Wczoraj wieczorem Pysia zwróciła kolację razem ze sporych rozmiarów glistą. Była odrobaczana 4 miesiące temu i wybierałam się na dniach do lekarza po lek, jednak robale mnie uprzedziły Wcześniej moje kicie były odrobaczane Vetminthem, jednak były to zabiegi profilaktyczne (nie było żadnych oznak zarobaczenia). W związku z tym mam pytanie: czy w tym przypadku Vetminth wystarczy czy należałoby raczej poprosić o coś silniejszego, np. Drontal lub Pratel? I czy wszystkim kociakom to podac czy pozostałym wystraczy Vetminth? Zawsze odrobaczam wszystkie kociaki, ale nie wiem czy dla Pumusia (4 miesiące) te silniejsze leki nie będą za silne.
I jeszcze jedno pytanie: chciałam przy okazji wizyty po leki zrobic badania krwi Ptysiowi, bowiem przygotowuję się do tego, żeby go wykastrować. Czy jeżeli on też ma robaki, nie należałby narazie z badaniami poczekać? Chodzi mi o to czy ewentualne zarobacznie może mieć wpływ na wyniki badań.
Z góry dziekuję za pomoc.
Robale :(
Ja w kuwecie też niczego nie widziałam, ale niestety Pysia ma robale, bo jednego zwymiotowała.
Czy ktoś jeszcze może mi cos podpowiedzieć?
Czy ktoś jeszcze może mi cos podpowiedzieć?
Izo, w przypadku Pysi Vetminth nie wystarczy - dałabym jej rzeczywiście Drontal, albo Aniprazol. Ten ostatni podaje się chyba przez 3 dni. Pratel ma nieco niższą dawkę preparatu na obleńce, ale też jest niezły. No i powtórzyłabym odrobaczanie po dwóch tygodniach, bo wygląda na to, że glist może być sporo. Co do Pumusia to musisz się poradzić weta - kociętom faktycznie częściej podaje się Vetminth, z uwagi na łagodniejsze działanie.
Co do analizy krwi, zarobaczenie wpływa na poziom leukocytów (leukocytoza) jak również na rozkład poszczególnych grup krwinek białych w rozmazie. Przy robaczycach podobnie jak przy alergiach podwyższony jest poziom krwinek białych kwasochłonnych (eozynofile). Pozostałe parametry nie powinny być zmienione. Nie wiem jak z biochemią, bo glisty lubią podrażniać i blokować przewody żółciowe i trzustkowe, więc różnie to może być
Co do analizy krwi, zarobaczenie wpływa na poziom leukocytów (leukocytoza) jak również na rozkład poszczególnych grup krwinek białych w rozmazie. Przy robaczycach podobnie jak przy alergiach podwyższony jest poziom krwinek białych kwasochłonnych (eozynofile). Pozostałe parametry nie powinny być zmienione. Nie wiem jak z biochemią, bo glisty lubią podrażniać i blokować przewody żółciowe i trzustkowe, więc różnie to może być
Dziękuje bardzo za odpowiedź ATO.
Zadzwoniłam do lecznicy i powiedziano mi, że jest moja pani doktor, więc ide od razu po pracy. Wezmę leki dla wszystkich i dopiero za kilka dni pójdę z Ptysiem.
Jeszcze raz dzięki
Zadzwoniłam do lecznicy i powiedziano mi, że jest moja pani doktor, więc ide od razu po pracy. Wezmę leki dla wszystkich i dopiero za kilka dni pójdę z Ptysiem.
Jeszcze raz dzięki
Dziękuję za podpowiedź ATO. A czy preparat zewnętrzy jest równie skuteczny jak tabletki?
Podobno jest bardzo skuteczny. Trzeba tylko pilnować, żeby kot się nie wylizywał, kiedy miejsce podania jest jeszcze wilgotne. No i nie wolno pozwolić robić tego innym kotom - ten preparat zjedzony jest szkodliwy.
A może doktor Jarek się wypowie? Ja niestety nie mam jeszcze z Profenderem żadnych doświadczeń
A może doktor Jarek się wypowie? Ja niestety nie mam jeszcze z Profenderem żadnych doświadczeń
OK, dziekuję. Zobaczymy co zaaplikuje pani doktor.
Dam znać wieczorem lub jutro rano.
Dam znać wieczorem lub jutro rano.
W takim razie poproszę o coś dopysiowego, że się tak wyrażę
Byłam wczoraj w lecznicy i pani doktor dała wszystkim kociakom Vetminth. Powiedziała, że to wystarczy i za 2 tygodnie mam sie zgłosić po drugą dawkę. Pysia i Pucuś zwymiotowali raz - 2 godziny po podaniu leku, ale w nocy było OK. Poza tym jedzą i rozrabiają jak zawsze, muszę tyko trochę częściej sprzątać teraz kuwety - widocznie zaczynają wydalac to paskudztwo, chociaż narazie robali nie widziałam.
Oczywiście nie obyło się bez przebojów przy podawaniu lekarstwa, przy czym pierwszą wykonawczynią była oczywiście Pysia. Pierwsza próba podania Vetminthu zakończyła się atakiem dzikiej furii, w związku z czym musiałam założyć rękawice, złapać agentkę i zawinąć ją szczelnie w ręcznik Potem trzeba było jeszcze namówić ją, żeby łaskawie poluzowała szczękościsk i zaczęła łykać lek Jakoś w końcu poszło, ale efekt końcowy był taki, że ona miała miała wysmarowany cały pysiol, natomiast ja ręce, bluzkę, sweter i na dodatek ręcznik Wszystko oczywiście w asyście gniewnego burczenia i tłuczenia mnie ogonem po nodze
Oczywiście nie obyło się bez przebojów przy podawaniu lekarstwa, przy czym pierwszą wykonawczynią była oczywiście Pysia. Pierwsza próba podania Vetminthu zakończyła się atakiem dzikiej furii, w związku z czym musiałam założyć rękawice, złapać agentkę i zawinąć ją szczelnie w ręcznik Potem trzeba było jeszcze namówić ją, żeby łaskawie poluzowała szczękościsk i zaczęła łykać lek Jakoś w końcu poszło, ale efekt końcowy był taki, że ona miała miała wysmarowany cały pysiol, natomiast ja ręce, bluzkę, sweter i na dodatek ręcznik Wszystko oczywiście w asyście gniewnego burczenia i tłuczenia mnie ogonem po nodze
Już pisałam, ale powtórzę - nie wierzę w działanie Vetminth'a.
Przekonałam się na swoich Kociankach. Może inne dziadostwo i wytłukło, ale glist nie. Martwe robale zobaczyłam dopiero po Cestalu.
Iza, Pumuś jest już sporym i dobrze odżywionym kociakiem. Myślę, że bezpiecznie możesz podać mu coś silniejszego niż Vetminth.
Przekonałam się na swoich Kociankach. Może inne dziadostwo i wytłukło, ale glist nie. Martwe robale zobaczyłam dopiero po Cestalu.
Iza, Pumuś jest już sporym i dobrze odżywionym kociakiem. Myślę, że bezpiecznie możesz podać mu coś silniejszego niż Vetminth.