Węzły chłonne

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

wiatrak84
Posty:44
Rejestracja:11 sierpnia 2014, 21:34

30 listopada 2014, 00:46

Miło, że ktoś wyciągnął wnioski, ale czasem przepraszam,to trochę mało, bo nie kopie się leżącego.Po konsultacji ze swoim w 100 procentach zaufanym wetem, nie musiałam już się Was radzić co dalej. Chciałam napisać życzliwym, ze suczka już się nie będzie męczyć i poradzić jak przeprowadzić przez to Brusie. Były to najtrudniejsze chwile w moim życiu, a puszka pandory, którą nieumyślnie otworzyłam, powaliła mnie do reszty.Czasem warto się zastanowić. Jakim była bym człowiekiem gdybym desperacko ratowała młodą z cukrzycą, a totalnie odpuściła leczenie psa, którego kocham o 2,5 roku dłużej? A sprawa holenderskiego podejścia to dłuższy temat.Tylko Agis i Ci którzy, ze mną byli wiedzą co przeżyłam i gdyby był chociaż cień szansy zrobiła bym wszystko, żeby ją uratować. Wbijanie szpili nie pomaga. Sunia wiedziała, że jedzie do domu po pomoc. Od połowy lipca byliśmy w pl 3 x tylko ze względu na psy. W pracy patrzą na nas jak na kosmitów, bo chcemy wolne żeby jechać do weterynarza. Nasz Doktor zrobił to co trzeba najlepiej jak potrafi. Wczoraj była ulga, że nie cierpi , dzisiaj _ rozpacz. Młoda znosi to lepiej niż ja. Chyba zaakceptowała sytuacje. Pożegnała mamę, nie szuka jej, bawi się piłka, ale są momenty, że jest smutna i trzeba ją zachęcać do jedzenia. Wydaje mi się ,że było gorzej jak patrzyła na chorą mamę i nas w totalnej rozsypce. Robimy co możemy żeby jak najlepiej to zniosła. Jak można jej jeszcze pomóc? Tym, którzy wierzyli i wspierali mam nadzieję los odpłaci samymi dobrociami. Nie chodzi o klepanie po ramieniu, ale czasem samo zainteresowanie bardzo wiele znaczy. Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam. Trzymajcie za nas kciuki, bo jest nam niesamowicie ciężko :cry:
Retriver
Posty:1130
Rejestracja:26 czerwca 2014, 08:43

30 listopada 2014, 06:58

wiatrak84, czas płynie to nie banał, że czas leczy rany tak jest, w tej chwili masz serce poszarpane tępym narzędziem. Ból jest cały czas towarzyszy Ci w każdym momencie życia w głowie tętni tylko jedna myśl nie ma już ukochanej suni. Ten ból powoli się zmniejszy, nie za miesiąc nie za dwa i nie jestem pewna czy za rok, staraj się nie zagłębiać w tym stanie nikomu to nie pomoże a zaszkodzi młodszej suni teraz Brusia która czyta Twoje nastroje i wychwytuje i myśli czemu ta moja ukochana troskliwa pani płacze. Łatwo nie jest ale kto, znajdź choć jednego człowieka który powie, że życie jest piękne i pozbawione łez i rozpaczy. Nie ma tak dobrze. Zrobiłaś wszystko co by pomogło nie udało się, ponieważ nikt nie jest w stanie wygrać z rakiem i to jeszcze w takim stopniu zaawansowania. Skup się na Brusi jej chorobie i nie poddawaj smutkom, nie zagłębiaj w rozpaczy to nic nie da absolutnie nic, rozchorujesz się tylko. Wiele osób z forum zapewne musiało zdecydować się na ostatnią pomoc, akt łaski dla psa którego cierpienie już się zakończyło i wiele osób rozumie co przeżywasz. Bądź silna.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 53 gości