Witam, zanim opiszę problem, muszę przeprosić dr Jarka- wczoraj wysłałam PW zanim przeczytałam trzeci wątek
2 kwietnia moja Fraszka miała robione badania krwi i moczu. Wyniki prób wątrobowych były przerażające. Po 8 dniach kuracji 10 kwietnia zrobiłam badania kontrolne, które jak zrozumiałam,miały wskazać czy wątroba reaguje na leczenie.
Wyniki ALAT i ASPAT są wciąż bardzo złe ale jednak znacznie lepsze:
02 kwietnia: ....... ALAT 1166,32, ........ ASPAT: 480,13
10 kwietnia ....... ALAT 677,80 ........... ASPAT 281,44
Początkowo tak mnie to ucieszyło, ze nawet nie zapytałam lekarza czy ta poprawa pozwala przynajmniej na umiarkowany optymizm i pomyślniejsze rokowania? Nie zwróciłam też uwagi na pozostałe wyniki: moczu i morfologii, które juz póxniej w domu stały sie niestety kolejnym powodem moich zmartwień.
W wynikach morfologii zatrważające wydają mi się przede wszystkim monocyty: 38,4 (norma 0.0- 9.0)
Inne odchylenia od normy (to chyba normy "ludzkie"?) w morfologii to:
WBC (tys/ull) 12, 5 (4.0-10.0)
MCV (fl) 70 (83-98)
MCH (pg) 22,7 (27.0- 35.0)
RDW (%) 15.5 (11.0-14.0)
MPV (fl) 10,6 (7.0-10.0)
LYM (tys/ull) 5.90 (1.20-3.20)
LYM% (%) 47,8 (20-45)
MON % 38.4 (0.0- 9.0)
GRA % 13,8 (40.0-75.0)
W moczu nadal jest duża bilirubina. Mocz mętny. Nowością są "bezpostaciowe fosfo...- pole pokryte", których poprzednio nie było. Fraszka ma prawdopodobnie piasek w nerce (wykazało to USG robione w październiku). Czy możliwe, że te zmiany są następstwem kroplówek, które może"przepłukują" nerki i powodują schodzenie tego piasku
W dodatku od dwóch dni Fraszka wieczorem ma chyba gorączkę. Mam też wrażenie, że powiększa się wodobrzusze.
Ma w miarę normalny apetyt; pije jak zawsze ale raczej mało, wypróżnia się normalnie.
Dotychczas dostawała antybiotyk, hepatiale forte ( dzisiaj zmienione na heparegen). Oczywiście karmiona od czasu diagnozy wyłącznie karmą weterynaryjną. Nadal podaję jej kroplówki z roztworu Ringera.
Podaje jeszcze pozostałe wyniki z poprzednich badań biochemicznych krwi (przed leczeniem z 2 kwietnia; ):
Mocznik................. 3,72 mmol/l
Kreatynina................0,32 mg/dl
Amylaza...................1242,74 U/l
Glukoza.....................9.5 mg/dll
Albuminy....................2,18 g/dl
Wapń.........................19,6 mg/dl
GGT...........................89,88
Bardzo proszę o porady i wskazówki.Dzisiaj był pierwszy od 2 tygodni dzień bez wizyty w lecznicy. Jutro idziemy na kolejny zastrzyk (antybiotyk).
Niestety "nasza lecznica" ma pewną wadę,która w moim stanie emocjonalnym, jest źródłem dodatkowego niepokoju- codziennie przyjmuje nas inny lekarz co jak mi się wydaje utrudnia obiektywną ocenę postępów leczenia,do której ja w tej chwili nie jestem zdolna (możliwe, że widzę to czego nie ma a nie dostrzegam tego co powinnam)
chora wątroba
Mam kolejny powód do zmartwienia. Przed chwilą Fraszka zwróciła niestrawioną karmę (Royal hepatic);
To właśnie wymioty były powodem, który mnie zaalrmował i skłonił do wizyty u weterynarza nieco ponad dwa tygodnie temu (dokładnie 31 marca). Wyglądały podobnie tzn. zawsze był to niestrawiony pokarm a ostatnie- 30 marca brązową cieczą. Od tego czasu do dzisiaj nie wymiotowała.
To właśnie wymioty były powodem, który mnie zaalrmował i skłonił do wizyty u weterynarza nieco ponad dwa tygodnie temu (dokładnie 31 marca). Wyglądały podobnie tzn. zawsze był to niestrawiony pokarm a ostatnie- 30 marca brązową cieczą. Od tego czasu do dzisiaj nie wymiotowała.
Ostatnio zmieniony 25 kwietnia 2012, 19:33 przez mme, łącznie zmieniany 3 razy.
Odpowiadam sama sobie ale tym razem w głównie w celu sprostowania poprzedniej wiadomości, w której odkryłam błąd.
Napisałam, że sunia dostała zastrzyk z furaginy ale to był raczej furosemid.
Napisałam, że sunia dostała zastrzyk z furaginy ale to był raczej furosemid.
Ostatnio zmieniony 25 kwietnia 2012, 19:30 przez mme, łącznie zmieniany 1 raz.
chyba dzisiaj rozmawialiśmy telefonicznie. Psiunia powinna mieć wykonane dokładne usg watroby. Może prowadzić ją kilku lekarzy ale 1 góra 2 ma kierować leczeniem a pozostali stosują się do jego lub ich zaleceń. Lekarz prowadzacy co kilka dni sam powinien widzieć psa i powinien być z tym drugim lekarzem i Panią w kontakcie nawet telefonicznym . Ja byłbym tutaj za kroplówkami celem wypłukiwania organizmu z tosyn a wątroba ma problemy z prawidłowy funkcjonowaniem , a to ona jest główny narzadem segregującym odpady w organiźmie. Pani pies ma tak złe wyniki , że włosy dęba stają. Trzeba ustalić przyczynę tak dramatycznego stanu tej wątroby. W pilnych sprawach proszę dzwonić do mnie nie mieć obiekcji.
Bardzo dziękuję za odpowiedź- rzeczywiście rozmawialiśmy dzisiaj telefonicznie; oczywiście zastosowałam się do rady i byłam z sunią na kolejnej kroplówce. Dzisiaj po powrocie z pracy zastałam Fraszkę w doskonałej formie- odzyskała energię i jak mi się wydawało zmniejszył się obrzęk brzuszka. W lecznicy była jednak bardzo zestresowana- to z tego powodu myślałam, żeby pozwolić jej trochę odpocząć od codziennych wizyt(od ponad 2 tygodni) .
Nie wiem czy dzisiejsza poprawa samopoczucia była zasługą kroplówki, która tym razem jest trochę bogatsza niż te, które dostawała dotychczas (teraz chyba m.in. z furosemidem; poprzednie były z samego roztworu Ringera). Po powrocie do domu sunia trochę straciła wigor sprzed wizyty w lecznicy.
Wczoraj wieczorem, zgodnie z poradą lekarza, podałam 1/2 tabletki no-spy (chodziło o rozkurczenie dróg żółciowych). Dzisiaj już nie mam na to odwagi, bo boję się o wątrobę ale może to własnie no-spa "ruszyła" tę żółć?
USG zamierzam zrobić jeszcze w tym tygodniu; rozmawialiśmy o tym wczoraj z lekarzem; nie zrobiłam tego dotychczas, bo na miejscu nie ma USG a poza tym sądziłam, że trzeba czekać na wyniki badań kontrolnych, żeby stwierdzić czy wątroba reaguje na leczenie. Nie ukrywam, ze bardzo boję się tego USG a raczej diagnozy, która ( z czym muszę się liczyć) może ...pozbawic mnie optymizmu.
Fraszka dotychczas nie miała lekarza prowadzącego; problem niestety z tym, że trudno mi dostosować się do grafiku dyżurów i pogodzić to z moją pracą. No ale jakoś spróbuję ten problem rozwiązać.
Nie wiem czy dzisiejsza poprawa samopoczucia była zasługą kroplówki, która tym razem jest trochę bogatsza niż te, które dostawała dotychczas (teraz chyba m.in. z furosemidem; poprzednie były z samego roztworu Ringera). Po powrocie do domu sunia trochę straciła wigor sprzed wizyty w lecznicy.
Wczoraj wieczorem, zgodnie z poradą lekarza, podałam 1/2 tabletki no-spy (chodziło o rozkurczenie dróg żółciowych). Dzisiaj już nie mam na to odwagi, bo boję się o wątrobę ale może to własnie no-spa "ruszyła" tę żółć?
USG zamierzam zrobić jeszcze w tym tygodniu; rozmawialiśmy o tym wczoraj z lekarzem; nie zrobiłam tego dotychczas, bo na miejscu nie ma USG a poza tym sądziłam, że trzeba czekać na wyniki badań kontrolnych, żeby stwierdzić czy wątroba reaguje na leczenie. Nie ukrywam, ze bardzo boję się tego USG a raczej diagnozy, która ( z czym muszę się liczyć) może ...pozbawic mnie optymizmu.
Fraszka dotychczas nie miała lekarza prowadzącego; problem niestety z tym, że trudno mi dostosować się do grafiku dyżurów i pogodzić to z moją pracą. No ale jakoś spróbuję ten problem rozwiązać.
usg przy takich wynikach powinien mieć wykonane jak najszybciej.
Witam,
piszę tutaj bo mój problem również dotyczy wątroby. Moja suczka ma 13.5 lat, jest to mieszaniec sznaucera mini i pudla. Ogólnie cieszyła się świetnym zdrowiem i jeszcze lepszą kondycją. Jakoś w okolicach września podupadła na zdrowiu - przestała chodzić. Tzn. chodziła ale wyglądało to tak jakby stąpała po rozżarzonych węglikach. Ogólnie stała się osowiała i tylko spała. Lekarz po badaniu stwierdził artretyzm, dostała leki przeciwzapalne i przeciwbólowe. Pomogło - suczka odzyskała chęci do życia ale nadal bardzo powoli chodzi. Z końcem marca stan suki znacznie się pogorszył. Sierść strasznie się przerzedziła, stała się matowa. Suka bardzo się "wygryzała". Robiła sobie rany, które po jakimś czasie stały się czarnymi, wielkimi strupami na ciele. Wokół ran nie było sierści - albo wypadła sama albo suka ją wygryzła - nie wiem. Na nosie pojawiły się strupy z ranami, co przerzuciło się na oczy. Wyglądało to jak jakiś grzyb ale badanie grzyba wykluczyło. Pomimo apetytu suczka mocno schudła - aczkolwiek weterynarz mówił, że nie jest wychudzona. Ale nie miała biegunki ani nie wymiotowała. Dużo piła i mało sikała co utrzymuje się do dzisiaj. Weterynarz, jak zobaczył psa, stwierdził od razu, że to wątroba. Dostała jakieś leki w zastrzyku, dodatkowo przez 10 dni dostawała taki lek w płynie, brązowo-żółty, hepa - coś - nie pamiętam nazwy. I jeszcze Hepatil (2tabletki 3xdziennie) - dostaje do dziś. Na nos dostała żel do smarowania, na kości bierze Arthrofos. Od kilku dni jest też na karmie Hepatic Royala. Suczka po tym leczeniu czuje się znacznie lepiej, sierść wydaje się być już mniej matowa i mam wrażenie, że powoli gęstnieje - aczkolwiek ciężko mi w tej chwili stwierdzić bo została ostrzyżona w całości na 3mm. Nadal ma apetyt, nadal dużo pije, nadal jest chuda ale jest odrobine "żywsza" niż przed Świętami. W poniedziałek zrobiliśmy biochemię krwi i wynik AP mnie mocno zmartwił:
ALT: 166.40
AP ( Fosfotaza zasadowa) : 763.50
Kreatynina: 1.56 mg/dl
Mocznik: 46.22 mg/dl.
Dzisiaj jest po USG. Wątroba troche powiększona ale bez zmian marskości, bez guzów. Nerki, jelita, śledziona OK. Coś z pęcherzem było nie tak - był bardzo mały i ledwo widoczny. Ogólnie weterynarz po USG był w miarę zadowolony, gdyż wczoraj przez tel. obawiał się najgorszego (marskość, nowotwór).
Dostała takie leki:
Esseliv Forte (1xdziennie 1 tabletka)
Heparegen (1xdziennie 1 tabletka)
Augumentin (2xdziennie 1 tabletka)
Lakcid (1xdziennie).
Nadal nieprzerwanie dostaje Hepatil (3xdziennie 2 tabletki) i Arthrofos (0.5 tabletki 1xdziennie).
Po 10 dniach znowu badanie krwi i porównanie wyników.
Pytanie moje jest takie: skąd takie wysokie AP? Co może ono oznaczać? Czy jakieś dodatkowe badania powinnam wykonać psu? Lub jakieś inne leczenie zastosować? Może to być nowotwór? Może coś z kośćmi? Denerwuje się..
Morfologia zostanie wykonana za 10dni razem z biochemią, gdyż teraz próba krwi do morfologii się schemolizowała i nie chciałam dzisiaj znowu suki kłuć.
Czekam na jakąś podpowiedź..
Pozdrawiam
piszę tutaj bo mój problem również dotyczy wątroby. Moja suczka ma 13.5 lat, jest to mieszaniec sznaucera mini i pudla. Ogólnie cieszyła się świetnym zdrowiem i jeszcze lepszą kondycją. Jakoś w okolicach września podupadła na zdrowiu - przestała chodzić. Tzn. chodziła ale wyglądało to tak jakby stąpała po rozżarzonych węglikach. Ogólnie stała się osowiała i tylko spała. Lekarz po badaniu stwierdził artretyzm, dostała leki przeciwzapalne i przeciwbólowe. Pomogło - suczka odzyskała chęci do życia ale nadal bardzo powoli chodzi. Z końcem marca stan suki znacznie się pogorszył. Sierść strasznie się przerzedziła, stała się matowa. Suka bardzo się "wygryzała". Robiła sobie rany, które po jakimś czasie stały się czarnymi, wielkimi strupami na ciele. Wokół ran nie było sierści - albo wypadła sama albo suka ją wygryzła - nie wiem. Na nosie pojawiły się strupy z ranami, co przerzuciło się na oczy. Wyglądało to jak jakiś grzyb ale badanie grzyba wykluczyło. Pomimo apetytu suczka mocno schudła - aczkolwiek weterynarz mówił, że nie jest wychudzona. Ale nie miała biegunki ani nie wymiotowała. Dużo piła i mało sikała co utrzymuje się do dzisiaj. Weterynarz, jak zobaczył psa, stwierdził od razu, że to wątroba. Dostała jakieś leki w zastrzyku, dodatkowo przez 10 dni dostawała taki lek w płynie, brązowo-żółty, hepa - coś - nie pamiętam nazwy. I jeszcze Hepatil (2tabletki 3xdziennie) - dostaje do dziś. Na nos dostała żel do smarowania, na kości bierze Arthrofos. Od kilku dni jest też na karmie Hepatic Royala. Suczka po tym leczeniu czuje się znacznie lepiej, sierść wydaje się być już mniej matowa i mam wrażenie, że powoli gęstnieje - aczkolwiek ciężko mi w tej chwili stwierdzić bo została ostrzyżona w całości na 3mm. Nadal ma apetyt, nadal dużo pije, nadal jest chuda ale jest odrobine "żywsza" niż przed Świętami. W poniedziałek zrobiliśmy biochemię krwi i wynik AP mnie mocno zmartwił:
ALT: 166.40
AP ( Fosfotaza zasadowa) : 763.50
Kreatynina: 1.56 mg/dl
Mocznik: 46.22 mg/dl.
Dzisiaj jest po USG. Wątroba troche powiększona ale bez zmian marskości, bez guzów. Nerki, jelita, śledziona OK. Coś z pęcherzem było nie tak - był bardzo mały i ledwo widoczny. Ogólnie weterynarz po USG był w miarę zadowolony, gdyż wczoraj przez tel. obawiał się najgorszego (marskość, nowotwór).
Dostała takie leki:
Esseliv Forte (1xdziennie 1 tabletka)
Heparegen (1xdziennie 1 tabletka)
Augumentin (2xdziennie 1 tabletka)
Lakcid (1xdziennie).
Nadal nieprzerwanie dostaje Hepatil (3xdziennie 2 tabletki) i Arthrofos (0.5 tabletki 1xdziennie).
Po 10 dniach znowu badanie krwi i porównanie wyników.
Pytanie moje jest takie: skąd takie wysokie AP? Co może ono oznaczać? Czy jakieś dodatkowe badania powinnam wykonać psu? Lub jakieś inne leczenie zastosować? Może to być nowotwór? Może coś z kośćmi? Denerwuje się..
Morfologia zostanie wykonana za 10dni razem z biochemią, gdyż teraz próba krwi do morfologii się schemolizowała i nie chciałam dzisiaj znowu suki kłuć.
Czekam na jakąś podpowiedź..
Pozdrawiam
Zapomniałam dopisać - ALT i AP są w U/I.
A po tych ranach, co sobie powygryzała, zostały czarne blizny. Weterynarz określił to jak zespół wątrobowo - skórny.
Pozdrawiam
A po tych ranach, co sobie powygryzała, zostały czarne blizny. Weterynarz określił to jak zespół wątrobowo - skórny.
Pozdrawiam
Jutro planuję zrobić USG; mam nadzieję, że wynik nie pozbawi mnie nadziei i może coś wyjaśni
Na razie posłusznie chodzimy codziennie na kroplówki mimo, że budzą we mnie irracjonalny lęk. Fraszka przez ostatnie dwa dni była w bardzo dobrej formie ale dzisiaj wydaje się trochę osłabiona. Niestety od wczorajszego wieczoru) nie chce jeść. Mam nadzieję, że tylko strajkuje przeciwko suchej karmie, która od 3 tygodni jest jej jedynym i chyba wątpliwym przysmakiem. .
Na razie posłusznie chodzimy codziennie na kroplówki mimo, że budzą we mnie irracjonalny lęk. Fraszka przez ostatnie dwa dni była w bardzo dobrej formie ale dzisiaj wydaje się trochę osłabiona. Niestety od wczorajszego wieczoru) nie chce jeść. Mam nadzieję, że tylko strajkuje przeciwko suchej karmie, która od 3 tygodni jest jej jedynym i chyba wątpliwym przysmakiem. .
Ostatnio zmieniony 25 kwietnia 2012, 19:25 przez mme, łącznie zmieniany 2 razy.
8kika czy twój pies także więcej je ? Czy powiększył się mu brzuch ? Zrób psu zdjęcia nawet komórką i je wklej. Podejrzewam, że to nie o wątrobe chodzi to tylko wtórny efekt.
Po badaniu USG nadal nie można zdiagnozować przyczyny choroby mojej suni. Kolejne badanie, które może coś wyjaśnić to laparotomia. Nie potrafię teraz podjąć decyzji chociaż wiem, że to nieuniknione i pilne.
Ostatnio zmieniony 26 kwietnia 2012, 23:18 przez mme, łącznie zmieniany 1 raz.
Badania kontrolne krwi z 24 kwietnia, czyli po 3 tygodniach leczenia poprawiły się o ok. 50% w stosunku do pierwszych z 2 kwietnia, ale niewiele w stosunku do kontrolnych z 10 kwietnia (ALAT 1166/677/512) GGT 89/-/48).
Ale po 10 kwietnia zaczęły się problemy z dietą- Fraszka z dnia na dzień zaczęła bojkotować Royala hepatica i do dzisiaj nie daje się namówić nawet na jedna kulkę. Przez pierwsze dwa tygodnie zjadała go bez oporów, co mnie dziwiło bo nigdy nie przepadała za suchą karmą. Teraz mam problem: pies chce jeść ale to czego jej nie wolno.
Ale po 10 kwietnia zaczęły się problemy z dietą- Fraszka z dnia na dzień zaczęła bojkotować Royala hepatica i do dzisiaj nie daje się namówić nawet na jedna kulkę. Przez pierwsze dwa tygodnie zjadała go bez oporów, co mnie dziwiło bo nigdy nie przepadała za suchą karmą. Teraz mam problem: pies chce jeść ale to czego jej nie wolno.
Mój pies nie jadł więcej, tylko więcej pił. Brzuch nie jest powiększony, nie boli przy dotyku. W tej chwili, po tygodniowej kuracji tymi lekami, wydaje się, że pies ma się lepiej. Ale je mniej, może karma przestała jej pasować.. pije również odrobine mniej niź wcześniej. I dużo rzadziej się wypróżnia - raz na kilka dni. Nadal jest chuda. Ale sierść wygląda na bardziej lśniącą niż była. I zauważyłam, że chętniej spaceruje, ale tylko po płaskiej i równej nawierzchni (chodnik, ulica). Poza tym zagoiły się wszystkie rany, jakie miała na ciele - pozostały po nich jedynie płaskie czarne plamy/blizny/przebarwienia, które zarastają sierścią. Zdjęcia chętnie zrobię tylko jakie? Całego psa, jej "chudości", tych przebarwień po ranach?
Pozdrawiam
Pozdrawiam
co dasz radę to zrób foto i klej
Moja sunia cudem przeżyła weekend ; Chwilami było tak źle, że już bałam się tylko, że nie zdążę jej pomóc.
Teraz jest lepiej ale od piątku podaję jej encorton + kroplówki z dodatkami (nie wiem czego)+ zastrzyki(też nie wiem jakie)+ dotychczasowe leki. Zdecydowałam się na tę kurację w myśl zasady "co nie zabije to wzmocni". Rokowania jakie usłyszałam tydzień temu po kolejnym USG pozbawiły mnie resztek optymizmu. Planowana laparotomia przy takim stanie psa nie była możliwa. Trzy razy w tym tygodniu jechałam do lecznicy zdecydowana pomóc suni odejść. Chociaż nie wierzę, że psy to przeczuwają, to jednak Fraszka za każdym razem zdążyła zmienić moje przekonanie, ze jest to słuszna decyzja.
Ostatecznie postanowiłam przynajmniej poprawić jej komfort życia bez względu na to ile jej go pozostało.
Na razie od trzech dni wraca do życia- normalnie reaguje na otoczenie, ma apetyt, nie wymiotuje, wypróżnia się, w ciągu trzech dni przybyło jej ok 1 kg. Nadal jest jednak przeraźliwie wychudzona, na spacerach chodzi wolniutko ale czasem się ożywia. Nie wiem jak długo to potrwa. Podobno wiara czyni cuda, więc staram się wierzyć, że długo
Teraz jest lepiej ale od piątku podaję jej encorton + kroplówki z dodatkami (nie wiem czego)+ zastrzyki(też nie wiem jakie)+ dotychczasowe leki. Zdecydowałam się na tę kurację w myśl zasady "co nie zabije to wzmocni". Rokowania jakie usłyszałam tydzień temu po kolejnym USG pozbawiły mnie resztek optymizmu. Planowana laparotomia przy takim stanie psa nie była możliwa. Trzy razy w tym tygodniu jechałam do lecznicy zdecydowana pomóc suni odejść. Chociaż nie wierzę, że psy to przeczuwają, to jednak Fraszka za każdym razem zdążyła zmienić moje przekonanie, ze jest to słuszna decyzja.
Ostatecznie postanowiłam przynajmniej poprawić jej komfort życia bez względu na to ile jej go pozostało.
Na razie od trzech dni wraca do życia- normalnie reaguje na otoczenie, ma apetyt, nie wymiotuje, wypróżnia się, w ciągu trzech dni przybyło jej ok 1 kg. Nadal jest jednak przeraźliwie wychudzona, na spacerach chodzi wolniutko ale czasem się ożywia. Nie wiem jak długo to potrwa. Podobno wiara czyni cuda, więc staram się wierzyć, że długo
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 73 gości