Dzień dobry. Piszę do Państwa, ponieważ po zabiegu kastracji u mojego 15 letniego psa, ratlerka straciłam zaufanie do weterynarza, który zajmuje się moimi psami.
Ale od początku. Kilka miesięcy temu zgłosiłam się do weterynarza, ponieważ mój pies miał znacznie powiększone jądro, nie wykazywał jednak zmian w zachowaniu. Pies dostał zastrzyk, kazano mi przyjść za 2 dni i sprawdzimy, czy jądro się zmniejszy - tak też się stało, jądro było mniejsze, więc pies dostał kolejny zastrzyk i już więcej miałam nie przychodzić. Weterynarz nie powiedział mi co podał, ale wszystko zmierzało ku dobremu. Niestety jądro znowu zaczęło się powiększać, więc 30 sierpnia udałam się ponownie do weterynarza. Tam inny weterynarz podał zastrzyk (również nie wiem co) i zalecił pokazanie się 2 września, z psem na czczo w razie gdyby trzeba było zrobić badania krwi, gdyby się nie polepszyło. Do poniedziałku nic się nie zmieniło - psiak wesoły, ale jądro znacznie powiększone. Tam pierwszy weterynarz uznał, że to z pewnością rak i trzeba poddać psa kastracji, a że ma wolny ranek to najlepiej dziś. Dostałam 30 sekund na decyzję, gdzie weterynarz zapewniał mnie, że to rutynowy zabieg i wszystko będzie dobrze. Zgodziłam się - pewnie mój błąd. Oddał bowiem psiaka w narkozie bez żadnych informacji jak się nim zajmować, bez ubranka zabezpieczającego przed lizaniem rany, bez informacji o wizycie kontrolnej. Ponadto poddał psa zabiegowi bez żandych badań, mimo że kilkukrotnie je zasugerowałam. Pies w domu wybudził się z narkozy i wszystko zmierzało ku dobremu, jadł, pił, chciał wyjść na dwór. Dzień później do południa wszystko było świetnie, pies radosny, ale po południu zaczęły się wymioty. Zwymiotował do wieczora 5 razy, kolejny dzień praktycznie przespał z drobnymi przerwami na picie i wyjście na dwór - zjadł dopiero wieczorem. Do poniedziałku 9 września prawie nic się nie zmieniło, pies nie wykazywał zainteresowania miską, chyba, że przyniosło się mu ją pod pyszczek, nie chce sam z siebie wychodzić na dwór, nie pije jeśli nie przyniesie mu się miski. Od około 6-7 września wykazuje też duże problemy z chodzeniem, na początku zauważyłam sztywność lewej, tylnej łapki, ale do poniedziałku 9 września zaczął się chwiać, trzęsie się, ma trudności z utrzymaniem równowagi, łapki mu się trzęsą, najgorzej jest zaraz po przebudzeniu (a że śpi prawie cały czas, to trudności pojawianą się co chwila). W poniedziałek, 9 września, poszłam z nim do weterynarza (tego, który wykonał zabieg), dał 2 zastrzyki (jeden w pośladek, drugi w kark) oraz coś do pyszczka w strzykawce. Oczywiście nie wiem co. Weterynarz wydawał się kompletnie wyluzowany, uznał, że wszystko będzie dobrze. Tylko, że nie jest - kazał przyjść na kontrolę w czwartek 12 września. Jest środa, 11 września, a stan psa się tylko pogarsza. Coraz mniej chodzi, niewiele je, niewiele pije, wychodzi na dwór tylko kiedy go wyniosę - tam chwiejąc się załatwia swoje sprawy normalnie i natychmiast chce wracać do domu. Wcześniej najchętniej spędziły na dworzu cały dzień. Nie wiem co się dzieje, weterynarz nic nie mówi, a ja chcę tylko pomóc przyjacielowi dopóki mogę. Proszę o radę, informację, cokolwiek.
Nagłe pogorszenie stanu psa po kastracji
Zmień weta i to szybko !!! póki nie bedzie za późno i postaraj sie wykonac badania diagnostyczne .Już wydanie psa , który nie jest wybudzony świadczy jaki to konował. Co to znaczy ,ze Cię nie poinformował o lekach ! Jak można było nie zrobić badań przed wykonaniem zabiegu i to u 15 letniego psa ! Pierwszy raz się spotkałem z takim postępowaniem.
Dziwne ,ze w tak krótkim czasie nagle pojawiły się objawy starzenia , których wcześniej nie wykazywał. Twoja sprawa, ale moja noga więcej by nie stanęła w takiej "lecznicy" i z takim podejściem do psa. Przecież sama piszesz o luzackim podejściu weta i braku jakichkolwiek wskazówek po zabiegu. A już wydanie psa niewybudzonego , to masakra !
Zgadzam się z tym, że to wszystko dziwne. A zwłaszcza to, że lekarz wręcz odmawia badań krwi, twierdząc, że są niepotrzebne. W sobotę wybiorę się do innego weterynarza. Mam nadzieję, że mnie przyjmie mimo że nie wiem jakie leki dostawał mój psiak.Guest pisze: ↑12 września 2019, 14:29Dziwne ,ze w tak krótkim czasie nagle pojawiły się objawy starzenia , których wcześniej nie wykazywał. Twoja sprawa, ale moja noga więcej by nie stanęła w takiej "lecznicy" i z takim podejściem do psa. Przecież sama piszesz o luzackim podejściu weta i braku jakichkolwiek wskazówek po zabiegu. A już wydanie psa niewybudzonego , to masakra !
Sam zabieg dla pieska był obciążający i on może być skutkiem objawów jakie opisujesz . Należałoby dokładnie przebadać psa wykonać badania kontrolne krwi i podjąć decyzję co robić dalej.