Annie, ale mi ulżyłaś Nie ma to jak opowieść innego kociofila, który też miał chirurgiczne przejścia. Własnie mama mi się upiera, że te szwy są zewnętrzne i koniec. No i faktycznie są.Właściwie to jest mała ranka w porównaniu do tego rowu mariańskiego który był tuż po złożeniu kości
Kot mimo, ze się zatacza zjadł calutką saszetkę swojej ukochanej Animondy, a teraz....wszedł pod wannę i obserwuje stamtąd świat. Znalazł wreszcie zaciszny kątek.
Nie wiem, czy to zdjęcie tej kici, która miała bliskie spotkanie ze skalpelem, ale jest prześliczna, słodziak jakich mało, wymiziaj ją ode mnie.
Rekonwalescencja 6-mies.kotka po operacji kości ramieniowej
Niestety to nie ta kicia mojej poprzedniej kociaczki nie udało się uratować.meloe pisze: Nie wiem, czy to zdjęcie tej kici, która miała bliskie spotkanie ze skalpelem, ale jest prześliczna, słodziak jakich mało, wymiziaj ją ode mnie.
Mały łobuz na zdjęciu (hmm już chyba nie taki mały ) to jej następczyni . Jest zupełnie inna, ale już wszyscy oszaleli na jej punkcie, ze mną na czele.
Jednak swojej pierwszej kici nigdy nie zapomnę.