pytanie o pseudohodowle
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Niestety obserwując praktyki hodowców - TAK
Generalizujesz i uderzasz tym samym w ludzi, dla których to przede wszystkim pasja.isabelle30 pisze:Niestety obserwując praktyki hodowców - TAK
Skąd brać psy? No ak to, w tej sytuacji zostaje pseudo, po co nabiać kasę tym pazernym hodowcom.
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Seiti, to dobre pytanie.
Nie potrafię na nie odpowiedzieć. Wiem tylko ze jak dojrzeje do posiadania drugiego psa to go sobie znajdę pod krzakiem.
Malutka część hodowców rzeczywiście hodowlę traktuje jako pasję. U takich jest jeden - góra dwa mioty na wiele lat. I mają oni jedną, góra dwie suki. Niestety większość hodowców, tych znanych, z wieloletnimi doświadczeniami, stadem psów, nie robi tego z pasji tylko dla czystego zysku. I nie chce mi się juz wracać do tematu opłacalności hodowania psów. Bo ja wiem że każdy hodowca zaraz policzy co do złotówki i mu wyjdzie że dołożył. Zapominajac że 3/4 tych kosztów ponosi każdy posiadacz czworonoga. Przy czym hodowca ma jeszcze zyski z wielu szczeniąt.
Po czym poznać zlą hodowlę? Po ilości posiadanych psów, po ilości wypuszczanych miotów, po ilosci psów zabieranych jednocześnie na wystawę. A także warto zadac pytanie jak przebiegało krycie, jak poród, jakie kłopoty przy odchowie miotu. To bardzo wiele mówi o jakości hodowli.
I mam w nosie czy tych ludzi obrażam teraz czy nie. Prowadzą interes jak każdy, zarabiają. Nie rozumiem dlaczego fiskus ich nie dotyczy.
Nie potrafię na nie odpowiedzieć. Wiem tylko ze jak dojrzeje do posiadania drugiego psa to go sobie znajdę pod krzakiem.
Malutka część hodowców rzeczywiście hodowlę traktuje jako pasję. U takich jest jeden - góra dwa mioty na wiele lat. I mają oni jedną, góra dwie suki. Niestety większość hodowców, tych znanych, z wieloletnimi doświadczeniami, stadem psów, nie robi tego z pasji tylko dla czystego zysku. I nie chce mi się juz wracać do tematu opłacalności hodowania psów. Bo ja wiem że każdy hodowca zaraz policzy co do złotówki i mu wyjdzie że dołożył. Zapominajac że 3/4 tych kosztów ponosi każdy posiadacz czworonoga. Przy czym hodowca ma jeszcze zyski z wielu szczeniąt.
Po czym poznać zlą hodowlę? Po ilości posiadanych psów, po ilości wypuszczanych miotów, po ilosci psów zabieranych jednocześnie na wystawę. A także warto zadac pytanie jak przebiegało krycie, jak poród, jakie kłopoty przy odchowie miotu. To bardzo wiele mówi o jakości hodowli.
I mam w nosie czy tych ludzi obrażam teraz czy nie. Prowadzą interes jak każdy, zarabiają. Nie rozumiem dlaczego fiskus ich nie dotyczy.
Wystarczy policzyć ceny wystaw, dojazdu, koszty kosmetyków i wszystkiego co zwiazane z przygotowaniem psa, koszty krycia, opłat, znów dojadu - wtedy będzie wiadomo, jaki to zysk. I nie mówię o wymaganym minimum, czyli hodowlance, mam na myśli np to ile kosztuje championat. Isabell, jesteś teoretykiem, wszystko tak ładnie wygląda z zewnątrz. Przy większej ilości psów - większa szansa na postęp hodowlany, na pewno dużo większa niż przy jednym miocie wypuszczanym na wiele lat. A że hodowla musi się utrzymać - no cóż, takie są realnia, wazne by zachować umiar i zdrowy rozsądek.isabelle30 pisze:Seiti, to dobre pytanie.
Nie potrafię na nie odpowiedzieć. Wiem tylko ze jak dojrzeje do posiadania drugiego psa to go sobie znajdę pod krzakiem.
Malutka część hodowców rzeczywiście hodowlę traktuje jako pasję. U takich jest jeden - góra dwa mioty na wiele lat. I mają oni jedną, góra dwie suki. Niestety większość hodowców, tych znanych, z wieloletnimi doświadczeniami, stadem psów, nie robi tego z pasji tylko dla czystego zysku. I nie chce mi się juz wracać do tematu opłacalności hodowania psów. Bo ja wiem że każdy hodowca zaraz policzy co do złotówki i mu wyjdzie że dołożył. Zapominajac że 3/4 tych kosztów ponosi każdy posiadacz czworonoga. Przy czym hodowca ma jeszcze zyski z wielu szczeniąt.
Po czym poznać zlą hodowlę? Po ilości posiadanych psów, po ilości wypuszczanych miotów, po ilosci psów zabieranych jednocześnie na wystawę. A także warto zadac pytanie jak przebiegało krycie, jak poród, jakie kłopoty przy odchowie miotu. To bardzo wiele mówi o jakości hodowli.
I mam w nosie czy tych ludzi obrażam teraz czy nie. Prowadzą interes jak każdy, zarabiają. Nie rozumiem dlaczego fiskus ich nie dotyczy.
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
taaa, ten postęp hodowlany widac gołym okiem, wystarczy się rozejrzeć wokół....hahahaha
Ja na kosmetyki nie wydaję.....wogóle, nie wydaje także na żarcie, weta, dojazdy gdziekolwiek, zabawki, akcesoria. mam psa za free . Podobnie jak wszyscy ci którzy także maja psa "na kolanka"....
Ja na kosmetyki nie wydaję.....wogóle, nie wydaje także na żarcie, weta, dojazdy gdziekolwiek, zabawki, akcesoria. mam psa za free . Podobnie jak wszyscy ci którzy także maja psa "na kolanka"....
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
co prawda nic takiego nie napisałam, ale tak właśnie sądzę. I nie mówię, że jest to złe.ramzes123 pisze:Twierdzisz, przynajmniej tak wnioskuję z Twojego postu, że krycie w celach hodowlanych to praktyka służąca zarabianiu pieniędzy?SleepingSun pisze:isabelle zdaję się nie mówiła o praktyce służącej zarabianiu pieniędzy, tylko o psiej naturze.
Skoro uważasz, że postęp jest żaden, po co w ogóle masz psa. Zresztą co do zysków - spróbuj sama, a potem się wypowiadaj.isabelle30 pisze:taaa, ten postęp hodowlany widac gołym okiem, wystarczy się rozejrzeć wokół....hahahaha
Ja na kosmetyki nie wydaję.....wogóle, nie wydaje także na żarcie, weta, dojazdy gdziekolwiek, zabawki, akcesoria. mam psa za free . Podobnie jak wszyscy ci którzy także maja psa "na kolanka"....
A ja uważam, że jeżeli psy z hodowli nie sprawiają większych problemów zdrowotnych, dożywają sędziwego wieku i w dodatku mają charakter jaki jest w opisie rasy, do tego miały prawidłowy start (odpowiednia opieka) to niech hodowcy zarabiają, w końcu dają swój wkład w rasę.
Ja bym nie ufała takim co mają kilka ras po np 10 psów. Wydaję mi się że można poobserwować daną hodowlę. Sprawdzić psy urodzone u nich, czy chorują, jak długo żyją itp
Teraz ta rozmowa zaczyna się przeistaczać na korzyć pseudo ale takich co mają np jedną sukę i dopuścili ją dla zdrowia, a szczeniaki opychają za kwoty które sobie sami wymyślili.
Najwięcej spotykam psów w typie jakiejś rasy, bez rodowodu-kundelki uchodzące za jakąś rasę, często psując jej reputację.
Dodam, że gwarancji zdrowia nikt nie zapewni bo psy to żywe istoty które mają prawo chorować z tym, że psa wolę wziąć od dobrego hodowcy z wglądem w przodków niż od p. Kowalskiej która nawet nie da mi pewności że rodzice nie są ze sobą spokrewnieni.
Ja bym nie ufała takim co mają kilka ras po np 10 psów. Wydaję mi się że można poobserwować daną hodowlę. Sprawdzić psy urodzone u nich, czy chorują, jak długo żyją itp
Teraz ta rozmowa zaczyna się przeistaczać na korzyć pseudo ale takich co mają np jedną sukę i dopuścili ją dla zdrowia, a szczeniaki opychają za kwoty które sobie sami wymyślili.
Najwięcej spotykam psów w typie jakiejś rasy, bez rodowodu-kundelki uchodzące za jakąś rasę, często psując jej reputację.
Dodam, że gwarancji zdrowia nikt nie zapewni bo psy to żywe istoty które mają prawo chorować z tym, że psa wolę wziąć od dobrego hodowcy z wglądem w przodków niż od p. Kowalskiej która nawet nie da mi pewności że rodzice nie są ze sobą spokrewnieni.
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Niestety taka prawda. jaki ty widzisz postep w hodowli psów? Jakaś użytkowość szczególna? Czy tylko wyglad, kosztem zdrowia? Mam przytoczyć ONY, mopsy, buldożki, kawisie? Czy może lista jest za krótka?ramzes123 pisze:Skoro uważasz, że postęp jest żaden, po co w ogóle masz psa. Zresztą co do zysków - spróbuj sama, a potem się wypowiadaj.isabelle30 pisze:taaa, ten postęp hodowlany widac gołym okiem, wystarczy się rozejrzeć wokół....hahahaha
Ja na kosmetyki nie wydaję.....wogóle, nie wydaje także na żarcie, weta, dojazdy gdziekolwiek, zabawki, akcesoria. mam psa za free . Podobnie jak wszyscy ci którzy także maja psa "na kolanka"....
Ja mam psa bo chce miec psiego przyjaciela. Pieniądze zarabiam uczcziwą pracą na etacie.Mój pies ma zostać moim przyjacielem na zawsze, nie wymagam od niego aby mnie utrzymywał. Siebie tez nie musi utrzymywać. Po to mam psa.
Seiti, jak każdy biznes, prowadzi się firme aby na tym zarabiać. Tyle że jest to jedyny biznes na tym padole nieopodatkowany. (te marne grosze popdatkiem trudno nazwać)
Prosze bardzo, niech hodowca rozlicza się uczciwie z całego roku wkładu w sukę, a potem wylicza się z kazdego szczeniaka.
Ale niech to będzie jasno nazwane po imieniu. Firma przynosząca straty lub korzyści. A nie hobby, pasja czy miłość do zwierząt.
Bo jeżeli to nazywamy pasją, hobby czy miłością do zwierzat to nie traktujmy tego jako interesu i i nie wyliczajmy ile to nas suka kosztowała do poczecia i jak bardzo to musimy odzyskać w cenie szczeniaka.
Tyle.
Więc skąd ma być cena szczeniaka? Jak ma być wyliczona? Jak ją argumentować? "Bardzo kocham mojego psa więc chce za tą miłość tyle i tyle"- wyśmiałabym. Jak mi ktoś przedstawi że go kosztowało to tyle za prowadzenie suki, tyle rep, tyle odchów to wydaję mi się że ma to ręce i nogi. Czy nie płaci się również za to kim byli przodkowie szczeniaków i jakie one ma szanse na sukces wystawowy? Dla kogoś kto chce wystawiać psa to chyba ważne.
Isabell, Twoja odpowiedź utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że pojęcie o hodowli psów masz zerowe.isabelle30 pisze:Niestety taka prawda. jaki ty widzisz postep w hodowli psów? Jakaś użytkowość szczególna? Czy tylko wyglad, kosztem zdrowia? Mam przytoczyć ONY, mopsy, buldożki, kawisie? Czy może lista jest za krótka?ramzes123 pisze:Skoro uważasz, że postęp jest żaden, po co w ogóle masz psa. Zresztą co do zysków - spróbuj sama, a potem się wypowiadaj.isabelle30 pisze:taaa, ten postęp hodowlany widac gołym okiem, wystarczy się rozejrzeć wokół....hahahaha
Ja na kosmetyki nie wydaję.....wogóle, nie wydaje także na żarcie, weta, dojazdy gdziekolwiek, zabawki, akcesoria. mam psa za free . Podobnie jak wszyscy ci którzy także maja psa "na kolanka"....
Ja mam psa bo chce miec psiego przyjaciela. Pieniądze zarabiam uczcziwą pracą na etacie.Mój pies ma zostać moim przyjacielem na zawsze, nie wymagam od niego aby mnie utrzymywał. Siebie tez nie musi utrzymywać. Po to mam psa.
Seiti, jak każdy biznes, prowadzi się firme aby na tym zarabiać. Tyle że jest to jedyny biznes na tym padole nieopodatkowany. (te marne grosze popdatkiem trudno nazwać)
Prosze bardzo, niech hodowca rozlicza się uczciwie z całego roku wkładu w sukę, a potem wylicza się z kazdego szczeniaka.
Ale niech to będzie jasno nazwane po imieniu. Firma przynosząca straty lub korzyści. A nie hobby, pasja czy miłość do zwierząt.
Bo jeżeli to nazywamy pasją, hobby czy miłością do zwierzat to nie traktujmy tego jako interesu i i nie wyliczajmy ile to nas suka kosztowała do poczecia i jak bardzo to musimy odzyskać w cenie szczeniaka.
Tyle.
Nie wiem, moze Twoim zdaniem pasja byłaby wtedy, gdyby szczeniaki po utytułowanych rodzicach ( a wiąże się z tytułami ogromny wkład finansowy ) i ze świetnym pochodzeniem - rozdawane były za darmo??? Może nie rozmnażajmy, bo Isabell powie - dla kasy? A nich rasa wyginie, co tam...
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Wypowiedź Ramzes, pozwolicie, pominę milczeniem. Jak osiągnie pewien poziom to wtedy będzie można z nią zacząć dyskutować.
Seiti. Ja rozumiem skąd cena szczeniaka. W hodowli możesz wyliczyć wiele rzeczy. W każdym biznesie, w każdej działalności gospodarczej także. Jednak cena produktu finalnego to nie tylko składowa nakładów. Właściciel musi przecież zarobić. Po to własnie prowadzi firmę. Ale żaden z nich nie biadoli jaki to niedochodowy interes, jak musi wciąż dokładać, a robi to bo to jego życiowa pasja. Nie okłąmujmy się. Zakładasz interes, zaczynasz coś robić, liczysz na zyski. Są czasem mniejsze, czasem większe, czasem jesteś pod kreską ale cały czas do przodu. Bo jezeli okaże się ze cały czas do tyłu to po prostu interes zamykasz. Zazwyczaj ten kto ma firmę, robi to co lubi, w czym się spełnia, co potrafi najlepiej. A więc każdy znich może powiedzieć - pasja. A przynajmniej większość. Ale oni wszyscy płacą podatki i uczciwie przyznają się do tego że pracują dla kasy.
Jedyni mi znani biznesmeni nie podlegający takim zasadom to własnie hodowcy. Oni to włąśnie biedzą, jojczą, wyliczają ci wszystko, nawet kosztu żarcia mamusi ich suki hodowlanej oraz kosztów badań dysplazji dziadka. Wyliczają ci koszty jak rasowi biznesmeni. Tylko interes prowadzą dobroczynnie, z pasji i hobby.
Albo tak albo siak. Nie ma że wilk syty i owca cała. Albo robią to z czystej pasji i cena szczenięcia liczy się po kosztach odchowu owego szczenięcia realnych czyli odwalamy tu żarcie od urodzenia mamusi, i tatusia, ich szczepienia, odrobaczania, smycze i obroże, wyrabianie dziesiątych już tytułów na wystawach zagranicznych, a liczymy tylko opiekę wet w czasie ciąży, jedzenie (dodatkowa porcja w czasie ciąży i laktacji), i witaminy w tym czasie, wyrobienie hodowlanki ewentualnie tytuł championa, szczepienia i odrobaczania szczeniąt, całą papierologia, koszt repa, koszt jedzenia sczeniąt po odstawieniu. Bo kojec nadaje się do wychowania kilku miotów prawda? Nie kupujemy nowego dla każdego miotu? A z takich obliczeń łatwo wynika że przy miocie liczącym 6 sztuk - 4 sztuki to czysty zysk.
Seiti. Ja rozumiem skąd cena szczeniaka. W hodowli możesz wyliczyć wiele rzeczy. W każdym biznesie, w każdej działalności gospodarczej także. Jednak cena produktu finalnego to nie tylko składowa nakładów. Właściciel musi przecież zarobić. Po to własnie prowadzi firmę. Ale żaden z nich nie biadoli jaki to niedochodowy interes, jak musi wciąż dokładać, a robi to bo to jego życiowa pasja. Nie okłąmujmy się. Zakładasz interes, zaczynasz coś robić, liczysz na zyski. Są czasem mniejsze, czasem większe, czasem jesteś pod kreską ale cały czas do przodu. Bo jezeli okaże się ze cały czas do tyłu to po prostu interes zamykasz. Zazwyczaj ten kto ma firmę, robi to co lubi, w czym się spełnia, co potrafi najlepiej. A więc każdy znich może powiedzieć - pasja. A przynajmniej większość. Ale oni wszyscy płacą podatki i uczciwie przyznają się do tego że pracują dla kasy.
Jedyni mi znani biznesmeni nie podlegający takim zasadom to własnie hodowcy. Oni to włąśnie biedzą, jojczą, wyliczają ci wszystko, nawet kosztu żarcia mamusi ich suki hodowlanej oraz kosztów badań dysplazji dziadka. Wyliczają ci koszty jak rasowi biznesmeni. Tylko interes prowadzą dobroczynnie, z pasji i hobby.
Albo tak albo siak. Nie ma że wilk syty i owca cała. Albo robią to z czystej pasji i cena szczenięcia liczy się po kosztach odchowu owego szczenięcia realnych czyli odwalamy tu żarcie od urodzenia mamusi, i tatusia, ich szczepienia, odrobaczania, smycze i obroże, wyrabianie dziesiątych już tytułów na wystawach zagranicznych, a liczymy tylko opiekę wet w czasie ciąży, jedzenie (dodatkowa porcja w czasie ciąży i laktacji), i witaminy w tym czasie, wyrobienie hodowlanki ewentualnie tytuł championa, szczepienia i odrobaczania szczeniąt, całą papierologia, koszt repa, koszt jedzenia sczeniąt po odstawieniu. Bo kojec nadaje się do wychowania kilku miotów prawda? Nie kupujemy nowego dla każdego miotu? A z takich obliczeń łatwo wynika że przy miocie liczącym 6 sztuk - 4 sztuki to czysty zysk.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości