bida z nędzą- moje ulubione koty
Pani Justyno, ja też jestem zaskoczona po przeczytaniu o "domowej operacji"!! Ale najważniejsze, że ma Pani zaufanie do pani weterynarz - skoro ma takie doświadczenie, to nie będzie żadnych problemów. Niemniej wiadomość sama w sobie szokująca!
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Kurcze Justyna, a nie boisz się, ze chłopaki będą mieć jakąś traumę? Wiesz chodzi mi o jakieś złe skojarzenia np z narkoza podawaną w domu itd. Bo ja mam takie wrażenie, że zwierzaki doskonale pamiętają, gdzie i kto im robi "krzywdę" a w ich mniemaniu taki zabieg to krzywda
Ale i tak będę za Waszych "łobuzów" trzymać kciuki najmocniej jak się tylko da!!!
Ale i tak będę za Waszych "łobuzów" trzymać kciuki najmocniej jak się tylko da!!!
Też byłam zszokowana. Ale to była inicjatywa pani dr. Skoro przeprowadzała takie zabiegi wielokrotnie to chyba wie, co proponuje. W pobliżu- dosłownie 5 min na piechotę mamy świetnie wyposażona lecznicę, w której Ania pracowała. W razie jakichkolwiek problemów, wpadamy z Juniorami.
Fibi, na forum żadna ze mnie pani. Po prostu zaba lub Justyna.
Fibi, na forum żadna ze mnie pani. Po prostu zaba lub Justyna.
Oki, Justyno
Jeśli macie lecznicę rzut beretem, to dobrze - jakby co (odpukać...) będzie gdzie się szybko zgłosić.
Ja zauważyłam po Sylwestrze, że Fidżi zaczął się trochę inaczej zachowywać. Czasami miauknie w taki dziwny sposób, którego nigdy wcześniej nie słyszałam. Chodzi z wysoko zadartym ogonem i o wszystko intensywnie się ociera. Jak wracałam z pracy, to wychodził do przedpokoju zobaczyć kto przyszedł i od razu leciał do swojej miseczki i czekał na jedzonko, a teraz najpierw obwąchuje mnie dokładnie, a potem się ociera - zostawia swoje zapachy, prawda? I jakby mu się pampuszki pod ogonkiem powiększyły...
Czy to już znak, że Fidżi DOJRZEWA???
...ma dopiero 4 miesiące...
Jak u Waszych Dżentelmenów to wyglądało??
Czy też już powinnam powoli pomyśleć o kastracji?
Jeśli macie lecznicę rzut beretem, to dobrze - jakby co (odpukać...) będzie gdzie się szybko zgłosić.
Ja zauważyłam po Sylwestrze, że Fidżi zaczął się trochę inaczej zachowywać. Czasami miauknie w taki dziwny sposób, którego nigdy wcześniej nie słyszałam. Chodzi z wysoko zadartym ogonem i o wszystko intensywnie się ociera. Jak wracałam z pracy, to wychodził do przedpokoju zobaczyć kto przyszedł i od razu leciał do swojej miseczki i czekał na jedzonko, a teraz najpierw obwąchuje mnie dokładnie, a potem się ociera - zostawia swoje zapachy, prawda? I jakby mu się pampuszki pod ogonkiem powiększyły...
Czy to już znak, że Fidżi DOJRZEWA???
...ma dopiero 4 miesiące...
Jak u Waszych Dżentelmenów to wyglądało??
Czy też już powinnam powoli pomyśleć o kastracji?
Nasz Erwinek był odłapany z łódzkiego podwórka w wieku 4 m-cy właśnie do kastracji. Tylko to, że go adoptowaliśmy pozwoliło mu się cieszyć dłużej swoją męskością. A nie zmienił ci się zapach w kuwecie? Słyszałam, że można ten zapach porównać do smrodu czarnych porzeczek. Jeśli masz wątpliwości, zawsze możesz pokazać kota wetowi i on będzie wiedział czy już czas czy jeszcze można poczekać.
jeśli chodzi o aromaty z kuwety, to może zapach moczu zrobił się bardziej intensywny, ale nie jakoś strasznie mocno - spokojnie da się wytrzymać
Wet powiedział, żebym przyniosła kotka, jak zacznie znaczyć teren. Zdarzają się przypadki, kiedy kot wcale nie będzie znaczył - kiedy jest od małego w jednym domu, nie ma innych zwierzaków i nie czuje się przez to potrzeby dominacji. U mnie akurat tak jest. Więc kastracja nie jest potrzebna. Ale słyszałam też, że lepiej poddać kotka zabiegowi jeszcze przed znaczeniem, żeby całkowicie stłumić jego naturę...
No i nie wiem teraz...
Czyli już wieku 4 m-cy można kastrować? Gdzieś mi się obiło o uszy, że od 7 m-ca...ale moge się mylić..
Wet powiedział, żebym przyniosła kotka, jak zacznie znaczyć teren. Zdarzają się przypadki, kiedy kot wcale nie będzie znaczył - kiedy jest od małego w jednym domu, nie ma innych zwierzaków i nie czuje się przez to potrzeby dominacji. U mnie akurat tak jest. Więc kastracja nie jest potrzebna. Ale słyszałam też, że lepiej poddać kotka zabiegowi jeszcze przed znaczeniem, żeby całkowicie stłumić jego naturę...
No i nie wiem teraz...
Czyli już wieku 4 m-cy można kastrować? Gdzieś mi się obiło o uszy, że od 7 m-ca...ale moge się mylić..
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Tu http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.php?f=14&t=8562 pisałam o moich kotkach, że miały niecałe 5 miesięcy gdy zostały "dezaktywowane"
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Wiem, wiem Fibi, ale myślę, ze płeć w tym przypadku nie ma znaczenia
Kochane koleżanki! Ja po przejściach a Rysiem, uważam ze podwójna kastracja w kuchni to doskonały pomysł . To zaoszczędzi kocurkom stresu związanego z pobytem w obcym miejscu. Mysle,ze nie będa kojarzyć kuchni z czymś nieprzyjemnym. Po otrzymaniu narkozy, niczego nie będa pamietać. Za to obudza sie w swoim bezpiecznym mieszkanku. To na pewno przyspieszy pooperacyjną rekonwalescencję. A w razie czego ( odpukać) gabinet wet. jest na "rzut beretem".
Jesli chodzi o krew na blacie, zgłaszam się jako ochotniczka do ścierania. W końcu mam doświadczenie ( biedny Rysiek, jak sobie przypomnę o tym wszystkim..brrrrr)
Pozdrawiam po dłuuuugiej przerwie. Tęskniłam
Wasza asiarysia
Jesli chodzi o krew na blacie, zgłaszam się jako ochotniczka do ścierania. W końcu mam doświadczenie ( biedny Rysiek, jak sobie przypomnę o tym wszystkim..brrrrr)
Pozdrawiam po dłuuuugiej przerwie. Tęskniłam
Wasza asiarysia
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Asiu, ależ się za Tobą stęskniłam. Widzę, ze zmieniła się u was hierarchia w domu
Obawiałam się, ze po przeżyciach z Ryśkiem, uznasz nasz plan za totalnie nieodpowiedzialny. ale ja mam zaufanie do Ani. W końcu ta propozycja wyszła od lekarza, a nie, że my coś wymyślamy. Też najbardziej obawiałam się zostawiania Juniorów w obcym, dziwnie pachnącym miejscu. Oni nic by z tego nie zrozumieli, a stres byłby dużo większy. A tak przez cały czas będą wśród znajomych zapachów, ktoś kochający będzie ich głaskał po główkach. Aż się wzruszyłam...
Obawiałam się, ze po przeżyciach z Ryśkiem, uznasz nasz plan za totalnie nieodpowiedzialny. ale ja mam zaufanie do Ani. W końcu ta propozycja wyszła od lekarza, a nie, że my coś wymyślamy. Też najbardziej obawiałam się zostawiania Juniorów w obcym, dziwnie pachnącym miejscu. Oni nic by z tego nie zrozumieli, a stres byłby dużo większy. A tak przez cały czas będą wśród znajomych zapachów, ktoś kochający będzie ich głaskał po główkach. Aż się wzruszyłam...
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Justyna, a jak tam zdrowie w domu? Czy wszystko wróciło do normy czy jeszcze z czymś walczycie?
Asia, a jak nasz ostatnio "dezaktywowany" Rysiu?
Asia, a jak nasz ostatnio "dezaktywowany" Rysiu?
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości