problem z kałem - proszę o pomoc! sprawa dla dra House'a ;)
Amylaza trawi skrobię , która jest zawarta głównie w zbożach i ziemniakach .Oprócz amylazy trzustkowej jest jeszcze amylaza ślinowa . Celulozę trawią tylko roślinożercy i to dzięki symbiozie z mikroorganizmami ,które dostarczają enzymów ! Człowiek i mięsożercy nie trawią celulozy , która jest składnikiem roślinnym . Działanie jej ma na celu pobudzać perystaltykę jelit .
Chyba nie podaję całych warzyw i owoców w barfie.isabelle30 pisze:Natomiast po rozdrobnieniu wychwytuje z nich witaminy. Tylko one są przyswajalne.
Trochę zastanowienia...
O tym wlaśnie mówię.
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Ale to co innego niż przyswajalność. Przyswajalność to także wykorzystanie węglowodanów do budowy własnego organizmu czy pozyskania energii jak to ma miejsce u człowieka. Psy tylko "odfiltrowują" śladowe części owoców i warzyw.
No tak, tylko, że jak w takim razie wytłumaczysz to, że po warzywach i owocach z sokowirówki suczka nie ma biegunki z krwią a po zbożu tak?
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Jedno i drugie to węglowodany. Jednak pojęcie węglowodany to bardzo szerokie spektrum związków. Owoce i warzywa to po prostu cukry, mnóstwo cukrów w róznej złożoności, oraz celuloza wchodząca w skład ścian komórkowych. Owoc to tylko otoczka dla nasienia, chroniąca go w czasie dojrzewania, pozwalająca mu na wysianie - wiele nasion aby wykiełkować potrzebuje nadtrawienia swojej skorupy. Owoc jest smakowity dla kogoś kto ma za zadanie nadtrawić skorupę oraz "wysiać go" w bardzo żyznym miejscu (wiesz co mam na myśli ). Ponadto to jest sposób rośliny na ekspansję. Roślina nie ma nóg, nie może pójść sobie i zasiedlić nowego terenu. Wykorzystuje więc nogi kogoś kto owoc pożre a potem wydali nasienie. Rośliny też dbają o róznorodność genetyczną bo to "zdrowe" i bardzo korzystne z punktu przetrwania i przystosowania.
Zboża to ziarno, nasienie będące spichlerzem. Spichlerz jest wypełniony czystą skrobią. To też węglowodan, ale zupełnie inny niż węglowodany budujące owoc. Nawet ludzie trawią skrobię w bardzo ograniczony sposób. Skrobia jest bardzo wartościowym węglowodanem dla gryzoni, ptaków. Bo one mają mechanizmy pozwalające wykorzystać ten węglowodan. Człowiek jeszcze jako tako. Wszak część energii u człowieka pochodzi z właśnie węglowodanów, układ nerwowy czerpie energię tylko i wyłacznie z cukru prostego - glukozy. Psy, i inne zwierzęta mięsożerne wogóle nie mają mechanizmów do korzystania ze skrobii. Jedne jakoś sobie radzą, wydalając ją po prostu, a inne wręcz drażni jej obecność w jelicie. I stąd biegunki, sluz, bąki i inne nieprzyjemne przygody.
Zboża to ziarno, nasienie będące spichlerzem. Spichlerz jest wypełniony czystą skrobią. To też węglowodan, ale zupełnie inny niż węglowodany budujące owoc. Nawet ludzie trawią skrobię w bardzo ograniczony sposób. Skrobia jest bardzo wartościowym węglowodanem dla gryzoni, ptaków. Bo one mają mechanizmy pozwalające wykorzystać ten węglowodan. Człowiek jeszcze jako tako. Wszak część energii u człowieka pochodzi z właśnie węglowodanów, układ nerwowy czerpie energię tylko i wyłacznie z cukru prostego - glukozy. Psy, i inne zwierzęta mięsożerne wogóle nie mają mechanizmów do korzystania ze skrobii. Jedne jakoś sobie radzą, wydalając ją po prostu, a inne wręcz drażni jej obecność w jelicie. I stąd biegunki, sluz, bąki i inne nieprzyjemne przygody.
Tak BTW: To jaką funkcję pełni w Barfie papka z owoców i warzyw?
Przyznam, że nie do końca jestem przekonana do teorii, że to błąd stricte żywieniowy, jeśli chodzi o moje psy. Chyba nie pisałam tutaj ale na tej samej karmie problem ustąpił i było ok przez trzy miesiące - i na tej samej karmie problem powrócił po tymże okresie. Stawiam na "obcych"
Oczywiście tauryna swoją drogą - na pewno nie zaszkodzi. Chwytamy się każdej deski ratunku.
Przyznam, że nie do końca jestem przekonana do teorii, że to błąd stricte żywieniowy, jeśli chodzi o moje psy. Chyba nie pisałam tutaj ale na tej samej karmie problem ustąpił i było ok przez trzy miesiące - i na tej samej karmie problem powrócił po tymże okresie. Stawiam na "obcych"
Oczywiście tauryna swoją drogą - na pewno nie zaszkodzi. Chwytamy się każdej deski ratunku.
Ojej.
Przecież ja z rozszerzonym poziomem chemii i biologii opanowanym to wiem
Tylko mówię jak to jest z tym u mojego psa.
Na warzywa w karmie nie reaguje biegunką a na zboża tak.
anja1 - pełni funkcję 'imitacji' zawartości żołądka, dostarcza witamin. Są skrajności które karmią dietą PMR (dobrze piszę?) i oni w ogóle nie używają warzyw.
Przecież ja z rozszerzonym poziomem chemii i biologii opanowanym to wiem
Tylko mówię jak to jest z tym u mojego psa.
Na warzywa w karmie nie reaguje biegunką a na zboża tak.
anja1 - pełni funkcję 'imitacji' zawartości żołądka, dostarcza witamin. Są skrajności które karmią dietą PMR (dobrze piszę?) i oni w ogóle nie używają warzyw.
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
A przyczepię się jeszcze do tej lamblii. Ona jest cholernie trudna do wykrycia. W sumie nie wierzę w to że ktokolwiek jest w stanie zobaczyć ją w preparacie z kału pod mikroskopem - miałam takie zadanie na egzaminie dyplomowym. Zaliczyłam na 5 tylko dlatego że nie wierzyłam w to że dostałam "czystą" kupę do zbadania. Robiłaś te badania testem z krwi Elisa?
Swego czasu miałam schizę na punkcie lamblii i u dziecka i u psa. Poświęciłam nieco czasu na poczytanie o paskudzie. Nawet testy z krwi nie zawsze pokazują prawdę. Lamblią spotykana u psów jest Giargia intestinalis. Paskuda siedzi sobie w kałużach i stojących zbiornikach wodnych. Starczy jedna zaraza zeby zasiedlić psa. Czasem trzeba wykonac wiele razy test żeby ją stwierdzić. Jak jest wykryta to jest w sumie nie do wytłuczenia bo nawraca jak bumerang. Okres spokoju a potem znów hop i są objawy. Pies chudnie, ma takie właśnie kupy z nitkami sluzu i biegunki (paskuda atakuje nabłonek i śluzówkę jelit). I objawy sa okresowo, raz są potem ich przez chwile nie ma. Dlatego walka z nią jest trudna. Trzeba cyklicznie stosować leczenie. Wtedy gdy miałam schizę na punkcie lamblii u Brutka - choć nie było ku temu powodów (pies znajomych ma lambliozę), doczytałam ze wyciąg z orzecha czarnego zabija lamblie i inne robale. Zakupiłam, i stosujemy wszyscy w domu cyklicznie terapię w ciemno. Jakoś spokój zapanował w moim sercu.
Może wypróbować?
Swego czasu miałam schizę na punkcie lamblii i u dziecka i u psa. Poświęciłam nieco czasu na poczytanie o paskudzie. Nawet testy z krwi nie zawsze pokazują prawdę. Lamblią spotykana u psów jest Giargia intestinalis. Paskuda siedzi sobie w kałużach i stojących zbiornikach wodnych. Starczy jedna zaraza zeby zasiedlić psa. Czasem trzeba wykonac wiele razy test żeby ją stwierdzić. Jak jest wykryta to jest w sumie nie do wytłuczenia bo nawraca jak bumerang. Okres spokoju a potem znów hop i są objawy. Pies chudnie, ma takie właśnie kupy z nitkami sluzu i biegunki (paskuda atakuje nabłonek i śluzówkę jelit). I objawy sa okresowo, raz są potem ich przez chwile nie ma. Dlatego walka z nią jest trudna. Trzeba cyklicznie stosować leczenie. Wtedy gdy miałam schizę na punkcie lamblii u Brutka - choć nie było ku temu powodów (pies znajomych ma lambliozę), doczytałam ze wyciąg z orzecha czarnego zabija lamblie i inne robale. Zakupiłam, i stosujemy wszyscy w domu cyklicznie terapię w ciemno. Jakoś spokój zapanował w moim sercu.
Może wypróbować?
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Te skrajne przypadki korzystają z dóbr rosnących w przyrodzie - owoce pod drzewkiem, kłacza, ziólka, perz. W sumie to wystarcza, plus nieczyszczone żoładki.Apocatequil pisze:Ojej.
Przecież ja z rozszerzonym poziomem chemii i biologii opanowanym to wiem
Tylko mówię jak to jest z tym u mojego psa.
Na warzywa w karmie nie reaguje biegunką a na zboża tak.
anja1 - pełni funkcję 'imitacji' zawartości żołądka, dostarcza witamin. Są skrajności które karmią dietą PMR (dobrze piszę?) i oni w ogóle nie używają warzyw.
Apocatequil, a długo Twój psiak na tym Barfie jest? I odkąd barfujecie wszystko wróciło do normy? Tak sobie myślę, że może na surowiźnie psiaki i odporność mają lepszą i jakoś tak potrafią "zwalczyć" w sobie choroby. Ja na pewno na Barfie dawałabym te papki bo mi się potrzebne wydają.
Robiliśmy test ale nie wiem jak się konkretnie nazywa (to był test z kału w każdym razie). Wyniki były po paru minutach. I taki test powtórzyliśmy ze trzy razy. Raz materiał do badania weterynarz pobierał wprost od psa. I jak zwykle nic.isabelle30 pisze:A przyczepię się jeszcze do tej lamblii. Ona jest cholernie trudna do wykrycia. W sumie nie wierzę w to że ktokolwiek jest w stanie zobaczyć ją w preparacie z kału pod mikroskopem - miałam takie zadanie na egzaminie dyplomowym. Zaliczyłam na 5 tylko dlatego że nie wierzyłam w to że dostałam "czystą" kupę do zbadania. Robiłaś te badania testem z krwi Elisa?
Swego czasu miałam schizę na punkcie lamblii i u dziecka i u psa. Poświęciłam nieco czasu na poczytanie o paskudzie. Nawet testy z krwi nie zawsze pokazują prawdę. Lamblią spotykana u psów jest Giargia intestinalis. Paskuda siedzi sobie w kałużach i stojących zbiornikach wodnych. Starczy jedna zaraza zeby zasiedlić psa. Czasem trzeba wykonac wiele razy test żeby ją stwierdzić. Jak jest wykryta to jest w sumie nie do wytłuczenia bo nawraca jak bumerang. Okres spokoju a potem znów hop i są objawy. Pies chudnie, ma takie właśnie kupy z nitkami sluzu i biegunki (paskuda atakuje nabłonek i śluzówkę jelit). I objawy sa okresowo, raz są potem ich przez chwile nie ma. Dlatego walka z nią jest trudna. Trzeba cyklicznie stosować leczenie. Wtedy gdy miałam schizę na punkcie lamblii u Brutka - choć nie było ku temu powodów (pies znajomych ma lambliozę), doczytałam ze wyciąg z orzecha czarnego zabija lamblie i inne robale. Zakupiłam, i stosujemy wszyscy w domu cyklicznie terapię w ciemno. Jakoś spokój zapanował w moim sercu.
Może wypróbować?
Z drugiej strony jeden z moich psów notorycznie pije wodę z każdej kałuży czy strumyka.
isabelle30 a jak dawkujesz psu tego orzecha?
Wilki tak robią. Zjadają żołądek jako jeden z pierwszych. Generalnie najpierw dobierają się do wnętrzności a potem do jakichś rarytasów i chudego mięska.
Ci od PMR też mają trochę racji ale ja nie widzę swoich hodowlanych psów na takiej diecie, bo nie chcę ryzykować niedoborami. Nie mam też dostępu do ziółek każdego dnia w roku.
Moje psy były na barfie od marca ubiegłego roku do marca tego roku.
Wcześniej miewałam epizody z barfem ale raczej krótkotrwałe, nie umiałam wszystkiego jeszcze dobrze zbilansować.
Już mówię dlaczego zrobiłam tą przerwę.
Otóż moja suczka urodziła szczeniaka pod koniec października. W ciąży jadła genialnie, nie było żadnych problemów z apetytem a przy poprzedniej ciąży na suchej karmie to była istna masakra (biegałam za nią i wciskałam jedzenie kiedy się dało). Po urodzeniu szczeniaka była bardzo nim zaabsorbowana. Zaczęła wybrzydzać z jedzeniem. Była po cesarce, więc to trochę uzasadnione, po prostu była zmęczona. Pchałam w nią jedzenie i poiłam strzykawką. Nie chciała jeść kości z mięsem (zwyczajnie była zajęta opieką nad szczeniakiem, świetna mama z niej była, nie odstępowała go na krok), zrobiłam jej głodówkę przez dzień, to znaczy jedzenie stało ale ona go nie jadła (tak mi poradziły 'mądre osoby'). Nie mogłam na to patrzeć więc kupiłam jej startera royala mus (nienawidzę tej firmy, ale tylko to chciała w miarę jeść) przekarmiłam ją tak tydzień, mocząc dodatkowo orijena i też jej podając w formie rozpuszczonej, tak by dało się to zmieścić do strzykawki (jak mówię musiałam jej dawać jedzenie na chama, bo była tak zajęta opieką nad szczeniakiem). Sądziłam, że w ten sposób dam jej skoncentrowane jedzenie zawierające wszystkie witaminy. Po tygodniu Eni zaczęła jeść tylko w paru procentach normalnie - kości z mięsem a na wieczór dodatki/nabiał/papki, nie zjadała wszystkiego - chciała tego głupiego royala (oczywiście, co sztuczne jest znacznie smaczniejsze...)
Niestety ten tydzień niesamowicie na nią wpłynął...
Po odkarmieniu szczeniaka (przybierał bardzo szybko jak na chi) zaczęły jej się ruszać zęby, żuchwa zrobiła się jak galareta i się COFNĘŁA. U dorosłej suczki. Zrobiliśmy jej badania, kostne wyszły ok, więc wet stwierdziła, że pewnie to wynik tego niedoboru z samego początku, który się za nią ciągnął. Nie było wyjścia i musiałyśmy odstawić barf, choć teraz myślę,że to mógł być błąd. No ale nie chciałam, zeby straciła wszystkie zęby. Kupiłam jej TOTWa i namaczałam - jadła. Teraz mija szósty miesiąc jak ja leczę z tych niedoborów, ale jest lepiej więc jestem dobrej myśli
Wróciłam do barfu. Głównie dlatego, że ona strajkuje z suchym. Zawsze strajkowała. Nie ma suchej karmy, która by jej pasowała. A wiem, że to może pogorszyć sprawę jeszcze bardziej.
A co do drugiej suczki, tej trzustkowej to ona bardzo dobrze miała się na barfie. W sumie to przez nią i przez to, że druga, hodowlana nie chciąła jeść suchego zdecydowałam sie na ten rodzaj żywienia.
Oczywiście dostaję ochrzan od hodowczyni, powiedziała, że jestem złym człowiekiem, bo karmię psy surowym mięsem.
Prawda jest niestety taka, że to jedyna karma którą moja suczka hodowlana chce jeść i je ją także w trakcie ciąży co mnie cieszy. Bardzo dbam o to, żeby karma była zbilansowana. Przed ciążą miała super wyniki - nigdy nie miała takich na suchym. Zobaczymy jak to będzie. Nie wydaje mi się, żebym wyrządzała jej tym krzywdem, skoro to lubi i je a wyniki ma dobre.
Ci od PMR też mają trochę racji ale ja nie widzę swoich hodowlanych psów na takiej diecie, bo nie chcę ryzykować niedoborami. Nie mam też dostępu do ziółek każdego dnia w roku.
Moje psy były na barfie od marca ubiegłego roku do marca tego roku.
Wcześniej miewałam epizody z barfem ale raczej krótkotrwałe, nie umiałam wszystkiego jeszcze dobrze zbilansować.
Już mówię dlaczego zrobiłam tą przerwę.
Otóż moja suczka urodziła szczeniaka pod koniec października. W ciąży jadła genialnie, nie było żadnych problemów z apetytem a przy poprzedniej ciąży na suchej karmie to była istna masakra (biegałam za nią i wciskałam jedzenie kiedy się dało). Po urodzeniu szczeniaka była bardzo nim zaabsorbowana. Zaczęła wybrzydzać z jedzeniem. Była po cesarce, więc to trochę uzasadnione, po prostu była zmęczona. Pchałam w nią jedzenie i poiłam strzykawką. Nie chciała jeść kości z mięsem (zwyczajnie była zajęta opieką nad szczeniakiem, świetna mama z niej była, nie odstępowała go na krok), zrobiłam jej głodówkę przez dzień, to znaczy jedzenie stało ale ona go nie jadła (tak mi poradziły 'mądre osoby'). Nie mogłam na to patrzeć więc kupiłam jej startera royala mus (nienawidzę tej firmy, ale tylko to chciała w miarę jeść) przekarmiłam ją tak tydzień, mocząc dodatkowo orijena i też jej podając w formie rozpuszczonej, tak by dało się to zmieścić do strzykawki (jak mówię musiałam jej dawać jedzenie na chama, bo była tak zajęta opieką nad szczeniakiem). Sądziłam, że w ten sposób dam jej skoncentrowane jedzenie zawierające wszystkie witaminy. Po tygodniu Eni zaczęła jeść tylko w paru procentach normalnie - kości z mięsem a na wieczór dodatki/nabiał/papki, nie zjadała wszystkiego - chciała tego głupiego royala (oczywiście, co sztuczne jest znacznie smaczniejsze...)
Niestety ten tydzień niesamowicie na nią wpłynął...
Po odkarmieniu szczeniaka (przybierał bardzo szybko jak na chi) zaczęły jej się ruszać zęby, żuchwa zrobiła się jak galareta i się COFNĘŁA. U dorosłej suczki. Zrobiliśmy jej badania, kostne wyszły ok, więc wet stwierdziła, że pewnie to wynik tego niedoboru z samego początku, który się za nią ciągnął. Nie było wyjścia i musiałyśmy odstawić barf, choć teraz myślę,że to mógł być błąd. No ale nie chciałam, zeby straciła wszystkie zęby. Kupiłam jej TOTWa i namaczałam - jadła. Teraz mija szósty miesiąc jak ja leczę z tych niedoborów, ale jest lepiej więc jestem dobrej myśli
Wróciłam do barfu. Głównie dlatego, że ona strajkuje z suchym. Zawsze strajkowała. Nie ma suchej karmy, która by jej pasowała. A wiem, że to może pogorszyć sprawę jeszcze bardziej.
A co do drugiej suczki, tej trzustkowej to ona bardzo dobrze miała się na barfie. W sumie to przez nią i przez to, że druga, hodowlana nie chciąła jeść suchego zdecydowałam sie na ten rodzaj żywienia.
Oczywiście dostaję ochrzan od hodowczyni, powiedziała, że jestem złym człowiekiem, bo karmię psy surowym mięsem.
Prawda jest niestety taka, że to jedyna karma którą moja suczka hodowlana chce jeść i je ją także w trakcie ciąży co mnie cieszy. Bardzo dbam o to, żeby karma była zbilansowana. Przed ciążą miała super wyniki - nigdy nie miała takich na suchym. Zobaczymy jak to będzie. Nie wydaje mi się, żebym wyrządzała jej tym krzywdem, skoro to lubi i je a wyniki ma dobre.
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Te objawy wskazują na niedobory wapnia. W barfowaniu bardzo ważne jest bilansowanie przede wszystkim wapnia i fosforu. I tak wapnia w diecie musi być wiecej niż fosforu. U małych psów jest to o tyle trudne że nie są w stanie pogryźć większości kości a gotowe primeksowskie mieszanki nie są najlepsze do codziennego karmienia. raczej jako rarytas bo skąd wziąć inaczej łeb koński czy jeleni mielony z mózgiem i krwią? Najlepszą suplementacją wapnia w tym przypadku staje się skorupka jaja. Wysuszona i zmielona na mąkę. (zwykły młynek do kawy). Bardzo dobrze robią także algi, lub skorupy małży nowozelandzkich (trudnodostępne).
Suka w ciąży i karmiąca potrzebuje jeszcze więcej wapnia.
Nie każde wapno jest dobrze przyswajalne. skorupka jajka to węglan wapnia - dodatkowy plus to możliwość wyłapywania nadmiarowego fosforu, wiązania go do formy nieprzyswajalnej i wydalanie z kałem.
Druga forma wapnia przyswajalnego to cytrynian wapnia.
To pierwsze źródło każdy ma w domu w formie wyrzucanego śmiecia, za drugie trzeba niemało zapłacić.
U mnie w domu wszystkie skorupy są zjadane - pies, ja i moja córka.
Preparat z orzecha to Fresh Green Black Walnut Wormwood Complex firmy now food. W formie kropli. Pies dostaje 7 kropli dziennie (na 40kg wagi), ja i córka po 10kropli dziennie. Kuracja trwa 10 dni i potem 2-3 miesiące przerwy.
Suka w ciąży i karmiąca potrzebuje jeszcze więcej wapnia.
Nie każde wapno jest dobrze przyswajalne. skorupka jajka to węglan wapnia - dodatkowy plus to możliwość wyłapywania nadmiarowego fosforu, wiązania go do formy nieprzyswajalnej i wydalanie z kałem.
Druga forma wapnia przyswajalnego to cytrynian wapnia.
To pierwsze źródło każdy ma w domu w formie wyrzucanego śmiecia, za drugie trzeba niemało zapłacić.
U mnie w domu wszystkie skorupy są zjadane - pies, ja i moja córka.
Preparat z orzecha to Fresh Green Black Walnut Wormwood Complex firmy now food. W formie kropli. Pies dostaje 7 kropli dziennie (na 40kg wagi), ja i córka po 10kropli dziennie. Kuracja trwa 10 dni i potem 2-3 miesiące przerwy.
Nie wyobrażam sobie karmienia chi końskim łbem, przepraszam ale nie
Tym bardziej, że akurat jeżdżę konno i nie wyobrażam sobie w ogóle zaserwowania psu koniny.
Daję barf primexowy, bo moje psy nie zjedzą takiej ilości kości jakie potrzebują.
Poza tym tam kości są zmiażdżone a mając psa z 2cm-trowym tyłozgryzem i zębami 2x4 raczej nie będę podawać dużych gnatów.
Ale suplementuję m.in mączką kostną (chwilowo muszę tym zastąpić cytrynian wapnia, bo czekam na niego), spiruliną/algami, drożdżami piwnymi, hemoglobiną suszoną i różnymi ziołami.
Ona dostawała suplementy.
Tylko, że nie chciała jeść normalnego jedzenia.
Narobiła sobie niedoborów ze wszystkiego tygodniem niejedzenia.
Dlatego jestem zdania że suce w ciąży trzeba wpychać jedzenie bezwzględnie, bo jak się o to nie zadba to efekty są jakie są.
Tak, prawdopodobnie miała niedobór wapnia. Choć dostawała je w przeróżnych postaciach, jak nie chciała jeść nic to dostawała przynajmniej ten syrop dla dzieci i kobiet w ciąży calcium. No ale tak czy siak niedobór był.
Tym bardziej, że akurat jeżdżę konno i nie wyobrażam sobie w ogóle zaserwowania psu koniny.
Daję barf primexowy, bo moje psy nie zjedzą takiej ilości kości jakie potrzebują.
Poza tym tam kości są zmiażdżone a mając psa z 2cm-trowym tyłozgryzem i zębami 2x4 raczej nie będę podawać dużych gnatów.
Ale suplementuję m.in mączką kostną (chwilowo muszę tym zastąpić cytrynian wapnia, bo czekam na niego), spiruliną/algami, drożdżami piwnymi, hemoglobiną suszoną i różnymi ziołami.
Ona dostawała suplementy.
Tylko, że nie chciała jeść normalnego jedzenia.
Narobiła sobie niedoborów ze wszystkiego tygodniem niejedzenia.
Dlatego jestem zdania że suce w ciąży trzeba wpychać jedzenie bezwzględnie, bo jak się o to nie zadba to efekty są jakie są.
Tak, prawdopodobnie miała niedobór wapnia. Choć dostawała je w przeróżnych postaciach, jak nie chciała jeść nic to dostawała przynajmniej ten syrop dla dzieci i kobiet w ciąży calcium. No ale tak czy siak niedobór był.
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
dlatego włąsnie mówię, dla małego psa trudno jest znaleźć gnaty z którymi sobie poradzi. Rozumiem także wzburzenie koniarza na karmienie konina. Jednak jest to bardzo wartościowe mięso. Sama uwielbiam konie. piękne i mądre zwierzęta. Ale nie oszukujmy się. Są zabijane na mięso. Choć tego nie popieram. Ich łby może zjeść mój pies - jako bardzo smaczne coś, do tego bardzo wartościowe, albo zostaną wyrzucone na śmieci lub przerobione na nawóz. Wybieram to pierwsze, jako że swojego psa kocham. Ale to akurat nie na temat.
Głodówka jednodniowa jest ok i żadnej szkody nie czyni. Głodówka tygodniowa ok już nie jest. Myślę że większość właścicieli psów niejadków (jak również rodziców dzieci niejadków) sama sobie to wypracowuje. Mam dziecko niejadka i wiem jaki to mechanizm (wypracowany niestety nie przeze mnie tylko przez obie babcie dawno temu, podtrzymywany regularnie). Podtykanie, namawianie, chodzenie z jedzeniem za stworzakiem. Błąd podstawowy. Niestety potem trudny do odwrócenia.
Psiaki, maleńkie psiaki mojej koleżanki doskonale sobie radzą z kośćmi kadłuba kuraka, z szyjami indyka. Zawsze można stłuc takie coś młotkiem i tłuczkiem do kotletów.
Głodówka jednodniowa jest ok i żadnej szkody nie czyni. Głodówka tygodniowa ok już nie jest. Myślę że większość właścicieli psów niejadków (jak również rodziców dzieci niejadków) sama sobie to wypracowuje. Mam dziecko niejadka i wiem jaki to mechanizm (wypracowany niestety nie przeze mnie tylko przez obie babcie dawno temu, podtrzymywany regularnie). Podtykanie, namawianie, chodzenie z jedzeniem za stworzakiem. Błąd podstawowy. Niestety potem trudny do odwrócenia.
Psiaki, maleńkie psiaki mojej koleżanki doskonale sobie radzą z kośćmi kadłuba kuraka, z szyjami indyka. Zawsze można stłuc takie coś młotkiem i tłuczkiem do kotletów.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 95 gości