daroplastyka
Słyszałam o zapaściach, podobno to bzdura totalna. Wyszło z tego, że jakiś psiak miał uczulenie czy coś. Każdy preparat może spowodować różne skutki uboczne, należy się z tym liczyć, ale my braliśmy już kilka serii i nie działo się kompletnie nic. Na szczęście.
To podawałaś dożylnie. jak długo trwa wlewka. Mojemu już nie potrzeba takich specyfików, kwas hialuronowy dostanie w preparacie ArtroHa jak się skończy Artroflex. Choć podobno jak już wiesz ten podawany doustnie nie wchłania się, tak do końca to ja już nie wiem co jest właściwe, zdecydowanie jestem za szukaniem rozwiązań naturalnych, najlepsze wprowadzenie jest doustne w postaci zbilansowanego żywienia. Nie wszystko jednak można psu podać w pożywieniu, przy dysplazji bioder upośledzone jest wytwarzanie kwasu hialuronowego w psim organizmie więc jakoś staramy się go tam podać, miejscowo iniekcje, doustnie tabletki . Różne są opinię o działaniu, skrajnie od dobrych po negatywne.
Są psy, które świetnie zareagują na Bonharen, są psy, które w ogóle. każdy organizm różnie może zareagować, z tego co ja zaobserwowałam u większości działa (wiem to z kontaktów z mojego bloga). Bonharen to kwas hialuronowy, nic innego, a wchłanianie (obojętnie czy dożylne, podskórne czy dostawowe) jest o niebo lepsze niż wchłanianie preparatów podawanych dojelitowo.
My długo podawaliśmy odżylnie - trwało to dosłownie kilka minut (mniej więcej tak długo jak trwa pobranie krwi), natomiast później zaczęliśmy podawać podskórnie - trwa kilka sekund, psiak myśli, że ugryzł go komar Finansowo wychodzi porównywalnie do preparatów innych, podawanych tradycyjnie. U Boba nie było różnicy we wchłanianiu dożylnym czy podskórnym, przynajmniej ja nie zauważyłam. To podane podskórnie działa na wszystkie stawy, bo się rozchodzi z krwią po całym organizmie, a wiadomo, ze u dysplatyka każdy staw - zdrowy - jest na wagę złota.
My długo podawaliśmy odżylnie - trwało to dosłownie kilka minut (mniej więcej tak długo jak trwa pobranie krwi), natomiast później zaczęliśmy podawać podskórnie - trwa kilka sekund, psiak myśli, że ugryzł go komar Finansowo wychodzi porównywalnie do preparatów innych, podawanych tradycyjnie. U Boba nie było różnicy we wchłanianiu dożylnym czy podskórnym, przynajmniej ja nie zauważyłam. To podane podskórnie działa na wszystkie stawy, bo się rozchodzi z krwią po całym organizmie, a wiadomo, ze u dysplatyka każdy staw - zdrowy - jest na wagę złota.
Widzisz różnicę sprzed podawania i po. Jak Bobo wstaje po spaniu, po większym wysiłku. W zasadzie to tylko obawa przed unieruchomieniem odwiodła Cię od zoperowania pieska, czy jeszcze coś innego. Unieruchomienie nie było aż tak straszne. Problematyczne były pierwsze 10 dni do zdjęcia szwów. Potem nie powiem,że było przyjemnie, cóż to był najdłuższy mój urlop jaki wzięłam na przypilnowanie psa, noszenie klocka do ogrodu, nie mógł chodzić zabronione. Teraz jak trąca mnie tym swoim nochalem, podskakuje i goni za kotem, wiem, że było warto. Gdyby trzeba było zdecydowała bym się po raz drugi. Nie znam jednak jednoznacznej odpowiedzi, na jak długo bęziemy zabezpieczeni przed stanami zapalnymi, które dosięgają psy nawet te bez dysplazji, chodzi mi o stany zwyrodnieniowe u starszych psów.
Daroplastyka nie była konieczna, aczkolwiek zalecana. Powiedziano nam również, że z takim klikaniem, statystycznie, psiaki funkcjonują dobrze 5 lat. Potem już zostaje leczenie operacyjne, a nie tylko wspomagające.
U nas dużą rolę odgrywa ruch, mimo wszystko, nawet gdyby miało to przyspieszyć operacje to chcę żeby się ruszał i budował mięśnie. Póki może i chce biega. Natomiast w domu ma totalnie ograniczone skoki, są wykładziny żeby się łapki nie rozjeżdżały po podłodze, jest też podest na łóżko, po którym wchodzi i schodzi. Weterynarz zalecał również kupno specjalnych nalepek na łapki (do kupienia w USA), ale nam już nie jest to potrzebne. Po rozmowach z lekarzami dowiedziałam się, że generalnie Wrocław i okolice, Warszawa zalecają daro, a śląsk robi resekcje. I nasz śląski ortopeda powiedział, że na razie nie ma potrzeby resekcji - dlatego też od razu nie zrobiliśmy. Wszyscy myślą, że mam zdrowego psa i nikt nie chce wierzyć, że taki chory. Zresztą na moim blogu na fotkach widać, że Bobo non stop w ruchu
U nas dużą rolę odgrywa ruch, mimo wszystko, nawet gdyby miało to przyspieszyć operacje to chcę żeby się ruszał i budował mięśnie. Póki może i chce biega. Natomiast w domu ma totalnie ograniczone skoki, są wykładziny żeby się łapki nie rozjeżdżały po podłodze, jest też podest na łóżko, po którym wchodzi i schodzi. Weterynarz zalecał również kupno specjalnych nalepek na łapki (do kupienia w USA), ale nam już nie jest to potrzebne. Po rozmowach z lekarzami dowiedziałam się, że generalnie Wrocław i okolice, Warszawa zalecają daro, a śląsk robi resekcje. I nasz śląski ortopeda powiedział, że na razie nie ma potrzeby resekcji - dlatego też od razu nie zrobiliśmy. Wszyscy myślą, że mam zdrowego psa i nikt nie chce wierzyć, że taki chory. Zresztą na moim blogu na fotkach widać, że Bobo non stop w ruchu
Bazyl zawsze był spokojny, pani hodowczyni mówiła, że on taki grzeczny, kupiliśmy go jako ostatniego z miotu. Zachowywał się normalnie, dużo spał jak to szczeniak. pod koniec szóstego miesiaca życia zaczęło być słychać trzask w stawach, od razu pojechałam do weta, rtg wykazało dysplazje jeszcze, pierwszy wet od razu zaproponował osteotomie potrójna miednicy, drugi wet do którego się udałam powiedział, ze wcale nie jest tak źle i on wykonałby podcięcie mięśni przywodzących, osteotomii juz nie, bo nie wiadomo czy skuteczna, bo za duże cierpienie dla psa, bo niepewny zabieg no i na uczelni nie maja odpowiednich płytek i rzadko to wykonują bo drogie. A cały czas po drodze chodziła mi daroplastyka. Tylko Wrocek daleko, co robić. Zdecydowałam się na wycięcie mięśni, jako zło konieczne. Przez pierwsze dwa trzy tygodnie było super pies odzyskał siły, chodził więcej, ucieszyłam się, że to pomogło, owszem ale nie na długo, w miare upływu czasu było coraz gorzej, źle ciężko wstawał, nie mógł siedzieć tylko od razu się kładł. Pojechałam do Warszawy do bardzo dobrego lekarza, stwierdził czekać jeszcze miesiąc zawsze może wykonać resekcję, po miesiącu kolejne rtg. Zapytałam o daro powiedział, że nie robi ale widział psy które nie powinny chodzić a po daro u N. maja się w miarę dobrze. Zapaliła mi sie lampka w głowie. Nie czekałam już tego m-ca bo i po co co by to zmieniło. Od razu wysłałam e-mail do dr. N. dr oddzwonił, wytłumaczył co i jak. 11 kwietnia piesiol został zoperowany, o 11 poszedł na stół, po 15 zaczął się wybudzać. Pierwszy moment kiedy go zobaczyłam, cóż lepiej nie mówić byłam wściekła na siebie, że zafundowałam mu taki ból. droga do domu 450 km dłużyła się niemiłosiernie. Dwa dni nie chciał oddać moczu, przyjeżdżał lekarz wet. i odcewnikował psa, porobiły sie siniaki, puchło to i bolało. Przykładałam okłady z zimnych żelek tych z apteki smarowałam aescinem. Spałam przy psim boksie, każdy ruch w nocy był pod kontrolą. Pierwsze dni to wyniesienie na dwór dwa kroki i siku. Gorzej było z q-kiem, nauczył się załatwiać na zawołanie. Tak się przyzwyczaił, ze teraz muszę bo brać na smycz aby się rano wysikał. Brał przez 10 dni antybiotyki, leki przeciwzapalne i przeciwbólowe, oraz suplementy diet. Teraz jest już dobrze, brak nadwichnięć, nic nie boli, nie poleguje, choc dysplastyka zawsze pozostanie dysplastykiem. Ja nie mogłam znieść mysli, że będzie leczony zachowawczo, czyli podawanie blokad, leki przeciwzapalne, ból, ruch ograniczony, wszystko na nie. Dysplazja w bazyla wydaniu to był ten jeden z gorszych przypadków bardzo duży luz w torebkach stawowych. Jestem za daroplastyką, polecam każdemu kto się nad tym zastanawia, a usunięcie główek kości można zrobić zawsze. Teraz jest super, każdy dzień lepszy, dłuższe spacery ale też i czuwanie nad psem do końca psiego życia dobra dieta, suplementy i dużo czułości.
Ja nie neguję daro, uważam, że to bardzo dobre rozwiązanie dla chorego psa. Ja tylko napisałam, że my zrezygnowaliśmy. ALe swojej decyzji też nie żałuję.
kasik.u
kasik.u
U nas to była konieczność, dysplazja się pogłębiała. Zastanawiam się nad preparatami które podaje psu, do najtańszych nie należą, przeczytałam dużo artykułów, w zasadzie to i tak nie znam skuteczności w stosowaniu jak i nieskuteczności. Owszem jak się poda mocny przeciwbólowy widać działania,przy suplementacji tak nie jest i to jest wkurzające. Życzę zdrowia dla Bobo i wytrwałości dla jego pańci. Jak wypatrzysz jakiś cud farmaucetyczny stosowany przy leczeniu dysplazji, pisz chętnie się zapoznam. Bo jak wspominałam dysplastyk będzie dysplastykiem szczególnej troski na zawsze. Jeżeli masz czas poczytaj w dziale żywienie, każde zdanie cenne, jak żywisz Bobo ?.
Faktycznie ten preparat by się nadawał, zresztą o kwasach bosswelinowych już czytałam na tym forum, tylko nie pamiętam w którym temacie. Aktualnie mam zapas środków podawanych przy dysplazji i musimy je zużyć. Ile czasu podawałaś preparat i po jakim czasie zaczynał działać.
A samej roślinki nie można gdzieś dostać?
Dopiero pisałam, że dysplazję przechodzimy bez bólu, a tu wczoraj zaczęła baleć łapka. Dzisiaj już jest lepiej, ale jak się to będzie powtarzać to muszę szybciej oddać psa na operację/
Pisaliście o tym preparacie msm, możecie napisać więcej? Czy mogę podawać Bobowi i ile? Od wczoraj podaję Inflamex.
kasik.u
Dopiero pisałam, że dysplazję przechodzimy bez bólu, a tu wczoraj zaczęła baleć łapka. Dzisiaj już jest lepiej, ale jak się to będzie powtarzać to muszę szybciej oddać psa na operację/
Pisaliście o tym preparacie msm, możecie napisać więcej? Czy mogę podawać Bobowi i ile? Od wczoraj podaję Inflamex.
kasik.u
Poczytaj w wątku o kolagenie następny temat pod daroplastyką na 15 stronie bodajże masz link do opisu o preparacie MSM oraz poniżej przelicznik na 100 kg, musisz dostosowac do swojego malucha jest też tam ale już pod koniec o bosswelinie. Nie znam tego preparatu. Może Bobo będzie musiał pobrać Niesterydowe Leki Przeciwzapalne, wiesz dysplazja to trudny temat, lepiej udaj się z nim do veta. Na działanie Inflamexu musisz troszkę poczekać aż organizm się nim nasyci, tak do miesiąca. Pisz jutro co u psiaka.