mały kotek - 3 miesieczny ma rozwolnienie. Pojawiało się po okolo tygodniu od odrobaczenia. Je teraz tylko suche ale to tylko minimalnie zmniejszylo problem. Poszłam z nim do weterynarza ktróy stwoerdzil ze to robaki. Kotek dostał drugą dawkę odrobaczającą. Robaki się nie pojawiły ( ja ich nie widzialam w każdym badz razie ) Do tego kotka ( 2 letnia ) też zaczeła mieć rozwolnienia. Też dostała tabletki, tez nie widziałam robaków.
Czy to może być coś innego?
rozwolnienie
oczywiście że tak i trzeba oba je pokazać lekarzowi.
Mam w domu 7 letnią kotkę perską. Paskuda i fochy ma okropne ale kochamy ją bardzo. Nie przytulaśna i mam wrażenie, że ledwie nas w domu toleruje. Przygarnęłam ja rok temu bo właściciele już jej nie chcieli. Miała być uśpiona Nie mogłam na to patrzec i wzięłam "godzille" do domu. Mój najmłodszy synek chciał kotka do przytulenia i po roku zdecydowałam sie na malucha ze schroniska. Był odrobaczony i powiedzieli, że zdrowy. Miał jednak bardzo wzdęty brzuszek. po każdym karmieniu brzuszek puchł tak, że miałam wrażenie, że zaraz pęknie a po przyłożeniu ręki czułam jak w nim sie po prostu wszystko rusza. Miał biegunke ale nic tam nie widziałam,zadnych robaków , jaj nic. Jadł chętnie , wręcz łapczywie, bawił się i zachowywał jak zdrowy, bardzo aktywny i radosny kociak. Po jedzeniu tylko chował sie na drzemkę w swojej norce, która znalazł na półce . Po 2 tygodniach bez żadnych oznak pogorszenia zjadł i poszedł do norki. Znaleźliśmy go po godzinie. Leżał zabrudzony ii już nie żył. Kilka dni później Miśka dostała rozwolnienia. Po 3 dniach przeszło, było dobrze, jadła, piła i zachowywała sie jak zwykle - obrażona na cały świat . Kilka dni później znów pojawiło się rozwolnienie. Raz dziennie ale u persa za kazdym razem oznaczało to kąpiel i stres. Poszłam do weterynarza. Okazało się, że to jakiś bardzo niebezpieczny wirus. Maluchy go nie przeżywaja a duże koty ciężko chorują. Faktycznie z Miśką z każda godzina było gorzej. Przyszła gorączka, apatia, brak apetytu. Bałam sie, że nie przeżyje nocy. Dawałam leki , które jej przepisano i co godzine podawałam jej do pyszczka wode strzykawką, żeby ja nawodnic. Leczymy się już 3 dzień. Bywa troche w kratkę, ale jest poprawa. Zaczęła troche jeśc suchego żarełka. Już sama pije. Czekam tylko czy z kupa będzie ok. Teraz sama mam wiekszy problem bo w lecznicy mnie ugryzła przy zastrzyku i reka wygląda fatalnie. Juz chirurga na pogotowiu zaliczyłam wczoraj. Uczę się "obsługi" kota i juz wiem , że nie należy zwlekac z wizyta u weterynarza, bo u kotów bardzo szybko stan lepszy może przejś w bardzo zły. Pisze to dla wszystkich innych wahających sie . Pozdrawiam i życze zdrówka
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 55 gości