Witam, piszę go coś niedobrego dzieje się z moim psem, stoi w miejscu ze spuszczoną głową, podkulonym ogonem, niezbyt reaguje na wołanie, może z metr, dwa podejdzie i dalej głowę w dół trzyma patrząc spod byka. Czasem podnosi jedną łapkę do góry i chwilę trzyma tak podniesioną. Mam wrażenie że jest mu źle gdy siada lub leży, bo nawet gdy siądzie to zaraz wstaje. Gdy wszedł na łóżko to miał problem zejść, zupełnie tak jakby zapomniał jak to się robi, to samo ze schodami - pochyla się w gotowości do zejścia i tyle. Gdy próbowałam go podnieść chwytając za brzuch - piszczy, gdy go pogłaskałam po karku,to też lekko pisnął, chwyciłam łapkę - też piszczy. Stoi czasem w miejscach gdzie ciężko go minąć, zawsze się odsuwał a teraz można w niego wejść bo nawet nie drgnie, gdy ktoś nadchodzi. Pojechaliśmy z nim do weterynarza ale diagnozy brak, piesek dostał dwa zastrzyki, nie wiem dokładnie jakie na pewno o działaniu przeciwzapalnym i rozkurczowym. Po wizycie poczuł się lepiej wróciła sprawność, wyszłam z nim na spacer, chodził całkiem szybko. Następnego dnia zaczęło powracać choć nie od razu, dopiero pod wieczór dolegliwości były tak widoczne jak wcześniej. Jako że termin jego choroby jest fatalny (23 grudnia) to już nawet nie było z nim gdzie jechać wieczorem 24 grudnia kiedy objawy wróciły. Piesek się męczy a my z nim, głowiąc się jak mu pomóc. Dałam mu pół tabletki Nospy (lek rozkurczowy dla ludzi), ale nie wiem dokładnie czy coś dało bo byłam na wigilii u teściów, a piesek został z moją mamą. Dziś już jest kolejny dzień i jak źle było, tak dalej jest:(
Domyślam się że diagnozę ciężko postawić mając tylko te wiadomości ale będę wdzięczna za jakieś pomysły, sugestie.
Dodam jeszcze kilka luźnych informacji:
-Pies je jedzenie.
-Kilka dni temu wszyscy domownicy (3 osoby) mieli grypę żołądkową
-pies sąsiada, chorował na coś, co spowodowało że połowa ciała psa była dosłownie łysa (psa nie ma już z 3-4 tygodnie), pies był uwiązany tuż przy ogrodzeniu tzn, jeśli to było zaraźliwe, to były warunki do przenoszenia choroby.
Piesek w bezruchu:(
Trzeba psa zawieść jak najszybciej do lekarza .Psu wyrażnie coś dolega i się męczy ,im dalej będziecie zwlekać tym gorzej .
Oczywiście ZAWIEŹĆ a nie zawieść ,chociaż w sumie to musicie psa zawieźć żeby go nie zawieść ....
-
- Posty:2
- Rejestracja:25 grudnia 2013, 08:14
Jak najszybciej to w tym wypadku dopiero po świętach:( Weterynarz u której pies był przed wigilią na wizycie nie wie co mu jest, zastrzyki pomogły ale chyba tylko znieczuliły i problem powrócił.
Przecież w święta też są dyżury . Jeśli weterynarz nie wie , to trzeba zmienić weterynarza . Była jakieś badania diagnostyczne , czy tak na oko weterynarz leczy ? Źle to wygląda !
... I ty masz czas pisać o tym online zamiast zabrać psa do lekarza... Z drugiej strony nie wiem, gdzie mieszkasz. U mnie jest kilka lecznic całodobowych bez względu na święta. Coś go musi bardzo boleć. Ta nospa coś dała czy nie? Musisz znaleźć sposób, żeby psa przetransportować do lekarza albo sprowadzić lekarza do psa. Wiesz ile raz ja moją ratowałam? Moi rodzice też siedzieli i patrzeli jak się pies męczy. Raz ropomacicze (wracam z pracy a pies z gorączką, cipką wielką jak kosmos siedzi i się wylizuje, dyszy), drugi raz serce/udar (do dzisiaj nie wiadomo), też rodzice nie mieli zamiaru jej pomóc i ostatnio pies miał biegunkę, coraz częściej, skurcze, to też słyszałam a po co, lekarze kasę wyciągną, nie dowiesz się, co jest psu i tak. Może i tak, ale lekarze mają leki. Nie dowiedziałam się, co psu było, ale wyzdrowiał a w jej wieku (14 lat skończone) każda taka historia może być już ostatnią. Jak możesz siedzieć sobie spokojnie, gdy pies się zwija z bólu? Dla mnie to jest niezrozumiałe. Zależy ci na tym psie?
z Twojego opisu wszystko wygląda na poważne schorzenie kręgosłupa. Powinieneś pilnie wykonać dokładne badanie ortopedyczne i neurologiczne psa, potem ewentualnie rtg podejrzanego odcinka kręgosłupa. Jeśli nic szukać dalej przyczyny.Ale 90 % problemu należy szukać w kręgosłupie.