Z tymi zapadniętymi boczkami to nie potrafię doradzic, może pan Jarek coś powie. Co do lizania szwów to na pewno robić tego nie powinna, uważam, że powinnaś jednak pójść w poniedziałek do weta i zakupić kołnierz albo kaftanik posterylkowy (jeśli kotka jest jeszcze drażliwa to lepszy będzie kaftanik, bo kołnierz jest średnio komfortowym wyjściem). Dziś polizała tylko troche, ale w najbliższych dniach swędzenie może się nasilić i myśle, że jakaś osłonka na brzuszek będzie nieunikniona.
Pytaj ile chcesz i o co chcesz, ja zawsze chętnie pomoge i myślę, że dziewczyny też. W końcu po to jesteśmy, żeby sobie pomagać . Dla mnie to sama przyjemnośc dzielić się informacjami i doświadczeniem, bo w moim otoczeniu nikt nie ma kotów i kiedy chcę o nich pogadać gęby nie mam do kogo otworzyć. A tak zawsze się przydam
Pozdrawiam
Ania i koty
Po sterylizacji
No to obie mamy koteczki po przejściach. I takie samo zdanie na temat tych wspaniałych ludzi którzy zgotowali równie wspaniały los naszym futrzastymCałkowiecie Cię rozumiem, bo ja moją niunię mam ze schroniska, a znalazła się tam, gdyż komuś się "znudziła" i w środku zimy została wyrzucona na mróz I tak jak Twoja kicia nie odstępowała mnie i nie odstępuje mnie na krok Chodzi za mną jak piesek, tuli, pieści i okazuje swoją wdzięczność
Wielkie podziękowania za taki dokładny opis. Przynajmniej wiem czego mam się spodziewać
Co do tych boczków, to nie wiem co myśleć. Są dość mocno zapadnięte, tak na ok. 3 cm. Zobaczę, co będzie jutro. Wkońcu minęły dopiero 32 godz od zabiegu.
hehe, żebyś później nie żałowała tych słów bo jak się rozpiszę to marny Wasz los...Pytaj ile chcesz i o co chcesz
A poważnie, to bardzo dziękuję. Takie wsparcie, nawet interentowe, naprawdę bardzo pomaga. Dzięki Wam dużo się dowiedziałam i mniej się przejmuję. Zostaniecie moimi wyroczniamy w sprawach kocich.
Senne pozdrowienia od kici -tym razem już z transportera, a nie kuwety
Piękna ta Twoja kicia Tak niesamowicie umaszczona jakby miała kreski wokół oczu. Podobna nawet trochę do Ulinej Perełki . Naprawdę trudno by było jej nie kochać....
Ostatnio zmieniony 13 sierpnia 2006, 00:03 przez ATA, łącznie zmieniany 1 raz.
Zgadza się, kicia śliczna, uwielbiam biało-czarne kotki, zawsze o takiej marzyłam
Dziewczyny mają rację - CUDNA ta Twoja kicia i rzeczywiście bardzo podobna do mojej Perełki Jak ją tak kochasz, jak ja swoją niuniusię, to jest najszczęśliwszym kotkiem na świecie!
Co do zapadniętych boczków, to lepiej żeby na ten temat wypowiedział się Pan Jarek
O ile dobrze sobie przypominam, moja niunia też miała zapadnęte boczki, ale jakoś się tym chyba nie martwiłam. Wydawało mi się to normalne, bo bardzo mało jadła (nawet miesiąc po operacji tylko skubała jedzenie) i uznałam, że jej usunięto przecież macicę z brzuszka, więc ta luka musi się dopiero wypełnić, a póki co, boczki się będą zapadały.
Może trochę naiwne to moje tłumaczenie , ale zapadnęte boczki rzeczywiście po jakimś czasie się wypełniły
Natomiast, jeśli uważasz, że coś jest nie tak, lepiej skontaktuj się z lecznicą, gdzie wykonywałaś zabieg. Nic nie piszesz o kolejnej konsultacji - ja musiałam się stawić 3-o dnia po zabiegu na zastrzyk z antybiotyku i przeciwbólowy. W czasie tej wizyty wet dokładnie obejrzał ranę, obmacał brzuszek i powiedział, że wszystko się pięknie goi. Jeśli Tobie nie wyznaczono takiej wizyty, to może sama się na nią umów?
I jeszcze jedno. Pod żadnym pozorem nie daj kici wylizywać szwów! Rana jest jeszcze świeża i szwy mogą po prostu puścić. Jak kicia za bardzo interesuje się swoją raną, to załóż jej fartuszek, żeby nie miała do niej dostępu. I nie musisz wcale kupować kaftanika u weta - wystarczy czysty ręcznik, w ktorym wytniesz dziurki na łapki i doszyjesz troczki, by zawiązać na grzbiecie.
Myślę, że po tej nocy obudzi się wzmocniona i w miarę normalnie zacznie funkcjonować. Powinna Ci też już pokazać swoją ranę MOja niuna właśnie w trzecim dniu pozwoliła mi się pooglądać
Daj znać, jak przebiega rekonwalescencja i trzymajcie się obie cieplutko
Co do zapadniętych boczków, to lepiej żeby na ten temat wypowiedział się Pan Jarek
O ile dobrze sobie przypominam, moja niunia też miała zapadnęte boczki, ale jakoś się tym chyba nie martwiłam. Wydawało mi się to normalne, bo bardzo mało jadła (nawet miesiąc po operacji tylko skubała jedzenie) i uznałam, że jej usunięto przecież macicę z brzuszka, więc ta luka musi się dopiero wypełnić, a póki co, boczki się będą zapadały.
Może trochę naiwne to moje tłumaczenie , ale zapadnęte boczki rzeczywiście po jakimś czasie się wypełniły
Natomiast, jeśli uważasz, że coś jest nie tak, lepiej skontaktuj się z lecznicą, gdzie wykonywałaś zabieg. Nic nie piszesz o kolejnej konsultacji - ja musiałam się stawić 3-o dnia po zabiegu na zastrzyk z antybiotyku i przeciwbólowy. W czasie tej wizyty wet dokładnie obejrzał ranę, obmacał brzuszek i powiedział, że wszystko się pięknie goi. Jeśli Tobie nie wyznaczono takiej wizyty, to może sama się na nią umów?
I jeszcze jedno. Pod żadnym pozorem nie daj kici wylizywać szwów! Rana jest jeszcze świeża i szwy mogą po prostu puścić. Jak kicia za bardzo interesuje się swoją raną, to załóż jej fartuszek, żeby nie miała do niej dostępu. I nie musisz wcale kupować kaftanika u weta - wystarczy czysty ręcznik, w ktorym wytniesz dziurki na łapki i doszyjesz troczki, by zawiązać na grzbiecie.
Myślę, że po tej nocy obudzi się wzmocniona i w miarę normalnie zacznie funkcjonować. Powinna Ci też już pokazać swoją ranę MOja niuna właśnie w trzecim dniu pozwoliła mi się pooglądać
Daj znać, jak przebiega rekonwalescencja i trzymajcie się obie cieplutko
Moja kota też dostala po sterylce takie boczki. Pierwszą dobę nic nie jadla, drugą wymiotowala i zaraz bylo to widać.
Jak zacznie normalnie jeść boczki się wypelnią.
Ja moją ubralam w kubrak i po tygodniu musialam go poluźnić. Po 10 dniach jak ją z niego wyjmowalam mialam prawie o 0,5kg więcej kota.
Lizać nie powinna ale jak sobie tam liźnie raz na dobę to się nic nie stanie. Na wszelki wypadek można ją ubrać. Taki kubrak to super sprawa jest. Kot nie potrafi skakać na początku, czuje się jak w gipsie, a wyskubać nic nie można.
Co prawda moja po tygodniu biegala w nim jakby nigdy nic, ale zawsze tydzień byl spokoju bez ryzyka wygryzienia szwów albo poranienia golego brzuszka.
Jak zacznie normalnie jeść boczki się wypelnią.
Ja moją ubralam w kubrak i po tygodniu musialam go poluźnić. Po 10 dniach jak ją z niego wyjmowalam mialam prawie o 0,5kg więcej kota.
Lizać nie powinna ale jak sobie tam liźnie raz na dobę to się nic nie stanie. Na wszelki wypadek można ją ubrać. Taki kubrak to super sprawa jest. Kot nie potrafi skakać na początku, czuje się jak w gipsie, a wyskubać nic nie można.
Co prawda moja po tygodniu biegala w nim jakby nigdy nic, ale zawsze tydzień byl spokoju bez ryzyka wygryzienia szwów albo poranienia golego brzuszka.
Oczywiście że jest sliczna i cudowna spróbowałby ktoś powiedzieć inaczej
Kicia ma się chyba troszkę lepiej, ale nadal tylko leży, zjadła dosłownie 4-5 kawałeczków mięska, wody dalej nie chce pić. O zobaczeniu rany to nie mam co marzyć narazie. Podglądnęłam ją jak usiadła na chwilkę i wszsytko wyglądało wporządku. Wczoraj parę razy liznęła ranę, ale raczej tak od niechcenia, więc myślę, że nie ma potrzeby zakładać jej kubraczka. Znając ją, strasznie by się denerwowała w tym. Myśałam, że dziś już zacznie chodzić w miarę normalnie, ale nie. Leży taka smutna w swoim domku Wychodzi jedynie do kuwety i to max 2 razy na dzień. Jak jutro nic się nie zmieni, to skontaktuje się z wetem. Umówiona z nim jestem na czwartek na antybiotyk, a po 20.08 ściągnięcie szwów.
Pozdrawiam
Kicia ma się chyba troszkę lepiej, ale nadal tylko leży, zjadła dosłownie 4-5 kawałeczków mięska, wody dalej nie chce pić. O zobaczeniu rany to nie mam co marzyć narazie. Podglądnęłam ją jak usiadła na chwilkę i wszsytko wyglądało wporządku. Wczoraj parę razy liznęła ranę, ale raczej tak od niechcenia, więc myślę, że nie ma potrzeby zakładać jej kubraczka. Znając ją, strasznie by się denerwowała w tym. Myśałam, że dziś już zacznie chodzić w miarę normalnie, ale nie. Leży taka smutna w swoim domku Wychodzi jedynie do kuwety i to max 2 razy na dzień. Jak jutro nic się nie zmieni, to skontaktuje się z wetem. Umówiona z nim jestem na czwartek na antybiotyk, a po 20.08 ściągnięcie szwów.
Pozdrawiam
Koteczka zaczęła wreszcie coś jeść. Niedużo, ale zawsze. Od czegoś trzeba zacząć Spaceruje troszkę po mieszkaniu i domaga się głaskania Większość dnia jednak śpi i to tylko na podłodze. Nie jest w stanie jeszcze nigdzi wyjść, nawet na niskie łóżko. Ale ogólnie wygląda już lepiej
Teraz mi trochę głupio, że tak panikowałam Normalne skutki sterylizacji, a ja robiłam tragedię Wybaczcie mi to proszę. I BARDZO DZIĘKUJĘ za wsparcie i słowa otuchy i wszystkie wyjaśnienia i wszystko inne... Gdyby nie wy, pewnie już bym była na środkach uspokajających, a z kicią objeździłabym wetów - a to byłby dla niej stres i ból. Zostaliście teraz moją wyrocznią więc nie zdziwcie się jak niedługo znowu zacznę Was męczyć...
Teraz mi trochę głupio, że tak panikowałam Normalne skutki sterylizacji, a ja robiłam tragedię Wybaczcie mi to proszę. I BARDZO DZIĘKUJĘ za wsparcie i słowa otuchy i wszystkie wyjaśnienia i wszystko inne... Gdyby nie wy, pewnie już bym była na środkach uspokajających, a z kicią objeździłabym wetów - a to byłby dla niej stres i ból. Zostaliście teraz moją wyrocznią więc nie zdziwcie się jak niedługo znowu zacznę Was męczyć...
Szpilko, baaardzo się cieszę, że z koteczką wszystko w porządku Teraz powinno być już tylko lepiej.
I nie przepraszaj za panikę To forum po to powstało, by sobie wzajemnie pomagać i się wspierać w trudnych momentach
Kto nas lepiej zrozumie niż inna osoba, która też ma zwierzątko?
I nie przepraszaj za panikę To forum po to powstało, by sobie wzajemnie pomagać i się wspierać w trudnych momentach
Kto nas lepiej zrozumie niż inna osoba, która też ma zwierzątko?
niedlugo ja Was kochane moje pomecze o sterylke, bo czekam tylko na powrot mojej pani weterynarz i ciachamy Kicie-koniec sierpnia, poczatek wresnia-i chyba tak samo bede panikowac
do sterylizacji przygotowuje sie juz od prawie 3 lat, ale teraz powiedzialm sobie, ze musze i koniec
zastanawia mnie tylko jedna sprawa-do tej pory Kicia przed ruja jest zawsze bardzo slodka, przymilasta, sama przychodzi na kolana, lasi sie, przytula, gada-jednym slowem-kocha mnie wtedy bardziej niz zwykle-nie mowiac juz o tym co sie dzieje w trakcie rui, chociaz kocha wtedy mojego meza i nie daje mu spokoju czy po sterylce Kicia bedzie taka sama diablica jaka jest na codzien, czy moze zostanie jej ta slodkosc?? bo normalnie nie lubi jak sie ja glaszcze, nie lubi siedziec na kolanach i w ogole jest francowata
szpilko-przeczytalam obie strony i wierze Ci, ze sie martwilas, bo ja na forum ciagle zadawalam pytania jak mialam chora? Mambe-czasem moze glupie, ale chcialam wiedziec wszystko, a forumowe dziewczynki wszystko mi powiedzialy
teraz ja bede pytac a Ty jako doswiadczona juz "sterylkowa osoba" bedziesz mi odpowiadac-ok?
i faktycznie-kicia sliczna a tych drani tez bym przypalala na brzuchu ale cygarami i jeszcze posypywala sola
do sterylizacji przygotowuje sie juz od prawie 3 lat, ale teraz powiedzialm sobie, ze musze i koniec
zastanawia mnie tylko jedna sprawa-do tej pory Kicia przed ruja jest zawsze bardzo slodka, przymilasta, sama przychodzi na kolana, lasi sie, przytula, gada-jednym slowem-kocha mnie wtedy bardziej niz zwykle-nie mowiac juz o tym co sie dzieje w trakcie rui, chociaz kocha wtedy mojego meza i nie daje mu spokoju czy po sterylce Kicia bedzie taka sama diablica jaka jest na codzien, czy moze zostanie jej ta slodkosc?? bo normalnie nie lubi jak sie ja glaszcze, nie lubi siedziec na kolanach i w ogole jest francowata
szpilko-przeczytalam obie strony i wierze Ci, ze sie martwilas, bo ja na forum ciagle zadawalam pytania jak mialam chora? Mambe-czasem moze glupie, ale chcialam wiedziec wszystko, a forumowe dziewczynki wszystko mi powiedzialy
teraz ja bede pytac a Ty jako doswiadczona juz "sterylkowa osoba" bedziesz mi odpowiadac-ok?
i faktycznie-kicia sliczna a tych drani tez bym przypalala na brzuchu ale cygarami i jeszcze posypywala sola
diana, moja kicia ma 3 lata i od początku chciaam ją wysterylizować, ale jakoś nie mogłam się zabrać. Ale wkońcu się zdecydowałam, bo moja przyjaciółka miała wolontariat w lecznicy, w której leczę moją kicię i stwierdziłam, że oddam ją w jej opiekę - będę miała pewność, że ktoś się nią odpowiednio zajmie, (taki komfort psychiczny). Ale i tak przyszłam dopiero w ostatni dzień jej wolontariatu.
Co do charakterku to świetnie Cię rozumiem. Moja też jest wredną kocicą. Głaskanie, przytulanie to wtedy jak ona chce i ma na to ochotę. W innych sytuacjach stanowczo mówi "nie!", choć mnie i siostrę jeszcze akceptuje i pozwala, ale innych Chyba ma uraz do luidzi z dzieciństwa - teraz poprostu musi nabrać zaufania do konkretnej osoby i potem jest ok (chociaż facetów wogóle nie akceptuje, od razu ucieka do szafy, a jej szczystem odwagi jest podejście i powąchanie...) Właśnie przed rujką i wtrakcie był ten okres, że wszytsko można było z kicia zrobić...wygłaskać, wytulić, wycałować do woli. Nie wiem jak teraz będzie. Wredna cholera potrafi być, ale chyba właśnie za to ją kocham Ma swój charakterek i to bardzo konkretny. Jakby nie było to łazi za mną wszędzie, cokolwiek robię to zawsze musi tam wsadzić swój nochal i jak najbardziej mi utrudniać życie
Oczywiście jak będziesz miała jakieś pytania to pytaj. Chętnie odpowiem. Wiem jaki to stres i jak okropnie to wszsytko wygląda.
Szczerze mówiąć to teraz chyba bym się nie zdecydowała na sterylizację. Za dużo nerwow to kosztowało mnie i kicie. Ale pewnie zmienię zdanie za parę dni jak wróci do formy, anie bedzie się przynajmniej męczyć z rujkami
Co do charakterku to świetnie Cię rozumiem. Moja też jest wredną kocicą. Głaskanie, przytulanie to wtedy jak ona chce i ma na to ochotę. W innych sytuacjach stanowczo mówi "nie!", choć mnie i siostrę jeszcze akceptuje i pozwala, ale innych Chyba ma uraz do luidzi z dzieciństwa - teraz poprostu musi nabrać zaufania do konkretnej osoby i potem jest ok (chociaż facetów wogóle nie akceptuje, od razu ucieka do szafy, a jej szczystem odwagi jest podejście i powąchanie...) Właśnie przed rujką i wtrakcie był ten okres, że wszytsko można było z kicia zrobić...wygłaskać, wytulić, wycałować do woli. Nie wiem jak teraz będzie. Wredna cholera potrafi być, ale chyba właśnie za to ją kocham Ma swój charakterek i to bardzo konkretny. Jakby nie było to łazi za mną wszędzie, cokolwiek robię to zawsze musi tam wsadzić swój nochal i jak najbardziej mi utrudniać życie
Oczywiście jak będziesz miała jakieś pytania to pytaj. Chętnie odpowiem. Wiem jaki to stres i jak okropnie to wszsytko wygląda.
Szczerze mówiąć to teraz chyba bym się nie zdecydowała na sterylizację. Za dużo nerwow to kosztowało mnie i kicie. Ale pewnie zmienię zdanie za parę dni jak wróci do formy, anie bedzie się przynajmniej męczyć z rujkami
Dziewczyny, nie mam pojęcia czy i jak zmienia się charakter kotek po sterylizacji ale nie liczyłabym na to, że zachowania charakterystyczne dla rui pozostaną. To czyste hormony, bardzo silny instynkt rozmnażania i nie ma nic wspólnego z miłością zwierząt do właścicieli. Jednak zdarza się, że po sterylizacji niektóre zazwyczaj chłodne i niezależne kotki łagodnieją co zauważyłam u jednej z kotek u mnie w pracy i u mamy Fiodora. Obie najchętniej siedziałyby teraz na rękach, zaglądały w oczy, przytulały łepki do twarzy i przymilały na wszystkie kocie sposoby. Czasem są tak namolne, że staje się to wręcz uciążliwe, ale chyba bardziej rozbrajające i przyjemne Może same się o tym przekonacie, czego Wam życzę
szpilka-powiem Ci, ze te nasze kotki to chyba jakies rozdzielone siostry moja tez ma 3 lata i tez ja chcialam od poczatku wysterylizowac i tez nie moglam sie zebrac...a reszty nie cytuje, bo bym sie powtorzyla
Kicia tylko nie boi sie ludzi, zawsze jest ciekawa kto przyszedl, ale nie ma zamiaru sie witac-ten francowaty charakterek ratuje ja od znajomych i dzieci znajomych, bo jak mowie, ze moze zbic, to wszyscy sa bardzo ostrozni
ATA-sama nie wiem czy chcialabym, zeby zmienil jej sie charakter?? moze troche i czasem, bo nie lubie zbytnio miziastych kociakow-kojarzy mi sie to z persem kolezanki, ktory tylko lezy i chce zeby go glaskac ale Kicia nie jest az taka slodka nawet jak ma ruje-oczywiscie nie miauczy w ogole jak cale podworko w marcu i tez nie zawsze daje sie poglaskac-to juz wole ja przed ruja jakis miesiac, ale tez wcale nie jest taka slodka-tylko chwilami, no i wlasnie te chwile mam nadzieje, ze zostana
dzieki dziewczyny
Kicia tylko nie boi sie ludzi, zawsze jest ciekawa kto przyszedl, ale nie ma zamiaru sie witac-ten francowaty charakterek ratuje ja od znajomych i dzieci znajomych, bo jak mowie, ze moze zbic, to wszyscy sa bardzo ostrozni
ATA-sama nie wiem czy chcialabym, zeby zmienil jej sie charakter?? moze troche i czasem, bo nie lubie zbytnio miziastych kociakow-kojarzy mi sie to z persem kolezanki, ktory tylko lezy i chce zeby go glaskac ale Kicia nie jest az taka slodka nawet jak ma ruje-oczywiscie nie miauczy w ogole jak cale podworko w marcu i tez nie zawsze daje sie poglaskac-to juz wole ja przed ruja jakis miesiac, ale tez wcale nie jest taka slodka-tylko chwilami, no i wlasnie te chwile mam nadzieje, ze zostana
dzieki dziewczyny
Moja Perełka, mimo że jest bardzo grzeczną kicią, też jest straszną indywidualistką Głaskać i na kolanka, to tylko wtedy, gdy ONA tego sobie życzy A zazwyczaj ma napady czułości i udeptywania swojej pańci nad ranem, kiedy to mości się na mojej twarzy, ociera łepkiem o policzek, udeptuje szyję i klatkę piersiową, by w końcu położyć się pańci na twarzy i ją przydusić
A pańcia chętnie by jeszcze pospała...
W ciągu dnia natomiast, gdy chcę ją wziąć na kolana, czy pogłaskać, wydaje z siebie lekki miauk zniechęcenia i uchyla się od pieszczot, dając do zrozumienia, że to nie jest odpowiedni moment A gdy pańcia mimo to nalega na pieszczoty, kiciulka zamienia się w krokodylka nadgryzając i atakując głaszczącą rękę
Co do charakteru, to nie zauważyłam, by po sterylce coś się zmieniło. Żadne cechy jej charakterku nie zostały uwypuklone, czy wyeliminowane.
Nadal pozostała bardzo miłą kicią z charakterkiem
A pańcia chętnie by jeszcze pospała...
W ciągu dnia natomiast, gdy chcę ją wziąć na kolana, czy pogłaskać, wydaje z siebie lekki miauk zniechęcenia i uchyla się od pieszczot, dając do zrozumienia, że to nie jest odpowiedni moment A gdy pańcia mimo to nalega na pieszczoty, kiciulka zamienia się w krokodylka nadgryzając i atakując głaszczącą rękę
Co do charakteru, to nie zauważyłam, by po sterylce coś się zmieniło. Żadne cechy jej charakterku nie zostały uwypuklone, czy wyeliminowane.
Nadal pozostała bardzo miłą kicią z charakterkiem