Śmierć psa - przyczyny i ochrona innych psów przed śmiercią

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Kamil7
Posty:2
Rejestracja:21 sierpnia 2016, 23:04

21 sierpnia 2016, 23:24

Witam,

W tym tygodniu przegrałem walkę o życie moje Agata - owczarek niemiecki, lat 9. W poniedziałek zaczęło się wymiotami oraz wypróżnianiem się cuchnącą kałużą krwi (dosłownie leciała z niego, coś w rodzaju biegunki). Szybko zainterweniowałem, zawiozłem go do weterynarza, a wet przypuszczał parwowirozę. Podał antybiotyki i leki na wstrzymanie biegunki - badanie krwi -wszystko w normie, brak gorączki. tabletki zadziałały, biegunka i wymioty minęły, pies miał się ku dobremu powrotowi do zdrowia, zaczął jeść na drugi dzień. W środę rano zdrowy stolec. W środę i czwartek już nie chciał jeść nawet tabletek. W czwartek wykąpałem go i wyczesałem. Rano w piątek spotkałem go leżącego w kojcu, wyglądał coraz gorzej, siedziały na nim dziesiątki much - na ciele i na kufie, dosłownie jak na padlinie. Coś wyglądało nie tak. Po kilku godzinach wraz z ojcem postanowiliśmy, że czas na kolejną wizytę u weterynarza. Wyciągnęliśmy go z kojca i już nie dawał rady chodzić, wstawał, szedł parę kroków i się przewracał. Na ciele miał złożone jaj much ( nie miał ich dzień wcześniej podczas czesania i kąpania). Zawieźliśmy i ZANIEŚLIŚMY go na rękach do weterynarza, pod włosem na skórze miał MILIONY, dosłownie, larw, które chodziły po nim. Wet zaczął go golić, a tam na grzbiecie dziury w skórze a z nich wychodzące larwy. Coś niewyobrażalnego, weterynarz powiedział : " Zaraz zwymiotuje". Rany , ( "jak po śrucie" ), krew i zapalenie skórne. Wyglądało to nie do opisania. Zaznaczam, że dzień wcześniej był czesany i nic takiego nie było. Lekarz po tym zajął się psem, który wyglądał coraz gorzej, zmierzył mu temperaturę i wynosiła 41,7 !!! Dostał zastrzyk na zbicie i nie zadziałał, nastepnie weterynarz podał steryd na zbicie temperatury i kroplówkę. Badanie krwi - wszystko w normie, wykluczona żółtaczka. Temperatura zaczęła spadać bardzo powoli, zawieźliśmy go do domu po dwóch- trzech godzinach. Po pół godziny w domu zaczęło mu cieknąć z nosa i zaczął mieć pianę w pysku, godzinę później mocno dychnął i padł.

Nie znam się na medycynie zwierząt, stąd moje pytanie : co to mogło być ? Parwowiroza w takim wieku ? Nosówka ? Leptospiroza ? Nowotwór ?
Czy można było psa uratować ? Czy weterynarz mógł zrobić więcej ? (usg, inne badania ?)

Dodam jeszcze, że pies od kilku miesięcy miał takie dziwne zachowanie - po spacerze lub w jego trakcie, nagle chwiały mu się nogi, padał jak rażony na ziemie i jakby trafił kontrole nad ciałem na 10-15 sekund ( ruszał tylko oczyma), od kilku lat już miał problemy z dysplazją.

I wreszcie co mam począć z moimi dwoma Yorkami... Miały pośredni kontakt z psem, dolatywały do kojca czasami, nigdy nie miały kontaktu bezpośredniego. Po każdym kontakcie z chorym psem myłem się i rzeczy dawałem do prania, podobnie rodzice. Podjąłem decyzję o szczepieniu młodych psów ponownie na nosówkę, ale boję się, że jeśli to wirus, to może zaatakować z opóźnieniem moje Yorki. Co mogę zrobić, by zapobiec ich ewentualnej chorobie ? Proszę o pomoc... :(
Ostatnio zmieniony 22 sierpnia 2016, 10:30 przez Kamil7, łącznie zmieniany 1 raz.
suczkaMaja
Posty:85
Rejestracja:22 stycznia 2016, 21:27

22 sierpnia 2016, 09:59

Straszne to piszesz, bardzo Ci współczuje. Przeczytaj niżej temat Muchy i larwy - tam jest odpowiedź doktora Jarka
Kamil7
Posty:2
Rejestracja:21 sierpnia 2016, 23:04

22 sierpnia 2016, 10:34

Przeczytałem, dziękuję za podpowiedź :( Tylko nie wiem jak to możliwe, że z czwartku na piątek nawet nie w ciągu 24 godziny to się zrobiło. Może od tego szamponu, którym go wykąpałem ? Pies miał rany tylko na górze w obrębie od środkowej do dolnej części kręgosłupa i ogona, na brzuchu i nigdzie indziej larw nie było. Czy to możliwe, żeby od tego zdechł ? Odruch silnego drapania się miał dopiero w ten dzień agonalny, wcześniej tego nie miał, bo nie miał też larw. Cały czas męczy mnie pytanie co mu dolegało ;(

Weterynarz wygolił włosy wokół rany, położył na to mokry ręcznik, na koniec jak wyjeżdzaliśmy to posmarował go jodyną i kazał kupić Borazol, którym go wysmarowałem zaraz po przyjezdzie - 1,5 godziny przed śmiercią. W dodatku resztę włosów suszyliśmy suszarką z zimnym powietrzem.

Nie były to aż tak duże rany jak widzę na internecie. W większości miejsc wyglądało to jak przetarta skóra u człowieka, czerwona z lekką krwią. To nie były głębokie otwarte rany, dwie rany były wielkości jak po strzale śrutem ( jak to okreslił weterynarz), wielkość paznokcia. Reszta była mniejsza i po usunieciu włosów na ranach już larwy nie chodziły, a temperatura spadała, 1,5 godziny przed śmiercią wynosiła 39,5 ( Na początku 41,7)
Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13054
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

25 sierpnia 2016, 20:54

w takim stanie jak opisujesz zwierze w 99,999% nie jest do uratowania. Zalecam pilną eutanazję . Zwierzę potwornie się męczy umierając ulega intoksykacji i zjadaniu żywcem. Trzeba stosować preparaty owadobójcze i wyciągać spod skóry larwy owadów pesetą . Walka jest potwornie ciężka z mizernym skutkiem. Oczywiście kroplówki , leki golenie psa kąpiele i ochrona przed nowymi owadami.
pampulitek
Posty:7
Rejestracja:21 kwietnia 2014, 17:44

19 października 2016, 22:27

Cześć.
Mój pies w te wakacje miał larwy pod sierścią. Mój post możesz przeczytać tutaj
http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.p ... 81#p237781
Całe szczęście udało nam się je pokonać. Larwy należy usunąć mechanicznie co do jednej i nie ma na to innego rozwiązania. Nasz pies nie miał larw na całym ciele, kilka małych skupisk w połowie tułowia i najwięcej przy tylnich łapach i koło odbytu. Im bliżej odbytu tym więcej larw. Ja swojego psa też czesałam i nic nie zauważyłam, ponieważ psa się czesze z włosem, a husky sierść ma grubą.
Wydaje mi się, że twój pies padł od tego. Jak mówisz miał rany, z których wychodziły larwy. Zjadały go już bardzo długi czas. Nasz pies nie miał żadnych ran, więc wszystko musiało być świeże, a zorientowaliśmy się co się dzieje po tym, jak kulił tyłek jak do wypróżnienia i żadnej kupy ie było, oraz (co nas najbardziej zaniepokoiło), szorował tyłkiem o trawę, a odbyt był spuchnięty.
Psy, szczególnie długowłose należy bardzo dokładnie przeglądać w okresie wiosenno-letnim.
Czy twój pies mieszkał w bloku czy chodził wokół domu po działce?
Adka9012

29 czerwca 2017, 13:20

Śmierć zwierzęcia nigdy nie jest przyjemna, sama to przeżywałam, ale nie poddałam się i wzięłam ze schroniska kolejne maleństwo. Na początek chciałam, żeby zbadał go jakiś lekarz więc zabrałam go do weterynarza do lecznicy Homeopatia w Poznaniu i pan dr Czerwiński sprawdził wszystko, zbadał maleństwo i teraz Tili jest z nami:)
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 37 gości