PROBLEMY Z PORUSZANIEM SIĘ _ BOKSER
-
- Posty:27
- Rejestracja:10 stycznia 2015, 20:25
Jesli wyje to cierpi :/.. zawsze warto sprobowac u innego veta jesli obecny nie wie jak juz pomoc ...moze akurat sie uda
-
- Posty:15
- Rejestracja:02 listopada 2014, 16:53
Byłam już u kilku weterynarzy, nie mieli pojęcia jak dalej leczyć mojego psa. Doustne środki przeciwbólowe szkodzą na jego żołądek, czopki podrażniają mu jelita (pojawiły się smoliste kupy), rehabilitacja dawno przestała dawać efekty, inflamex nie przyniósł, tak naprawdę żadnych zmian. Może Pan Jarek doradziłby mi czy jest coś jeszcze co mogę zrobić, czy mogę swojemu psu jakoś pomóc? Dziękuję serdecznie za wszystkie odpowiedzi.
albo TK albo MRI i w zależności od stanu kręgosłupa decyzja, leki przeciwbólowe w zastrzykach.
Panie doktorze, a czy u psa, który ma zdiagnozowaną spondylozę (miał robione rtg u Pana Doktora na Sanockiej) można spróbować terapii komórkami macierzystymi? Ostatnio dużo czytałam na ten temat, ale opinie są bardzo różne (że przy spondylozie to niekoniecznie, że istnieje ryzyko rozwoju choroby nowotworowej). Mój 10-letni owczarek niemiecki bierze trocoxil i po trocoxilu nastąpiła znaczna poprawa, ale gdyby terapia komórkami mogła przynieść efekty, to może zdecydowalibyśmy się na ich podanie. Tylko nie wiem czy jest sens...
-
- Posty:15
- Rejestracja:02 listopada 2014, 16:53
Wydaję mi się, że zależy jak rozległa jest spondyloza, jakie jest stadium tej choroby. Ze swojego przypadku mogę powiedzieć, że to "cichy zabójca", który przez długi czas nie daje żadnych objawów. Dobrze, że pies toleruje trocoxil, ale ten lek ma niestety negatywne skutki uboczne. W sumie wiele leków, ale ten mojemu bokserowi zaszkodził bardzo. Pomagał jeżeli chodzi o ból, bo po miesiącu kiedy tabletka przestała działać pojawiło się jęczenie w nocy. Niestety nie mogliśmy podawać dalej tych tabletek bo one uszkodziły mojemu psu wątrobę, po ich podaniu pies dostał jakby paraliżu czego nawet weterynarz nie umiał wyjaśnić. Niestety my walkę z chorobą przegraliśmy. Pies nie mógł przyjmować żadnych leków przeciwbólowych, nawet czopki z pyralginy szkodziły. Pojawiały się wymioty, apatia, pies nie jadł, nie pił wody, nie wstawał z posłania.dorotaw67 pisze:Panie doktorze, a czy u psa, który ma zdiagnozowaną spondylozę (miał robione rtg u Pana Doktora na Sanockiej) można spróbować terapii komórkami macierzystymi? Ostatnio dużo czytałam na ten temat, ale opinie są bardzo różne (że przy spondylozie to niekoniecznie, że istnieje ryzyko rozwoju choroby nowotworowej). Mój 10-letni owczarek niemiecki bierze trocoxil i po trocoxilu nastąpiła znaczna poprawa, ale gdyby terapia komórkami mogła przynieść efekty, to może zdecydowalibyśmy się na ich podanie. Tylko nie wiem czy jest sens...
Nikomu nie życzę tego co teraz przeżywam, straciłam swojego najwierniejszego przyjaciela i jego bezgraniczną, bezwarunkową miłość. Jeżeli masz możliwości to walcz do końca, ale tylko wtedy jeżeli pomagasz psu bo męczenie go i ratowanie jego zdrowia na siłę nie ma sensu.
Moja kochana suczka co noc jęczała z bólu i nie mogłam jej podawać żadnych leków bo nie ważne czy były doustne, czy były to czopki doodbytnicze czy w zastrzyku szkodziły na jej żołądek i wątrobę. Jedyne co mnie pociesza to to, że 12 lat to, jak na rasę bokser dużo.
Jeżeli Twój pies wykazuje chęci do życia to walcz, nie poddawaj się.
Pozdrawiam
Mój poprzedni przyjaciel też przegrał ze spondylozą a miał tylko 8,5 roku,doberman.Rozpaczałam tak bardzo że jedynym lekarstwem był nowy psiaczek,ale nigdy nie zapomniałam tamtego,zawsze jest i będzie w moim sercu Zaczęło się nagle i nagle pogorszyło. Jeśli chodzi o komórki macierzyste spotkałam dobre jak i złe opinie, jednemu pomogło,drugiemu nie.Walcz, pytaj,szukaj innych leków, bo akurat ja nie miałam pojęcia że można probować z macierzystymi, z tym że mój ukochany przyjaciel juz nie wstawał i piszczał z bólu,musiałam podjąć decyzję i uśpić.
-
- Posty:15
- Rejestracja:02 listopada 2014, 16:53
Niestety taką decyzję, jak Pani musiałam podjąć tydzień temu. Osobiście postanowiłam, że nie chcę mieć innego psa bo nikt mi mojej cudownej bokserki nie zastąpi, ale na pewno nowy piesek jest dobrym lekarstwem na ból i pustkę, która panuje w domu. Osobiście nie mogę jej znieść, wszędzie widzę mojego pieska. Najlepszy przyjaciel, najlepszy przewodnik.akar pisze:Mój poprzedni przyjaciel też przegrał ze spondylozą a miał tylko 8,5 roku,doberman.Rozpaczałam tak bardzo że jedynym lekarstwem był nowy psiaczek,ale nigdy nie zapomniałam tamtego,zawsze jest i będzie w moim sercu Zaczęło się nagle i nagle pogorszyło. Jeśli chodzi o komórki macierzyste spotkałam dobre jak i złe opinie, jednemu pomogło,drugiemu nie.Walcz, pytaj,szukaj innych leków, bo akurat ja nie miałam pojęcia że można probować z macierzystymi, z tym że mój ukochany przyjaciel juz nie wstawał i piszczał z bólu,musiałam podjąć decyzję i uśpić.
Osobiście wiedziałam o opcjach leczenia komórkami macierzystymi, ale weterynarz odradzał powiedział, że piesek stracił całą masę mięśniową, że jest nie do odbudowania. A dodatkowo wiek 12 lat i to, że spondyloza była już w takim stadium. Walczyliśmy od września do teraz, trzeba mieć nadzieję. Spondyloza to ciężka choroba, u nas bywało tak, że jednego dnia pies potrafił nawet trochę biegać, a w kolejnych dniach nie wstawać w ogóle. Na to trzeba być przygotowanym...
komórki macierzyste niektórzy traktują jak lek na całe zło tego świata. Spondyloza jest schorzeniem polegającym na ucisku samego rdzenia kręgowego a częściej poszczególnych pni nerwowych. Na to komórki macierzyste nie działają. można uzyskać jakiś niewielki efekt po ich podaniu , ale jest to krótkotrwałe .
Co do komórek macierzystych to wszystko zależy od przypadku.
Widziałam przy spondylozie piorunujący efekt.
Jest on uwieczniony nawet na filmie, a osoba, której pies został tą metodą postawiony na nogi jest mi dobrze znana.
Więc szukać rozwiązań alternatywnych można.
Widziałam przy spondylozie piorunujący efekt.
Jest on uwieczniony nawet na filmie, a osoba, której pies został tą metodą postawiony na nogi jest mi dobrze znana.
Więc szukać rozwiązań alternatywnych można.
-
- Posty:15
- Rejestracja:02 listopada 2014, 16:53
akar pisze:Aż mi łzy pociekły ... nic nie pomoże,nie ukoi bólu, może fakt - ktoś mi powiedział -że pies czeka tam na ponowne spotkanie,czasem zostaje przy nas i w momencie śmierci przechodzi z nami na drugą stronę
Przytulam Panią cieplutko
Chciałabym wierzyć, że tak rzeczywiście będzie. Dzisiaj umiem sobie to przetłumaczyć, że dobry właściciel, który kocha swojego psa nie pozwoli mu się męczyć, nawet jeżeli musi podjąć tak drastyczną decyzję. Jakim byłabym właścicielem, jakbym pozwoliła na to, żeby kolejne noce mój pies wył z bólu, płakał? Był zmęczony życiem bo w nocy nie spał (całe noce) bo tak go bolało, a w dzień był wycieńczony i niewyspany. Przykry widok. Jako jego właściciel pomyślałam o nim, nie o tym czego ja bym chciała. Byłam wstanie przeżyć te nieprzespane noce, przy których siedziałam i głaskałam ją, aby wiedziała że w cierpieniu nie jest sama. Wyrzuty sumienia pozostaną na zawsze, mimo wszystko. Ale jeżeli nie taka metoda, to mój boksiu umarłby z głodu ponieważ nie chciała nic jeść, a picie od kilku tygodniu miała podawane tylko i wyłącznie strzykawką. Niestety piękne psy, ale bardzo wrażliwe. Gdy pies może przyjmować tabletki przeciwbólowe, czopki czy zastrzyki to naprawdę może z tą chorobą żyć. W naszym przypadku niestety.
Dlatego jeżeli macie możliwość to walczcie o swoje psy i róbcie dla nich wszystko bo takiej bezwarunkowej, bezgranicznej miłości nie dostaniecie od nikogo. Dzisiaj chciałabym wyjść na spacer i nie mam kogo na niego zabrać. A gdy miałam to często coś było ważniejsze. Człowiek głupia istota, rozumie wszystko dopiero wtedy, gdy coś straci.
Oczywiście, kiedy cierpi nasz ukochany przyjaciel porzucamy ego,swoje chcę czy nie chcę aby ulżyć cierpiącemu.Nie ma nas wtedy,liczy się tylko On/Ona.Co to za życie gdy pies leży i popiskuje z bólu.Mój nie przyjmował już żadnych przeciwbólowych-krwawił.Pamiętam jak sprowadzałam go ze schodów,jak cierpiał z bólu,jak robił pod siebie.Nie mogłam na to pozwolić. Zostały zdjęcia i trochę sierści ( cenne niczym relikwie). Póki jest nadzieja walczyć, gdy zostaje męka psa pozwolić mu odejść
Mam identyczne problemy z bokserem 11letnim! Miał wykonane wszystkie badania krwi. Wyszły w normie. Badaliśmy krew również w kierunku boreliozy. Jednak i tego nie stwierdzono. Objawy tak jak piszesz. Weterynarz podejrzewał padaczkę ale pies ani się nie ślini, nie traci świadomości, po prostu szczególnie po długim leżeniu albo zejściu z kanapy rozjeżdżają mu się łapy, przewraca się, ma chwiejny chód, trzeba go przytrzymywać . Od jakiegoś miesiąca załatwia się też jak suka, siadając. W lecie przechodził zapalenie ucha i podejrzewaliśmy też jakieś problemy z błędnikiem ale jak się go mocno dotknie za szyję to popiskuje, obroża jest tak luźna że wisi na nim bo mu to sprawia ból. Ma też taki jakby powiększony guz potyliczny. Obawiam się, ze to spondyloza szyjna, pewnie genetyczna bo pies nigdy nawet za szczeniaka nie szarpał, ciągnął na smyczy tylko ładnie chodził, więc to żaden uraz mechaniczny być nie może. Miał leki Karsivan ale nie zauważyłam żadnego skutku ich przyjmowania przez ok miesiąc i odstawiliśmy. Nie może chodzić po schodach przez co jest bardzo nieszczęśliwy bo całe życie spał ze mną na poddaszu domu a teraz w korytarzu żeby było mu łatwo wychodzić na dwór. Nie je z misek nawet na stojaku ( miał na stojaku cały czas) bo nie może zgiąć karku na dół.