"zakochanie"
mam problem dotyczący "męskości" mojego psa. chodzi o to, że od kilku dni suczka mieszkająca niedaleko nas ma cieczkę. no i jak to zwykle bywa, mój pies chce być jak najbliżej damy. wczoraj był osowiały, udało mi się tylko wmusić w niego trochę kurczaka bo nawet nie chciał patrzeć na jedzenie. za to jak tylko usłyszy szczekanie tej suczki staje przy balkonie i piszczy. dziś też nie chce jeść, ciągle śpi . . . jak długo może potrwać ten "strajk?" czy to napewno suczka wywołuje takie zachowanie, czy może pies być na coś chory? nie mogę się na niczym skupić, nie myślę o niczym innym tylko o tym że z moim psem jest coś nie tak... strasznie tęsknię za Bastrem, którym był jeszcze kilka dni temu.
-
- Posty:274
- Rejestracja:17 września 2008, 20:54
pewnie że to cieczka! minie, zależy ile dni płodnych zostało , liczymy mniej więcej około 10 choć niektóre samce są takie przez całą cieczkę sąsiadek czyli 21 dni,
W przypadku samców które są nadpobudliwe warto się zastanowić nad kastracją - pies nadpobudliwy może Ci nawet wyrwać się na spacerze i uciec, zaginąć, zginąć, możesz mieć problemy a jeszcze większe sam pies.
Psem żądzi instynkt i hormony, nie ma naszej świadomości że zostanie pozbawiony "męskości" , po prostu będzie kumplem dla każdego psa/suki niezależnie od cieczek.
I jedno - obiegowa opinia "raz pozwolić żeby sobie ulżył" spowoduje tylko jedno - natężenie problemu nawet o kilkaset %
Psem żądzi instynkt i hormony, nie ma naszej świadomości że zostanie pozbawiony "męskości" , po prostu będzie kumplem dla każdego psa/suki niezależnie od cieczek.
I jedno - obiegowa opinia "raz pozwolić żeby sobie ulżył" spowoduje tylko jedno - natężenie problemu nawet o kilkaset %
dzięki, pomyślę nad tym, ale nie wiem co na to rodzice, bo trudno jest ich wyprosić o jakikolwiek większy wydatek a co dopiero kastracja psa.. jeszcze mu nie przeszło., ale odkąd się zaczęło mija dziś tydzień. i mam jeszcze małe pytanko. zauważyłam że delikatnie zranił sobie opuszkę na tylnej łapie. nie kuleje, ale czasem liże łapę. przemywać to czymś? dziś lekko polałam rozcieńczoną wodą utlenioną.
Kastracja może uchronić przed większymi wydatkami a są to :
- właściciel suki z cieczką może pozwać że o niedopilnowanie psa - wiesz alimenty na wychowanie szczeniaków
- pies który ucieknie za suką może spowodować m.in wypadek - jeżeli trafi się na upierdliwego (a ubezpieczyciele tacy są) właściciel psa jest wtedy odpowiedzialny i pokrywa koszty
I najczęstsze:
- pies pozostawiony w domu a nabuzowany hormonalnie (feromony suki w cieczce) może zdemolować mieszkanie - wina jest właścicieli bo są uprzedzeni o konsekwencji.
- pies nie kastrowany jest bardziej narażony na rakla prostaty, przerost gruczołu krokowego w starszym wieku itd. Leczenie w/wymienionych przypadłości jest kosztowniejsze niż kastracja młodego psa.
Niech więc Rodzice przeliczą straty i zyski w stosunku do kastracji.
- właściciel suki z cieczką może pozwać że o niedopilnowanie psa - wiesz alimenty na wychowanie szczeniaków
- pies który ucieknie za suką może spowodować m.in wypadek - jeżeli trafi się na upierdliwego (a ubezpieczyciele tacy są) właściciel psa jest wtedy odpowiedzialny i pokrywa koszty
I najczęstsze:
- pies pozostawiony w domu a nabuzowany hormonalnie (feromony suki w cieczce) może zdemolować mieszkanie - wina jest właścicieli bo są uprzedzeni o konsekwencji.
- pies nie kastrowany jest bardziej narażony na rakla prostaty, przerost gruczołu krokowego w starszym wieku itd. Leczenie w/wymienionych przypadłości jest kosztowniejsze niż kastracja młodego psa.
Niech więc Rodzice przeliczą straty i zyski w stosunku do kastracji.
dzięki. minął tydzień od końca cieczki. ale znów zaczyna się problem. przez ten tydzień pies był w sumie taki jak dawniej. apetyt nawet większy niż zwykle, bo smakowało mu to co dotąd jadł ale tylko jak był bardzo głodny. no i wczoraj znów się zaczęlo. . . nie chciał rano wyjść na siku, a jak dałam mu śniadanie to nie chciał na nie nawet spojrzeć. po powrocie ze szloy też dałam mu jeść ale powąchał i odszedł. wzięłam go na pacer z koleżanką i jej psem i normalnie się bawiły tak jak zwykle. potem kolejna próba z jedzeniem . znów nie chciał ale przyszedł jakiś facet z rachunkiem i pies chyba przestraszył się że mu zabierze żarcie i zjadł garstkę mięska. wieczorem chciałam w niego wmusić trochę twarożku ale się nie udało. dałam mu mleko i zapowiadało się że wypije ale nachylił się i tylko umoczył język i odszedł. myślałam że ta jednodniowa głodówka mu przejdzie, ale dziś rano jest to samo. wyszedł na dwór ale po polgodzinie chciał już wejść. jedzenie powącha i odchodzi. już próbowałam z każdym możliwym żarciem chyba. słychać jak mu "burczy" w brzuchu, ale uparcie nie chce nic jeść. aha, jeszcze jedno. od wczoraj często je trawę. zdaRZAło mu się ale sporadycznie, a teraz prawie ciągle ją je. co mam z tym zrobić? u nas w mieście jest dwóch weterynarzy ale raczej takich, którzy specjalizują się w chorobach większych zwierząt. jeden z nich wyleczył mi kilka razy psa, ale jak było wiadomo co mu jest, bo nie ma specjalistycznego sprzętu. do najbliższej kliniki mam jakieś 40 km. pies nie jest osowiały, siku i kupa były wcozraj normalne.
A czy wzięłąś jeszcze jedno pod uwagę.
Psy same z siebie zarzucają jedzenie i robią sobie głodówki - trwa to ku przerażeniu właścicieli nawet do 3-4 dni, pies wtedy nie je, pije w miarę normalnie, zachowuje się normalnie. Dokarmianie , żeby piesek coś zjadł kończy się tym, ze pies coraz bardziej robi się wybredny i cudaczy, problem przybiera coraz bardziej na sile - no bo właściciel tym bardziej staje na głowie żeby piesek coś skubnął. Właścicielowi wydaje się że jak piesek nie zje normalnie to mu się coś stanie. A prawdą jest że pies w optymalnej kondycji robiący sam z siebie głodówkę bez jedzenia spokojnie wytrzyma te 3-4 dni.
Proponuję normalna taktykę, dać jeść a jak nie zje to nie podtykać niczego - żadnych kąsków (!!!) , sprzątnąć michę i dać znowu w porze posiłku.
Jeżeli nie jest osowiały, nie chudnie, nie ma stanów apatycznych poza oczywistym "zakochaniem" to nie przejmować się.
Natomiast każdy objaw typu - biegunka, bóle brzucha, apatia inna niż z powodu "suczki" muszą się skończyć w gabinecie weterynarza.
Psy same z siebie zarzucają jedzenie i robią sobie głodówki - trwa to ku przerażeniu właścicieli nawet do 3-4 dni, pies wtedy nie je, pije w miarę normalnie, zachowuje się normalnie. Dokarmianie , żeby piesek coś zjadł kończy się tym, ze pies coraz bardziej robi się wybredny i cudaczy, problem przybiera coraz bardziej na sile - no bo właściciel tym bardziej staje na głowie żeby piesek coś skubnął. Właścicielowi wydaje się że jak piesek nie zje normalnie to mu się coś stanie. A prawdą jest że pies w optymalnej kondycji robiący sam z siebie głodówkę bez jedzenia spokojnie wytrzyma te 3-4 dni.
Proponuję normalna taktykę, dać jeść a jak nie zje to nie podtykać niczego - żadnych kąsków (!!!) , sprzątnąć michę i dać znowu w porze posiłku.
Jeżeli nie jest osowiały, nie chudnie, nie ma stanów apatycznych poza oczywistym "zakochaniem" to nie przejmować się.
Natomiast każdy objaw typu - biegunka, bóle brzucha, apatia inna niż z powodu "suczki" muszą się skończyć w gabinecie weterynarza.
no w sumie racja. . . Baster był zawsze wybredny ale nigdy aż tak. przed chwilą zaczął biegać dookoła altanki i przy okazji podeptał grządki więc nie wygląda na chorego. a co może być przyczyną tak długiego "obrażenia się" na jedzenie?