Proszę o pomoc, ponieważ weterynarze leczący psa nie znajdują przyczyny, dla której 2-letni pies zaczął nagle załatwiać się w domu.
Psa zakupiłam w wieku 2 miesięcy, w ciągu 2-3 tygodni nauczył się załatwiać potrzeby w domu, aż do stycznia tego roku. Do tej pory karmiony był Acaną Lamb&Rice ponieważ od pół roku jest kastratem i ma dość mało ruchu. W styczniu ze względów finansowych kupiłam mu karmę marketową - Pedigree, którą jadł 4-5 tygodni. W tym czasie zaczął bardzo dużo pić i po raz pierwszy załatwił się w domu. Po prostu stanął i zaczął sikać. Sytuacja powtórzyła się kilka razy w ciągu tygodnia. W tym czasie na urlop z pracy za granicą przyjechał mój mąż, który lubi psy, ale jest konsekwentny w stosunku do zasad panujących w relacjach pies-opiekun (pies je po domownikach, zero dokarmiania, pies wchodzi po schodach za panem itp.) Myślałam, że psiak boi się mojego męża i dlatego sika (chociaż pierwszy raz nasiusiał zanim mąż przyjechał). Mąż był w domu tydzień, wyjechał, a pies przez kolejny tydzień nie załatwił się w domu. Po tygodniu nasikał znowu. Pojechałam do weterynarza. Zrobiono usg, badanie moczu na bakterie, poziom cukru, krew na cukier i morfologię, wyniki bardzo dobre. Temp. ok. 40,5 - 39,6 (przez 3 dni). Pies dostał zastrzyki obniżające temp. (przez 3 dni) i antybiotyk Amoksiklav - łącznie ok. 10 dni
Przez miesiąc był spokój. Zmieniłam karmę na Purinę Pro Plan Sensitive Salmon&Rice.
Po miesiącu znowu 2 razy siku w domu poprzedzone nadmiernym piciem. Miało to miejsce po moim powrocie z Wa-wy, gdzie byłam 2 dni na egzaminie.
Kolejne badania - mocz, kał, krew - morfologia, krew na tarczycę (20 - ale nie pamiętam w jakich jednostkach, tyle, że w normie), cholesterol 200, poziom wapnia, fosforu, magnezu i coś jeszcze (nie pamiętam) - w normie, cukier 98, ciśnienie w normie. Każdy z wyników oscylował pośrodku zakresu, bez odchyleń w stronę minimum czy max.
Jedyną anomalią była temp. - mierzona w domu ok. 38,2 - 38,5 u weterynarza zawsze ok. 39 - 39,6
Podejrzewano podniecenie zmianami w otoczeniu (jazdą autem - bardzo rzadko jeździ, a do weterynarza mamy ok. 12 km), zmianami typu wizyta męża, moja nieobecność, ponieważ psiak zawsze jest ze mną, a jak wychodzę z domu siedzi sam i śpi - nic nie niszczy. Typowy kanapowiec, spokojny i ciapowaty (nie jak labrador), ale w zetknięciu z moją córka to istny tajfun - dom rozwalają w kilka minut. Podobnie na spacerach - szarpie na smyczy i zazwyczaj biega luzem po pobliskim polu, z dala od psów, ponieważ uwielbia się bawić i mógłby za takim kundelkiem biegającym luzem uciec.
Dzisiaj sikanie powróciło. Byłam na zakupach w osiedlowym sklepiku, a tą drogą pies szedł tylko kilka razy w życiu. Na każdej posesji pies - obiekt zainteresowania i potencjalnej zabawy. Dzień był deszczowy, a mój psiak pił ogromne ilości wody z każdej kałuży. Po powrocie ze spaceru, po 2 godzinach siku w domu, bez sygnalizowania potrzeby, po południu nie wytrzymał zanim otworzę drzwi na dwór i znowu siku na progu. Kiedy po wejściu do domu powiedziałam, co znowu narobił, psiak położył uszy po sobie, a z siusiaka kap, kap, kap....
Pies nie jest bitym, żeby bał się kary, nigdy zresztą nie karciłam go za "te" wpadki, czasem dałam klapsa kiedy rozrabiał w domu lub karciłam podniesionym głosem.
Weterynarz podejrzewa zaburzenia na tle emocjonalnym, w sytuacjach podniecających (typu jazda do lecznicy) wzrost temp. i ciśnienia i picie dużych ilości wody w celu ugaszenia pragnienia. Te nadmierne picie zdażyło mu się 3 razy w życiu (w styczniu - inna karma i przyjazd męża, w marcu - mój wyjazd do Wa-wy i dzisiejszy spacer przez "ciekawe" osiedle, oraz pół roku temu podczas spaceru z innym labradorem, ale wtedy nie nasikał w domu). Poza tym pije normalnie, czasem bardzo mało. W nocy potrafi wytrzymać bez wyjścia na dwór od 19 do 9 rano, kupy robi raz dziennie normalne, nie zwraca, nie ma rozwolnienia itp.
Nie wiem co mam zrobić, a wszystkie badania mają dobre wyniki.
2-letni labrador zaczął załatwiać się w domu
na prawdę nie wiem co napisać w takim wypadku. Lekarze na miejscu nie mogą sobie poradzić a tym bardziej jak przez internet. Jak czytałem to tak pomyślałem co bym jeszcze zrobił : rtg kręgosłupa ( wykluczenie spondylozy, bloków kregowych - choć dlaczego wtedy tak pije?), obserwacja i badanie pod kątem moczówki prostej . Ale proszę tego wszystkiego nie brać w 100 % , że to trzeba zrobić. Ja skupiłbym się na badaniu psa w momencie jak się to dzieje . Emocjonalne stany można próbować wygasic farmakologicznie i sprawdzić czy to też się będzie działo.Ale przypadek pozostaje trudny.
Dziekuję za odpowiedź, od tamtej pory było wzglednie dobrze, aż do wczoraj. W południe pies załatwił sie w domu, po 2 godzinach znowu. Temp. 39,5, pojechałam do weterynarza, a w poczekalni psiak załatwił się razy w dużej ilości, a 4 raz do pojemnika w celu zbadania ciężaru własnego moczu. Wynik szokujący 1,000 (godzina 17) Weterynarz wziął pod uwagę dwie możliwości : moczówkę prostą (tak zasugerowałam najpierw sama po informacji od Pana), albo guz nadnerczy (chorobę kory nadnerczy).
Od wczoraj od godz. 19 pies ma być 24 h bez wody i jedzenia w celu wykonania testu na ciężar moczu. Ok. 21.00 poziom wynosił 1,006 dzisiaj rano 1,011
Pies całą noc nie siusiał, ostatni raz o 21, dzisiaj o 6.30, niedawno znowu z nim wyszłam i stwierdzam, że właściwie już nie ma czym siusiać, zaznaczył tylko krótkim strumieniem dwie kępki trawy, a to co udało mi się zebrać zmieściłoby się na łyżce stołowej, więc nie nadaje się do badania. Pies jest już 14 godzin bez wody, ale już nie oddaje moczu więc moczówka raczej odpada.
W poniedziałek ma mieć pobraną krew pod kątem choroby kory nadnerczy. Weterynarz powiedział, że są dwie możliwosci tej choroby, jedna którą da się leczyć i druga nieuleczalna. Czy mógłby Pan napisać na ten temat coś więcej?
Będę wdzięczna za sugestie.
Od wczoraj od godz. 19 pies ma być 24 h bez wody i jedzenia w celu wykonania testu na ciężar moczu. Ok. 21.00 poziom wynosił 1,006 dzisiaj rano 1,011
Pies całą noc nie siusiał, ostatni raz o 21, dzisiaj o 6.30, niedawno znowu z nim wyszłam i stwierdzam, że właściwie już nie ma czym siusiać, zaznaczył tylko krótkim strumieniem dwie kępki trawy, a to co udało mi się zebrać zmieściłoby się na łyżce stołowej, więc nie nadaje się do badania. Pies jest już 14 godzin bez wody, ale już nie oddaje moczu więc moczówka raczej odpada.
W poniedziałek ma mieć pobraną krew pod kątem choroby kory nadnerczy. Weterynarz powiedział, że są dwie możliwosci tej choroby, jedna którą da się leczyć i druga nieuleczalna. Czy mógłby Pan napisać na ten temat coś więcej?
Będę wdzięczna za sugestie.
Kiara, co za informacje!!!
Szczerze mówiąc to myślalam, że już się trochę uspokoi sytuacja, kiedy pisałaś że może to byc lekkie zapalenie pęcherza, a tu takie informacje.
Mam nadzieję, że dr Jarek coś Ci będzie mógł zasugerować.
Trzymamy kciuki za Gusto, oby wszystko potoczyło sie po Twojej myśli.
Ps Pisz na bieżąco co z Gustem
Szczerze mówiąc to myślalam, że już się trochę uspokoi sytuacja, kiedy pisałaś że może to byc lekkie zapalenie pęcherza, a tu takie informacje.
Mam nadzieję, że dr Jarek coś Ci będzie mógł zasugerować.
Trzymamy kciuki za Gusto, oby wszystko potoczyło sie po Twojej myśli.
Ps Pisz na bieżąco co z Gustem
Dzwoniłam przed chwilą do weta i on twierdzi, że po nocy wynik 1,011 jest strasznie niski, więc wychodzi na to, że mocz nadal nie jest zagęszczany, a myślałam, że jak nie siusia to nie może być moczówka.
Gusto już z godzinę stoi/leży przed swoją miską (tzn. miejscem gdzie zwykle stoi, bo zabrałam ją z widoku), w nadzieji, że zaraz dostanie pić i jeść. Ja zerkam na zegarek, do 19 jeszcze tyle godzin. Mam obserwować, czy nie robi się ospały, lub czy nie drżą mu łapy.
Gusto już z godzinę stoi/leży przed swoją miską (tzn. miejscem gdzie zwykle stoi, bo zabrałam ją z widoku), w nadzieji, że zaraz dostanie pić i jeść. Ja zerkam na zegarek, do 19 jeszcze tyle godzin. Mam obserwować, czy nie robi się ospały, lub czy nie drżą mu łapy.
Dzięki aglo za wsparcie, ledwie wytrzymałam, żeby nie podać mu dzisiaj wody, a wet jeszcze zalecił, żeby potrzymać go 26 godzin, bo bardzo dobrze znosił brak wody i jedzenia, a od 11 nie załatwił się ani razu. Mam więc tylko wynik badania z 21 wczoraj i 6.30 dziś rano oraz małą próbkę moczu z 11 do zabrania jutro do laboratorium, bo do mierzenia miernikiem było za mało.
Teraz dostał jedną porcje jedzenia rozłożoną na dwa razy oraz po trochu daję mu małe porcje wody. Sama już nie wiem co mysleć, przy moczówce powinien cały czas sikać nawet do ubytku 5% masy ciała, a w skrajnym przypadku do odwodnienia, a on załatwił się dzisiaj tylko 2 razy, łącznie nie uzbierałam nawet pół litra moczu.
Teraz dostał jedną porcje jedzenia rozłożoną na dwa razy oraz po trochu daję mu małe porcje wody. Sama już nie wiem co mysleć, przy moczówce powinien cały czas sikać nawet do ubytku 5% masy ciała, a w skrajnym przypadku do odwodnienia, a on załatwił się dzisiaj tylko 2 razy, łącznie nie uzbierałam nawet pół litra moczu.
Kiara, trzeba czekać na wyniki. Niestety niewiedza jest najgorsza.
Napisz jakie będą wyniki, może również dr Jarek będzie mógł sie do nich ustosunkować.
Miejmy nadzieję, że nie będzie źle.
Wymiziaj Gusto od nas.
Pozdrawiamy Was serdecznie.
Napisz jakie będą wyniki, może również dr Jarek będzie mógł sie do nich ustosunkować.
Miejmy nadzieję, że nie będzie źle.
Wymiziaj Gusto od nas.
Pozdrawiamy Was serdecznie.
Jesteśmy po kolejnej porcji badań.
Ciężar właściwy moczu 1,030 - dobrze, moczówka wykluczona,
Poziom glukozy w moczu - ujemny (glikozuria, zespół Fanconiego wykluczone),
Poziom cukru we krwi 96 - dobry (cukrzyca wykluczona),
Pozostaje poziom kortyzolu 100 nmol/L w godzinie "0".
podany steryd
poziom <27,6 nmol/L po 3 godzinach,
poziom <27,6 nmol/L po 5 godzinach.
Te poziomy kortyzolu nic mi nie mówią, zawiozłam do weta, czekam na telefon.
Najgorsza ta niepewność, aglo dzieki, że mnie wspierasz, razem łatwiej.
Ciężar właściwy moczu 1,030 - dobrze, moczówka wykluczona,
Poziom glukozy w moczu - ujemny (glikozuria, zespół Fanconiego wykluczone),
Poziom cukru we krwi 96 - dobry (cukrzyca wykluczona),
Pozostaje poziom kortyzolu 100 nmol/L w godzinie "0".
podany steryd
poziom <27,6 nmol/L po 3 godzinach,
poziom <27,6 nmol/L po 5 godzinach.
Te poziomy kortyzolu nic mi nie mówią, zawiozłam do weta, czekam na telefon.
Najgorsza ta niepewność, aglo dzieki, że mnie wspierasz, razem łatwiej.
Przed chwilą dostałam telefon od naszego weta, że te wyniki są dobe, więc upada kolejna hipoteza.
Pozostały dwie ewentualności, które bedą jeszcze konsultowane : problemy emocjonalne (bedzie podawany odpowiednik Prozaca), albo guz chromochłonny.
Pozostały dwie ewentualności, które bedą jeszcze konsultowane : problemy emocjonalne (bedzie podawany odpowiednik Prozaca), albo guz chromochłonny.