Witam.
Moj 10cio letni kundelek ostatnio zaczal chorowac. Zaczelo sie od kaszlu po wysilku i braku sily. Pies zaczal byc osowialy, coraz mniej chodzil i coraz bardziej sie meczyl. Apetyt takze spadl, na chwile obecna je jakies kilka kęsów dziennie, strasznie wychudl. Trzy dni temu strasznie opuchly mu dwie prawe lapy, weterynarz powiedzial ze jest to obrzek zastoinowy. Dostal kilka zastrzykow i elektrolity w kroplowce, opuchlizna zeszla. Pies jednak jest zupelnie bez sily, prawie coagle lezy i tylko na mnie patrzy. Dzis mial badanie komputerowe krwi, przedstawiam jego wyniki:
WBC 39.5 norma: 6.0/16.5
LYM 3.2. norma: 1.0/5.0
MON 0.7 norma: 0.1/1.0
GRA 35.6 norma: 2.0/8.0
RBC 1.77 norma: 5.50/8.00
HGB 4.7. norma: 12.0/18.0
HCT 14.4 norma 37.0/55.0
MCV 81.4 norma 60.0/77.0
MCH 26.6 norma 19.0/24.0
MCHC 32.6 norma 32.0/36.0
RDW 11.3 norma 10.0/16.0
PLT 45 norma 200/580
Weterynarz od razu stwierdzil ze jest to bialaczka i nie da sie psa uratowac oraz zeby rozwazyc eutanazje. Ja nie dopuszczam do siebie nawet takiej mysli poniewaz jest to moj najlepszy przyjaciel... Badanie zostalo zrobione o godz. 15, wet powiedzial ze pies ma bardzo gesta krew, nie mogl wbic sie w zyle. Ponadto bylo to badanie komputerowe, nie reczne. Byc moze to nie bialaczka tylko leukocytoza? Planuje jutro zrobic mu drugie badania i je porownac z nadzieje ze te moze sa troche przeklamane. Juz nie wiem co mam robic...
EDIT. Weterynarz powiedzial takze ze pies ma powiekszone wezly chlonne podlopatkowe.
Badanie krwi a bialaczka...
pilnie ustalić przyczynę anemii. Pilnie usg brzucha i bardzo dokładne badanie krwi z panelem biochemicznym.