Rzetelny artykuł o kastracji psów/kotów

Dyskusje związane z hodowlami psów.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Gość

15 sierpnia 2007, 11:54

ostatnio suka mojej znajomej miala zastrzyk. Pan madry dal jej go w nerw. Suka ciagnela za soba lape i oczywiscie zaraz mowil: operacja. Poszla do drugiego i jedna tabletką czy zastrzykiem nie pamietam dokladnie, rozwiazal problem.Zaznacze ze mieszkamy w tym samym stosunkowo niewielkim miescie. Kolejny pzrypadek tym razem mojego psa. Chodzilam z nim do rzekomo swietnego weta. Mojego psa pogryzl owczarek. Wet odkazil i dal tabletki i podal jakis zastrzyk. Potem wyskoczyl mu taki guz na szyi, mowil ze to beztlenowce czy cos w tym stylu. Znowu zastrzyk i te same tabletki. Antybiotyki to byly o ile mnie pamiec nie zwodzi. DLugo nic mu nie pomagalo. Za kazdym razem pan mial inna wersje ale zaznacze ze dawal ciagle ten sam lek i jakies zastrzyki ( nie wiem jakie). w koncu wyleczyla go moja ciocia, homeopata. Pozniej na lokciu zrobila mu sie rana. Lizal ja wiec wyszla mu siersc. Z rany saczyla sie ropa. Wet popatrzyl ( nawet sie nie schylil, patrzyl z odleglosci 2 metrow) i znowu mi wypisuje TEN SAM lek, w dodatku krzyczac " Pani go trzyma, bo tu moj kot jest", " On zaraz go zagryzie" i tym podobne rzeczy. Owrocilam sie na piecie i wyszlam. Nie bede psa futrowac antybiotykami. Poszlam do kolejnego weta ( tak na marginesie do tego co mojej znajomej psu dal zastrzyk w nerw) i Pan byl bardzo mily, pzremyl rane dal masc i po 2 tyg. wszystko ok. No ale po tym incydencie z psem mojej znajomej zmienilam weterynarza.Ten Pan i jego zona sa naprawde weterynarzami z prawdziwego zdarzenie. Wiedza co robia i robia to z pasja. Fakt, tani nie sa.Ale pzrynajmiej jak postawia diagnoze to jest ona dobra i pies szybko dochodzi do siebie. Takze nawet te koszty wychodza tak samo, jak chodzilam do tych przepraszam za okreslenie lipniarzy. A i pies sie meczyl. Tak wiec trzeba sie troche pomeczyc zanim znajdzie sie dobrego weta bo prawde mowiac jest ich niewielu. Ale warto :)
Gość

15 sierpnia 2007, 11:59

dodam jeszcze ze wiem ze nikt nie jest Panem Bogiem i kazdy wet ma prawo do pomylki. Stawianiu kilku diagnoz. Ale jak ktos wyraznie sobie olewa psa i jego wlasciciela to juz w tym momencie powinna sie zapalic czerwona lampka. szkoda ze mi sie nie zapalila.
Gość

15 sierpnia 2007, 12:04

Chociaz moze ja tez jestem jakas przewrazliwiona bo non stop wymyslam mu jakies choroby :P a To z pazurkami ide bo za dlugie a to pod sierscia zauwazylam male zgrubienie itd. Jak tam wchodze i patrze na jego mine to chce mi sie smiac. Patrzy na mnie wzrokiem mowiacym " co znowu wymyslilas".
Gość

28 października 2007, 08:11

Artykuł dokładnie punktujący m.in. wady kastracji które występują w długim czasie po zabiegu - efekt długofalowy. Poczytajcie właściciele kastratów (co was czekać może z dużym prawdopodobieństwem) oraz ci co chcą kastrować, aby się zastanowili czy robią dobrze.
http://www.naiaonline.org/pdfs/LongTerm ... InDogs.pdf
bascha.p
Posty:34
Rejestracja:28 marca 2008, 11:41
Kontakt:

04 kwietnia 2008, 13:07

Czy ktos podjął by sie przetlumaczenia tego artykulu? Niestety nie kazdy znaja jezyk angielki.. a artykul moze byc bardzo pozyteczny jak i udzilajacy wiele porad i wskazowek!
Awatar użytkownika
ela.66
Posty:125
Rejestracja:19 marca 2008, 14:10
Lokalizacja:Warszawa

05 kwietnia 2008, 08:49

A najbardziej mnie cieszy w pracy jak więm, że zrobiłem zwierzęciu wielką krzywdę ( chodzi o bardzo bolesne zabiegi - np. złamania, gdzie ból wyłancza się , ale nie da się go zupełnie pozbyć) a zwierzę po jakimś czasie i tak podejdzie pomacha ogonem , naprze się pogłaskania
Nie jestem lekarzem, ani doktorem weterynarii, ale niektóre zabiegi robiłam sama. W klinice SGGW pewien doktor od razu wskazał na mnie. Kiedy robiłam psu pierwszy zastrzyk z antybiotyku (pod kontrolą) mój mąż odwrócił się, żeby nie widzieć. Czyściłam ranę z gruzu kostnego - wychodził. A psisko leżało spokojnie, a po zabezpieczeniu rany "srebrem" lizało mnie po ręce (operacja biodra i kolana wilczarza). Mam satysfakcję, że pomogłam (mnie też nieraz boli), psisko żyło prawie 9 lat.
Sznaucerka średniaczka, którą mam obecnie przychodzi na zastrzyk insuliny widząc, jak niosę z lodówki insulinę i strzykawkę. Tak samo widząc glukometr. Kucam, po ukłuciu daje "buzi", a słysząc pisk glukometru (koniec akcji) merda ogonem i skok radości w górę. Mój małżonek oczywiście wychodzi. Ja nie mam skrupółów. WIEM, ZE TAK MUSI BYĆ DLA DOBRA PODOPIECZNYCH, KTÓRZY NIE PROSZĄ ŻEBY PRZYJĄĆ JE DO DOMU. TO NASZA DECYZJA.
Patisa
Posty:1
Rejestracja:25 kwietnia 2008, 15:04
Lokalizacja:Mazowsze

25 kwietnia 2008, 15:14

To był temat o wczesnej kastracji...a ja mam pytanie na temat "normalnej" kastracji/sterylizacji...czy istnieje ryzyko, że suka po sterylizacji może intensywnie linieć albo, że będą jej powstawały jakieś guzy na brzuchu? W mojej rodzinie coś takiego miało miejsce, ale nie wiem czy to wynikało z sterylizacji czy z czegoś innego? Tak czy siak rodzice z tego powodu nie chcą wysterylizować naszej suczy....:(
Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13054
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

28 kwietnia 2008, 10:12

nie miało to nic wspólnego ze sterylizacją.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości