Witam,
Posiadam 7 letnią suczkę rasy jamnik. Jest to bardzo żywy i impulsywny pies. Nie było z nią problemów, nie ma nadwagi. Jednak od pewnego czasu mamy z nią problem.
Pies nie chce chodzić, ma twardy brzuch i okresami mocno piszczy nawet jak leży i się nie rusza. Raczej ma apatyt, załatwia się normalnie chyba, że ją boli to się blokuje i nie chce chodzić. Nie ma paraliżu łap.
Udaliśmy się do weterynarza. Zostały zrobione: badania krwi oraz badanie USG brzucha. Były prawidłowe.Dostała kroplówkę i zastrzyki przeciwbólowe. Lekarz jedynie wykluczył problemy z brzuchem.
Dwa dni później byliśmy u innego weterynarza, ponieważ psu się pogarszało. Niestety, podczas wizyty Kaja dobrze się czuła, była podniecona i biegała jak normalnie. Lekarz stwierdził, że to może być kręgosłup. W związku z tym, że wyglądała tak zdrowo zalecił jedynie obserwację i ograniczenie ruchu psa. Przez kolejne dwa dni było dość dobrze- chodziła i bawiła się. Czasem przy dotyku brzucha bolało ją i wtedy już nie chciała chodzić.
W tej chwili prawie w ogóle nie chce chodzić (na pewno też ze strachu przed bólem)i ma napuchnięty brzuch. Jedynie czasem wyjdzie ze swojego legowiska przejdzie się parę metrów i siądzie na ziemi nie chcąc ruszyć się.
Czasem ma "atak" bólu na. ok. 5min i strasznie spina mięśnie brzucha i się trzęsie. Próbuje chodzić, robi to tyłem. Po tym przechodzi jej, mięśnie brzucha rozluźniają się i pies kładzie się i odpoczywa.
Ma apetyt, po wyniesieniu jej na trawnik załatwia się i siada na ziemi nie ruszając się.
Nie mamy pojęcia już co to może być i jak jej pomóc
Pozdrawiam
Co może dolegać psu? 24.03- Prawdopodobna dyskopatia
dokładne rtg kręgosłupa.
Zdjęcia RTG:
Przy podglądzie zdjęcia, radiolog stwierdził prawdopodobne zwapnienie ok. 3 kręgów. Na szczegółowe wyniki mamy czekać do poniedziałku. To początek dyskopatii
Zauważyliśmy, że pies podczas ruchu (na spacerze) powoli nie panuje nad tylnymi łapkami, stawiając nienaturalnie kroki.
Jutro mamy zamiar wybrać się do naszego weterynarza ze zdjęciami RTG, mamy nadzieję, że da się jeszcze coś zrobić i pomóc psiakowi.
Panie doktorze Jarosławie, jest może jakaś szansa na przywrócenie zdrowia jamnikowi?
Przy podglądzie zdjęcia, radiolog stwierdził prawdopodobne zwapnienie ok. 3 kręgów. Na szczegółowe wyniki mamy czekać do poniedziałku. To początek dyskopatii
Zauważyliśmy, że pies podczas ruchu (na spacerze) powoli nie panuje nad tylnymi łapkami, stawiając nienaturalnie kroki.
Jutro mamy zamiar wybrać się do naszego weterynarza ze zdjęciami RTG, mamy nadzieję, że da się jeszcze coś zrobić i pomóc psiakowi.
Panie doktorze Jarosławie, jest może jakaś szansa na przywrócenie zdrowia jamnikowi?
widać , że zwierzę ma poważne problemy z kręgosłupem. Jeśli występują u n iego niedowłady , kulawizny powinien mieć wykonaną mielografię lub CT lub MR kręgosłupa. Na pewno trzeba zadbać o wagę psa, ograniczenie ruchu.
Dziękuje za rady!
Byliśmy u naszego weterynarza i podobno nie jest tak tragicznie Zdjęcia RTG były kluczowe dla tego typu problemu, tak jak Pan Jarosław pisał.
Na szczęście dyski nie były przesunięte. Wdał się stan zapalny przez który jest ucisk na rdzeń sprawiający ból psu. Lekarstwem ma być seria zastrzyków sterydowych przez pewien okres, która zniweluje stan zapalny. Dodatkowo pies dostaje leki na odbudowę tkanki między kręgami. Oczywiście ograniczenie ruchu przez jakiś czas oraz utrzymywanie odpowiedniej wagi.
Cieszę się, bo jest nadzieja na powrót psiaka do zdrowia- już widać postępy, ale wiemy, że przed nami jeszcze długa droga.
Byliśmy u naszego weterynarza i podobno nie jest tak tragicznie Zdjęcia RTG były kluczowe dla tego typu problemu, tak jak Pan Jarosław pisał.
Na szczęście dyski nie były przesunięte. Wdał się stan zapalny przez który jest ucisk na rdzeń sprawiający ból psu. Lekarstwem ma być seria zastrzyków sterydowych przez pewien okres, która zniweluje stan zapalny. Dodatkowo pies dostaje leki na odbudowę tkanki między kręgami. Oczywiście ograniczenie ruchu przez jakiś czas oraz utrzymywanie odpowiedniej wagi.
Cieszę się, bo jest nadzieja na powrót psiaka do zdrowia- już widać postępy, ale wiemy, że przed nami jeszcze długa droga.
za jakiś czas 3- 6 miesięcy dorób świeże zdjęcia i porównaj jak szybko choroba postępuje lub na ile uszkodziłą przestrzeń międzykręgową.
Piesek dalej dostawał zastrzyki sterydowe, powoli było widać efekty działania leku. Niestety po jakimś tygodniu leczenia pies nie chodził na tylne łapy, nie wstawał, wlekł je za sobą, miał biegunkę z krwią i temperaturę- widok był przerażający.
Udaliśmy się do weterynarza, zostało zrobione USG ale wszystko było ok. Weterynarz stwierdził chorobę pokleszczową, która nałożyła się z problemami z kręgosłupem dając podobne objawy. Kleszcza pies mógł złapać podczas spaceru w przeciągu tygodnia lub kiedyś i dopiero teraz choroba się ujawniła, kiedy pies był osłabiony. Kuracja sterydowa na kręgosłup została przerwana, zostały podane antybiotyki na ten syf przenoszony przez kleszcze.
Widać poprawę, pies chodzi i ma do tego ochotę, trochę jeszcze chwieje się na łapach ale jest już coraz lepiej. Ma apetyt i jest wesoły. Jeszcze przez jakieś parę dni ma dostać antybiotyki a potem powrót do kuracji na kręgosłup.
Udaliśmy się do weterynarza, zostało zrobione USG ale wszystko było ok. Weterynarz stwierdził chorobę pokleszczową, która nałożyła się z problemami z kręgosłupem dając podobne objawy. Kleszcza pies mógł złapać podczas spaceru w przeciągu tygodnia lub kiedyś i dopiero teraz choroba się ujawniła, kiedy pies był osłabiony. Kuracja sterydowa na kręgosłup została przerwana, zostały podane antybiotyki na ten syf przenoszony przez kleszcze.
Widać poprawę, pies chodzi i ma do tego ochotę, trochę jeszcze chwieje się na łapach ale jest już coraz lepiej. Ma apetyt i jest wesoły. Jeszcze przez jakieś parę dni ma dostać antybiotyki a potem powrót do kuracji na kręgosłup.
Witam , chciałbym się podzielić doświadczeniem z walki z psią dyskopatią ( jest ono co prawda skromne , bo zebrane na własnym psie ) .
Do rzeczy : ok 2 miesiące temu sonia , bo tako się zowie ta suczka bez żadnych oznak nagle przestała chodzić tzn . tylne łapy zostały sparaliżowane i piesek ciągał je za soba . Od razu pojechaliśmy do weterynarza w Gorzowie Wlkp. , pieskiem zajęła się młoda pani doktor i po uśpieniu ( ale nie dosłownym ) zrobiono zdjęcia po których padła diagnoza : DYSKOPATIA ( koszt 270 zł ) . Nic nie wiedzieliśmy o tym schorzeniu więc całkowicie zdaliśmy się na lekarza . Pieskowi podano leki między innymi sterydy i zapewniono nas że jest 95% szansa na całkowite wyleczenie psa , tylko trzeba było unieruchomić sonię tzn. wsadzić do klatki aby się nie ruszała . Pieska co dziennie przywoziliśmy na zastrzyki ( 30 zł za zastrzyk ) i po 5 dniach lekarz ( z chyba większym stażem ) poinformował nas że szansa farmakologicznego wyleczenia spadła do 50 % i najlepsza będzie operacja usunięcia owych dysków . Lecz przed operacją lekarz zaproponował jeszcze badanie ( zapomniałem niestety nazwy ) polegało ono na podanie w kręgosłup kontrastu i stwierdzeniu w 100% miejsca uszkodzenia ( koszt 220 zł ) . Zgodziliśmy się na to badanie , lekarze stwierdzili że sonia ma uszkodzone dwa dyski jeden obok drugiego - z tym że ten drugi dysk jest dodatkowo zmiażdżony i konieczna jest operacja mająca na celu usunięcie obu dysków. Szanse na powodzenie operacji według lekarza wówczas wynosiły mniej jak 25% , ale usilnie nalegał na jej przeprowadzenie . W rozmowie ze specjalistą od takich operacji dowiedzieliśmy się że : w Gorzowie Wlkp. wykonali 10 takich operacji z czego przeżyło samą operację 5 psów . lecz udana operacja nie do końca oznaczała że piesek wyzdrowieje . Koszt tej operacji miał wynieść od 800 zł w górę ! . Tego było już za wiele i zaprzestaliśmy leczenie soni w tym miejscu . W między czasie skontaktowaliśmy się z dr. BOGDANEM SEKULĄ i następnego dnia już byliśmy w Piotrowicach . Jak się później okazało to była jedna z mądrzejszych decyzji w życiu . Ze względu na sporą odległość dzielącą nas od Piotrowic (280km) , pan doktor zdecydował że sonia zostanie u nich . Cóż sonia została- my wróciliśmy . Przez półtora miesiąca mieliśmy tylko kontakt telefoniczny z panem doktorem i jego żoną ( notabene bardzo miłą i życzliwą osobą ) Rehabilitacja soni przebiegała dosyć długo , piesek był po zabiegach u poprzedników bardzo obolały . Po ok trzech tygodniach dopiero dostaliśmy pomyślną wiadomość że piesek już próbuje wstawać i jak się go postawi to stoi ! Od tamtej pory było już tylko lepiej , sonia co prawda jeszcze nie chodziła ale już " kicała " . upłynęło jeszcze 2 tygodnie i mogliśmy zabrać " turystkę z agro-wczasów ". Dzisiaj mija 7 tygodni od stwierdzenia dyskopatii , a sońka już prawie funkcjonuje jak dawniej - sama się załatwia , chodzi i próbuje jak dawniej ganiać za kotami , jeszcze jej się zdarza czasami upaść przy nagłych zwrotach ale to nic – z biegiem czasu i to ustąpi .
Reasumując chciałbym powiedzieć że DYSKOPATIA jest wyleczalna i nie zawsze musi oznaczać uśpienie chorego psa . Trzeba tylko mądrze postąpić i jak najszybciej oddać zwierzę w ręce specjalisty , a nie " psełdo lekarzy ‘’ którzy żerują na cierpieniu właścicieli i tylko "doją ich z kasy "
Oto namiary na pana doktora : xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
A to mój nr: 695438777 jak by ktoś chciał się dowiedzieć więcej.
Do rzeczy : ok 2 miesiące temu sonia , bo tako się zowie ta suczka bez żadnych oznak nagle przestała chodzić tzn . tylne łapy zostały sparaliżowane i piesek ciągał je za soba . Od razu pojechaliśmy do weterynarza w Gorzowie Wlkp. , pieskiem zajęła się młoda pani doktor i po uśpieniu ( ale nie dosłownym ) zrobiono zdjęcia po których padła diagnoza : DYSKOPATIA ( koszt 270 zł ) . Nic nie wiedzieliśmy o tym schorzeniu więc całkowicie zdaliśmy się na lekarza . Pieskowi podano leki między innymi sterydy i zapewniono nas że jest 95% szansa na całkowite wyleczenie psa , tylko trzeba było unieruchomić sonię tzn. wsadzić do klatki aby się nie ruszała . Pieska co dziennie przywoziliśmy na zastrzyki ( 30 zł za zastrzyk ) i po 5 dniach lekarz ( z chyba większym stażem ) poinformował nas że szansa farmakologicznego wyleczenia spadła do 50 % i najlepsza będzie operacja usunięcia owych dysków . Lecz przed operacją lekarz zaproponował jeszcze badanie ( zapomniałem niestety nazwy ) polegało ono na podanie w kręgosłup kontrastu i stwierdzeniu w 100% miejsca uszkodzenia ( koszt 220 zł ) . Zgodziliśmy się na to badanie , lekarze stwierdzili że sonia ma uszkodzone dwa dyski jeden obok drugiego - z tym że ten drugi dysk jest dodatkowo zmiażdżony i konieczna jest operacja mająca na celu usunięcie obu dysków. Szanse na powodzenie operacji według lekarza wówczas wynosiły mniej jak 25% , ale usilnie nalegał na jej przeprowadzenie . W rozmowie ze specjalistą od takich operacji dowiedzieliśmy się że : w Gorzowie Wlkp. wykonali 10 takich operacji z czego przeżyło samą operację 5 psów . lecz udana operacja nie do końca oznaczała że piesek wyzdrowieje . Koszt tej operacji miał wynieść od 800 zł w górę ! . Tego było już za wiele i zaprzestaliśmy leczenie soni w tym miejscu . W między czasie skontaktowaliśmy się z dr. BOGDANEM SEKULĄ i następnego dnia już byliśmy w Piotrowicach . Jak się później okazało to była jedna z mądrzejszych decyzji w życiu . Ze względu na sporą odległość dzielącą nas od Piotrowic (280km) , pan doktor zdecydował że sonia zostanie u nich . Cóż sonia została- my wróciliśmy . Przez półtora miesiąca mieliśmy tylko kontakt telefoniczny z panem doktorem i jego żoną ( notabene bardzo miłą i życzliwą osobą ) Rehabilitacja soni przebiegała dosyć długo , piesek był po zabiegach u poprzedników bardzo obolały . Po ok trzech tygodniach dopiero dostaliśmy pomyślną wiadomość że piesek już próbuje wstawać i jak się go postawi to stoi ! Od tamtej pory było już tylko lepiej , sonia co prawda jeszcze nie chodziła ale już " kicała " . upłynęło jeszcze 2 tygodnie i mogliśmy zabrać " turystkę z agro-wczasów ". Dzisiaj mija 7 tygodni od stwierdzenia dyskopatii , a sońka już prawie funkcjonuje jak dawniej - sama się załatwia , chodzi i próbuje jak dawniej ganiać za kotami , jeszcze jej się zdarza czasami upaść przy nagłych zwrotach ale to nic – z biegiem czasu i to ustąpi .
Reasumując chciałbym powiedzieć że DYSKOPATIA jest wyleczalna i nie zawsze musi oznaczać uśpienie chorego psa . Trzeba tylko mądrze postąpić i jak najszybciej oddać zwierzę w ręce specjalisty , a nie " psełdo lekarzy ‘’ którzy żerują na cierpieniu właścicieli i tylko "doją ich z kasy "
Oto namiary na pana doktora : xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
A to mój nr: 695438777 jak by ktoś chciał się dowiedzieć więcej.
odniosę się do opisanego przypadku. Zastosowałeś zasadę totolotka w leczeniu swojego psa. Przy dyskopati są dwa wyjścia, albo będzie to ustępowało przy leczeniu farmakologicznym i fizykoterapeutycznym, albo nigdy nie wróci do chodzenia. Ty trafiłeś w pierwszy opis czyli twoj pies w pewnym sensie wygrał los. Zawsze każdemu to tłumaczę w przypadku dyskopati to właściciel wybiera ten los . Pierwsi lekarze mieli w zupełności świętą rację i wpełni popieram ich profesjonalizm jedynie nie trafili w los obstawili ten gorszy los. Ale gdyby mieli racje psioczyłbyś na drugiego lekarza. O Twoim przypadku głównie zadecydował los potem leki i umiejętności polecanego lekarza. Zapamiętaj to na zawsze zanim kogoś zaczniesz o coś oskarżać. Twój pies miał masę szczęcia , ale nie został wyleczony tylko zaleczony czyli choroba może nawrócić jest też duża szansa , że zwierzę nie wróci do pełnej sprawności czego mu nie życzę. Oby także nie nastąpił nawrót. Jedyne co można napisać pocieszającego to na 4-5 psów z dyskopatią 3-4 psy udaje się zaleczyć (1-2) wyleczyć 1-2 nie udaje się nic zrobić zostaje porażony. Teraz odnieś się do tych statystyk , Ty miałeś jeden przypadek ja mam kilka w tygodniu i znam ich dalsze historie. NIektóre nie są tak kolorowe jak Twoja.
witam , miło mi że ktoś się wypowiedział , jednak nie wiem czy do końca zrozumiał pan sens mojej wypowiedzi . Chodzi mi o to ze straciłem zaufanie do farmakologicznego leczenia ze względu na ciągle spadające szanse psa na wyleczenie . Dla przypomnienia najpierw szanse wynosiły 95% , następnie 50% - a jak doszło do operacji to okazało się że zostało 25% . Te 25% niby nie jest tak mało , ale jak już pisałem : to że piesek by przeżył operację , co już by było wielkim osiągnięciem wg. lek. chcącego operować sonię nie oznaczało by że będzie chodził ( nasuwa mi się cytat " operacja się udała , lecz pacjent zmarł ). Mam jeszcze żal do mojego (już byłego ) weterynarza , że nie przedstawił mi alternatywy do operacji ,a doskonale wiedział że są metody nieoperacyjne , że są lekarze którzy nastawiają " wypadnięte dyski " , a tu tylko operacja i operacja . Trochę to smutne ale niestety prawdziwe że , gdzie chodzi o pieniądze nie ma zmiłuj......... Mam tylko nadziejże Pan nie należy do tej większościowej niestety gupy .....pozdrawiam
lekarz powinien przedstawić Ci wszystkie alternatywy a Ty powinieneś wybrać. Niemniej dalej mówię , że wybrałeś drogę totolotka i na szczęście udało Ci się dobrze obstawić. Choroba na 90 % powtórzy się. Te 10 % to margines zmiany sposobu życia, obniżenie masy ciała.
witam , ponownie To że choroba może mieć nawroty jestem tego świadomy , dlatego przedsięwziołem odpowiednie kroki aby opóźnić jej przybycie - że tak się wyrażę Pan uważa że na 90% się powtórzy , czyli mam rozumieć że po operacyjnum usunięciu uszkodzonych dysków choroba nigdy nie powróci ?
Ja również znam tego weterynarza,dobry z niego człowiek,wrażenie robi nie ciekawe, ale w rzeczywistości jest to człowiek o wielkim sercu dla zwierząt.Gdybym miała więcej cierpliwości i nie tęskniłabym za moim pieskiem to może by wyszedł całkowicie z choroby.Ale uważałam że miesiąc bez pupila w domu to za długo,a lekarz twierdził że do całkowitego wyleczenia potrzeba jeszcze dwóch miesięcy.Niestety odebrałam go w lepszym stanie niż zostawiłam ale popełniłam błąd że go za szybko odebrałam.Widziałam u niego wiele piesków i widziałam na własne oczy bezradność ludzi którzy po diagnozach weterynarzy już tylko na niego mogą liczyć i większości się to udaje.a wcześniej słyszeli eutanazja od swoich wetów.
Cco do nawrotu u gościa. Przy usunięciu dysków i udanej operacji w tym samym miejscu choroba się nie nawraca w innych miejscach może się nawracać.
witam, ponownie - alle jak już pisałem panie doktorze " udana operacja nie koniecznie oznacza że pies będzie chodził ........."
A poza tym prosze mi pokazać lekarza weterynarii który za nieudaną operację ( lub udaną - a pies dalej nie będzie chodził ) , zrezygnuje z honorarium .
A pan dr. Sekula nie bierze ani złotówki za nieudaną terapię
A poza tym prosze mi pokazać lekarza weterynarii który za nieudaną operację ( lub udaną - a pies dalej nie będzie chodził ) , zrezygnuje z honorarium .
A pan dr. Sekula nie bierze ani złotówki za nieudaną terapię
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 78 gości