Dzis na spacerze moj pies zostal pokasany przez osy. Spacerowalismy w lesie, ktory dobrze znamy i codziennie odwiedzamy - nie zarejestrowalam zadnego gniazda os w miejscu, w ktorym owady zaatakowaly mojego psa, oboje szlismy po sciezce.
Pies zostal uzadlony co najmniej 5 razy, ja 2. Pech chcial, ze znajdowalismy sie kilka kilometrow od domu, do "naszej" kliniki wet mamy 40km, wiec zanim tam dotarlismy, minelo okolo 2 godzin.
Gdyby pies byl uczulony, gdyby zostal ukaszony w okolice pyska, krtani lub gdyby polknal ose, prawdopodobnie nie zdazylabym mu pomoc. Czy mozna nosic ze soba jakis lek, ktory moglby pomoc (moze nawet uratowac zycie) w takiej sytuacji? Czy w ogole jakis lek antyhistaminowy w tabletkach, masci (bo zastrzyku raczej nosic ze soba nie bede, zwlaszcza, ze nie umiem go podac) moglby pomoc? Przyznam, ze jestem przerazona ta sytuacja, zwlaszcza, ze zostalam pokasana drugi raz w przeciagu tygodnia (poprzednio w zupelnie innym miejscu) i boje sie, ze taka sytuacja moze sie powtorzyc.
Co robic? Nie zrezygnuje przeciez ze spacerow, bo to niedorzeczne, rownie dobrze osy moga nas dopasc na lace parenascie metrow od bloku, w ktorym mieszkamy...
Osy
lekiem odczulającym, który każdy może nosić i kupić go jest wapno, ale w przypadku ostrych stanów ufać tabletce byłoby paranoiczne. W przypadku ostrych stanów jak pokąsania przez owady tylko zastrzyk z phenazoliny, hydrokortyzonu czy tym podobnych leków będzie w 100 % skuteczny i uratuje niejednokrotnie życie.