Suczka z rakiem, proszę (bardzo) o pomoc...
-
- Posty:71
- Rejestracja:19 kwietnia 2010, 12:16
My dziś byliśmy w klinice w Bielsku i na razie tylko pobrali krew do kompletnego badania, pamiętam tylko nerki, wątroba, trzustka i jeszcze trochę tego było. Jutro o 15 mam zadzwonić po wyniki i będziemy się umawiać na poniedziałek lub wtorek. Przed samą operacją zostanie zrobione rtg i ostateczna decyzja operować czy nie. Ale Pan doktor powiedział, że zrobi co może, żeby przedłużyć jej życie, więc troszkę spokojniejsza jestem, ale dalej się martwię, a z tych nerwów zapomniałam zapłacić hihi
-
- Posty:71
- Rejestracja:19 kwietnia 2010, 12:16
Sarusia już po operacji. Ale koszt ogromny, myślałam, że nie wyjdzie więcej niż 500 z, a wyszło 2 razy tyle... Nie wiem czy to normalna cena. Została też wysterylizowana, bo okazało się, że miała ciążę urojoną, a żadnych oznak nie było. Pierwszej nocy nie zmrużyłam oka, bo strasznie dyszała. Teraz jest już dużo lepiej. Boję się tylko wyników badania histopatologicznego. Zdecydowaliśmy się na nie, żeby nie żyć całe życie w stresie jeśli jest łagodny, a mam nadzieję, że taki był. Będą początkiem tygodnia
Z tego co piszesz operacja była konieczna dla ratowania życia Twojej suni i to nie ulega wątpliwości. Jeśli okazało sie że trzeba ja było także wysterylizowac to może dobrze sie stało że wszystko za jednym cieciem chociaz zapewne bardziej osłabilo to sunie.
Teraz badz dobrej mysli i życzę suni predkiego powrotu do sił, a Tobie cierpliwosci przy jej pięlęgnacji.
Kosz na pewno był uzależniony od rodzaju wykonanych zabiegów podczas operacji, a widac że była to sprawa dość skomplikowana.
Teraz badz dobrej mysli i życzę suni predkiego powrotu do sił, a Tobie cierpliwosci przy jej pięlęgnacji.
Kosz na pewno był uzależniony od rodzaju wykonanych zabiegów podczas operacji, a widac że była to sprawa dość skomplikowana.
-
- Posty:71
- Rejestracja:19 kwietnia 2010, 12:16
Dziękujemy. Sarusia czuje się już znakomicie, ale brzuszek ma przecięty właściwie przez całą długość... Został tylko jeden sutek i do końca do samej sisiorki Wygląda to okropnie, ale lekarze mówili, że goi się ładnie. Trzymajcie proszę kciuki za wyniki badania histopatologicznego straszliwie się ich boję.
A gdzie wysłaliście próbki?
Do Wrocławia ?
Kciuki oczywiście trzymamy, wiem co to znaczy oczekiwanie na wyniki, sama to przerabiałam z Saszką.
I powiem tak - wyniki z histopatologii ludzkiej były niejasne i przerażające, a opis zrobiony na " odwal się, to tylko pies".
Odzyskałam resztki wycinków, posłałam do Wrocławia i dostałam pełną diagnozę, co to za cholera żarła moją sukę.
Do Wrocławia ?
Kciuki oczywiście trzymamy, wiem co to znaczy oczekiwanie na wyniki, sama to przerabiałam z Saszką.
I powiem tak - wyniki z histopatologii ludzkiej były niejasne i przerażające, a opis zrobiony na " odwal się, to tylko pies".
Odzyskałam resztki wycinków, posłałam do Wrocławia i dostałam pełną diagnozę, co to za cholera żarła moją sukę.
-
- Posty:71
- Rejestracja:19 kwietnia 2010, 12:16
Oj nie mam pojęcia gdzie oni to wysłali, bo to klinika wysłała. Jaki u Was wyszedł wynik? Kurcze nasz wet miejscowy powiedział, że te guzy są w większości złośliwe i nie ma co się czarować. Bardzo mnie to zasmuciło
Z "ludzkiej" onkologii przyszedł lakoniczny opis "guz nowotworowy pochodzenia nabłonkowego" i tyle. Ani wskazówek co to jest, ani zaleceń, co dalej i jak się to może dalej rozwijać.
Z Wrocławia było już konkretnie - mastocytoma, guz średnio zróżnicowany.
Więc mogłam poszperać i znaleźć, co to za cholerstwo i wiedzieć, na co muszę zwracać uwagę.
Za drugim razem od razu wysyłałam wyniki do Wrocławia i mały guzek to była mastocytoma, guz dobrze zróżnicowany, a duży - zwykły tłuszczak.
Na razie się nie martw - Saszka pierwszą operację, miała w styczniu 2009 roku. Drugą - we wrześniu ( to była malutka zmiana, wielkości groszka). Od tego czasu TFU!TFU!TFU! nic się nie dzieje.
Z Wrocławia było już konkretnie - mastocytoma, guz średnio zróżnicowany.
Więc mogłam poszperać i znaleźć, co to za cholerstwo i wiedzieć, na co muszę zwracać uwagę.
Za drugim razem od razu wysyłałam wyniki do Wrocławia i mały guzek to była mastocytoma, guz dobrze zróżnicowany, a duży - zwykły tłuszczak.
Na razie się nie martw - Saszka pierwszą operację, miała w styczniu 2009 roku. Drugą - we wrześniu ( to była malutka zmiana, wielkości groszka). Od tego czasu TFU!TFU!TFU! nic się nie dzieje.
Niestety mnie coraz bardziej dopada decyzja o skróceniu męczarni mojej.
Rak bardzo mocno ruszył do ataku.
W łapie są już 3 guzy w tym ostra III faza raka kości z otwartą i bardzo rozległą przetoką (mocno powiększającą się) , zapaleniem okostnej które nie daje się załagodzić i coraz mocniejszym wyciekiem ropnym -(
2 pozostałe guzy rosną w oczach, miesiąc temu guz na węźle chłonnym był wielkości orzecha włoskiego, dziś to bardzo dorodna śliwka , obok tworzy się w oczach zgrubienie na kolejnym węźle ..... 2 tyg. temu nie było nic, dziś już jest "sznurek" długości 5 cm w postaci guzkowatej ..... sunia nie daje sobie dotykać łapy a trzeba ją ciągle przemywać .... minimum 2-3 razy dziennie z mojego mieszkania dochodzą wycia torturowanego psa ...
Do tego jest na pewno lekko powiększający się guzek w sutku (suka wysterylizowana lat temu 8 ) i to co nie wiemy w środku ....
Leki w ostatnim tygodniu już przestały działać, nic nie łagodzą i nie powstrzymują ostro postępujących zmian
Rak bardzo mocno ruszył do ataku.
W łapie są już 3 guzy w tym ostra III faza raka kości z otwartą i bardzo rozległą przetoką (mocno powiększającą się) , zapaleniem okostnej które nie daje się załagodzić i coraz mocniejszym wyciekiem ropnym -(
2 pozostałe guzy rosną w oczach, miesiąc temu guz na węźle chłonnym był wielkości orzecha włoskiego, dziś to bardzo dorodna śliwka , obok tworzy się w oczach zgrubienie na kolejnym węźle ..... 2 tyg. temu nie było nic, dziś już jest "sznurek" długości 5 cm w postaci guzkowatej ..... sunia nie daje sobie dotykać łapy a trzeba ją ciągle przemywać .... minimum 2-3 razy dziennie z mojego mieszkania dochodzą wycia torturowanego psa ...
Do tego jest na pewno lekko powiększający się guzek w sutku (suka wysterylizowana lat temu 8 ) i to co nie wiemy w środku ....
Leki w ostatnim tygodniu już przestały działać, nic nie łagodzą i nie powstrzymują ostro postępujących zmian
O matko, strasznie mi przykro...Niestety mnie coraz bardziej dopada decyzja o skróceniu męczarni mojej.
Rak bardzo mocno ruszył do ataku.(...)
Leki w ostatnim tygodniu już przestały działać, nic nie łagodzą i nie powstrzymują ostro postępujących zmian
Na pewno podejmiesz mądrą decyzję - jaka by ona nie była.
Trzymaj się cieplutko. Spokoju dla Ciebie i bezbolesnych nocy i dni dla Twojej suczki.
Małgośka
Niestety sama nie wiem co robić.
W sumie czekam ....
Jeżeli chodzi o serce i krążenie jest doskonałe. Suka ma chęć do walki, domaga się jedzenia, picia.
Po chwili mamy regres Vala nie może ustać na łapach, cała się trzęsie i mam wrażenie że patrzy sie na mnie z wyrzutem
W sumie czekam ....
Jeżeli chodzi o serce i krążenie jest doskonałe. Suka ma chęć do walki, domaga się jedzenia, picia.
Po chwili mamy regres Vala nie może ustać na łapach, cała się trzęsie i mam wrażenie że patrzy sie na mnie z wyrzutem
-
- Posty:71
- Rejestracja:19 kwietnia 2010, 12:16
O rany jakie to smutne Ja nie dawno straciłam 2 koty, kotka odeszła w domu, kocurka musieliśmy uśpić, też była to bardzo ciężka decyzja, ale lekarz mówił, że jest już w śpiączce, nie przyjmuje tego co mu dajemy i że nie pożyje dłużej niż do następnego dnia, a nie wiadomo jak to przebiegnie. Oba młode kotka nie całe 3 lata, kocurek nie całe 2... Tyle się przy nich wypłakałam, do końca wierzyłam, że stanie się cud i pokonamy przeklętą białaczkę
Napiszę to z bólem, ale miłość polega też niestety na tym, że w odpowiednim momencie trzeba pozwolić zwierzakowi odejść ;( Wiem, że to bardzo boli i jest mnóstwo płaczu, ale niekiedy tak trzeba
Napiszę to z bólem, ale miłość polega też niestety na tym, że w odpowiednim momencie trzeba pozwolić zwierzakowi odejść ;( Wiem, że to bardzo boli i jest mnóstwo płaczu, ale niekiedy tak trzeba
-
- Posty:71
- Rejestracja:19 kwietnia 2010, 12:16
Mam świetną wiadomość!!! Właśnie dzwoniłam, serce waliło mi jak na zawał jak czekałam. Usunięte guzy nie były złośliwe!!!! Jednak mają tendencję do uzłośliwienia się i dlatego jak ta strona się wygoi, to od razu będzie trzeba drugą wycinać. Ale jestem szczęśliwa :ryk: :1luvu: :1luvu:
-
- Posty:71
- Rejestracja:19 kwietnia 2010, 12:16
Panie doktorze mam do Pana takie pytanie. Czy mogłabym Panu posłać na PW szczegółowy rachunek do oceny? Bo wszyscy mówią, że straszliwie zawyżyli ceny i chyba na drugą operację poszukam jakiejś innej kliniki, dobrej, a nie tak zawyżającej.
Mg a guz był wysyłany do Niemiec
Mg a guz był wysyłany do Niemiec
rachunki w punktach usługowych są cenami umownymi więc w jednym można zapłąćić 300 w innym za to samo 800 a w jescze innym 1200 . Rachunków niestety nie komentuje . To sprawa usługobiorcy i usługodawcy na jaką kwotę umówili się na wykonanie usługi.