Jakiś czas temu podczas strzyżenia mój Shih Tzak został "uszkodzony". Maszynka jakby to określić uszkodziła mu kawałek skóry w okolicy odbytu. Ponieważ lała się krew, zdezynfekowałam ranę i zatamowałam krwawienie wacikiem higienicznym. Ranka była mała. Krwawienie też nie było obfite. Przez jakiś czas był tam coś a la strupek. Ale potem pojawiła się jakby otwarta ranka. Niestety pomimo upływu czasu to się nie goi. Mało tego zaczęło średnio pachnieć. Podczas wizyty u weterynarza postawiono diagnozę: czyraczyca. Trochę mnie to dziwi, bo wcześniej niczego nie zauważyłam w tamtej okolicy u psa. Aczkolwiek istnieje jakieś prawdopodobieństwo, że coś było, ale przeoczyłam. W końcu nie sprawdzam pupy psa zbyt dokładnie... Niemniej jednak wydaje mi się, że przygoda" rozpoczęła się od feralnego strzyżenia.
Czy kogoś pies miał coś podobnego?