Węzły chłonne
Witam. Mam 2 pitbullki. Mama prawie 12 lat, córka 9 (z cukrzycą) U starszej suczki we wtorek powiększyły się węzły chłonne w okolicach szyi. Był to jedyny niepokojący objaw. Apetyt i humor w normie. Dodam jeszcze, że jest niewysterylizowana i na początku listopada miała cieczkę. Ciężko określić dokładnie, bo już bardzo mocno nie krwawi. Podczas cieczki, właściwie z dnia na dzień pojawił się guz wielkości jajka kurzego na ostatnim cycku. Wczoraj wieczorem piesek poczuł się gorzej. ma przekrwione oczy i jest bardziej apatyczna. Apetyt i temperatura w normie. podstawowy problem jest taki, że mieszkam w Holandii. Za niecały miesiąc jedziemy do domu. byliśmy umówieni z naszym wetem na sterylizacje i usuniecie guza. Ale sprawa z węzłami chyba wszystko komplikuje. Nie czekam z założonymi rękami. właśnie wróciłam od tutejszego weterynarza. i nie dowiedziałam się właściwie nic. Podejrzewa , że to rakowe. Proponował pobranie próbki do badania, ale koszty są tutaj kolosalne. Z uwagi, na to, że druga ma cukrzyce i koszty utrzymania są nie małe, nie mogę sobie na to pozwolić. Pytałam czy nie można by dać czegoś, żeby pomóc doraźnie, ale nic jej nie podała. Zbadała ogólnie, zmierzyła temperaturę i kazała wrócić jak straci apetyt, albo się pogorszy. Nie wiem co robić. Czy szukać innego lekarza? Czy ktoś ma pomysł co to może być? Pozdrawiam
Nikt nie odpowiedział, ale nie daruję sobie jak nie spróbuję jeszcze raz, bo totalnie nie wiem co robić. Dzisiaj wieczorem znowu się pogorszyło. suczka siedzi lub leży z otwartym pyszczkiem i wiszącym języczkiem. Czasami cieknie jej ślina. Oddycha spokojnie i nie sapie. Jej stała temperatura to 38, teraz jest o koło 38,6. Od wczoraj miała kilka "ataków" kichania. Ma niewyraźne i przekrwione oczy ( nie białka, tylko powieki). Z noska wycieka bezbarwna ciecz (nie cały czas). Siku, kupa w normie. Apetyt na szczęście jest, ale bardzo zaniepokoiło mnie podczas kolacji to, ze ma problem z przełykaniem . Memła jęzorkiem jakby był za duży, lub" nie jej". Widzę , że mi gaśnie w oczach. Nie liczę na diagnozę, ale na sugestie. Wiem, że nie leczy się psa na oko ,bez wyników ( poprzednie z 17. 09 z Polski, bez zarzutu ), ale ja mam już niewiele do stracenia. Wczoraj na wizycie doktor powiedziała, że nawet jak pobierze próbki z węzłów to na wynik będzie trzeba czekać kilka dni , a do tego czasu ona nie wie co podać. Jestem gotowa szukać innego lekarza, ale boje się, że też mnie odeśle z kwitkiem. Jak będzie trzeba, to będę błagać, żeby podali coś na moją odpowiedzialność. tylko o co prosić ? antybiotyk? steryd? Błagam o radę, bo nie mogę z założonymi rękami czekać aż przestanie jeść lub zacznie się dusić ;(
wiatraki84, mój pies miał powiększone węzły chłonne pachwinowe przy okazji toczącej się infekcji i dało się to wyleczyć antybiotykiem, u Twojej suni jest to problem o wiele większy i wydaje mi się, że priorytetową sprawą jest usunięcie guza który daje podejrzenie raka. Nie wiem czy czas około miesiąca kiedy będziesz mogła wrócić do kraju i się tym zająć to nie za długo. Tylko, że czasem jesteśmy bezradni w niektórych sprawach. Steryd nie wiem, często podany w stanach opuchlizny, po ukąszeniach, poważnych stanach zapalnych, pomaga i znosi objawy choroby ale o podaniu zarówno sterydu jak i antybiotyku koniecznie powinien zadecydować vet. Przykro mi bardzo, czytając Twój znikąd pomocy, chory psiak z poważnym problemem, jak Wam minęła noc, suka czuje się choć odrobinę lepiej .
witam. Odpisuję dopiero teraz, bo od rana dzwonię, latam i staram się coś załatwić. Wszystkie gabinety na tym zadupiu są nieczynne w weekend. Jedyna z opieką 24 nie odbiera telefonu. jestem zdesperowana. Nockę przespała spokojnie, ale moim zdaniem wygląda coraz gorzej. Temperatura rano 38,4. Widzę, że ma chęć do jedzenia, ale memła i jakby nie mogła połknąć. Chyba oszaleję z bezsilności. Mam całe opakowanie Duomoxu 1 g i zastanawiam się czy jej nie podać. Nie wiem co robić, ale chyba nie mam nic do stracenia. Co myślicie?
myślę że bez wizyty się nie obejdzie,tu lekarz musi zdecydować co podać a jeśli stan się pogarsza już powinnaś jechac z psem do lecznicy póki nie jest za pozno.Nie sądzę by ktokolwiek leczył psa przez neta bo jak piszesz z psem bardzo źle
Na miejscu wszystko nieczynne. Nie pojadę 30 km z chorym psem na rowerze, a w tym momencie nikt ze znajomych ze mną nie podjedzie. a poza tym, uwierz, że ich opieka medyczna działa inaczej. Tutaj dopóki nie umierasz, to i ludzi leczą tylko paracetamolem.Nie czekałabym gdybym miała inne opcje.
wiem ze jest Ci cięzko ale wygląda na to że musisz jechać dalej by ratować pieska,nie zwlekaj skoro piesek czuje się coraz gorzej
jeszcze Ci powiem ze tu w Polsce tez moze być nieciekawie.Pies 2 miechy temu dostał silnego świądu,szybko do weta a ten ze alergia ( zerknął na uszy i niczego nie zauwazył),kazał zmienic karmę. Wydałam niepotrzebnie kasę bo te hypo sa masakrycznie drogie,dodatkowo leki i kasa za wizyty.Cóz się okazało po miesiącu? świerzb uszny a nie żadna alergia ( od kota sąsiada mimo ze się nie dotykają ale chodzą po tym samym terenie).I znowu kasa za wizytę mimo ze wczesniej diagnozę wziął sobie z nieba,badania tez nie byly tanie..
trzymaj się kochana,ja trzymam kciuki za pieska,musi obejrzec go lekarz
trzymaj się kochana,ja trzymam kciuki za pieska,musi obejrzec go lekarz
Będę szukać. czekam na męża, aż wróci z pracy. Sama nic nie wskóram. Najgorsze, że nie wiem czy się nie meczy, czy coś ją nie boli. Teraz sobie spokojnie śpi. Na podwórku, chodzi, wącha i trochę się ożywia. Młoda zmartwiona i pewnie odbije się to na jej cukrzycy. a ja wrak człowieka. Najgorsze, ze jest weekend, będzie problem z lekarzem.Oni nic nie chcą podać bez badan, a nie ma czasu czekać na wynik. Też nie jestem fanem leczenia w ciemno, a przy ich wiedzy i umiejętnościach może się to skończyć tragicznie. Na ostatniej wizycie doktor sugerowała, ze ona czekała by z operacją guza i sterylką do lutego (wiem kpina) żeby się hormony uspokoiły, bo świeżo po cieczce)więc nie określiła jej stanu jako krytyczny. Wiem, że czasem wszystko zmienia się z minuty na minutę. Najchętniej teleportowałabym się do Pl, bo nasi weci maja większą wiedzę niż ich lekarze.
Mąż będzie dopiero pod wieczór. próbował się urwać wcześniej, ale się nie da. Dzwonię do mojego weta z pl i będę się konsultować. Teraz chyba operuje. On zna je od urodzenia i ma olbrzymie doświadczenie i co najważniejsze serce. Bardzo dziękuję za zainteresowanie. To wiele znaczy, bo jestem z tym teraz sama i ledwo się trzymam.
Przepraszam, że dopiero teraz, ale tak się dziś spłakałam, że ciężko było stukać w klawiaturę. Oczywiście w tajemnicy przed moimi dziewczynami. Po konsultacji z wetem uznaliśmy, że nie ma co czekać do wieczora, bo czasem każda minuta jest ważna, a po za tym bezczynność by mnie zabiła. Nie mając nic do stracenia dostała antybiotyk. Na razie nie ma spektakularnej poprawy w wyglądzie, ale przed chwilą zjadła z wielkim apetytem gotowaną rybkę. Chodzi na siku i nawet na chwilkę zainteresowała się piłką ( to jej wielka pasja). Nie liczę na cuda, ale mam nadzieję dotrwać do poniedziałku, bo dostałam namiar na lepszego weta, a w tej klinice 24 h załatwili znajomym już 2 psy. Trzymajcie za nas kciuki. Dam znać jak coś się zmieni. Pozdrawiam i dzięki za wsparcie.
trzymam zaciśnięte aż bieleją
o matko jak się cieszę ze chodzi na siku i ta piłka będzie dobrze!
o matko jak się cieszę ze chodzi na siku i ta piłka będzie dobrze!
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 40 gości