Moja 6-miesięczna kruszyna rasy jack russell choruje. Jest już co prawda o wiele lepiej ale nie wróciła jeszcze do normalnej formy. Od półtora tygodnia codziennie odwiedzamy lecznicę. Opiszę może pokrótce co się dzieje, proszę Was o sugestie - może ktoś przeżył podobne historie.
Zanim trafiliśmy na leczenie Tosia mniej więcej 1,5 tyg. wcześniej przestała zjadać całe porcje posiłków, mniej więcej połowa zostawała w misce. Dopiero po namoczeniu karmy reszta zostawała zjedzona. Tośka dostaje RC mini junior, zjadała go zawsze z wielkim smakiem.
01.11 - zaczyna kuleć na prawą tylną łapkę,
02.11-04.11 - kulawizna się powiększa, przestaje wskakiwać na łóżko,
05.11. - pon. - pierwsza wizyta u weta, łapka badana "ręcznie" ze wszystkich stron łacznie z rzepką, brak reakcji bólowej u psa, dostaje w zastrzyku Betamox, Meloxicam, doustnie Antrophyl 2xdziennie
06.11. - wt. - sytuacja trochę się poprawia, dalsze leczenie tymi samymi lekami
07.11. - śr. - kulawizna powoli ustępuje, w nocy 06/07 pojawiają się jednak wymioty, zwrócony zostaje praktycznie cały wieczorny posiłek, w czasie dnia 3,4 razy wymioty, rano podany tylko jeszcze Antrophyl wraz z kilkoma kuleczkami karmy ( po wcześniejszej konsultacji telefonicznej z wetką, żałuję że podałam tą tabletkę), wprowadzona całkowita głodówka
Wieczorem wizyta w przychodni, podany dalej Meloxicam, dodatkowo dożylnie Metoclopramid i kroplówka Glu 5%
08.11. - czw. - sytuacja się pogarsza, pies wymiociny fusowate z domieszką nabłonka, w okresach między wymiotami zachowuje się w zasadzie od samego początku normalnie, wstaje, chodzi, bawi się, wymioty powtarzają się jednak co jakiś czas, skurcze następują nawet wtedy gdy nie ma już czego zwracać.
Wieczorem wizyta u weta, kroplówka, podstawowe badanie krwi - wszystko w normie. Zaczynam zastanawiać się czy to nie jakieś ciało obce, robimy RTG bez kontrastu, nie wychodzi nic oprócz gazów. Podajemy kontrast, po powrocie do domu po kilku godzinach zaczyna się masakra. Rzyganie na maksa z domieszką krwi - ok. 6, 7 razy. Wpadam już po woli w panikę, zaczynam żałować że zdecydowałam się na podanie kontrastu. Jednak między jednym a drugim wymiotowaniem robi również kupkę - rozgrzebuję ją na maksa - jest ciemnej barwy, twarda, w środku sporo ludzkich włosów (???), zapach kwaskowy - trochę taki powiedziałabym fermentujący, podobny do kiszonej kapusty. Po zrobieniu kupki wszystko się uspokaja, mała idzie spać.
09.11. - piątek - nie pamiętam już czy wymiotowała przed wizytą, choć generalnie codzienny schemat wyglądał tak - od przedpołudnia do wieczora samopoczucie świetne, pogorszenie wieczorem po wizycie u weta i na drugi dzień rano. Jedziemy do przychodni na RTG z kontrastem. W jelitach mniej gazów, pozostałe niewielkie resztki kontrastu, brak ciał obcych. Na moją prośbę zostaje zmieniony lek anty wymiotny. W nocy jednak znowu wymioty
10.11. - sob. - widząc, że sytuacja nie ulega zmianie decydujemy się na wizytę w poleconej nam śląskiej klinice. Lekarka po badaniu klinicznym stwierdza: błony śluzowe wilgotne, różowe, skóra elastyczna, odwodnienie nieznacznego stopnia, brzuch miękki niebolesny, trochę przelewający, w razie poprawy wskazanie do wykonania endoskopii. Stwierdza też, że widoczna przestrzeń na zdjęciu po kontraście to może być jednak jakieś ciało obce, które w niej siedzi. Kilkukrotne próby wbicia wenflonu zakończone niepowodzeniem - żyły pękały (???), są ponoć zapadnięte (???). Tosia dostała anty wymiotną Cerenię, antybiotyk Synergal i rozkurczający Buscopan.
Pierwszy raz po powrocie od weterynarza czuła się świetnie. Pod wieczór się pogorszyło, widać że zbierało ją na wymioty, które jednak nie wystąpiły. Pojawiła się kupka, znów ze sporą ilością włosów, zapach kwaśnawy tak jak poprzednio. Po tym wszystkim widać, że bardzo jej ulżyło - przespałyśmy w końcu całą noc
11.11. - niedz. - w południe do weta, powtórka - Cerenie + Synergal. Mała czuje się świetnie, po południu wprowadzam kleik - ryż z kurczakiem. Do wieczora nic się nie dzieje w nocy również.
12.11. - pon. - rano troszkę jej się ulewa, że tak to nazwę - na czczo,żółtawy płyn z odrobiną śliny. Nie jest to jednak typowy wymiot jak wcześniej. Kontynuujemy podawanie kleiku, o 12.00 kończy się działanie Cerenii, nic się nie dzieje, mała dostaje po 2 łyżeczki co 2 godziny.
13.11. - wt. - niestety o 4.00 rano znowu jej się "ulewa", ok 9.00 powtórka dwa razy - wymiot jednorazowym haustem. Po konsultacji telefonicznej decydujemy się w południe dalej podawać kleik. Objawy te występują tylko w momencie gdy żołądek jest pusty, wygląda to trochę jak refluks(?), zgaga, widać że małej cofają się soki żołądkowe, coś się podnosi do góry. Po wieczornej wizycie u weta sam Synergal, obserwujemy co będzie dalej. Po powrocie wszystko ok.
14.11. - śr. - niestety dzisiaj w nocy, mniej więcej co 2h - czyli tak jak podaję jedzenie wymiot jednym haustem - żółty płyn z pianą/śliną. Historia powtarza się jeszcze dwa razy. Rano spokój, nic się nie dzieje. Mała robi mikro kupkę, a w niej jeszcze trochę włosów ( chociaż już mniej niż poprzednio), czuć jeszcze taki kwaskowy zapach ( choć nie tak intensywny jak kilka dni temu). Odczekuję około 1 godziny, podaję małej porcję kleiku, przez 2 godziny wszystko gra. Podaję drugą porcję - po pół godziny zwraca. Po tym incydencie dostała jeszcze 2 razy po 2 łyżeczki kleiku bardziej rozrzedzonego, na razie nic się nie działo.
Zaznaczę raz jeszcze, że przez cały okres trwania choroby mała oprócz momentów po wymiotnych, że tak to nazwę zachowuje się normalnie - po wydaleniu drugiej kupki w sobotę to już w ogóle zachowuje się jak gdyby nigdy nic. Chętnie się bawi, ma apetyt, cały czas macha ogonkiem, nie jest osowiała.
Bardzo proszę o pomoc, ręce mi już opadają
Tosia choruje - uporczywe wymioty :(
Najlepiej jeśli wypowie się Pan Jarek, ale jeśli ciało obce zostało wykluczone to wygląda to na reakcję na leki przeciwzapalne, które pies dostawał. Nie jestem pewna czy pies cały czas dostawał zastrzyki czy też tylko na początku, a później tabletki. Na pewno tabletki mogą wywołać wymioty żółcią nawet z krwią (moj pies tak miał). Jednakże jeśli pies dostawał tylko zastrzyki to nie powinno się nic takiego zdarzyć.
Po wykluczeniu wszystkich schorzeń możesz jeszcze spróbować zmienić źródło białka w pożywieniu, zamiast drobiu np podawać rybę (chociaż reakcja alergiczna nie powinna być aż tak drastyczna).
Po wykluczeniu wszystkich schorzeń możesz jeszcze spróbować zmienić źródło białka w pożywieniu, zamiast drobiu np podawać rybę (chociaż reakcja alergiczna nie powinna być aż tak drastyczna).
moje zdanie już dawno wykonałbym laparotomie diagnostyczną. Na czo czekacie . Kontrast w jelitach na drugi dzień nie poninno byc poza jelitami grubymi. Pies wymiotuje 2 tygodnie a wy nie wicie dlaczego? Twoim błędem jest , że żałujesz wykonanyc kroków . Jeśli wiesz , że się wywrucisz nie wychodź z domu a psu nie podawaj leków. Po fakcie każdy jest mądry. Długotrwale zalegający kontrast w formie smug może świadczyć o ciałach linearnych , niektórych chorobach jelit ( przewlekłe zapalenie jelit, niewielkie wgłobienie jelit).
-
- Posty:2
- Rejestracja:14 listopada 2012, 13:45
Panie Jarku, dziękuję za pomoc choć powiem szczerze po przeczytaniu tych kilku zdań poczułam się trochę... dziwnie.
Nie jestem lekarzem weterynarii, moja wiedza w tym zakresie jest więc szczątkowa. Kocham mojego psa nad życie i zrobiłam wszystko co w mojej mocy by ją ratować. Tosia była leczona przez trzech lekarzy ponieważ szukałam pomocy wszędzie gdzie się dało. Pierwszy z nich potraktował sprawę błachostkowo twierdząc, że nie ma się czym przejmować. Poza tym wykonał badanie RTG z kontrastem w nieprawidłowy sposób ( powinna być to seria zdjęć, a nie jedno po 24h). Zdjęcie oglądało dwóch lekarzy z czego jeden stwierdził, że mimo iż ciało obce nie kontrastuje coś tam jednak może siedzieć ( widoczny był pewien zastanawiający obszar). "Pies wymiotuje 2 tygodnie a wy nie wicie dlaczego?" No właśnie, też chciałam poznać odpowiedź na to pytanie i w tym celu udałam się do lekarzy. Z jakim skutkiem - można ocenić samemu. "Twoim błędem jest , że żałujesz wykonanyc kroków . Jeśli wiesz , że się wywrucisz nie wychodź z domu a psu nie podawaj leków." Tak, po podaniu doustnie tabletki w momencie kiedy mała wymiotowała żałowałam, że to zrobiłam - zrobiłam to natomiast tak jak napisałam po konsultacji telefonicznej z lekarką, która sama zaproponowała aby w ten sposób postąpić. Jako właściciel nie muszę znać się na wszystkich podawanych lekach ( choć po tej historii z pewnością będę sprawdzać wszystko co lekarze kiedykolwiek będę podawać mojemu psu). Zaufałam lekarzowi i zrobiłam tak jak polecił, po tym wszystkim zastanowiłam się i na "chłopski rozum" doszłam do wniosku, że chyba skoro występują wymioty to nie powinno się podawać żadnych leków doustnie. Ale to chyba nie ja powinnam na to zwracać uwagę tylko lekarz? Gdybym wiedziała, że cokolwiek może jej zaszkodzić z pewnością nie pozwoliłabym na podanie tegoż leku, ale nie jestem z wykształcenia farmaceutką i mam prawo nie wiedzieć pewnych rzeczy. "Po fakcie każdy jest mądry." Tak to prawda, po tym wszystkim co przeżyłam jestem już o wiele mądrzejsza, szkoda tylko że wiedzę tą musiałam zdobywać samodzielnie dlatego, że lekarz takowej nie posiadał i cierpiał przez to mój pies.
Oczywiście nie chcę tutaj uogólniać i mówić, że wszyscy lekarze są "be". Po konsultacji w Chorzowie sytuacja nieco się poprawiła, tam trafiłam na osobę która że tak powiem próbowała przeprowadzić jakąś konstruktywną analizę, a nie mówiła tylko, że "trzeba być dobrej myśli". Ta lekarka bardzo mi pomogła, codziennie do niej dzwoniłam ale ze względu na to, że nie byliśmy w stanie jeździć codziennie po 100 km w obydwie strony musiałam poszukać gabinetu u mnie w mieście, który posiadałby leki przepisane przez tą lekarkę. Nie chcę rozwodzić się nad sprawą zbyt obszernie - wszystkich ciekawych odsyłam na forum jack russelli gdzie na bieżąco opisywałam sytuację:
http://russell-terrier.pl/index.php?opt ... 0&id=60402
Mówiąc po krótce...
W piątek 16.11 Tosia przeszła operację. Oto co napisano po jej wykonaniu:
"Laparotomia wykazała duże ilości treści w końcowym odcinku jelita cienkiego łącznie z biodrowym oraz w całej ilości jelita grubego. Zawartość konsystencji plasteliny, ciężko przesuwalna w jelicie ze względu na konsystencję. Pozostałe odcinki przewodu pokarmowego próżne.
Wymasowano zawartość jelit.Wykonano cięcie długości 5mm. w jelicie cienkim celem jego opróżnienia. Zawartość jelit - jelita cienkiego - niestrawione pozostałości pokarmowe oraz drobne nitki materiałowe, piasek oraz drobne niejadalne fragmenty; jelita grubego - masy kałowe składające się z niestrawionych resztek pokarmowych, dużej ilości ziemi, materiału, sierść, włosy."
Po zabiegu czuła się dobrze przez 2 dni, później nastąpił powrót - zaczęło jej się znowu ulewać. W tym momencie lekarz, który przeprowadzał zabieg uznał, że nie bardzo rozumie dlaczego się tak dzieje i nie składa mu się to w logiczną całośc. Zasugerował dodatkowe badanie - endoskopię.
Po powrocie do domu uznaliśmy z mężem, że odstawimy leki doustne - Ulgastran I Bioprazol i będziemy podawać małej tylko dietetyczną karmę weterynaryjną dla rekonwalescentów małymi porcjami co 2h. Zaznaczę również, że w tym dniu po raz ostatni mała dostała Metoclopramid, który wcześniej był jej aplikowany również przed zabiegiem w pierwszej klinice. Zrobiliśmy tak dlatego, że wciąż mieliśmy wrażenie, że po podaniu leków czuje się gorzej. Po odstawieniu całego syfu ( dostała jeszcze tylko zastrzyk wieczorny z antybiotykiem) wymioty ustały. Dzisiaj minęła druga noc, którą w końcu przespałyśmy normalnie, pies ma apetyt, nic się nie dzieje.
Moja teoria jest taka - to co miała w jelitach z pewnością miało wpływ na taki stan rzeczy. Jestem jednak przekonana, że kwestia podawania Metoclopramidu, czy tez innych leków miała tutaj ogromne znaczenie. Ponieważ Tosia jest młodym psem i nie miała nigdy podawanych innych leków oprócz szczepionek nie widziałam u niej tego typu reakcji. Nie mniej jednak próbowałam od samego początku sugerować lekarzom, że być może jest to jeden z powodów takiego stanu rzeczy i że tak powiem moja teoria spotykała się z natychmiastowa reakcją negującą ( oprócz lekarki z Chorzowa, która dopuściła taka możliwość).
Będę próbowała przeanalizować to wszystko jeszcze raz na wszelkie możliwe sposoby. Nie mam zamiaru szukać winnych, chcę się dowiedzieć co spowodowało taki zły stan u mojego psa. W związku z tym mam pytanie - czy spotka się pan z tego rodzaju reakcjami na leki ? Dla przypomnienia - pierwsze wymioty wystąpiły po podaniu Betamoxu i Meloxicamu - po dwóch dniach ich podawania. W trzecim dniu po wystąpieniu wymiotów zaaplikowano Meloxicam oraz Metoclopramid i wtedy sytuacja pogorszyła się bardzo - pojawiły się wymioty fusowate i krew. Dodam jeszcze, ze wszystkie te leki były podawane w formie zastrzyku.
Na szczęście mój mały skarb czuje się o wiele lepiej. Ja tez powoli dochodzę do siebie i powiem tylko tyle... nie pozwolę nigdy podać mojemu psu czegoś czego wcześniej nie sprawdzę.
Dziękuję i pozdrawiam,
Anka
Nie jestem lekarzem weterynarii, moja wiedza w tym zakresie jest więc szczątkowa. Kocham mojego psa nad życie i zrobiłam wszystko co w mojej mocy by ją ratować. Tosia była leczona przez trzech lekarzy ponieważ szukałam pomocy wszędzie gdzie się dało. Pierwszy z nich potraktował sprawę błachostkowo twierdząc, że nie ma się czym przejmować. Poza tym wykonał badanie RTG z kontrastem w nieprawidłowy sposób ( powinna być to seria zdjęć, a nie jedno po 24h). Zdjęcie oglądało dwóch lekarzy z czego jeden stwierdził, że mimo iż ciało obce nie kontrastuje coś tam jednak może siedzieć ( widoczny był pewien zastanawiający obszar). "Pies wymiotuje 2 tygodnie a wy nie wicie dlaczego?" No właśnie, też chciałam poznać odpowiedź na to pytanie i w tym celu udałam się do lekarzy. Z jakim skutkiem - można ocenić samemu. "Twoim błędem jest , że żałujesz wykonanyc kroków . Jeśli wiesz , że się wywrucisz nie wychodź z domu a psu nie podawaj leków." Tak, po podaniu doustnie tabletki w momencie kiedy mała wymiotowała żałowałam, że to zrobiłam - zrobiłam to natomiast tak jak napisałam po konsultacji telefonicznej z lekarką, która sama zaproponowała aby w ten sposób postąpić. Jako właściciel nie muszę znać się na wszystkich podawanych lekach ( choć po tej historii z pewnością będę sprawdzać wszystko co lekarze kiedykolwiek będę podawać mojemu psu). Zaufałam lekarzowi i zrobiłam tak jak polecił, po tym wszystkim zastanowiłam się i na "chłopski rozum" doszłam do wniosku, że chyba skoro występują wymioty to nie powinno się podawać żadnych leków doustnie. Ale to chyba nie ja powinnam na to zwracać uwagę tylko lekarz? Gdybym wiedziała, że cokolwiek może jej zaszkodzić z pewnością nie pozwoliłabym na podanie tegoż leku, ale nie jestem z wykształcenia farmaceutką i mam prawo nie wiedzieć pewnych rzeczy. "Po fakcie każdy jest mądry." Tak to prawda, po tym wszystkim co przeżyłam jestem już o wiele mądrzejsza, szkoda tylko że wiedzę tą musiałam zdobywać samodzielnie dlatego, że lekarz takowej nie posiadał i cierpiał przez to mój pies.
Oczywiście nie chcę tutaj uogólniać i mówić, że wszyscy lekarze są "be". Po konsultacji w Chorzowie sytuacja nieco się poprawiła, tam trafiłam na osobę która że tak powiem próbowała przeprowadzić jakąś konstruktywną analizę, a nie mówiła tylko, że "trzeba być dobrej myśli". Ta lekarka bardzo mi pomogła, codziennie do niej dzwoniłam ale ze względu na to, że nie byliśmy w stanie jeździć codziennie po 100 km w obydwie strony musiałam poszukać gabinetu u mnie w mieście, który posiadałby leki przepisane przez tą lekarkę. Nie chcę rozwodzić się nad sprawą zbyt obszernie - wszystkich ciekawych odsyłam na forum jack russelli gdzie na bieżąco opisywałam sytuację:
http://russell-terrier.pl/index.php?opt ... 0&id=60402
Mówiąc po krótce...
W piątek 16.11 Tosia przeszła operację. Oto co napisano po jej wykonaniu:
"Laparotomia wykazała duże ilości treści w końcowym odcinku jelita cienkiego łącznie z biodrowym oraz w całej ilości jelita grubego. Zawartość konsystencji plasteliny, ciężko przesuwalna w jelicie ze względu na konsystencję. Pozostałe odcinki przewodu pokarmowego próżne.
Wymasowano zawartość jelit.Wykonano cięcie długości 5mm. w jelicie cienkim celem jego opróżnienia. Zawartość jelit - jelita cienkiego - niestrawione pozostałości pokarmowe oraz drobne nitki materiałowe, piasek oraz drobne niejadalne fragmenty; jelita grubego - masy kałowe składające się z niestrawionych resztek pokarmowych, dużej ilości ziemi, materiału, sierść, włosy."
Po zabiegu czuła się dobrze przez 2 dni, później nastąpił powrót - zaczęło jej się znowu ulewać. W tym momencie lekarz, który przeprowadzał zabieg uznał, że nie bardzo rozumie dlaczego się tak dzieje i nie składa mu się to w logiczną całośc. Zasugerował dodatkowe badanie - endoskopię.
Po powrocie do domu uznaliśmy z mężem, że odstawimy leki doustne - Ulgastran I Bioprazol i będziemy podawać małej tylko dietetyczną karmę weterynaryjną dla rekonwalescentów małymi porcjami co 2h. Zaznaczę również, że w tym dniu po raz ostatni mała dostała Metoclopramid, który wcześniej był jej aplikowany również przed zabiegiem w pierwszej klinice. Zrobiliśmy tak dlatego, że wciąż mieliśmy wrażenie, że po podaniu leków czuje się gorzej. Po odstawieniu całego syfu ( dostała jeszcze tylko zastrzyk wieczorny z antybiotykiem) wymioty ustały. Dzisiaj minęła druga noc, którą w końcu przespałyśmy normalnie, pies ma apetyt, nic się nie dzieje.
Moja teoria jest taka - to co miała w jelitach z pewnością miało wpływ na taki stan rzeczy. Jestem jednak przekonana, że kwestia podawania Metoclopramidu, czy tez innych leków miała tutaj ogromne znaczenie. Ponieważ Tosia jest młodym psem i nie miała nigdy podawanych innych leków oprócz szczepionek nie widziałam u niej tego typu reakcji. Nie mniej jednak próbowałam od samego początku sugerować lekarzom, że być może jest to jeden z powodów takiego stanu rzeczy i że tak powiem moja teoria spotykała się z natychmiastowa reakcją negującą ( oprócz lekarki z Chorzowa, która dopuściła taka możliwość).
Będę próbowała przeanalizować to wszystko jeszcze raz na wszelkie możliwe sposoby. Nie mam zamiaru szukać winnych, chcę się dowiedzieć co spowodowało taki zły stan u mojego psa. W związku z tym mam pytanie - czy spotka się pan z tego rodzaju reakcjami na leki ? Dla przypomnienia - pierwsze wymioty wystąpiły po podaniu Betamoxu i Meloxicamu - po dwóch dniach ich podawania. W trzecim dniu po wystąpieniu wymiotów zaaplikowano Meloxicam oraz Metoclopramid i wtedy sytuacja pogorszyła się bardzo - pojawiły się wymioty fusowate i krew. Dodam jeszcze, ze wszystkie te leki były podawane w formie zastrzyku.
Na szczęście mój mały skarb czuje się o wiele lepiej. Ja tez powoli dochodzę do siebie i powiem tylko tyle... nie pozwolę nigdy podać mojemu psu czegoś czego wcześniej nie sprawdzę.
Dziękuję i pozdrawiam,
Anka
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
oglądaliście psi żołądek po podaniu tych leków? nie porobiły się wrzody? została ustalona przyczyna krwawienia? Meloxicam na co był podany?
oczywiście , że spotkałem sie z takimi reakcjami dlatego zawsze przy wymiotach odstepuję od doustnego podawania leków. Najczęściej wymioty wywołuje amoxycylina z kwasem klawulonowym czyli augmentin, amoxiclaw, synulox, synergal, clavaseptin. Rzadziej wystepują nietolerancje NLPZ czyli meloxicam ( oj potrfią po nim wymiotować psy sporadycznie z krwią przypominajaca fusy). Zdarza się też bardzo zła tolerancja metoclopramidu. Betamox zaś jest bardzo bespiecznym antybiotykiem może wywołać rozwolnienie z wymiotami nie spotkałem się.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 38 gości