No właśnie...
Chciałam być dobra i wypuszczałam Łapkę na dwór tak jak już to kiedyś opisywałam. Kotka na początku wychodziła jedynie na balkon, potem schodziła po rusztowaniu z winogronem do ogródka a następnie zaczeła wychodzić z ogórka na osiedle, fakt, że blisko domu ale jednak znikała mi z oczu. Cieszyłam się, bo widziałam jaka wracała zadowolona i padała na podłodze ze zmęczenia. Zapewnie były harce i swawole. Na początku też wracała bardzo szybko. Najpierw wracała mniej więcej po dwóch godzinach. Potem szła ponownie...i zaczęła wracać baaardzo późno. Czasem zdarzało jej się około 24-tej. Oczywiście wychodziłam po nią i szukałam. Czasem udawało mi się a czasem musiałam jeszcze troszkę na nią poczekać aż szanowna pani raczy wrócić. Poza tym zaczęła wymiotować po zjedzeniu. Teraz od kilku dni już nie wychodzi i jest wszystko ok. Zdecydowałam, że jednak nie będzie wychodzić...a zapomniałam...była taka przyjazna do ludzi, że podchodziła i dawała się głaskać. Bałam się, że może ją ktoś zabrać jak jest taka chętna.
Chciałam być dobra i dać jej troszkę wolności i urozmaicić czas...teraz mam wyrzuty sumienia, że siedzi w domu a za oknem taka ładna pogoda...
Chciałam być dobra...
Pozbądż się tych wyrzutów sumienia.Wyobraż sobie jak czułabyś sie, gdyby któregoś dnia nie wróciła (skoro jest taka miziasta i nie boi się to całkiem prawdopodobne).Sama mam wychodzące koty i też nie umiem być wobec nich asertywna .Skoro już zamknęłaś kicię w domu to nie zmieniaj zdania.Trzymam kciuki za Twoja konekwencję.
- owoc granatu
- Posty:109
- Rejestracja:30 czerwca 2007, 21:05
Bubunia ma racje - nie miej wyrzutow sumienia . niestety , tak jest , ze koty wychodzace czesto zyja krocej. ja jednego tak stracilam
mamy taki uklad mieszkan w domu , ze trudno moje koty w nim utrzymac .
probowalam juz ale wystarczy , ze ktos zostawi drzwi otwarte ... i kota nie ma.
tez wychodza. najczesciej sa przy domu ale czasami przebiegaja ulice.... boje sie o nie caly czas.
jedna tylko kotka nie wychodzi daleko , najczesciej jest w domu a jezeli wyjdzie - jest zawsze przed domem, na podworku.
mamy taki uklad mieszkan w domu , ze trudno moje koty w nim utrzymac .
probowalam juz ale wystarczy , ze ktos zostawi drzwi otwarte ... i kota nie ma.
tez wychodza. najczesciej sa przy domu ale czasami przebiegaja ulice.... boje sie o nie caly czas.
jedna tylko kotka nie wychodzi daleko , najczesciej jest w domu a jezeli wyjdzie - jest zawsze przed domem, na podworku.
-
- Posty:191
- Rejestracja:04 lipca 2007, 21:40
- Lokalizacja:Kraków
- Kontakt:
Ja też miałam najpierw takiezłe przeczucia co do wypuszczania kotów na zewnątrz po tym jak mój kotek zatruł się czymś i umarł (mam nadzieję że nikt się nie obrazi za to że piszę że kot umarł bo nie umiem powiedzieć że mój ulubiony przyjaciel zdechł ). Ale po pewnnym czasie tak wariowały w domu moje dwie kotki że musiałam tak jak kociaki owocu granatu - jedna wychodzi poza ogrodzenie- niestety a druga czyma się na ogródku. Niko jeżeli kotek nie chce wychodzić na zewnatrz - nie miauczy wariuje skacze po drzwiach to narazie zatrzymaj go w domu.
Powodzenia
Powodzenia
- owoc granatu
- Posty:109
- Rejestracja:30 czerwca 2007, 21:05
patrycjo - dla mnie nasi mniejsi bracia - koty , psy .... itd - umieraja. slowo "zdychaja" - razi mnie.
dopowiem jeszcze , ze kot trzymany tylko w domu jest tez szczesliwy. jezeli ktos ma taka mozliwosc , nie powinien kota wypuszczac z domku.
dopowiem jeszcze , ze kot trzymany tylko w domu jest tez szczesliwy. jezeli ktos ma taka mozliwosc , nie powinien kota wypuszczac z domku.
-
- Posty:191
- Rejestracja:04 lipca 2007, 21:40
- Lokalizacja:Kraków
- Kontakt:
Wiem że kotek też może być zadowolony w domu ale jak się dopomina to czemu ma potrzeć na np. inne zwierze które wychodzi i płakać (miauczeć) i rwać się na pole --> nie można mu tego zabraniać
- owoc granatu
- Posty:109
- Rejestracja:30 czerwca 2007, 21:05
tak , kot jest ciekawy swiata i bardzo chetnie zwiedza okolice . nie jest jednak swiadomy niebezpieczenstw , ktore na niego czychaja
A ja w związku z wychodzeniem ma taką wątpliwość
Usłyszałam kiedyś, ze kicie, które nigdy nie wychodziły na samodzielne spacery (oczywiście nie liczę wyjść do lecznicy w transporterku), urodziły się w mieszkaniu i tylko w mieszkaniu wychowały nie tęsknią do wychodzenia na pole??
Ja mam co do tego pewną małą wątpliwość, bo przecież istnieje takie coś jak instynkt.
Chętnie poznam Wasze opinie
Usłyszałam kiedyś, ze kicie, które nigdy nie wychodziły na samodzielne spacery (oczywiście nie liczę wyjść do lecznicy w transporterku), urodziły się w mieszkaniu i tylko w mieszkaniu wychowały nie tęsknią do wychodzenia na pole??
Ja mam co do tego pewną małą wątpliwość, bo przecież istnieje takie coś jak instynkt.
Chętnie poznam Wasze opinie
mysle ze powinnas miec wyrzuty sumienia bo z kota zrobilas niewolnika. Jak by sie czula niemogoc wychodzic z domu a bardzo bys tego chciala.
owoc granatu pisze ze kOBIETY I KOTY ROBIA CO CHCA wiec niech bedzie konsekwentna i pozwoli swojemu kotu robic co chce. Troche to taki egoizm samemu wychodzic a kot niech na mnie czeka przeciez to zwierze a nie maskotka. skoro juz wychodzil i tak dlugo nie wracal moze mu bylo dobrze.
owoc granatu pisze ze kOBIETY I KOTY ROBIA CO CHCA wiec niech bedzie konsekwentna i pozwoli swojemu kotu robic co chce. Troche to taki egoizm samemu wychodzic a kot niech na mnie czeka przeciez to zwierze a nie maskotka. skoro juz wychodzil i tak dlugo nie wracal moze mu bylo dobrze.
A pomyśl czy kot będzie szczęśliwy z odgryzioną łapą lub rozjechanym żołądkiem..Anonymous pisze:mysle ze powinnas miec wyrzuty sumienia bo z kota zrobilas niewolnika. Jak by sie czula niemogoc wychodzic z domu a bardzo bys tego chciala.
owoc granatu pisze ze kOBIETY I KOTY ROBIA CO CHCA wiec niech bedzie konsekwentna i pozwoli swojemu kotu robic co chce. Troche to taki egoizm samemu wychodzic a kot niech na mnie czeka przeciez to zwierze a nie maskotka. skoro juz wychodzil i tak dlugo nie wracal moze mu bylo dobrze.
Jeśli wyprowadzać koty to tylko w bezpieczne miejsca i pod naszą opieką.. ja tak uważam. Wiele przykrych rzeczy może zdarzyć się podczas kilkudniowej nieobecności kota w domu. Wiem z doświadczenia. Chociaż u mnie teraz ten problem nie istnieje bo futer nie gustuje w wychodzeniu na dwór.
- owoc granatu
- Posty:109
- Rejestracja:30 czerwca 2007, 21:05
drogi gosciu - przeczytaj raz jeszcze to co napisalam a sie dowiesz , ze moje koty wychodza z domu. ja napisalam , ze jestem temu przeciwna z pewnych powodow . czytaj uwaznie a potem sie wypowiadaj a unikniemy nieporozumien.
- owoc granatu
- Posty:109
- Rejestracja:30 czerwca 2007, 21:05
tego belkotu nawet nie warto komentowac ...Anonymous pisze: Troche to taki egoizm samemu wychodzic a kot niech na mnie czeka przeciez to zwierze a nie maskotka. skoro juz wychodzil i tak dlugo nie wracal moze mu bylo dobrze.
- kociaczek250
- Posty:77
- Rejestracja:05 czerwca 2007, 19:29
- Kontakt:
W każdym z Waszych postów jest trochę racji. Moje zdanie jest takie: od dzieciństwa najlepiej nie wypuszczać kota na dwór, no chyba, ze ma się ogród, oczywiście dobrze zabezpieczony. Jeśli mieszkamy w mieście, w bloku, przy ulicy, nie warto ryzykować z wypuszczaniem kota - nie tylko ze względów zagrożenia zdrowia i życia, lecz także złodziei - trzeba szczególnie uważać na koty rasowe, którymi złodzieje na pewno nie pogardzą. Nika - zrobiłaś błąd, pozwalając od początku wychodzić kotu na pole, a następnie z dnia na dzień zamykając go w domu. Dużo daje to, ze masz ogród - jeśli odpowiednio go przygotujesz dla kota, nie będzie on w stanie opuścić jego bram, a jednocześnie będziesz w stanie zapewnić mu świeże powietrze. Takie jest moje zdanie.
Kotka nie była kotem wychodzącym od początku. Przez 3 lata była tylko w mieszkaniu. Dla mnie oczywiste było to, że kot powinien mieć więcej wolności i swobody. Nie byłam z nią od początku. Z tego powodu podjęłam decyzję, że wypuszczę ją na dwór. Oczywiście miałam obawy ale kotka była zawsze w zasięgu mojego wzroku, nie wychodziła na ulicę, nie wchodziła pod auta, nie zadawała się z innymi kotami. Zaznaczam, że mieszkam w bloku, przed którym jest ogródek ogrodzony tylko żywopłotem, dalej jest parking samochodowy i ulica. Ciekawość jej była coraz większa i dalsza obszarowo...resztę opisałam powyżej.
W domu staramy się urozmaicać jej czas zabawami. Uwielbia mizianie-taka przylepa z niej...
Jeszcze co do egoizmu...Nie zamknęłam jej w mieszkaniu żeby mieć jej więcej dla siebie. To była trudna decyzja ale przemyślana. Nie wypuszczam kotki, bo więcej czeka na nią niebezpieczeństw niż przyjemności. Nie chcę żeby cierpiała gdyby coś jej się stało a mało nie brakowało...
W domu staramy się urozmaicać jej czas zabawami. Uwielbia mizianie-taka przylepa z niej...
Jeszcze co do egoizmu...Nie zamknęłam jej w mieszkaniu żeby mieć jej więcej dla siebie. To była trudna decyzja ale przemyślana. Nie wypuszczam kotki, bo więcej czeka na nią niebezpieczeństw niż przyjemności. Nie chcę żeby cierpiała gdyby coś jej się stało a mało nie brakowało...
- Lucyfrecja
- Posty:53
- Rejestracja:19 października 2007, 14:51
- Kontakt:
Jestem stanowczo za trzymaniem kotka w domu. Jest mi ciężko nad tym zapanować, poniewaz mieszkam w domku (w srodku miasta, jest troche ogrodka, ale łatwo kotkowi sie wydostac). Posiadam psa, który smiało moze wychodzic i szczerze móiać boje sie panicznie lata, poniewaz wtedy wszystko jest na przestrzał otarte i pewnie bedzie bardzo ciężko upilnowac kiciusia. Niestety w przeszłości miałam kota, którego ciągle było nam szkoda, że siedzi w domu i gdy miał około poltora roku zaczął wychodzić. Niestety były to coraz dłuższe eskapady i skończyło sie na tym, ze pewien stary pijaczek zrobił mu taki łomot, ze miał kilka krwotoków wewnętrznych i musielismy go uśpic. do teraz mi sie ryczeć chce, jak sobie przypomne jak wrócił ledwo żywy do domu (mimo, że to juz 4 lata minely) Dlatego przyrzekłam sobie, ze tego będe pilnowac, jak oka w głowie. Środek miasta to nie jest najlepsze miejsce dla kota wychowanego wśród przyjaznych ludzi, który lubi sie przymilać, itp.