Już nie mogłam się powstrzymać... wybacz Dardamell.
Po co kupować psa w typie owczarka jak takich jest pełno w schronisku? Te stowarzyszenia istnieją by omijać prawo, by ludzie nie posiadających psów z rodowodem mogli je sobie rozmnażać i brać kasę. Co tam jest w takim rodowodzie? Jak nikt nie zna przodków danego psa. Nie wie jacy byli, na co chorowali, nie ma pewności czy nie znalazł się tam jakiś kundel czy przedstawiciel innej rasy. Jeżeli chcesz psa rasowego ale nie chcesz go wystawiać bierzesz psa który jest niehodowlany jeśli chcesz psa w typie jakiejś rasy idziesz do schroniska.
I wyobraź sobie że agresja jest dziedziczna w innym przypadku do walk nie rozmnażano by psów agresywnych. Wychowaniem można skorygować pewne cechy psa.
Za dużo jest bezdomnych zwietrząt by rozmnażać jakie popadnie.
Krycie kotki przebieg procedury
Szanowna Pani Dardamell. Osoba kupująca to osoba dorosła i za czym zdecydowaliśmy się na kotka rasowego długo nad tym myśleliśmy. Czytałam na forach gdzie kupować, o co pytać, co sprawdzać, jakimi szczegółami ma się różnić dana rasa. Nie kupiła bym kotka właśnie z takiego ogłoszenia ' za darmo" a jak pisałam wyżej okazuje się 700 zł bo zwrot kosztów utrzymania, to już po prostu oszukiwanie to skoro teraz oszukują to na pewno w rasie też mogą oszukać. Choć Pani w swoich postach mnie krytykuje że kupiłam ze Stowarzyszenia nie wiedząc nic o rodzicach, to się Pani myli. Otrzymałam rodowód czylli metryczkę w której byli rodzice Cyrylka, miałam adres tatusia naszego kotka gdzie zadzwoniłam i można było zobaczyć go, pokazano mi badania , po opisach na forach spełniał wszystkie punkty jakie powinien mieć kotek brytyjski. Bardzo jestem zadowolona że ktoś inny też kupił ze stowarzyszenia i jest zadowolony. Jak ten Pan pisał nie wszystkich stać na takie koszty. mnie ogólnie było by stać ale doszliśmy z mężem do wniosku że lepiej kupić takiego kotka który spełnia wszystkie nasze oczekiwania. Popieram w 100% takie stowarzyszenia ale nie popieram nie uczciwych handlarzy którzy to oszukują od samego początku sprzedaży , nie opłacają podatków, chcą dowozić na miejsce bez konieczności ich odwiedzenia, wypychanie kotka w 6 tyg. życia do nowego domu i określenie bo jest samodzielny.
Pani Dardamell ja rozumiem że chce Pani dobrze opisać swoje spostrzeżenia ale mnie Pani słowa dotknęły i myślę że nie tylko mnie.
Pani Justyno bardzo bym chciała aby Pani walczyła o swoje i się nie dawała opinią innych. Każdy ma prawo do swojego zdania. Wierzę że jest Pani osobą uczciwą bo samo przyznanie się do dopuszczenia kotki niehodowlanej to jest coś. Zarejestrowała się Pani w Stowarzyszeniu i bardzo dobrze po co szerzyć nielegalny handel. Na pewno znajdą się osoby takie jak ja że zobaczą w pani kotkach to co ja zobaczyłam w Cyrylku.
Pani Dardamell ja rozumiem że chce Pani dobrze opisać swoje spostrzeżenia ale mnie Pani słowa dotknęły i myślę że nie tylko mnie.
Pani Justyno bardzo bym chciała aby Pani walczyła o swoje i się nie dawała opinią innych. Każdy ma prawo do swojego zdania. Wierzę że jest Pani osobą uczciwą bo samo przyznanie się do dopuszczenia kotki niehodowlanej to jest coś. Zarejestrowała się Pani w Stowarzyszeniu i bardzo dobrze po co szerzyć nielegalny handel. Na pewno znajdą się osoby takie jak ja że zobaczą w pani kotkach to co ja zobaczyłam w Cyrylku.
Do Pani SEITI kupuję to co chcę i to są moje pieniądze a że nie mam ich za dużo to trudno, trzeba się cieszyć że są. Jestem dorosły i doskonale widzę co kupuję i co jest w metryce. Ja nie będę brał ze schroniska pieska którego Pani wyrzuciła jadąc na wakacje. Jak Pani jedna i druga są takie odważne to może by zgłosić te Stowarzyszenia do Prokuratury że omijają prawo, złodzieje i pseudohodowcy przecież to jest karalne. Nic trudnego złożyć donos. Kazdy jest mądry siedząc za drugą strona monitora i wypisując coraz to mądrzejsze nowinki. Jak by się tak wziąć do roboty to Polska była by bogatsza .
Chyba twój komentarz zacytuje Stowarzyszeniu bo to już nie jest śmieszne to jest już oszczerstwo i to podlega prokuraturze. Jeśli masz dowody to możesz zgłosić to do Prokuratury juz ci to pisałem a nie tylko wypisywać jaka ty jesteś wszech wiedząca. A to w ogóle to chyba mieszkasz w ZOO bo ile ty miałaś zwierząt to już nie zdołałem naliczyć, nie dziwie się że odchodzą od ciebie bo mieć panią z takim charakterkiem to trzeba mieć silna psychikę.
- cockermanka
- Posty:169
- Rejestracja:25 stycznia 2007, 10:40
- Lokalizacja:Beskidy
Cóż, ja kupując psa oczekuję - jak pisałam - określonych cech. Czyli wybieram określoną rasę,z wcześniej wybranej hodowli ,z interesującym mnie rodowodem.Barbara Stawiana pisze:Pani cockermanko. Biorąc przyjaciela na całe życie jak Pani pisze to nie ważne czy jest on zezowaty, garbaty czy bez jednej nogi. Po prostu się go kocha za całokształt.
Jeśli psa adoptuję - to może być stary, ślepy i głuchy...tak, jak adoptowany przez nas staruszek.
Charakter także jest dziedziczny...i samo wychowanie nie pomoże...Barbara Stawiana pisze: Natomiast jeśli chce się mieć pewne cechy to tak trzeba wychować zwierzę aby te cechy miało, sam rodowód, czy wyniki badań tego za nas nie zrobią. Może Pani określić kolor umaszczenia, budowę , grupę krwi a nie charakter.
Cóż, każdy może mieć swoje zdanie. Nie popieram pseudohodowli, nie przyklaskuję osobom, które z takich miejsc kupują zwierzaki. Jeśli to dla Pani jest zawziętość i opryskliwość...Barbara Stawiana pisze:Czytam pani odpowiedzi to mi żal że w tyle Pani zawziętości. Proszę nikomu nie narzucać gdzie ma sobie kupować zwierzaki , może jestem starsza i naiwna ale staram się wierzyć ludziom w przeciwieństwie do Pani. Pani wypowiedzi są bardzo opryskliwe i nie smaczne. Jeśli nie ma Pani co robić to można wyjść i podkarmiać te bezdomne zwierzaki, bo ja tak robię jak wychodzę z Cyrylkiem na spacer, naprawdę poprawia to humor i sprawia wiele radości.
Wierzę ludziom..ale jakoś w zwierzęcych tematach włącza mi się szczególna czujność...i zazwyczaj mnie nie zawodzi...
Ja tez mam swoje zdanie na ten temat i nie oczekuję aby Pani mi klaskała, ale też nie musi Pani mi ubliżać głupimi docinkami na temat zakupu. Niesmaczne jest to że to forum nic nie ma wspólnego z hodowlą, pomocą , udzielaniem rad tylko wszyscy krytykują legalne i pseudo hodowle. Jeden drugiemu ubliża, każdy wykazuje jaki jest mądry, a tak naprawdę to obwinianie się wzajemne tym zwierzakom nie pomoże. Żegnam już tu na pewno nie zajrzę.
Piękny poemat, a ten cytat tylko po zazdrościć tak szerokiej wiedzy. Dostaliście po tyłku bo myśleliście że uda się wam sprzedawać zwierzęta za kosmiczne pieniądze. Ale Polak wszystko potrafi i nie udało się zlikwidować pseudohodowli. Myśleliście że na tych zwierzakach zbijecie kokosy. Jak by wam przyszło płacić podatek od każdego sprzedanego zwierzaka to i by hodowli ze znakomitymi rodowodami nie było. Tylko że płacicie na rok 9 zł, to uważacie się nie wiadomo za kogo. Mam nadzieję że dobiorą się wam do tyłka. Pójdziecie do prawdziwej pracy to zobaczycie co to miłość do zwierząt, jak sie trzeba narobić aby zarobić to 1500 zł. Rozumiem że utrzymanie zwierzaka też kosztuje i potrzebuje opieki ale nie za taką sumę.
„Zmordowałam” cały wątek i postanowiłam przedstawić swoją opinię na ten temat. Zaczynając od zakupu kota z „renomowanej hodowli” czy „pseudo-hodowli. Oto kilka moich doświadczeń na tym polu.
Doświadczenie 1-sze
Kilka lat temu zakupiłam kotkę MCO z „renomowanej hodowli” na międzynarodowej wystawie. Kotka -na kolanka za 1600zł. Decyzja była zupełnie spontaniczna. Kota mnie ujęła i już. Miałam wtedy w domu 14 letnią kotkę europejską i powoli przygotowywałam się na jej podróż za tęczowy most. Po zakupie oczywiście udałam się do weta. Okazało się, że kotka ma krzywe tylne nogi, krzywy zgryz i zaszczepiona tylko raz najtańszą szczepionką z możliwych. Za pół roku okazało się też, że jest alergiczką. Po sterylizacji kotki (wg umowy zakupu) otrzymałam ksero rodowodu a nie oryginał. Oprócz wspomnianych wad nigdy nie chorowała. Ja rozumiem, że kupowałam kota niewystawowego ale bez przesady?! Czy mój kot jest zdrowy i wolny od wad genetycznych?.
Doświadczenie nr 2-gie
Moja znajoma zauroczona moją MCO postanowiła nabyć kota tej rasy ale nie zamierzała wydać 1600zł i kupiła kocurka z „pseudo-hodowli”. Rodzice posiadali rodowody. Hodowla nie zarejestrowana. Kotka w hodowli była jedna wychuchana, wydmuchana, czyściutka i ufna. Kociak przecudowny, piękne futro i umaszczenie no i …. z prostymi nogami i zgryzem. Spytacie o czystość rasy?. Każdemu życzę takiego MCO. Dziś ma 3 lata i nigdy nie chorował.
Doświadczenie 3-cie
Poszukiwałam kiedyś kociaka MCO dla pewnej niepełnosprawnej dziewczynki. Był to kot jej marzeń. Rodziców nie było stać na zakup . Pomna doświadczenia nr 1 zwróciłam się do wszystkich znanych mi „renomowanych hodowli” z propozycją oddania do adopcji kociaka lub odsprzedaży do kwoty 500zł(którą byłam w stanie za sponsorować). Jak myślicie ile otrzymałam odpowiedzi?. Niestety 0 (słownie:zero). Sorry- otrzymałam propozycje ale z ceną od 1300zł w górę. Żaden z hodowców nie wziął sobie do serca pragnienia chorego dziecka nie mówiąc już o słynnej wśród kociarzy bezinteresowności. Pisząc renomowanych mam na myśli – zarejestrowanych i polecanych przez internautów.
Ponieważ mam 4 swoje koty i często jakieś ze Straży Zwierząt jako tymczasowe, znam koszty utrzymania kota i oceniam je na ok. 100zł/m-c (za ogon oczywiście). Dokładając do tego koszty Stowarzyszeń, wystaw (dorosłych kotów) ,dowóz na krycie, samo krycie przegląd miotu, rodowód itp. wychodzi mi koszt 400/500zł za kocię.
Jeśli dobrze się orientuję „renomowana hodowla” zarejestrowana w jakimś Związku czy Stowarzyszeniu zobowiązuje się pracować nad rozwojem rasy a nie prowadzić działalności nastawionej na zysk bo w takim razie gdzie podziewa się ta różnica w cenie kociaka na kolanka za 1500zł. Koszty utrzymania z pewnością hodowla ma niższe bo otrzymuje zniżki za – brzydko to nazwę- hurt. Nie odpowiadajcie mi proszę, że wynika ona ze szczególnej troski i staranności hodowców bo z pewnością trudno „dopieścić” wszystkie koty w hodowli, która ma 19 kotek, 11 kocurów i z 30 kociaków. Dla mnie jest to oczywista działalność zarobkowa. Zanim nie zainteresowałam się tematem, to wyobrażałam sobie, że hodowla zostawia najlepsze kocięta do dalszego rozrodu a te nierokujące sprzedaje „po kosztach”. Byłam przekonana, że to pasjonaci kochający wyjątkową rasę. Niestety moim zdaniem znaczna większość hodowców nastawiła się głównie na zysk bo trudno dziś znaleźć hodowlę z 2-3 kotkami jednej rasy. Głównie widzę „producentów” najpopularniejszych ras czyli MCO, BRI i RUS. Te się najlepiej sprzedają i te się produkuje. Z góry zaznaczam, że nie uogólniam i oddaję honory nielicznym niestety „hodowcom z miłości do rasy”.
Poszukując odpowiedzi na pytanie skąd biorą się ceny kociąt w „renomowanych hodowlach” zaczęłam drążyć temat i zadzwoniłam do kilku hodowli z propozycją zakupu konkretnego kociaka. Wybrałam kocię z przedstawionego miotu i zapytałam o cenę i warunki. Odpowiedzi zawsze były takie same – cena kotka zależna od tego czy na kolanka czy do hodowli. Prosiłam więc o wskazanie najlepszego z miotu. Wszystkie oczywiście były doskonałe a czy nadają się na wystawę czy do hodowli to się okaże jak podrosną bo jeszcze mogą się zmienić. Cena tego samego kotka nadal zależała od przeznaczenia zapisanego w umowie sprzedaży a nie od jego wartości hodowlanej. Skoro tak trudno poznać czy jest to pet czy hodowlano-wystawowy to dlaczego mam od razu zapłacić za kota wystawowego?. Tylko jedna hodowla przedstawiła (ustnie) wyniki przeglądu miotu ze wskazaniem kociaka rokującego, za którego życzyli sobie państwo 2500zł. Zastanawia mnie więc dlaczego sterylizuje się kocięta przed 12 tygodniem życia mimo, że są doskonałe i nadają się do hodowli, ale jak chcę go kupić na kolanka to pod warunkiem sterylizacji. Na moją propozycję, że teraz zapłacę za kotka- na kolanka a później ewentualnie dopłacę jak się okaże, że kotek zachowuje standard i nadaje się do hodowli otrzymałam 100% odpowiedzi -NIE. Przecież to jest okradanie rasy z cennych genów! Po kilkunastu latach nie będą mieli z kim skojarzyć kotki czy kocura. Między bajki należy też włożyć doskonałą współpracę i przyjaźń między hodowcami. W czasie rozmów byłam bardzo upierdliwa ( z powodu tkwiącej mi w pamięci bezinteresowności właścicieli „renomowanych hodowli”) i zadawałam trudne pytania np. dlaczego tak drogo skoro po tym samym kocurze inna hodowla (tu wymieniałam nazwę) sprzedaje taniej?. Zaznaczę, że matki były zupełnie bez tytułu. No to się zaczynało..... delikatnie ujmując , niemiłe słowa o konkurencyjnej hodowli. Jakieś wyciąganie brudów, od machlojek na wystawach zaczynając, a na warunkach wychowywania kotów i kociąt kończąc. Celowo nie zamieszczam tutaj nazw hodowli bo nie jest moim zamiarem wywoływać burzę a jedynie przedstawić moje doświadczenia. Dla wspomnianej dziewczynki zakupiłam kotka u „pseudo-hodowcy” po rodowodowych rodzicach (bez praw hodowlanych). Tak właśnie zrobiłam i nie boję się do tego przyznać. Do tego pani Dorota „pseudo-hodowczyni” odstąpiła kota za 300zł ze względu na chore dziecko za co Jej jeszcze raz bardzo dziękuję. Dziś kocurek jest kochanym, wypieszczonym i szczęśliwym członkiem rodziny. Napomknę też ( po raz kolejny), że ma proste nogi, zgryz i nie ma alergii. Reasumując rodowodowy = rasowy nie uznaję za całą prawdę. Rodowód to tylko świadectwo pochodzenia a nie stan zdrowia i wygląd. Popieram Hedmę w całej rozciągłości - każdy ma prawo do kota, którego sobie wymarzy bez względu na zasobność kieszeni. Ja kocham swojego -krzywulca- za 1600 tak samo jak znajoma swojego za 800zł. A najbardziej kocham moją pingwinkę, rasy Europejskiej, która miała już być na lepszym świecie a nadal żyje (19lat) i nigdzie się nie wybiera.
Doświadczenie 1-sze
Kilka lat temu zakupiłam kotkę MCO z „renomowanej hodowli” na międzynarodowej wystawie. Kotka -na kolanka za 1600zł. Decyzja była zupełnie spontaniczna. Kota mnie ujęła i już. Miałam wtedy w domu 14 letnią kotkę europejską i powoli przygotowywałam się na jej podróż za tęczowy most. Po zakupie oczywiście udałam się do weta. Okazało się, że kotka ma krzywe tylne nogi, krzywy zgryz i zaszczepiona tylko raz najtańszą szczepionką z możliwych. Za pół roku okazało się też, że jest alergiczką. Po sterylizacji kotki (wg umowy zakupu) otrzymałam ksero rodowodu a nie oryginał. Oprócz wspomnianych wad nigdy nie chorowała. Ja rozumiem, że kupowałam kota niewystawowego ale bez przesady?! Czy mój kot jest zdrowy i wolny od wad genetycznych?.
Doświadczenie nr 2-gie
Moja znajoma zauroczona moją MCO postanowiła nabyć kota tej rasy ale nie zamierzała wydać 1600zł i kupiła kocurka z „pseudo-hodowli”. Rodzice posiadali rodowody. Hodowla nie zarejestrowana. Kotka w hodowli była jedna wychuchana, wydmuchana, czyściutka i ufna. Kociak przecudowny, piękne futro i umaszczenie no i …. z prostymi nogami i zgryzem. Spytacie o czystość rasy?. Każdemu życzę takiego MCO. Dziś ma 3 lata i nigdy nie chorował.
Doświadczenie 3-cie
Poszukiwałam kiedyś kociaka MCO dla pewnej niepełnosprawnej dziewczynki. Był to kot jej marzeń. Rodziców nie było stać na zakup . Pomna doświadczenia nr 1 zwróciłam się do wszystkich znanych mi „renomowanych hodowli” z propozycją oddania do adopcji kociaka lub odsprzedaży do kwoty 500zł(którą byłam w stanie za sponsorować). Jak myślicie ile otrzymałam odpowiedzi?. Niestety 0 (słownie:zero). Sorry- otrzymałam propozycje ale z ceną od 1300zł w górę. Żaden z hodowców nie wziął sobie do serca pragnienia chorego dziecka nie mówiąc już o słynnej wśród kociarzy bezinteresowności. Pisząc renomowanych mam na myśli – zarejestrowanych i polecanych przez internautów.
Ponieważ mam 4 swoje koty i często jakieś ze Straży Zwierząt jako tymczasowe, znam koszty utrzymania kota i oceniam je na ok. 100zł/m-c (za ogon oczywiście). Dokładając do tego koszty Stowarzyszeń, wystaw (dorosłych kotów) ,dowóz na krycie, samo krycie przegląd miotu, rodowód itp. wychodzi mi koszt 400/500zł za kocię.
Jeśli dobrze się orientuję „renomowana hodowla” zarejestrowana w jakimś Związku czy Stowarzyszeniu zobowiązuje się pracować nad rozwojem rasy a nie prowadzić działalności nastawionej na zysk bo w takim razie gdzie podziewa się ta różnica w cenie kociaka na kolanka za 1500zł. Koszty utrzymania z pewnością hodowla ma niższe bo otrzymuje zniżki za – brzydko to nazwę- hurt. Nie odpowiadajcie mi proszę, że wynika ona ze szczególnej troski i staranności hodowców bo z pewnością trudno „dopieścić” wszystkie koty w hodowli, która ma 19 kotek, 11 kocurów i z 30 kociaków. Dla mnie jest to oczywista działalność zarobkowa. Zanim nie zainteresowałam się tematem, to wyobrażałam sobie, że hodowla zostawia najlepsze kocięta do dalszego rozrodu a te nierokujące sprzedaje „po kosztach”. Byłam przekonana, że to pasjonaci kochający wyjątkową rasę. Niestety moim zdaniem znaczna większość hodowców nastawiła się głównie na zysk bo trudno dziś znaleźć hodowlę z 2-3 kotkami jednej rasy. Głównie widzę „producentów” najpopularniejszych ras czyli MCO, BRI i RUS. Te się najlepiej sprzedają i te się produkuje. Z góry zaznaczam, że nie uogólniam i oddaję honory nielicznym niestety „hodowcom z miłości do rasy”.
Poszukując odpowiedzi na pytanie skąd biorą się ceny kociąt w „renomowanych hodowlach” zaczęłam drążyć temat i zadzwoniłam do kilku hodowli z propozycją zakupu konkretnego kociaka. Wybrałam kocię z przedstawionego miotu i zapytałam o cenę i warunki. Odpowiedzi zawsze były takie same – cena kotka zależna od tego czy na kolanka czy do hodowli. Prosiłam więc o wskazanie najlepszego z miotu. Wszystkie oczywiście były doskonałe a czy nadają się na wystawę czy do hodowli to się okaże jak podrosną bo jeszcze mogą się zmienić. Cena tego samego kotka nadal zależała od przeznaczenia zapisanego w umowie sprzedaży a nie od jego wartości hodowlanej. Skoro tak trudno poznać czy jest to pet czy hodowlano-wystawowy to dlaczego mam od razu zapłacić za kota wystawowego?. Tylko jedna hodowla przedstawiła (ustnie) wyniki przeglądu miotu ze wskazaniem kociaka rokującego, za którego życzyli sobie państwo 2500zł. Zastanawia mnie więc dlaczego sterylizuje się kocięta przed 12 tygodniem życia mimo, że są doskonałe i nadają się do hodowli, ale jak chcę go kupić na kolanka to pod warunkiem sterylizacji. Na moją propozycję, że teraz zapłacę za kotka- na kolanka a później ewentualnie dopłacę jak się okaże, że kotek zachowuje standard i nadaje się do hodowli otrzymałam 100% odpowiedzi -NIE. Przecież to jest okradanie rasy z cennych genów! Po kilkunastu latach nie będą mieli z kim skojarzyć kotki czy kocura. Między bajki należy też włożyć doskonałą współpracę i przyjaźń między hodowcami. W czasie rozmów byłam bardzo upierdliwa ( z powodu tkwiącej mi w pamięci bezinteresowności właścicieli „renomowanych hodowli”) i zadawałam trudne pytania np. dlaczego tak drogo skoro po tym samym kocurze inna hodowla (tu wymieniałam nazwę) sprzedaje taniej?. Zaznaczę, że matki były zupełnie bez tytułu. No to się zaczynało..... delikatnie ujmując , niemiłe słowa o konkurencyjnej hodowli. Jakieś wyciąganie brudów, od machlojek na wystawach zaczynając, a na warunkach wychowywania kotów i kociąt kończąc. Celowo nie zamieszczam tutaj nazw hodowli bo nie jest moim zamiarem wywoływać burzę a jedynie przedstawić moje doświadczenia. Dla wspomnianej dziewczynki zakupiłam kotka u „pseudo-hodowcy” po rodowodowych rodzicach (bez praw hodowlanych). Tak właśnie zrobiłam i nie boję się do tego przyznać. Do tego pani Dorota „pseudo-hodowczyni” odstąpiła kota za 300zł ze względu na chore dziecko za co Jej jeszcze raz bardzo dziękuję. Dziś kocurek jest kochanym, wypieszczonym i szczęśliwym członkiem rodziny. Napomknę też ( po raz kolejny), że ma proste nogi, zgryz i nie ma alergii. Reasumując rodowodowy = rasowy nie uznaję za całą prawdę. Rodowód to tylko świadectwo pochodzenia a nie stan zdrowia i wygląd. Popieram Hedmę w całej rozciągłości - każdy ma prawo do kota, którego sobie wymarzy bez względu na zasobność kieszeni. Ja kocham swojego -krzywulca- za 1600 tak samo jak znajoma swojego za 800zł. A najbardziej kocham moją pingwinkę, rasy Europejskiej, która miała już być na lepszym świecie a nadal żyje (19lat) i nigdzie się nie wybiera.
-
- Posty:22
- Rejestracja:30 grudnia 2012, 20:22
Wiele osób tu pisze o tym,że hodowle są nastawione tylko na zarobek. Nie myślą tak naprawdę na znalezienie kochającego domu dla swoich kociaków. To nieprawda, nie zgadzam się z tym! Nie wszyscy hodowcy tacy są. Ja mam 3 kocury rodowodowe - MCO, brytyjczyka, syjama orientalnego z bardzo dobrych hodowli. Wszystkie są w typie wystawowym. Mogły by brać udział w wystawach a kto wie gdyby nie były kastrowane to mogłyby być hodowlanymi. Co ciekawe od pierwszej rozmowy telefonicznej hodowcy mieli do mnie zaufanie co do, jak to ujmę - miłości do kotów i odpowiedzialności za nie. I z tego względu sprzedano mi je po niższej cenie. Koty mam wyłącznie dla swojej przyjemności. A z paniami od których mam kociaki utrzymuję kontakt. Nie wyobrażam sobie żeby się nie pochwalić przed nimi jakie mam słodziaki. Wcale nie mam dużo pieniędzy, musiałam mimo wszystko pewnych rzeczy sobie odmówić. Ale mam dokładnie to co chciałam, nie koty w typie jakiejś rasy tylko koty takiej rasy o jakiej marzyłam.
-
- Posty:22
- Rejestracja:30 grudnia 2012, 20:22
Dziękuję! A co najważniejsze koty są bardzo dobrze zsocjalizowane. Nie mam żadnych problemów z niszczeniem mebli, wiedzą do czego służą drapaki. Obcinanie paznokci, czesanie itp.- zero problemów. Żadnej agresji wobec siebie czy ludzi. Żadnego chorowania. Prawdziwa przyjemność dla oczu, uszu. Tylko mi pozostaje je kochać!asiryś pisze:Olivia, brawo!
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości