York pogryziony przrz Amstafa

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Gość

09 grudnia 2011, 17:34

Ania,nie słuchaj tych głupot bo zaraz napiszą abyś udała się do niego z całą brygadą antyterrorystów. Matko,żal czytać :shock: Jeden drugiemu by oczy wydrapał a kazdy z nich to pewnie katol :D
Louhans
Posty:349
Rejestracja:31 grudnia 2010, 19:22

09 grudnia 2011, 17:59

Czytam cały wątek z ciekawością i chyba czas abym się wtrąciła.
Jakieś 2 miesiace temu 3 boksery napadły na moją sunię. Szycie na szczęście nie było konieczne, ale moja psina miała kilka zadrapań i wyrwany jeden mięsień odbytu. Zresztą jest wątek na forum.
Ja zgłosiłam sprawę na Policję od razu... ale jakoś do dzisiaj Policja nie odwiedziła właścicielki bokserów mimo, że podałam im dokładny adres, chociaż bez personaliów Pani bo ich nie znałam.
Psy w okolicy sa ogólnie znane jako dość nieposłuszne i skaczące na ludzi, do tego wszytskie 3 puszczane luzem i nie dajace się bezproblemowo odwołać.
Miałam zakąłdać sprawe w sadzie o zwrot kosztów leczenia, ale właścicielka powiedziała że te koszta mi zwróci. Umówiłam się więc, że przedłożę jej komplet rachunków po zakończeniu leczenia. POnad miesiac temu leczenie w lecznicy zakończyłam i poszłam do właścicielki z kopią rachunków, Umowiłyśmy się, że daję jej 30 dni (długo) na zapłatę w sumie niewielkiej kwoty bo 100 zl. Ale do dzisiaj kasy nie dostałam bowiem właścicielka tłumaczy się, że straciła pracę i nie ma mi z czego oddać.
Myślę nad sporządzeniem umowy, w której ona zobowiazuje się do spłaty ww. kwoty, ale też za bardzo nie wiem jak taka umową powinna wygladać. Jeśli ktoś ma pomysł chętnie skorzystam...
A co do Policji... to radze iść, dość ona niemrawa ale mam nadzieję, że jednak mandacik w końcu wystawią. Jakby co to mam dowód zgłoszenia sprawy i w sądzie moge dochodzić należności, inaczej ani rusz...
A inna sprawa to rany psychiczne, moja sunia boi się tych bokserów tak, że jak czasme poczuje, że przed nią wyszły na spacer to zawraca do domu i nie chce już ani siku ani kupy, nie wspomnę o panicznym lękowym szczekaniu, którego wcześniej nie było...
Pracujemy nad tym...
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

09 grudnia 2011, 19:27

Przypomniało mi się, jak pewną straszą panią i jej psa napadł owczarek. Pies pogryzł i psa i ją, nie miała przy sobie wtedy telefonu. właścicielka sprawcy zostawiła ją ranną i sobie poszła... teraz poszkodowana zawsze ma przy sobie telefon i żałuje że nie zadzwoniła na policję. A tamta niczego się nie nauczyła (czasem ją widuję) pies biega bez niczego dalej.
Neya nie umie podejść do obcego psa właśnie przez atak asta, teraz sama woli atakować niż ma być ofiarą.
Katol? ja jestem ateistką.
Ania York
Posty:45
Rejestracja:05 grudnia 2011, 19:58

09 grudnia 2011, 19:56

Nie wiem jeszcze co zrobie... na pewno ide jutro do weta na kontrol.....
DZIĘKUJE wszystkim za dobre słowa i pomoc w podjęciu decyzji....
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

09 grudnia 2011, 20:05

Mam nadzieję, że twój psiak szybko wydobrzeje i że pan asta weźmie odpowiedzialność za swojego psa :D Tego Ci życze.
Ania York
Posty:45
Rejestracja:05 grudnia 2011, 19:58

09 grudnia 2011, 20:13

Seiti pisze:Mam nadzieję, że twój psiak szybko wydobrzeje i że pan asta weźmie odpowiedzialność za swojego psa :D Tego Ci życze.
DZIĘKUJE Zobaczymy co jutro powie WET...
Ania York
Posty:45
Rejestracja:05 grudnia 2011, 19:58

10 grudnia 2011, 15:13

Wróciliśmy od WETA.. Pani weterynarz sama jest zdziwiona że tak ładnie się goi... naprawdę rana wygląda już inaczej, ładniejsza jest( jeśli rany są w ogóle ładne :-)) teraz ja jej będę zmieniać opatrunki (jestem pielęgniarka chirurgiczną) i za 1,5 tygodnia do kontroli chyba że coś się zacznie dziać...
isabelle30
Posty:3475
Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36

10 grudnia 2011, 19:49

Drogi gościu....po pierwsze jeżeli chcesz dyskutować na tym forum to zarejestruj sie w końcu bo takie tu mamy zasady...
Wybaczać piszesz...oczywiście - wybaczyć można wszystko ale zasada nadstawiania drugiego policzka chyba jest nieco przesadzona.
Skąd wiesz że to był ten jeden raz? Skąd wiesz że nie będzie więcej razów? Po zachowaniu tego asta można sądzić że takie zachowania ma mocno ugruntowane a więc było wiele takich razów....
Włąściciel może będzie odpowiedzialny...hahaha
Wiesz? Mój pies tak się zdarzyło że złapał małego kundelka i walnął nim o chodnik, szarpał jak szmacianą lalką....widok był straszny, a właścicielka w momencie rozpoczęcia starcia (niestety tamto małe skoczyło z zębami na Brutusa i złapało go za ucho - wrażliwe miejsce) rzuciła smycz i z wrzaskiem uciekła w krzaki :shock: . Musiałam sobie radzić sama z dwoma walczącymi psami....nic się nikomu nie stało, nawet zadrapania nie było....wstyd mi było straszliwie, przeprosiłam, razem pod latarnią obejrzałyśmy tamtego psa bardzo dokłądnie, obmacując mu wszystko. Dałam babce nr telefonu gdyby co, zobowiązałam się pokryć koszty itd. Zaproponowałam że za jakieś 2-3 miesiące możemy sie umówić na kilka wspólnych spacerów żeby oba psy odwrażliwić. Tak się zachowuje odpowiedzialny właściciel. Człowiek biorący na wychowanie asta powinien mieć świadmość że ten pies to nie anioł, nawet bardzo łągodny może poważnie skrzywdzić bo po prostu taki ma sposób gryzienia.
Takich przypadków nie należy odpuszczać.
Nie wiem skąd ci się bierze pogląd że bardziej należy mieć na względzie dobro obcego agresora niż swojego własnego psa który mało życia nie stracił :shock:
Moim skromnym zdaniem to właściciel powinien dbać o to by nikomu się nie stała krzywda , nie zadbał, miał to w nosie. Może odebranie mu tego psa nie byłoby takie głupie? Może właśnie zastrzyk w łapkę dla tego psa bylby dla niego najlepszym rozwiązaniem? jak i dla otoczenia?
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty:1137
Rejestracja:20 września 2011, 19:04

11 grudnia 2011, 09:24

...
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2013, 12:16 przez Dardamell, łącznie zmieniany 1 raz.
Gość

11 grudnia 2011, 09:42

Isabela,nie będę z Tobą dyskutować, bo :

1. taka sytuacja kazdemu moze sie zdarzyc i nie trzeba od razu leciec na policję,trzeba umieć dac drugą szansę
2. jesli okaze sie ze wlasciciel amstafa nie jest ok,ucierpi tylko pies,a to jest nie do przyjęcia,nie można krzywdzić zwierząt
3.Dobrze,że Ania ma dobre serducho i nie pojdzie na policję

co do rejestracji--nie ma tu takich zasad skoro mogę pisać bez logowania,to chyba jasne ??? czy rejestrując nicka dam ci satysfakcje bo jesli tak to chętnie to uczynię

Aniu,cieszę się,że piesek wraca do zdrowia :)

pozdrawiam wszystkich rozmawiających,przepraszam,ze nie na temat,ale chciałam odpowiedziec naszej Izce :D
Ania York
Posty:45
Rejestracja:05 grudnia 2011, 19:58

11 grudnia 2011, 11:28

Dardamell- co mi mogło umknąć z szczegółów: że mój mały york rzucił się na dużego asta... chyba raczej nie... ja nie czuję się winna mój pies był na smyczy przy mnie, to tamten biegła bez smyczy i kagańca...


Dziękuje wszystkim za dobre słowa, mam okazje poczytać rożnych opinii na ten temat- wielkie dzięki, przynajmniej wiem że nie jestem sama- chociaż pewnie każdy z nas jest innego końca polski.
isabelle30
Posty:3475
Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36

11 grudnia 2011, 13:40

Jako że asty są obecnie w modzie - po naszym parku, tudzież wokół parku chadza ich sporo. 99% z nich chadza na smyczy i pod pełną kontrolą - niektóre nawet w kagańcach. 99% z nich są to psy doskonale wręcz ułożone, pilnowane a właściciele mają oczy nawet w tyłku aby zrobić wszystko co w ich mocy by niedopuścić do nieszczęścia.
Obserwuję je i widzę jak one się zachowują - brak jakichkolwiek znaków psich, zero ostrzegania, warczenia, czy pokazywania swoich zamiarów. Od razu skok z zębami na wierzchu i kłapanie w absolutnej ciszy. I taka jest reakcja do wszystkiego co przechodzi zbyt blisko....niezależnie od tego czy podchodzi do asta czy przechodzi bokiem....
Nie mam asta i nigdy mieć nie będę - bo nie podobają mi sie wizualnie, nie podoba mi się ich charakter. Nic do nich nie mam o ile zachowują się należycie i właściciel ma w głowie coś więcej niż jedna szara komórka i to pożyczona od sąsiada.
Aczkolwiek uważam że są niebezpieczne ze względu na sposób gryzienia, na sposób ataku. Często jest tak że jak pies zaatakuje psa to są tylko zadrapania, ewentualnie obtłuczenia. Nigdy tak jednak nie jest w przypadku ataku asta, czy innego bullowatego. I wiesz Dardamell dlaczego, równie dobrze jak ja - w tym przypadku mamy zawsze ciężkie, groźne dla życia rany.
I tak naprawdę dla mnie jako właściciela psa/ matki małego dziecka nie ma znaczenia że 99% z tych psów mieszkających w okolicy jest dobrze wychowana, pilnowana i pod właściwym nadzorem. Wystarczy jeden osobnik który jest puszczany luzem, niebezpieczny. Bo to właśnie on może pogryźć bardzo mocno mojego psa/dziecko/mnie.... I moim zadaniem jest do tego jednego razu nigdy nie dopuścić....Wszelkimi dostępnymi metodami nawet gdyby napastnik miał stracić życie.... Bo dla mnie znacznie ważniejszy jest mój pies/dziecko ja sama. I w tym właśnie nie ma nic dziwnego....
Co do umowy ugody? Myślę że każdy prawnik w ciągu 15 minut taką potrafi napisać poprawnie
Ania York
Posty:45
Rejestracja:05 grudnia 2011, 19:58

11 grudnia 2011, 17:08

Najważniejsze że mojego psa udało się uratować, początki nie wyglądały zbyt pięknie, bałam się go stracimy... Psy są różne, głownie zależy od rady i ich właścicieli.. wiadomo każdy właściciel jest odpowiedzialny za psa i za szkody wyrządzone przez niego tak jak rodzic za dziecko- jeżeli moje dziecko wybije szybę grając w piłke to kto płaci za wstawienie nowej -wiadomo Ja...

A tak w ogóle to ten temat wstawiłam na forum aby usłyszeć rady co do dolegliwości mojej yorki a nie po to kto jest winny a kto nie.. oczywiście dziękuje za wszystkie odp... Przy najmniej wiem że sa tez ludzie którzy mi współczują czy myślą o mnie.

Teraz jeszcze jedna rzecz mnie martwi zauważyłam że moja psinka ostanie dziwnie nie wiem jak to nazwać chrząka, sapie czy dyszy...ale to pewnie ma coś wspólnego z tymi ranami czy nawet tym ze jest owinięta tymi wszystkimi bandażami opatrunkami..
Ostatnio zmieniony 11 grudnia 2011, 17:39 przez Ania York, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty:1137
Rejestracja:20 września 2011, 19:04

11 grudnia 2011, 17:37

...
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2013, 12:18 przez Dardamell, łącznie zmieniany 1 raz.
Ania York
Posty:45
Rejestracja:05 grudnia 2011, 19:58

11 grudnia 2011, 17:45

nie wiem bo nie znam sie na tym mogło byc to że w tym czasie moja suczka miała cieczke a ten Amstaff który zaatakował to tez suka.. tylko prawda jest taka że bezwględu na to taki pies jak Amstaf powinien być na smyczy- moze nie do końca na smyczy ale przynajmniej w kagańcu- to nie było jakies odludzie gdzie nie ma ludzi tylko zwyczajne podwórko gdzie chodzą ludzie..


co do właściciela Amstaffa- dowiedziałam sie tam i ówdzie że lepiej z tym człowiekiem nie zadzierać.. ktos mi powiedział " Pani Aniu jak Pania lubie i znam parę lat- niech Pani odpuści sobie te 500zł jak chce Pani spokojnie życ, to nie jest człowiek do ugody"..
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 67 gości