Dzien dobry...
Mam ogromny problem z uchem mojego psa - 15 lat i 5 miesięcy mieszanka polskiego owczarka nizinnego (matka), więc uszy długie zarośnięte.
Przygody z uszami się zdarzały, po jednej takiej 2 lata temu pies stracił słuch po podaniu kropli (już nie pamiętam jakich). W licznych badaniach stwierdzono, że nie ma żadnych uszkodzeń, kanaly słuchowe i błony bębenkowe okej.
Tydzień temu w środę po chłodniejszej nocy pies się obudził rano, trzepiąc głową i przechylając ją na jedną stronę. Mieliśmy w domu jeszcze krople posatex i płyn malacetic, wiec zastosowalismy, ponieważ przy ostatnim zapaleniu ucha po 2 dniach praktycznie pies doszedł do siebie. Następnego dnia z ucha wydobywała się już brązowo rózówa maź, więc popędziliśmy do weta, wzięto wymaz, sprawdzono uszy, żadnych kłosów ani ciała obcego nie było, dużo komórek zapalnych. Kazano kontynuować terapię malaceticem i posatexem przez 10 dni. Po 7 dniach stwierdziliśmy brak poprawy więc znowu do weta, wyniki spod mikroskopu takie same ale wzięty wymaz na posiew... ucho wyglada tragicznie, oblepione brązową mazią, nie nadążamy z jego higieną... chciałabym wiedzieć czy przeprowadzona diagnostyka jest wystarczajaca? Miałam dziś odebrać wyniki posiewu, ale powiedziano mi, że bardzo wolno rośnie i będzie dopiero jutro... czy można jeszcze mu jakoś pomóc, czy skonsultować się może z innym lekarzem? Pies się męczy z uchem bardzo i ciężko na to patrzeć...
Z góry dziękuję za odpowiedzi