Niestety nic nie wiemy. Dosia nie odpowiada na pw, ani tu ani nie odzywa się na miau. Wiem tylko, że zrezygnowała z wzięcia tego kotka z Krakowa.
Też myślę, że tu chodzi o jej burasię .
;-(
sluchajcie.... przeczytalam wlasnie caly watek i jestem kompletnie wyglupiona! Przeciez Doska tak bardzo chciala wziac drugiego kota (pamietacie jak ktos jej obiecal kociaka i wydal komus innemu )?
martwie sie strasznie i mam nadzieje, ze sprawa sie wyjasni, a jesli chodzi o wypowiedz wani - ja tez Tymka wzielam na zasadach adopcji z fundacji, ale fundacja byla bardzo przyjacielska, choc jak zobaczylam ankiete adopcyjna, to sie wystaraszylam, ze zandego kotka mi nie dadza. Okazalo sie, ze dziewczyny po prostu bardzi dbaja o to, dokad trafi kot, etc. alby byly jak najbardziej otearte na dyskusje, pytania, rady, watpliwosci - wciaz mam z niki kontakt na fundacyjnym forum, dzwonie do bylej opiekunki Tymka po rade, "wiztyacje" bede miec na zasadzie kumpelskiej wizyty jak sie Tymek juz zaaklimatyzuje! Tymka odbieralam osobiscie od opiekunki i jestem troszke (moze nieslusznie) zdziwiona przebiegiem sprawy z Dosia.... zwlaszcza, ze ma doswiadczenie z kotami, widac, ze je kocha i nei bardzo rozumiem sens wizytacji przed adopcja i to jeszcze osoby innej niz opiekunka (tym bardziej, ze Doska byla umowiona na odbior?).... a juz wpis:
jak sie dowiecie czegos, dajcie znac, bo tez bedzie mnie teraz ta sprawa meczyc
martwie sie strasznie i mam nadzieje, ze sprawa sie wyjasni, a jesli chodzi o wypowiedz wani - ja tez Tymka wzielam na zasadach adopcji z fundacji, ale fundacja byla bardzo przyjacielska, choc jak zobaczylam ankiete adopcyjna, to sie wystaraszylam, ze zandego kotka mi nie dadza. Okazalo sie, ze dziewczyny po prostu bardzi dbaja o to, dokad trafi kot, etc. alby byly jak najbardziej otearte na dyskusje, pytania, rady, watpliwosci - wciaz mam z niki kontakt na fundacyjnym forum, dzwonie do bylej opiekunki Tymka po rade, "wiztyacje" bede miec na zasadzie kumpelskiej wizyty jak sie Tymek juz zaaklimatyzuje! Tymka odbieralam osobiscie od opiekunki i jestem troszke (moze nieslusznie) zdziwiona przebiegiem sprawy z Dosia.... zwlaszcza, ze ma doswiadczenie z kotami, widac, ze je kocha i nei bardzo rozumiem sens wizytacji przed adopcja i to jeszcze osoby innej niz opiekunka (tym bardziej, ze Doska byla umowiona na odbior?).... a juz wpis:
jest dla mnie niesmaczny... nie wiemy co sie wydarzylo, a sugerowanie Bog wie czego (odbieram ten tekst niesympatycznie), ironizowanie jest co najmniej.... nawet nei wiem ajk to nazwac....A potem wydarzyła się rodzinna tragedia, która to wprawdzie - uniemożliwia adopcję kota, ale nie przeszkadza w zalogowaniu się tutaj, pozmienianiu swoich postów w tym wątku, oraz - co mnie najbardziej zdumiało - usunięciu swojego zdjęcia z wątku, w którym zamieszczaliście swoje fotki.
wcale sie nei dziwie, bo jesli bylabym umowiona na odbior Tymka i nagle ktos opo wszysktich ustgaleniach zacxalby cos zmieniac to tak jak Dosia zaczelabym sie dopytywac co jest grane, tez jako osoba adoptujaca ma do tego prawo....Dośka zaczęła pytać, dlaczego to ja właśnie mam ją odwiedzić, czy uzgodniłam to z opiekunką kota, po co ta wizyta, skoro ona juz umówiła się na odbiór,nagle zrobiło się niezbyt przyjemnie.
jak sie dowiecie czegos, dajcie znac, bo tez bedzie mnie teraz ta sprawa meczyc
A ja czuję się mocno zdezorientowana. Przede wszystkim już stwierdzenie "napadam" powinno zastanowić. I to mocno. A poza tym, skoro Dosia umówiła się z opiekunką kociaka, z pewnością się zdziwiła, że to Ty, a nie ta pani, chcesz się z Nią spotkać. Niedawno przeżyła rozczarowanie, bo "mądra" pani obiecała jej kociaka, a potem oddała 4-tygodniowego malucha nie wiadomo komu. I wcale mnie nie dziwi, że zapytała o co chodzi.wania71 pisze: Nie nalegałam na wizytę, czekałam na decyzję opiekunki kota, cieszyłam się, że poznam kogoś z mojej okolicy, kto o zwierzakach myśli podobnie, jak ja.
Jednak, kiedy na prośbę opiekunki Wiruska, poprosiłam Dośkę o spotkanie nastąpiła zmiana frontu.
Dośka zaczęła pytać, dlaczego to ja właśnie mam ją odwiedzić, czy uzgodniłam to z opiekunką kota, po co ta wizyta, skoro ona juz umówiła się na odbiór,nagle zrobiło się niezbyt przyjemnie.
A potem wydarzyła się rodzinna tragedia, która to wprawdzie - uniemożliwia adopcję kota, ale nie przeszkadza w zalogowaniu się tutaj, pozmienianiu swoich postów w tym wątku, oraz - co mnie najbardziej zdumiało - usunięciu swojego zdjęcia z wątku, w którym zamieszczaliście swoje fotki.
Jeśli niesłusznie napadam na Dośkę i uzyskam jakieś wyjaśnienie całej sprawy - chętnie przeproszę.
Póki co, czuję niesmak.
Co do powodów usunięcia postów przez Dosię, nie wiemy jakie one były, ale skoro uznała za stosowne je usunąć, to chyba innym nic do tego. Jeżeli rzeczywiście, jak piszesz, wydarzyła sie u Niej jakas rodzinna tragedia, może uszanuj to, zamiast na dziewczynę napadać. To trochę niesmaczne
Waniu, nie będę komentować Twoich spostrzeżeń
Dodam tylko, że tutaj jest trochę inna atmosfera niż na miau. My tak szybko nie ferujemy wyroków, a jeśli już przepraszamy za swoje pomyłki, to naprawdę szczerze i z serca.
Zachowanie Dosi przypomina mi mnie samą z przed prawie 3 lat.
W rozpaczy od razu zniszczyłam wszystko, co miało związek z Zuzią (skasowałam zdjęcia, napisałam do admina pupili o usunięcie stronki, rzeczy oddałam już na drugi dzień). Wydawało mi się, że tak łatwiej zapomnę o tym co się stało. W pracy nie byłam w stanie o tym powiedzieć. Bałam się, że jak tylko otworzę usta, to z rozpaczy serce mi pęknie, a ja po prostu rozsypię się na kawałki. Napisałam jedno zdanie na kartce i wychodząc (w środku dnia) podałam ją koleżance.
Chciałam być sama i najchętniej schowałabym się wtedy w mysiej dziurze i po prostu umarła.
To tylko część tego co wtedy przeszłam.
Cały czas mam nadzieję, że Dosia ma tylko przejściowe kłopoty i wszystko się dobrze skończy.
Dodam tylko, że tutaj jest trochę inna atmosfera niż na miau. My tak szybko nie ferujemy wyroków, a jeśli już przepraszamy za swoje pomyłki, to naprawdę szczerze i z serca.
Zachowanie Dosi przypomina mi mnie samą z przed prawie 3 lat.
W rozpaczy od razu zniszczyłam wszystko, co miało związek z Zuzią (skasowałam zdjęcia, napisałam do admina pupili o usunięcie stronki, rzeczy oddałam już na drugi dzień). Wydawało mi się, że tak łatwiej zapomnę o tym co się stało. W pracy nie byłam w stanie o tym powiedzieć. Bałam się, że jak tylko otworzę usta, to z rozpaczy serce mi pęknie, a ja po prostu rozsypię się na kawałki. Napisałam jedno zdanie na kartce i wychodząc (w środku dnia) podałam ją koleżance.
Chciałam być sama i najchętniej schowałabym się wtedy w mysiej dziurze i po prostu umarła.
To tylko część tego co wtedy przeszłam.
Cały czas mam nadzieję, że Dosia ma tylko przejściowe kłopoty i wszystko się dobrze skończy.
Izo - Erin, to nie ja chciałam się z spotkać Dosią, ale to Dosia mnie zapraszała, chcąc, jak najszybciej sfinalizować adopcję kociaka - zacytowałam przecież jedną z jej wiadomości do mnie.
Odpisałam, że chętnie, ale trzeba poczekać na decyzję opiekunki kota.
Nie wpraszałam sie do Dosi.
Ponieważ opiekunka Wiruska miała go wieźć 200km, to poprosiła mnie o takie spotkanie z Dosią, aby rozwiać wszelkie wątpliwości.
Nie sądziłyśmy, że będzie z tym jakikolwiek problem, właśnie dlatego, ze Dosia już wcześniej mnie zapraszała i była uprzedzona że wizyta przedadopcyjna, to na Miau zwykła procedura.
Zrobiło mi się zwyczajnie przykro, że kiedy w końcu odpowiedziałam na zaproszenie Dosi, to potraktowała mnie, jak intruza.
Odpisałam, że chętnie, ale trzeba poczekać na decyzję opiekunki kota.
Nie wpraszałam sie do Dosi.
Ponieważ opiekunka Wiruska miała go wieźć 200km, to poprosiła mnie o takie spotkanie z Dosią, aby rozwiać wszelkie wątpliwości.
Nie sądziłyśmy, że będzie z tym jakikolwiek problem, właśnie dlatego, ze Dosia już wcześniej mnie zapraszała i była uprzedzona że wizyta przedadopcyjna, to na Miau zwykła procedura.
Zrobiło mi się zwyczajnie przykro, że kiedy w końcu odpowiedziałam na zaproszenie Dosi, to potraktowała mnie, jak intruza.
a może chodziło jej o sposób załatwiania sprawy i o ton rozmowy? moze dalas jej do zrozumienia, ze Twoja wizyta jest warunkiem adopcji? poza tym sama napisalas, ze wydarzylo sie u niej cos zlego wiec moglabys rowniez to wziac pod uwage. Jestem na forum od niedawna, ale rozmawiam z tymi samymi osobami, m.in.: z Dosia, i nie nei wierze, zeby bez powodu zniknela, zrezygnowala i nie zgodzila sie na wizytewania71 pisze:Zrobiło mi się zwyczajnie przykro, że kiedy w końcu odpowiedziałam na zaproszenie Dosi, to potraktowała mnie, jak intruza.
Wania, nie znamy treści Waszych ustaleń i być może miałaś powody odebrać je tak, jak je odebrałaś. Tego nikt tutaj nie ocenia, a Ata już ci napisała, że Dosia miała tremę przed spotkaniem, bo jak nam napisała jest osobą niesmiałą. Wyjaśnię, że określenie "inspekcja" to było tylko tak żartobliwie nazywane przez nas Wasze spotkanie.
Powtórzę za innymi, Twój komentarz nt. usuwania postów i zdjęcia jest nie na miejscu, bo nie wiadomo co się wydarzyło u Dosi i przede wszystkim o to chodzi dziewczynom.
Napisałaś, że jeśli jesteś w błędzie to Ją przeprosisz i dalej rozpisujesz się o swoich negatywnych odczuciach. Może jednak poczekaj na wyjaśnienia.
Powtórzę za innymi, Twój komentarz nt. usuwania postów i zdjęcia jest nie na miejscu, bo nie wiadomo co się wydarzyło u Dosi i przede wszystkim o to chodzi dziewczynom.
Napisałaś, że jeśli jesteś w błędzie to Ją przeprosisz i dalej rozpisujesz się o swoich negatywnych odczuciach. Może jednak poczekaj na wyjaśnienia.
editchen, taka wizyta, jest bardzo istotna.editchen pisze:a może chodziło jej o sposób załatwiania sprawy i o ton rozmowy? moze dalas jej do zrozumienia, ze Twoja wizyta jest warunkiem adopcji? poza tym sama napisalas, ze wydarzylo sie u niej cos zlego wiec moglabys rowniez to wziac pod uwage. Jestem na forum od niedawna, ale rozmawiam z tymi samymi osobami, m.in.: z Dosia, i nie nei wierze, zeby bez powodu zniknela, zrezygnowala i nie zgodzila sie na wizytewania71 pisze:Zrobiło mi się zwyczajnie przykro, że kiedy w końcu odpowiedziałam na zaproszenie Dosi, to potraktowała mnie, jak intruza.
Na miau nieustannie głowimy się, jak sprawdzić domek, żeby mieć pewność, że kot trafi w dobre ręce.
Wiele osób twierdzi, ze to przesada, ale nie ma obowiązku brania kota z forum, jeśli ktoś nie akceptuje takich metod.
Co to tonu...obawiam się, że po moim poście, nie będzie mi łatwo udowodnić, że byłam miła.
Dla mnie taka wizyta też jest dużym przeżyciem, ale naprawdę wierzyłam, że w tym wypadku, to tylko formalność i po prostu miło sobie pogadamy.
Waniu i pewnie tak by było, bo Dosia jest bardzo ciepłą i życzliwą osobą.wania71 pisze:
Dla mnie taka wizyta też jest dużym przeżyciem, ale naprawdę wierzyłam, że w tym wypadku, to tylko formalność i po prostu miło sobie pogadamy.
Edit:
Bardzo mnie zaskoczyłaś informacją o usuniętej fotce.
My bardzo martwimy się o Dosię, ale nawet nie przyszło nam do głowy przeglądać co jeszcze usunęła w innych wątkach
Nie podważam tego, gdybym nie uważała, że Dosia będzie fajnym Domkiem dla kota, w ogóle nie wdałabym się w tą historię.Amika pisze:Waniu i pewnie tak by było, bo Dosia jest bardzo ciepłą i życzliwą osobą.wania71 pisze:
Dla mnie taka wizyta też jest dużym przeżyciem, ale naprawdę wierzyłam, że w tym wypadku, to tylko formalność i po prostu miło sobie pogadamy.
Nikt nie spotyka się z osobą, o której sądzi, że będzie złym opiekunem.
Chyba dlatego jestem tak bardzo rozczarowana, ze tak się to potoczyło.
Wybaczcie, nie potrafię zachować zimnej krwi, gdy idzie o los kota - poczułam potworny żal do świata, a wszystko skupiło sie na Dosi.
Mam nadzieję, że sprawa się wyjaśni, że ten dramat, to coś, co minie i że bedę miała okazję przeprosić Dośkę, bo się tu pojawi.
Wspierałam ją od początku, czułam się odpowiedzialna za jej pojawienie się na Miau i dlatego czuję się tak zdezorientowana i nie panuję nad emocjami.
Jeśli Amiko rozpisuję się zanadto, to dlatego, że choć ja rozpętałam ta awanturę, to również poczułam się tu zaatakowana i jakoś próbuję wybrnąć.
Zauważyłam, ze ją usunęła, bo z ciekawości, co to za osoba poczytałam sobie jej posty.
Amiko, mieszkam tu półtora roku - nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszyłam, że jest tu ktoś taki, jak Dosia, bo nie poznałam tu żadnego kociarza z prawdziwego zdarzenia.
Dodam, że posty Dosi, tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że to fajna osoba.
Waniu, cytując niektóre części Twoich postów próbujemy zrozumieć i tłumaczyć (i sobie i Tobie) postępowanie Dosi. I nikt o to nie ma pretensji do Ciebie.
Ale to co poniżej cytuję, mnie osobiście bardzo zaskoczyło i dotknęło (i chyba nie tylko mnie). I z przykrością stwierdzam, że jakoś w Twoich poźniejszych wypowiedziach nie widać, byś dostrzegła jak bardzo niestosowna i przedwczesna może być ta Twoja ocena postępowania Dosi.
Ludzie pod wpływem stresu potrafią postępować bardzo irracjonalne i szkoda, że tego nie bierzesz pod uwagę.
Ale to co poniżej cytuję, mnie osobiście bardzo zaskoczyło i dotknęło (i chyba nie tylko mnie). I z przykrością stwierdzam, że jakoś w Twoich poźniejszych wypowiedziach nie widać, byś dostrzegła jak bardzo niestosowna i przedwczesna może być ta Twoja ocena postępowania Dosi.
Ludzie pod wpływem stresu potrafią postępować bardzo irracjonalne i szkoda, że tego nie bierzesz pod uwagę.
wania71 pisze:A potem wydarzyła się rodzinna tragedia, która to wprawdzie - uniemożliwia adopcję kota, ale nie przeszkadza w zalogowaniu się tutaj, pozmienianiu swoich postów w tym wątku, oraz - co mnie najbardziej zdumiało - usunięciu swojego zdjęcia z wątku, w którym zamieszczaliście swoje fotki (...)
Dziewczyny
Przestańcie bić pianę
i tak za dużo domysłów już padło ,
może warto poczekać aż Dosia się odezwie
jeśli wydarzyła się jakaś tragedia (A Dosia napisała: "dzisiaj pękło mi serce")
to może warto uzbroić się w cierpliwość,
dać Dosi czas,
myślę że wszystko się wyjaśni,
poczekajmy spokojnie .
Przestańcie bić pianę
i tak za dużo domysłów już padło ,
może warto poczekać aż Dosia się odezwie
jeśli wydarzyła się jakaś tragedia (A Dosia napisała: "dzisiaj pękło mi serce")
to może warto uzbroić się w cierpliwość,
dać Dosi czas,
myślę że wszystko się wyjaśni,
poczekajmy spokojnie .
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 52 gości