Krew w moczu, pragnienie

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Paulina K

06 października 2014, 19:44

Witam serdecznie!

Od jakiegoś czasu, nasza suczka Kora choruje. W maju przeszła sterylizację z powodu wczesnego stadium ropomacicza. Ma 9 lat.
Zorientowaliśmy się, że Kora ma ropomacicze poprzez obserwacje. Nasza sunia przechodziła na wiosnę cieczkę. Zaczęło nas niepokoić to, że nie chciała się ona skończyć. Ostatnie "stadium" cieczki nie chciało ustać. Piesek ciągle zostawiał za soba różowawe kropki, później doszla do tego cuchnąca wydzielina z pochwy (ropa), ale w tym samym czasie popuszczała mocz. Myśleliśmy, że po sterylizacji nietrzymanie moczu ustanie. Jednak tak się nie stało. Około miesiąca temu, zauważyliśmy, że Kora popuszcza krople moczu, lub zostawia większe plamy, które nieprzyjemnie pachną - tak jakby w moczu obecne byly bakterie. Do tego w moczu zaczela pojawiac się krew.
Udaliśmy się do naszrgo weterynarza, który raczej wykluczył to jako powikłanie po sterylizacji (bo czesto jest ono wymieniane) i podał psu atybiotyki. Ok. 2,5 tyg temu, rozpoczęlismy leczenie. Kora dostawala codziennie 3 zastrzyki. I tak przez 10 dni. Dostawala takze furosemid codziennie po jednej tabletce. Przez to zaczeła bardzo dużo pić i siusiać. Leczenie przynosilo skutki. Gdzies tydzien temu, zauwazylismy, ze Kora znow popuszcza kropelki z krwia (rózowe) oraz popuszcza mocz, w niewielkich ilosciach. Jednak nie pachnie on brzydko. Czy to dlatego, ze leczenie trwalo za krotko? Nasz wet mowil, ze ogolnie powinno trwac ok 14 dni. Naczytalam sie o niewydolnosci nerek u psow, jednak Kora nie wymiotuje i ma apetyt. Jest radosna. W jej zachowaniu nic sie nie zmienilo. Gdy badamy w domu brzuch, nic ja nie boli, nie warczy. Jak myslicie? To zbyt krotkie leczenie, czy moze jakis piasek, kamienie w pecherzu, nerkach? Jutro jedziemy do kliniki dla psów zrobić potrzbne badania.
isabelle30
Posty:3475
Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36

06 października 2014, 20:13

A czy lekarz zlecił biochemię? cukier?
Paulina K

06 października 2014, 21:24

Nasz weterynarz nie. Jutro jedziemy do kliniki, gdzie skonsultujemy się i wykonamy wszystkie badania na miejscu.
Paulina K

07 października 2014, 15:08

Witam ponownie!

Właśnie wróciliśmy z kliniki. Dowiedzieliśmy się ciekawych rzeczy, tak więc przedstawię przypadek naszej Koruni.
Sprawa wygląda tak: zostaliśmy szybko przyjęci, ekspresowo wykonane zostalo zdjecie rentgenowskie dolnej jamy brzucha, pobrana zostala krew (mocz pobralismy od niej rano), Kora przeszla takze badanie ultrasonografem. RTG nie wykazalo nic. USG pokazalo "coś" - czyli niepokojący cień nad pęcherzem moczowym oraz "cos" z czyms podobnym do cyst za prawa nerką (pani weterynarz powiedziala, ze wyglada jej to na jajnik! Byc moze to jakas jego nieusunieta czesc. USG wykonywala wlascicielka kliniki -xxxxxxxxx z Zielonej Gory i to ona pozniej zdiagnozowala Kore. Wyniki pieska, mimo wieku - 9 lat - są bardzo dobre, co ucieszylo pania xxxxxxx. Jej watraba oraz nerki sa w pelni wydolne. Niestety cień nad pecherzem to prawdopodobnie kawalek macicy, ktora nadal jest chora. To jest kawalek ok 1,7-2cm. Pani doktor wytlumaczyla nam, ze macicy nie mozna wyciac calej. Zawsze musi zostac kawalek, bo w pewnym momencie ona sie laczy z cewka, lub szyjka (przepraszam nie pamietam!). Prawdopobnie to wlasnie to co musialo zostac powoduje teraz problemy. Kora ma umowione ponowna operacje na 17 października. Bedzie o wiele bardziej inwazyjna, poniewaz trzeba tez zobaczyc co kryje sie za nerką. Trudno bedzie o tyle, ze niepokojacy nas "kawalek" nad pecherzem moze byc z nim zrosniety przez zrosty pooperacyjne.
Na sam koniec piesek dostal 4 zastrzyki i do domu mamy antybiotyk w tabletkach, plus nospa forte i cyclonamina.
Jesli ktos z Was mieszka w okolicach Zielonej Gory, naprawde polecam ta klinike dla zwierzat! Zostalismy przyjeci super, i wszystkiego dowiedzielismy sie w 3 godziny! Pozdrawiam Serdecznie
Napisze takze, jak sprawa bedzie wygladala po operacji Kory
tesia
Posty:103
Rejestracja:12 marca 2007, 20:12
Lokalizacja:kraków
Kontakt:

07 października 2014, 15:32

wydaje mi się że robiąc sterylizację, usuwa się cały narząd rodny. Bez pozostawiania jakiejkolwiek "części", własnie w celu uniknięcia w późniejszym czasie powikłań (co mam miejsce u twojej suni)
Snedronningen
Posty:1279
Rejestracja:26 stycznia 2013, 21:57
Lokalizacja:Stavanger

07 października 2014, 16:55

tesia, to o czym piszesz to kastracja. Pomimo, iż potocznie używa się terminu sterylizacja w odniesieniu do suk, to nie jest to to samo.
Gość

07 października 2014, 17:20

Różnice
"Na początku należy wyjaśnić różnicę między kastracją a sterylizacją. Zwyczajowo mówi się o kastracji samców i sterylizacji samic. Jednak sterylizacja polega na uniemożliwieniu rozmnażania, bez usunięcia gonad, np.: przez podwiązanie nasieniowodów lub jajowodów. W tej sytuacji jajniki i jądra wciąż produkują hormony, utrzymując popęd seksualny. Kastracja natomiast polega na usunięciu narządów, u psa – jader, u suki – jajników, jajowodów i macicy. Uniemożliwia to posiadanie potomstwa, a jednocześnie brak hormonalnej stymulacji likwiduje zachowania płciowe."

Niestety, ale to co opisuje autorka, to spieprzona kastracja ! Znam taki przypadek w mojej rodzinie , pozostawiony jeden jajnik i fragment drugiego , który uległ zropowaceniu. Po operacji lekarz stwierdził , że jeszcze rok i by było po psie. Niestety takich mamy fachowców od robienia kasy!
tesia
Posty:103
Rejestracja:12 marca 2007, 20:12
Lokalizacja:kraków
Kontakt:

07 października 2014, 18:05

Snedronningen pisze:tesia, to o czym piszesz to kastracja. Pomimo, iż potocznie używa się terminu sterylizacja w odniesieniu do suk, to nie jest to to samo.
tak wiem. Pisząc - miałam na myśli kastrację, ale ze wzgędu na to, iż potocznie mówi się sterylizacja tak napisałam
Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13055
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

11 października 2014, 10:13

przy kastracji usuwa się cały narząd wraz z jajnikami czyli całą macicę z jajnikami. Może dochodzić do zapalenia kikuta ( zdarza się to niezmiernie rzadko - częściej się zdarzało kiedy do podwiązywania używano lnu). Jeśli twój pies miałby zostawiony jajnik ( co sugeruje lekarz) miałby cykliczne i typowe objawy rui. Wypowiedź gościa bardzo skrytykuje i nie wierz tej wypowiedzi ani w 1% bo: 1. lekarz , który nie usunąłby 2 jajników to kamikadze 2. Nawet jeśli zostaną jajniki ( w co w ogóle nie wierzę ) NIE PROWADZĄ do śmierci. 3.drugi lekarz wziął właściciela psa na tzw. metodę na stracha i zarobił pieniądze otwierając drugi raz psa . Nie masz szans na jakieś ropienie jajników - chyba, że od przewiązek. 4. Jeśli już mamy problem z pojawiającą się cieczką po kastracji to mamy do czynienia z odpryskiem jajnikowym ( niedokładnie wykonany zabieg), z przeszczepem fragmentu jajnika ( przy wcześniej przebytych chorobach układu rodnego dochodzi np. do zrostu jajnika z jelitem , który się potem rozrywa i część komórek jajnika pozostaje na powierzchni jelita i wykazuje normalną aktywność hormonalną i mimo kastracji mamy objawy cieczki) 5. bardzo rzadko ale po kastracji inne narządy dokrewne mogą produkować minimalne ilości estrogenów i mamy objawy cieczki mimo prawidłowo wykonanej kastracji - taki przypadek miałem raz w życiu i zapamiętam go do końca życia , bo właściciel oskarżył nas o złe wykonanie kastracji i drugi lekarz naciągacz wykonał reoperację i mimo jej wykonania dalej suka wykazywała poziom estrogenów a obiecywał gruszki na wierzbie . I suka do tej pory wykazuje minimalny poziom estrogenów. Może to także być przypadek wcześniej opisany z przeszczepem fragmentu jelita.
Gość

11 października 2014, 10:46

Panie doktorze , widocznie mało Pan się orientuje na temat "umiejętności" swoich kolegów! dokumentacja drugiej operacji jest na piśmie. Nie jest prawdą że " drugi lekarz wziął właściciela psa na tzw. metodę na stracha i zarobił pieniądze otwierając drugi raz psa " ! ponieważ w trakcie operacji dopiero wyszły te nieprawidłowości ! bo nawet usg na to nie wskazywało. Żeby krytykować , trzeba dobrze znać przypadek, który nie jest wyssany z palca.Tak, ten weterynarz jest kamikadze i nie jest to pierwszy przypadek jego umiejętności.
Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13055
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

11 października 2014, 10:50

w takim razie to nie lekarz to kamikadze, ale jak on przetrwał na rynku? To tak jakby wulkanizator zmieniał koła w aucie i ich nie przykręcił wyobrażacie sobie taką sytuacje? To się wierzyć nie chce i nie uwierzę nadal.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 35 gości