poraz zmienic tytul- kicia zdrowa;)
jasne z edostaje esentiale, nospy nie bo wcale jej nie bylo lepiej po niej, te 2 ost dni byly bez nospy, i 2 lekarzy (ci ktorzy sie nia naprawde przejeli a nie chcieli nas splawic) odradzilo mi nospe. no i nie daje.
Ania sama się sobie dziwię, że tak się zaangażowałam. Może dlatego, że mój kot w podobnym czasie chorował i miałam ten strach na świeżo w pamięci. Nie mogę ci ni jak pomóc - a strasznie bym chciała. Mogę tyko próbować cię wspierać i czekać w nerwach na każdy twój kolejny post. Rano pędziłam z nadzieją do komputera, że może dalej się poprawia. Niestety nie. Trzymajcie się. Będę z wami do końca - jakikolwiek on nie będzie, a wieżę, że szczęśliwy. Serio.
p.s. aż się martwię, że przez weekend nie będę miała dostępu do internetu...
p.s. aż się martwię, że przez weekend nie będę miała dostępu do internetu...
spi malutka, teraz pewnie pospi do 17 z jakims spacerem do miski w przerwie...
juz nie wiem co mam pisac, caly dzien mam wlaczone forum , bo jakbym tu nie zagladala, to siedziala bym i patrzyla na nia.ciagle patrze czy jej sie nic nie dzieje, czy dobrze oddycha
juz nie wiem co mam pisac, caly dzien mam wlaczone forum , bo jakbym tu nie zagladala, to siedziala bym i patrzyla na nia.ciagle patrze czy jej sie nic nie dzieje, czy dobrze oddycha
Ania
ona przecież jest chora, cokolwiek to jest, więc jest chyba naturalne że raz czuje się lepiej a raz gorzej.
Ja wczoraj też chyba przechwaliłam Felka bo dzisiaj od rana zwraca i nie chce jeść, może to przez to że chcialam być wczoraj taka dobra i dalam mu kawałek mięsa z indyka które tak lubi a ktorego już od miesiąca nie jadł.. nie wiem.
Trzymajcie się dzielnie, będę mogła tu zajrzeć dopiero wieczorem.
ona przecież jest chora, cokolwiek to jest, więc jest chyba naturalne że raz czuje się lepiej a raz gorzej.
Ja wczoraj też chyba przechwaliłam Felka bo dzisiaj od rana zwraca i nie chce jeść, może to przez to że chcialam być wczoraj taka dobra i dalam mu kawałek mięsa z indyka które tak lubi a ktorego już od miesiąca nie jadł.. nie wiem.
Trzymajcie się dzielnie, będę mogła tu zajrzeć dopiero wieczorem.
Bardzo nie chcem ale ...
Aniu, jako najstarsza tutaj kociara (chyba) muszę Ci porządnie zmyć głowę.
Wiem, że sprawa poważna (chociaż wcale jeszcze nie przesądzona ), więc weź się w garść, znajdź sobie jakieś zajęcie. Nawet przy lżejszych chorobach nie możesz oczekiwać natychmiastowej i trwałej poprawy.
Przestań cały czas gapić się na Kicię jak sroka na kość. Ty się przyglądasz jej a ona Tobie i chociaż źle się czuje nie może ani na chwilkę się odprężyć. Zrozum, ona wyczuwa Twój niepokój i jeszcze bardziej się stresuje.
Nawet jeśli nie daj Boże sprawdziłaby się ta diagnoza, to przecież ona jeszcze nie wybiera się na tamten świat. I to nie będzie drastyczne pogorszenie się jej zdrowia z minuty na minutę, więc możesz na trochę zostawić ją samą w domu. Skoro nie możesz się dodzwonić do weta, to po prostu do niego podejdź. Może badania trzeba powtórzyć wcześniej (i zrób wreszcie to badanie moczu, bo to że normalnie pije i sika wcale nie musi świadczyć o tym że z nerkami czy pęcherzem wszystko jest wporządku).
Aniu, ja nie jestem bez serca i wiem jak trudno zaakceptować wyrok (pamiętasz, moja Tusia [*] miała raka). Ale uwierz mi strach to zły doradca, dlatego musisz się wreszcie zmobilizować i zacząć działać. Możesz pójść z Kicią do tego ostatniego weta, możesz poszukać innego, może nawet w innym mieście. I powiem Ci szczerze, nie jest dla mnie argumentem, że Kicia strasznie przeżywa wizyty u wetów i chcesz jej tego zaoszczędzić. Skup się na tym, że masz znaleźć dla niej pomoc, nawet za cenę dodatkowego stresu jaki jej zafundujesz. W całej tej sytuacji masz wielkie szczęście, że możesz poświęcić na szukanie pomocy dużo czasu. Że stale możesz mieć ja na oku, w przeciwieństwie do tych którzy są poza domem wiele godzin.
Wiem też, że bardzo potrzebujesz pocieszenia i nadziei. Oczywiście, to pierwsze od nas dostaniesz, ale o to drugie musisz sama zawalczyć.
Może się mylę, ale ja odnoszę wrażenie, że Ty już się poddałaś. Udowodnij mi, że bardzo się mylę.
Jeśli mogę zrozumieć tego telefonicznego weta, to nie rozumię dlaczego ten wet od diagnozy nagle wycofał się podawania z No-spy (działa rozkurczowo i przeciwbólowo) i czemu nie zaproponował coś innego.
A teraz możesz się na mnie powściekać, bylebyś tylko doładowała swoje akumulatory
Aniu, jako najstarsza tutaj kociara (chyba) muszę Ci porządnie zmyć głowę.
Wiem, że sprawa poważna (chociaż wcale jeszcze nie przesądzona ), więc weź się w garść, znajdź sobie jakieś zajęcie. Nawet przy lżejszych chorobach nie możesz oczekiwać natychmiastowej i trwałej poprawy.
Przestań cały czas gapić się na Kicię jak sroka na kość. Ty się przyglądasz jej a ona Tobie i chociaż źle się czuje nie może ani na chwilkę się odprężyć. Zrozum, ona wyczuwa Twój niepokój i jeszcze bardziej się stresuje.
Nawet jeśli nie daj Boże sprawdziłaby się ta diagnoza, to przecież ona jeszcze nie wybiera się na tamten świat. I to nie będzie drastyczne pogorszenie się jej zdrowia z minuty na minutę, więc możesz na trochę zostawić ją samą w domu. Skoro nie możesz się dodzwonić do weta, to po prostu do niego podejdź. Może badania trzeba powtórzyć wcześniej (i zrób wreszcie to badanie moczu, bo to że normalnie pije i sika wcale nie musi świadczyć o tym że z nerkami czy pęcherzem wszystko jest wporządku).
Aniu, ja nie jestem bez serca i wiem jak trudno zaakceptować wyrok (pamiętasz, moja Tusia [*] miała raka). Ale uwierz mi strach to zły doradca, dlatego musisz się wreszcie zmobilizować i zacząć działać. Możesz pójść z Kicią do tego ostatniego weta, możesz poszukać innego, może nawet w innym mieście. I powiem Ci szczerze, nie jest dla mnie argumentem, że Kicia strasznie przeżywa wizyty u wetów i chcesz jej tego zaoszczędzić. Skup się na tym, że masz znaleźć dla niej pomoc, nawet za cenę dodatkowego stresu jaki jej zafundujesz. W całej tej sytuacji masz wielkie szczęście, że możesz poświęcić na szukanie pomocy dużo czasu. Że stale możesz mieć ja na oku, w przeciwieństwie do tych którzy są poza domem wiele godzin.
Wiem też, że bardzo potrzebujesz pocieszenia i nadziei. Oczywiście, to pierwsze od nas dostaniesz, ale o to drugie musisz sama zawalczyć.
Może się mylę, ale ja odnoszę wrażenie, że Ty już się poddałaś. Udowodnij mi, że bardzo się mylę.
Jeśli mogę zrozumieć tego telefonicznego weta, to nie rozumię dlaczego ten wet od diagnozy nagle wycofał się podawania z No-spy (działa rozkurczowo i przeciwbólowo) i czemu nie zaproponował coś innego.
A teraz możesz się na mnie powściekać, bylebyś tylko doładowała swoje akumulatory
- Kasia i Maniuś
- Posty:696
- Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
- Lokalizacja:Kraków
W pełni popieram Anię. Kiedy Maniek okazał się chory ja pomimo, iż też chciałabym siedzieć z nim w domku niestety musiałam iść do pracy. Do dziś dnia nie wiem czy podczas mojej nieobecności nie dostaje ataków duszności, a jak wychodzę z domu to serce mnie ściska, ale co mam robić - życie toczy się dalej. Podejrzewam, iż Maniek widząc, że nic nie zmieniło się w naszych relacjach (on zostaje w domu, ja idę do pracy) również jest spokojniejszy.
Więc Ania nie możesz rezygnować z życia, a jedynie leczyć kićkę, pilnować diety i ciszeszyć z każdej spędzonej z nią chwili.
Więc Ania nie możesz rezygnować z życia, a jedynie leczyć kićkę, pilnować diety i ciszeszyć z każdej spędzonej z nią chwili.
Ania a może spróbuj jeszcze tu
http://www.vetopedia.pl/weterynarz_online.html
mi kiedyś odpowiedzieli, nie wiem po jakim czasie bo odpowiedź wylądowała w spamie i późno ją znalazłam.
http://www.vetopedia.pl/weterynarz_online.html
mi kiedyś odpowiedzieli, nie wiem po jakim czasie bo odpowiedź wylądowała w spamie i późno ją znalazłam.
nie bede sie wsciekac Amiko, ja nie jestem bezkrytyczna wobec siebie i wiem ze zachowuje sie jak wariatka.
z wizytami to nawet nie chodzi juz o stres ale ze cos w nia napakuja jak np ten steryd niepotrzebnie -jeszcze zaostrzyl sprawe ...
z nospa kazdy mi mowi zeby nie dawac, a ja nie wiem sama...nie potrafie zapamietac wszystkich uzasadnien,
czy sie poddalam? nie wiem , chyba nie- przeciez nawet gdyby bylo gorzej bede ja leczyc jak najdluzej. gorsza sprawa ze sobie z tym nie umiem poradzic.
z wizytami to nawet nie chodzi juz o stres ale ze cos w nia napakuja jak np ten steryd niepotrzebnie -jeszcze zaostrzyl sprawe ...
z nospa kazdy mi mowi zeby nie dawac, a ja nie wiem sama...nie potrafie zapamietac wszystkich uzasadnien,
czy sie poddalam? nie wiem , chyba nie- przeciez nawet gdyby bylo gorzej bede ja leczyc jak najdluzej. gorsza sprawa ze sobie z tym nie umiem poradzic.
A szkoda, bo bardzo na to liczyłam ...ania1985 pisze:nie bede sie wsciekac Amiko, ...
Aniu przecież od samego badania , czy też powtórzenia analiz Kici się nie pogorszy.
Zawsze możesz nie wyrazić zgody na podanie jakichkolwiek nowych leków twierdząc, że przyszłaś tylko na konsultację.
To dobry pomysł.gohag pisze:Ania a może spróbuj jeszcze tu
http://www.vetopedia.pl/weterynarz_online.html
mi kiedyś odpowiedzieli, nie wiem po jakim czasie bo odpowiedź wylądowała w spamie i późno ją znalazłam.
Tylko popracuj nad pytaniem.
Jeśli się da to zamieść też zdjęcie rtg. Zrób go od nowa albo nich Ci w zakładzie fotograficznym zrobią (polecam 2-gi sposób bo jakość jest b.ważna)
sikow nie chcieli badac, mowili z enie ma potrzeby ale ja lape i zanosze!!
to po 1,
po2, to juz z tymi 3 wynikami bede sie konsultowac, podzwonie a nawet pojade jesczcze gdzies dzisiaj ,
posta naprawie jesczze dziisaj tez tak aby wyniki byly razem,
te zdjecia sa takie ze Pan Dr sie moze wkurzyc ze takie cos z osiedlem w tle wklejam, ale wolalam to niz nic, ale caly czaS pamietam zeby je wymienic, tylko jak wiesz rano mialam znowu kryzys i stracilam caly dzien, teraz sie jesczcze raz biore za dzialanie
to po 1,
po2, to juz z tymi 3 wynikami bede sie konsultowac, podzwonie a nawet pojade jesczcze gdzies dzisiaj ,
posta naprawie jesczze dziisaj tez tak aby wyniki byly razem,
te zdjecia sa takie ze Pan Dr sie moze wkurzyc ze takie cos z osiedlem w tle wklejam, ale wolalam to niz nic, ale caly czaS pamietam zeby je wymienic, tylko jak wiesz rano mialam znowu kryzys i stracilam caly dzien, teraz sie jesczcze raz biore za dzialanie
konsultowalam sie ze specjalistami z warszawy i wroclawia i lublina, kazdy stwierdzil ze danie kotu pyralginyu bylo bledem a tym bardziej w polaczeniu ze sterydem, to moglo te watrobe jeszcze zepsuc, a sama przyczyna zlego samopczucia moze byc inna.
karzdy sie krzywi na amyloidoze. za mldy kot na takie zmiany, zle objawy w sumie.
ja sie wzielam w garsc, tymczasem kicia dzisiaj kiepsko.
siedzi jak nie spi, przenosze ja razem z walizka na ktorej siedzi i nie raczy wstac- nie ukrywam ze bardzo to martwi i podcina skrzydla ale Amika dala mi kopa ktorego potrzebowlam. nie tylko siku ale i kupe zbadam zeby nie siedziec bezczynnie.
lekarze z tamtych miast wzieli mojh telefon i e-mil,
tymczasem mama p[ojechala z wynikami jesczcze tutaj w ck do innych.
kazdy mnie pyta o jakies zmiany w domu, podtrucie- nie przychodzi minic do glowy....
karzdy sie krzywi na amyloidoze. za mldy kot na takie zmiany, zle objawy w sumie.
ja sie wzielam w garsc, tymczasem kicia dzisiaj kiepsko.
siedzi jak nie spi, przenosze ja razem z walizka na ktorej siedzi i nie raczy wstac- nie ukrywam ze bardzo to martwi i podcina skrzydla ale Amika dala mi kopa ktorego potrzebowlam. nie tylko siku ale i kupe zbadam zeby nie siedziec bezczynnie.
lekarze z tamtych miast wzieli mojh telefon i e-mil,
tymczasem mama p[ojechala z wynikami jesczcze tutaj w ck do innych.
kazdy mnie pyta o jakies zmiany w domu, podtrucie- nie przychodzi minic do glowy....
Aniu, kolejne osoby sugerują, że to błędna diagnoza czyli ... Kicia nie jest leczona na to co faktycznie jej dolega więc jak możesz oczekiwać, ma się lepiej poczuć.
A za zdjęcia to należy Ci się porządna bura. Mogłaś zrobić to już wczoraj. Jeśli okaże się, że dr. Jarek dzisiaj zajrzy to stracisz kolejną okazję. Tak jak zawaliłaś sprawę z badaniami i dr. ich nie widział.
Masz szczęście, że jestem daleko bo czasem chętnie przełożyłabym Cię przez kolano. My szukamy, podpowiadamy ale w niczym więcej nie jesteśmy wstanie Cię wyręczyć. Przemyśl to sobie. Byle szybko, bo czas bez prawidłowej diagnozy jest wrogiem Kici.
A za zdjęcia to należy Ci się porządna bura. Mogłaś zrobić to już wczoraj. Jeśli okaże się, że dr. Jarek dzisiaj zajrzy to stracisz kolejną okazję. Tak jak zawaliłaś sprawę z badaniami i dr. ich nie widział.
Masz szczęście, że jestem daleko bo czasem chętnie przełożyłabym Cię przez kolano. My szukamy, podpowiadamy ale w niczym więcej nie jesteśmy wstanie Cię wyręczyć. Przemyśl to sobie. Byle szybko, bo czas bez prawidłowej diagnozy jest wrogiem Kici.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości