacją. Jeśli chodzi o peny, to jest to temat dyskusyjny. Peny są wprawdzie łatwe w obsłudze, ale dla kotów mało przydatne.
Problem z penami polega na tym, że nadaje się on jedynie do wstrzykiwania większej ilości insuliny. Istnieją peny z podziałką w krokach co 0,5 jedn., 1 jedn. i 2 jedn. Pen musi dłużej siedzieć pod skórą niż strzykawka, bo niestety dłużej wycieka z niego insulina. Trzeba liczyć mniej więcej do 10 po wstrzyknięciu. Zasadnicze pytanie dotyczy podziałki. Czy w Polsce można dostać peny do insuliny w krokach co 0,5 jedn.? Jeśli nie, to taki przyrząd w insulinoterapii u kota nie ma żadnego sensu. Gdy konieczna jest modyfikacja dawki o 0,25 jedn., co często jest zalecane, z pena nie można już w ogóle skorzystać.
Insuliny w temperaturze pokojowej trzymają się ok. 4 tyg., natomiast w lodowce ok. 3 miesięcy, Lantus nawet do 6 miesięcy. Producenci insuliny zalecają w razie używania pena trzymanie go w temperaturze pokojowej. Osobiście musze przyznać, ze byłby to dla mnie dodatkowy argument, przemawiający za strzykawkami (kwestia finansowa).
Według zaleceń Polskiej Federacji Edukacji w Diabetologii należy po każdorazowym założeniu igły wypuścić 1-2 jednostki insuliny w celu wypełnienia pustej przestrzeni. Co za marnotrawstwo, jeśli za insulinę musi się płacić 100 proc.
Ostatni kontrargument to niedoskonałość techniki (możliwość uszkodzenia wstrzykiwacza). Wtedy konieczny jest choćby mały zapas strzykawek w domu.
Mam też wielką nadzieję, że słowa Pana dr. Jarka: „ ... ale to Wy tworzycie elitę właścicieli świadomych, umiejacych więcej niż śmiertelnik.”, będą już wkrótce odnosiły się też do kochanej Liwii odnośnie cukrzycy.
Serdecznie pozdrawiam
PS: Karmy specjalistyczne dla kotów cukrzycowych podwyższają (niestety) dodatkowo poziom glukozy we krwi.
ATA pisze:Zdecydowanie najlepiej u leczonych przez niego kotów sprawdza się właśnie ChO-S Lente, a tylko jeden kot świetnie zareagował na insulinę Humulin (niestety nie pamiętam która wersja) podawaną penem.
Humulin??? Nie wiem. To musi być insulina o średnio długim czasie działania. Nie lubię takich insulin u kotów. Dlaczego? Koty metabolizują insulinę o dużo szybciej niż ludzie. Mam nadzieję, że lekarz panuje nad sytuacją. Jeśli chodzi o peny, to jest to temat dyskusyjny. Peny są wprawdzie łatwe w obsłudze, ale dla kotów mało przydatne.
Problem z penami polega na tym, że nadaje się on jedynie do wstrzykiwania większej ilości insuliny. Istnieją peny z podziałką w krokach co 0,5 jedn., 1 jedn. i 2 jedn. Pen musi dłużej siedzieć pod skórą niż strzykawka, bo niestety dłużej wycieka z niego insulina. Trzeba liczyć mniej więcej do 10 po wstrzyknięciu. Zasadnicze pytanie dotyczy podziałki. Czy w Polsce można dostać peny do insuliny w krokach co 0,5 jedn.? Jeśli nie, to taki przyrząd w insulinoterapii u kota nie ma żadnego sensu. Gdy konieczna jest modyfikacja dawki o 0,25 jedn., co często jest zalecane, z pena nie można już w ogóle skorzystać.
Insuliny w temperaturze pokojowej trzymają się ok. 4 tyg., natomiast w lodowce ok. 3 miesięcy, Lantus nawet do 6 miesięcy. Producenci insuliny zalecają w razie używania pena trzymanie go w temperaturze pokojowej. Osobiście musze przyznać, ze byłby to dla mnie dodatkowy argument, przemawiający za strzykawkami (kwestia finansowa).
Według zaleceń Polskiej Federacji Edukacji w Diabetologii należy po każdorazowym założeniu igły wypuścić 1-2 jednostki insuliny w celu wypełnienia pustej przestrzeni. Co za marnotrawstwo, jeśli za insulinę musi się płacić 100 proc.
Ostatni kontrargument to niedoskonałość techniki (możliwość uszkodzenia wstrzykiwacza). Wtedy konieczny jest choćby mały zapas strzykawek w domu.
Też mi się tak wydaje, że jednak skończy się to w najbliższym czasie na insulinie. Przypadki cukrzycy insulinozależnej u kotów są najczęstsze. A tak na marginesie, tabletki psują wątrobę.A kotek z gabinetu (częste picie i siusianie, cukier w moczu) miał wczoraj cukier 310, dzisiaj 280 i póki co dostał tabletki. Czyżby na razie rozpoznanie, o który typ cukrzycy chodzi? Pewnie tak, chociaż wet był zdania, że prawie na pewno skończy się na insulinie
Mam też wielką nadzieję, że słowa Pana dr. Jarka: „ ... ale to Wy tworzycie elitę właścicieli świadomych, umiejacych więcej niż śmiertelnik.”, będą już wkrótce odnosiły się też do kochanej Liwii odnośnie cukrzycy.
Serdecznie pozdrawiam
PS: Karmy specjalistyczne dla kotów cukrzycowych podwyższają (niestety) dodatkowo poziom glukozy we krwi.
gratuluję sukcesów z pobieraniem krwi, to teraz już z góry tylko trzeba przełamać ten stres.
mamy pierwsza krzywa, okupiona lzami i wielkim stresem. Ale jak trzeba to trzeba...
Parafrazujac reklame - kot we krwi, ja we krwi, lazienka we krwi, wszyyyystko we krwi
Ale teraz juz jest lepiej, nauczymy sie zyc z tym chorobskiem.
Parafrazujac reklame - kot we krwi, ja we krwi, lazienka we krwi, wszyyyystko we krwi
Ale teraz juz jest lepiej, nauczymy sie zyc z tym chorobskiem.
mój Friskie został zdiagnozowany jako cukrzyk zaledwie tydzień temu,badanie krwi wykazało podwyższony poziom glukozy,a badanie moczu to potwierdziło (cukier na ++++).faktycznie od pewnego czasu,pił i siusiał więcej,ma 10 lat i jest "duży" więc go dopadło...trochę mnie to zmartwiło iż dopiero co Lucky( pisałam na forum o jej żuchwie)została poddana eutanazji 2 tygodnie temu..nie chciałam bym znów przechodzic przez podobne historie z Friskim.. jako że nie miałam nigdy doczynienia z kotem cukrzykiem,pierwszego dnia zaczęłam szperanie po internecie i pierwsze co znalazłam to sprawozdania Tinki na Miau-na prawdę bardzo pomocne dla takiego laika jak ja,ale zarazem trochę przerażające, gdyż Friskie dostał Caninsulin, a widzę tu same negatywne opinie na temat tej insuliny?coprawda to dopiero tydzień,to martwię się jak to wszystko będzie, podczas pierwszej wizyty u weta, nie dał sobie zbadać cukru, więc dostał na oko 3 jednostki,po których rano miał cukier 385,więc wet kazal dawać 2x po 3 jednostki.krew badalismy praktycznie przez cały tydzień ale tylko 2 razy dziennie i dwa razy po 2 godzinach od podania.( u weta)już nie wspomne jak stresowalismy się przy pobieraniu, ma biedak siniaki w pachwinach,i wygolona przednia łapkę(ma długi włos) też z siniakiem...wet odradza mi używania glukometru w domu?,twierdzi że nie da się pobrać z ucha Friskiego(bo ma slabo widoczne żyły) czy to możliwe?i zalecił stosowanie pasków na mocz.od wczoraj jest na RC Diabetic, o której znowu widzę nieprzychylne opinie,no ale zaczęłam mu podawać i mam przyjsc zbadac glukozę po tyg.(gdyby cos się działo) lub 2 tyg. gdyby wszystko było ok i podawac cały czas 2x 3 jed.Friskie przed zmianą karmy był na RC light 40 i bardzo ja lubil chociaz tą nowa narazie zjada...mam jednak problemy z dawaniem mu tylko 2 posiłkow przy insulinie,zawsze lubił podjadac w ciagu dnia ,jak wy rozwiązujecie problem podjadania u swoich cukrzyków?no i na koniec jeszcze nabieranie tej insuliny...macie jakis sposób na pobieranie jej bez utworzenia bąbla powietrza?próbowałam wszystkich rzekomych metod i jest to dla mnie męka,sam zastrzyk nie jest problemem ale napełnienie strzykawki tak(używam BD u 40)sorry że tak się rozpisałam,ale szukam bratniej duszy,która jest bardziej ode mnie doswiadczona w tej dziedzinie i posłuzy dobrymi radami...pozdrawiamy wszystkich