bida z nędzą- moje ulubione koty

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

zoltazaba
Posty:1382
Rejestracja:30 kwietnia 2010, 09:05
Lokalizacja:Mazury/teraz Łódź

24 maja 2012, 10:01

Dzięki Dziewczyny za wsparcie. Ja dopiero dochodzę do siebie. Ostatnio byłam jak zombie- budziłam sie na godzinę, półtorej przed budzikiem, źle sypiałam, ciągłe migreny. Wszystko to zasługa szefowych i atmosfery, którą wytworzyły w pracy. Teraz gdy wiem, że już za chwilę zostawie to za sobą, odżywam. Znowu dostrzegam piękno świata. I dopiero teraz widzę jak toksyczna stała się ta praca. W ostatnią niedzielę pojechaliśmy do mamy i nie byłam w stanie wejść na trzecie piętro- w drodze stanęłam i nie mogłam złapać oddechu. Stres zaczął mi rozwalać żołądek i serce. A to nie jest dobre.

Co do ćwiczeń- nadal systematycznie chodzę na siłownię. Zaraziłam tym moją siostrę i mamę. W każdy piątek razem, całą trójkę, wpadamy na salę ćwiczeń- to taki nasz babski czas.
W sobotę wpadają do nas znajomi. HSB i Ł. będą gipsować ściany w przedpokoju- koty na pewno chętnie pomogą :lol: - a my z W. pójdziemy na siłownie. W. chciała już jakiś czas temu spróbować sił na siłowni, sprawdzić swoją kondycje a nie mogła nikogo namówić na wyjście. Moja mama chce do nas dołączyć :D

Co do kotów... Hans co rano zalega na moich kolanach. A ze linieje więcej niż pozostałe koty razem wzięte, na koniec sesji mam klatę owłosioną jak facet pełen testosteronu. Hans zrobił się przymilnym otwartym kocurkiem. Tak sie cieszę, bo wiem, że to moja zasługa. Erwin coraz bardziej marudzi. Łazi i krzyczy, żeby np dopomnieć się o uwagę albo przyspieszyć podawanie śniadania. Elza jest najspokojniejszą i najprzytulniejszą kicią pod słońcem. Ostatnio siedziałyśmy razem na balkonie(tym z drapakiem :D ), Elza tarzała sie po podłodze balkonu i drażniła psa sąsiadów. Helga co rano, przy śniadaniu, okupuje kolana HSB. A on, mimo że narzeka, tak naprawdę na to czeka.
Hedwa
Posty:1260
Rejestracja:20 września 2007, 11:22
Lokalizacja:Kraków

24 maja 2012, 10:27

Justyna masz rację z tą pracą, jednak zdrowie jest najważniejsze. Doskonale rozumiem co czułaś. Kilka lat temu moja mama - człowiek, który we wszystko wkłada serce, dla wszystkich che jak najlepiej, jest solidna... była w podobnej sytuacji. Przygniótł ją natłok obowiązków w pracy, siedziała po godzinach, robiła robotę za kogoś bo przecież nie odmówi... do tego dochodzili wyżywający się na niej szefowie, niezdrowa atmosfera w pracy i się zaczęło... Problemy z sercem, nerwica, omdlenia, depresja... Normą się stało, że praktycznie raz w tygodniu z pracy wywoziła ją erka. Kiedyś była taka sytuacja w nocy, że mamie zrobiło się słabo, powiedziała, że chyba trzeba wezwać pogotowie poszła do łazienki i z łazienki słyszę - "Ja umieram". O Boże co ja wtedy przeżyłam! Skończyło się na szpitalu i lekach... Do tej pory bierze leki. Nadal pracuje ale już w zupełnie innej atmosferze i w końcu umie się czasem postawić jak trzeba ;). Jak jej coś nie pasuje to idzie do prezesa i bach! wypowiedzenie na stół :lol: a że jest dobrym pracownikiem to nie chcą jej zwolnić więc przystają na jej warunki :lol:

Ja chyba też muszę zacząć chodzić na siłownie żeby poprawić te wszystkie niedoskonałości, które mi po ciąży zostały :roll: Szkoda, że rozstępów się nie da pozbyć całkowicie :D

Super, że Hansik się tak zmienił! :) Erwin będzie pewnie szczęśliwy, że teraz jego Pani będzie częściej w domu i może mu więcej uwagi poświęci ;) :D Co do HSB mój też dużo narzeka zawsze na koty :lol: a mimo to jak wraca z pracy to obowiązkowy jest obchód i wygłaskanie, wyprzytulanie ich wszystkich :D a jak przy tym gada do nich! :lol: Czasem jak tak siedzę w drugim pokoju i podsłuchuję jego rozmowy z kotami to gęba mi się sama uśmiecha :roll:
zoltazaba
Posty:1382
Rejestracja:30 kwietnia 2010, 09:05
Lokalizacja:Mazury/teraz Łódź

24 maja 2012, 10:40

Hedwa ja naprawdę się wystraszyłam reakcją swojego organizmu, tym brakiem tchu(bo to na pewno na tle sercowym). Lekceważyłam płaczliwość, znaczne obniżenie nastroju, kłopoty ze snem, ciągłe migreny i biegunki. Ale tego już nie mogłam zlekceważyć. Tym bardziej, że od października regularnie ćwiczę i taka sytuacja po prostu nie powinna się zdarzyć. Dlatego mimo wszystko tak się cieszę z tej zmiany. Codziennie wysyłam po kilka cv, powoli odzywają się różni pracodawcy. Będzie dobrze.

Do ruchu namawiam. Ja zawsze miałam masę wymówek. Ale teraz wiem, że najważniejsze to się przemóc, pójść, sprawdzić, zobaczyć. Potem, gdy widzi się efekty, motywacja się włącza. A potem gdy się ominie trening, to czegoś brakuje. Myślę, że gdyby nie regularny ruch, dużo gorzej zniosłabym obecną sytuację. Dla mnie najważniejsze było ustalenie pewnego cyklu, biegu zajęć w tygodniu- jestem osobą systematyczną więc nie miałam większych problemów z przestrzeganiem planu.

Moim ulubieńcem jest Hans. Erwin rozczula mnie porannym peelingiem. Z Elza lubimy wspólne posiadówki i mizianki. Tylko Helga trzyma mnie na dystans. No chyba, że jestem sama w domu a ona ma ochotę by ją pomiziać po zębach. Wtedy potrafi wręcz kląć pod nosem, gdy nie dość szybko zareaguje się na jej propozycję.
Hedwa
Posty:1260
Rejestracja:20 września 2007, 11:22
Lokalizacja:Kraków

24 maja 2012, 10:59

Tak tak Justyna ten brak tchu to nic innego jak stres i serce. Mojej mamie też wiecznie oddechu brakowało, co chwilę otwierała okna albo wychodziła na balkon. Cały czas robiła takie głębokie wdechy, wszystko jej drętwiało, słabła... podobnie miałam ja jakieś 2 lata temu jak wpadłam w deprechę ;) - kołatanie serca, brak tchu, bezsenność, przybicie, płaczliwość, biegunki, migreny czyli dokładnie to o czym piszesz ;). Życzę Ci żebyś znalazła pracę, która będzie cię cieszyć i nie będzie stresować, żebyś trafiła na dobrych ludzi i miłą atmosferę :). A dobrze będzie ;) Musi być!.

Justyna mi głównie przez dziecko wieczne brakowało czasu na ćwiczenia i generalnie brakowało mi czasu dla siebie. Teraz jak od września młody pójdzie do przedszkola to pierwsze co zrobię to zabiorę się właśnie za siebie. Doprowadzę się do porządku, wyskoczę z dresów, zrobię może prawko bo nie mam... Systematyczność jest bardzo dobra ;) to tak jak z małym dzieckiem jak ma ułożony plan dnia i przyzwyczajone jest do pewnych rytuałów to lepiej się rozwija, jest spokojniejsze ;)

Ja to jestem zawsze pełna podziwu dla różnorodności występujących u kotów charakterów :roll: psy mają raczej podobne do siebie charaktery i można je wyuczyć podobnych zachowań a koty to tacy indywidualiści :roll:
asiryś
Posty:2309
Rejestracja:06 stycznia 2011, 17:37

24 maja 2012, 19:44

Zabciu, zdaje sobie sprawę, jakie szkody w organizmie czyni dlugotrwały stres - niedokrwiony mózg, organy wewnętrzne...nic dziwnego,że czujesz się osłabiona. Ale z pomocą HSB, kotów ( które działają kojąco)i ćwiczeń fizycznych DASZ RADĘ i wkrótce będziesz jak nowo narodzona :wink: A wtedy znalezienie nowej, lepszej pracy będzie tylko kwestią czasu :wink:
zoltazaba
Posty:1382
Rejestracja:30 kwietnia 2010, 09:05
Lokalizacja:Mazury/teraz Łódź

25 maja 2012, 13:25

Dzięki Kobitki.
Ja już czuje, że odżywam. Jutro idziemy na babski dzień w siłowni. Mam nadzieję, że w związku z moimi osobistymi zawirowaniami wybaczycie mi to ostatnie dłuższe milczenie.

Wczoraj zrobiłam pyszny meksykański gulasz- fasola i ostre przyprawy. Dzisiaj mój żołądek pokazuje mi dobitnie, ze nie podziela moich gustów kulinarnych. Ależ mnie boli!!!
MonikaMroz
Posty:737
Rejestracja:27 lipca 2011, 12:47
Lokalizacja:Kutno

25 maja 2012, 22:38

Oj Justyś. Przez kolano Cię i klapsa Ci dać :!: :!: :!:
no ale cóż człowiek to takie stworzenie że jak ma na coś ochotę nawet jak wie że mu zaszkodzi to zjada. bo myśli "moze tym razem nic mi nie będzie".
A Ty chyba masz jakieś problemy żołądkowe z tego co mi się kojarzy???
I mam nadzieję że już lepiej :)
zoltazaba
Posty:1382
Rejestracja:30 kwietnia 2010, 09:05
Lokalizacja:Mazury/teraz Łódź

31 maja 2012, 13:35

Moniko ja mam problemy z trzustką więc jedzenie ostro przyprawionych potraw, z fasolą lub kapustą to dla mnie zabójstwo. ale ja to tak lubię...

Dzisiaj miałam rozczulającą pobudkę. Najpierw o 5 z minutami jakiś zapomniany sms przyszedł, potem Hans polował na jakiś faforek- polowanie urządził na moim tyłku, na koniec Erwin zaczął wylizywać mi policzek i bokobrody. Uwielbiam moich Juniorów. Każdy z nich starał się nie obudzić HSB :roll:
asia od Rysia

31 maja 2012, 17:35

Bo głodomory wiedzą, że to Mamusia daje jeść, a nie Tatuś :wink: . Więc nie opłaca się go budzić :lol:
Awatar użytkownika
Furia i Afera
Posty:2561
Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
Lokalizacja:Kraków

07 czerwca 2012, 21:07

Justynko ucałuj swoją gromadkę od cioci Asi :)
zoltazaba
Posty:1382
Rejestracja:30 kwietnia 2010, 09:05
Lokalizacja:Mazury/teraz Łódź

13 czerwca 2012, 08:21

Asiu, teraz gdy jestem w domu cały czas, koty są miziane, głaskane, przytulane, ale nie całowane :wink:
Wczoraj gdy wróciłam do domu, wielka butla z sokiem leżała przewrócona. Sok rozlany. Miałam sporo sprzątania. Podejrzewam, że sprawcą była mucha :wink: Bo to ona wleciała przez okno i sprowokowała koty. A przecież łowca nie może zwracać uwagi na tak prozaiczne rzeczy jak wielka butla z sokiem malinowym.
MonikaMroz
Posty:737
Rejestracja:27 lipca 2011, 12:47
Lokalizacja:Kutno

13 czerwca 2012, 17:52

To na pewno mucha !!!
A ja swoja Miluchę kilka razy dziennie w łepek, brzuszek całuję :oops:
Wiem, że sie nie powinno ale ona jest taka kochana że nie mogę się powstrzymać normalnie.
Ściskam Cię Justynko serdecznie :!: :!: :!:
Awatar użytkownika
Esme
Posty:882
Rejestracja:14 marca 2008, 19:53
Lokalizacja:Świnoujście

14 czerwca 2012, 17:48

A dlaczego "się nie powinno?" Moje są obcałowywane regularnie :roll:
asiryś
Posty:2309
Rejestracja:06 stycznia 2011, 17:37

14 czerwca 2012, 20:08

No właśnie, dlaczego?
Zaręczam,że moje koty są całowane najczęściej i najsoczyściej ze wszystkich forumowych futrzaków :lol: Każdy po kilka razy dziennie - w pyszczek, nosek, łapki( przednie, tylne :wink: ), brzuszek, uszka... 8) . Mniam. Sama przyjemność :D
zoltazaba
Posty:1382
Rejestracja:30 kwietnia 2010, 09:05
Lokalizacja:Mazury/teraz Łódź

15 czerwca 2012, 09:35

Ja po prostu nie lubię się narzucać. Nikomu. W żadnej sytuacji. Wiem, że nie wycałowywanie kotów to tutaj dziwactwo. Tak samo jak nie mówienie zdrobnieniami i innymi pitu- pitu. Dziwak ze mnie. Ale koty nie narzekają :D
W ogóle wczoraj koty zrobiły mi czarny PR. Ja powtarzam, ze nie jestem jakimś wielkim miłośnikiem kotów. Koty zaprosiłam do swojego domu, bo to jedyne zwierzaki, które dadzą się pogłaskać i jednocześnie zniosą mój tryb życia. Wczoraj przyszła znajoma. A w tym czasie Hans głośno domagał się wzięcia na ręce. Na rękach wyczyniał cuda- kręcił się, wiercił; w końcu usiadł mi na ramieniu jak gołąbek. A że mu się łapki plątały, co jakiś czas któraś mu się zsunęła i teraz biust mam w rysach. Potem, gdy usiadłam na kanapie, Elza władowała mi się na kolana. Całą sobą pokazywała jak jej dobrze, łepek wciskała pod ramie, mruczała. Gdy Erwin próbował się wcisnąć na kolana, dobitnie dała mu do zrozumienia, ze teraz to jej chwila i zdzieliła go przez łeb. I kto mi teraz uwierzy, ze nie przepadam za kotami??? :shock:
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 23 gości