Pusia jest osowiała, dostała odżywkę, 2 z 3 strzykawek zjadła, z 3cią "wygrała".
Jutro telefon do wetki, kolejne decyzje.
Szkoda, że ona nie może sama o sobie zadecydować, lub chociaż mi powiedzieć, że ją boli, boli tak bardzo, że nie chce już się męczyć. A tak to ja muszę podjąć tę decyzję. Boję się, że eutanazja będzie pójściem na łatwiznę, jednak z drugiej strony... ona nie chce jeść.
moja kicia źle się czuje :(
Efafu, ona chyba się męczy Poradź się lekarza, może powinna brać regularnie jakieś leki przeciwbólowe ? Poprawi się jej jakość niedługiego już życia...Wyraźnie widać,ze nie może znaleźć dla siebie miejsca, jest jej ciągle niedobrze Bardzo szkoda mi Ciebie i Pusi
Współczuję Ci, najgorsze będzie to czekanie do 17 Myślę,ze podjęłas dobrą decyzję...Ona nic nie będzie czuła, po prostu sobie zaśnie. Skazywanie ja na takie życie to zdecydowanie byłoby gorszym złem. Więc trzymaj sie! Musisz byc silna i nastawić sie do tego pozytywnie. W sytuacji , która jest teraz obie przeciez cierpicie.A to nie ma sensu. Prawdę mówiąc jak przeczytałam Twój post ścisnęło mnie w gardle i pociekły łzy. Będę myslami z Wami o tej 17.
Dziękuję.
Nie mogę nawet pójść tam gdzie ona leży bo chyba sama ją zabiję nadmiarem czułość (od ściskania, za te wszystkie 13lat).
Nie chce być samolubna, jeśli ona po prostu szuka miejsca gdzie się schować i chyba odejść - nie będę jej tego przedłużać.
Zauważyłam, że ma dreszcze
Nie mogę nawet pójść tam gdzie ona leży bo chyba sama ją zabiję nadmiarem czułość (od ściskania, za te wszystkie 13lat).
Nie chce być samolubna, jeśli ona po prostu szuka miejsca gdzie się schować i chyba odejść - nie będę jej tego przedłużać.
Zauważyłam, że ma dreszcze
Dziś o 17:30 dostała zastrzyk.
Lekarz powiedział, że to była najlepsza decyzja, rak był już za wielki by cokolwiek z nim robić, oczywiście mogłam zdecydować, żeby dać jej silne leki sterydowe i przedłużyć jej życie o tydzień, dwa, może miesiąc. Ale w efekcie i tak byśmy się spotkali w takich okolicznościach.
Żegnam, dziękuję za wsparcie, pomoc. Nie wrócę tu długo, może w ogóle. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję.
Lekarz powiedział, że to była najlepsza decyzja, rak był już za wielki by cokolwiek z nim robić, oczywiście mogłam zdecydować, żeby dać jej silne leki sterydowe i przedłużyć jej życie o tydzień, dwa, może miesiąc. Ale w efekcie i tak byśmy się spotkali w takich okolicznościach.
Żegnam, dziękuję za wsparcie, pomoc. Nie wrócę tu długo, może w ogóle. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję.