Fotki naszych Pupili vol.2
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Dokładnie, niebezpieczne! Na szczęście mam hamulec w postaci mojego męża który stanowczo mówi nie. Planujemy kiedyś przenieść się z mieszkania do domu (zobaczymy czy uda się osiągnąć ten cel) i wtedy go przekonam do jeszcze dwóch kotów i dwóch psów i wiem, że nie będzie żadnego problemu z przekonaniem go, bo już o tym rozmawialiśmy
Dziewczynki urocze, ja ciagle mam niedosyt, że nie byłam obecna przy dorastaniu moich kotów. Na pewno były prześliczne, jak wszystkie kociaki i wiele mnie ominęło
Dziekujemy za kciuki. W podróży nie było tak tragicznie, Kocia na poczatku trochę się trząsł, ale jak relanium zadzialało na dobre to chciał zwiedzac całe auto, dobrze, że wziełam szelki. Lecznica, nie zrobila na mnie najlepszego wrażenia, albo miałam pecha. Żałuje, że nie pojechałam tam, gdzie rok temu z kotką. Spędzilam tam ponad 2 godz, Kocia juz w silnym stresie, niestety, pod kroplowka z furosemidem, żeby wypelnic pecherz, a ja zdrętwiała razem z nim. Tak ok 40-50min, lekarz przyjmuje 3 zwierzaki naraz w efekcie zostałam dokładnie obsiurana, a pecherz i tak byl prawie pusty, bo dłuzej nie mieliśmy sumienia go męczyć. Wracałam w majtkach Miał go obejrzec równiez ordynator, z ktorym rozmawialam tel. i którego nie ujrzałam na oczy. Dla mnie to wszystko nie do przyjęcia Zrobilismy jeszcze dodatkowe badania krwi, jest ok. Kocia ma nieliczne struwity, brak widocznych złogów, w prawej nerce umiarkowana mineralizacja i stan zapalny pęcherza, ktory leczymy juz drugi tydzień i podwyższone steżenie albumin, co może swiadczyc o odwodnieniu. Białko całkowite na szczeście w normie, nie wiem, czy wczesniej w ludzkim lab. byl jakis koszmarny błąd? W przyszlym tyg. robimy bad moczu i stosunek białka do kreatyniny, ale to już wyslę lekarzowi mailem.
W drodze powrotnej dostał znowu relanium i rozrabial do godzin wczesno-porannych. Misia chowała się przed nim na szafy, bo chciał ja podgryzać, dzisiaj tez nie pozwala mu podejść, syczy, ale sama go obwąchuje. Nie wiem, czy az takie straszne zapachy przywiózł, czy to jego zachowanie pełne animuszu, tak na nią działa ?
Dziekujemy za kciuki. W podróży nie było tak tragicznie, Kocia na poczatku trochę się trząsł, ale jak relanium zadzialało na dobre to chciał zwiedzac całe auto, dobrze, że wziełam szelki. Lecznica, nie zrobila na mnie najlepszego wrażenia, albo miałam pecha. Żałuje, że nie pojechałam tam, gdzie rok temu z kotką. Spędzilam tam ponad 2 godz, Kocia juz w silnym stresie, niestety, pod kroplowka z furosemidem, żeby wypelnic pecherz, a ja zdrętwiała razem z nim. Tak ok 40-50min, lekarz przyjmuje 3 zwierzaki naraz w efekcie zostałam dokładnie obsiurana, a pecherz i tak byl prawie pusty, bo dłuzej nie mieliśmy sumienia go męczyć. Wracałam w majtkach Miał go obejrzec równiez ordynator, z ktorym rozmawialam tel. i którego nie ujrzałam na oczy. Dla mnie to wszystko nie do przyjęcia Zrobilismy jeszcze dodatkowe badania krwi, jest ok. Kocia ma nieliczne struwity, brak widocznych złogów, w prawej nerce umiarkowana mineralizacja i stan zapalny pęcherza, ktory leczymy juz drugi tydzień i podwyższone steżenie albumin, co może swiadczyc o odwodnieniu. Białko całkowite na szczeście w normie, nie wiem, czy wczesniej w ludzkim lab. byl jakis koszmarny błąd? W przyszlym tyg. robimy bad moczu i stosunek białka do kreatyniny, ale to już wyslę lekarzowi mailem.
W drodze powrotnej dostał znowu relanium i rozrabial do godzin wczesno-porannych. Misia chowała się przed nim na szafy, bo chciał ja podgryzać, dzisiaj tez nie pozwala mu podejść, syczy, ale sama go obwąchuje. Nie wiem, czy az takie straszne zapachy przywiózł, czy to jego zachowanie pełne animuszu, tak na nią działa ?
No cóz, czasem "renomowane " lecznice, w których jest duzy ruch, traktują, niestety, swoich pacjentów trochę przedmiotowo. Wyglada to trochę jak taśma produkcyjna... Brak ciepła, życzliwej rozmowy, która sprawia ,ze właściciel poczuje,ze jego pupil jest jest wyjątkowy...
Ale najwazniejsze,ze z Kocią nie jest tak źle
Esme, ładnie to tak dealować i wpędzać własne "dziecko" w markomanię
A potem się dziwisz,ze Misia się ukrywa? To oczywiste,że nie chce się zadawać z narkomanem pod wpływem...
Trzymama kciuki za kolejne wyniki Piegowatego Noska
Ale najwazniejsze,ze z Kocią nie jest tak źle
Esme, ładnie to tak dealować i wpędzać własne "dziecko" w markomanię
A potem się dziwisz,ze Misia się ukrywa? To oczywiste,że nie chce się zadawać z narkomanem pod wpływem...
Trzymama kciuki za kolejne wyniki Piegowatego Noska
Asiu, brawo Ty kocio- i psiomaniaczkoFuria i Afera pisze: i wtedy go przekonam do jeszcze dwóch kotów i dwóch psów i wiem, że nie będzie żadnego problemu z przekonaniem go, bo już o tym rozmawialiśmy
Serdecznie zycze Wam obojgu osiagnięcia tego celu. Będę z przyjemnościa sledzić losy lokatorów: 4 kotów i dwóch psów.
Asiu, jestes pozytywnie zakręconą kobietą Bardzo Cie lubię
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
nie wiem co powiedzieć! Już wiem!!! Ja tez baaaardzzo Cie lubięasiryś pisze: Bardzo Cie lubię
Esme: będzie dobrze, zobaczysz Podziwiam Cie za twoja wytrwałość i konsekwencje w leczeniu pupili. Na Twoim miejscu wiele innych osób odpuściło by sobie dociekanie co jest i jak temu zapobiec, ale nie Ty! Brawo!
Ta lecznica, w ktorej bylam rok temu 2x, jest bardziej renomowana, czy wypasiona, ale tam wszystko przebiegało bez zarzutu . Przyjmował mnie ordynator i kontakt tel. tez super w obie strony. Tu mialam problem, żeby na drugi dzień dowiedziec sie o wyniki, bo lekarz taki zajęty, a przeciez też za to zaplacilam i jechałam kawał drogi z kotem. Najbardziej nie mogę im wybaczyć tego niepotrzebnego stresu Kocia pod kroplówką. Ordynatora mi polecono Jednak warto polegać na własnym doswiadczeniu, jesli takowe jest.asiryś pisze:No cóz, czasem "renomowane " lecznice, w których jest duzy ruch, traktują, niestety, swoich pacjentów trochę przedmiotowo. Wyglada to trochę jak taśma produkcyjna... Brak ciepła, życzliwej rozmowy, która sprawia ,ze właściciel poczuje,ze jego pupil jest jest wyjątkowy...
Ale najwazniejsze,ze z Kocią nie jest tak źle
Esme, ładnie to tak dealować i wpędzać własne "dziecko" w markomanię
A potem się dziwisz,ze Misia się ukrywa? To oczywiste,że nie chce się zadawać z narkomanem pod wpływem...
Trzymama kciuki za kolejne wyniki Piegowatego Noska
Asiu, wiem że te tabletki to mina, ale bez tego Kocia chyba by nie przeżył tej wyprawy. Żebyś go widziała w lecznicy Mam nadzieje, że wiecej nie bede musiała go tak daleko wozić.
Misia, chyba już się nie gniewa. Wczoraj rzucilam sie na swoje mądre ksiażki o zachowaniu kotow i dzis od rana zaczełam oswajanie. Wspólne karmienie (+), nacieranie wilgotna chusteczką wzajemnymi zapachami, Kocia, został też dokladnie obniuchany. Pod wieczór kotki trochę sie ganiały i nie słyszałam fuczenia. Chyba będzie dobrze
Asiu,
Esme, to były moje głupie zarty...Rozumiem Cie doskonale , jesli chodzi o podanie relanium...Ja odsuwam skutecznie termin kolejnego badania krwi Rysia, żeby nie narażać go na stres.Na zastrzyki Rysi ( jak miała swedzącą rane na grzbiecie z powodow chyba alergicznych) i Rysia ( po pokastracyjnych powikłaniach) zapraszałam Panią doktor do domu. Gdybys zobaczyła zachowanie Rysia w trakcie, gdy go wynosze z domu do auta, w samochodzie, a nastepnie w lecznicy... Jakisz koszmar- kocurek potwornie miauczący dziwnym głosem, cały trzęsący się...
Esme, nie macie jakiejś dobrej miejscowej lecznicy Ja mieszkam w 30 tys mieście i mam 3 porządne lecznice. Oczywiscie nie wszystkie są full wyposażone.
Biedny Kocia, no i Ty
Zyczę jak najmniej takich akcji.
Esme, to były moje głupie zarty...Rozumiem Cie doskonale , jesli chodzi o podanie relanium...Ja odsuwam skutecznie termin kolejnego badania krwi Rysia, żeby nie narażać go na stres.Na zastrzyki Rysi ( jak miała swedzącą rane na grzbiecie z powodow chyba alergicznych) i Rysia ( po pokastracyjnych powikłaniach) zapraszałam Panią doktor do domu. Gdybys zobaczyła zachowanie Rysia w trakcie, gdy go wynosze z domu do auta, w samochodzie, a nastepnie w lecznicy... Jakisz koszmar- kocurek potwornie miauczący dziwnym głosem, cały trzęsący się...
Esme, nie macie jakiejś dobrej miejscowej lecznicy Ja mieszkam w 30 tys mieście i mam 3 porządne lecznice. Oczywiscie nie wszystkie są full wyposażone.
Biedny Kocia, no i Ty
Zyczę jak najmniej takich akcji.
Ostatnio zmieniony 13 kwietnia 2011, 21:41 przez asiryś, łącznie zmieniany 2 razy.
Asiu, gdybym taka nie była, to kot byłby wciąż na niskobiałkowej karmie nerkowej , a tymczasem rozwijalaby sie powazna infekcja, zaczęłyby tworzyc sie kamienie, a w efekcie by sie zatkał, mogloby dojść do mocznicy i ... dalej lepiej nie mysleć. Warto być dociekliwym.Furia i Afera pisze: Esme: będzie dobrze, zobaczysz Podziwiam Cie za twoja wytrwałość i konsekwencje w leczeniu pupili. Na Twoim miejscu wiele innych osób odpuściło by sobie dociekanie co jest i jak temu zapobiec, ale nie Ty! Brawo!
Widzę, ze wątek zdjęciowy stał się wątkiem diagnostycznym Ważne, że kociakowi lepiej, że wiadomo co mu dolega i nie ładuje się w niego niepotrzebnych leków.
Asiu, ja właśnie przez Twoje opowieści o kolejnych kotach, o marzeniach o kotach, po opowieści o małej kotce- znajdce, zapragnęłam kolejnego kota i miałam dość odwagi by przyjąć Hansa i Erwina. Czuj się więc odpowiedzialna za stan zakocenia w naszym domu
Asiu, ja właśnie przez Twoje opowieści o kolejnych kotach, o marzeniach o kotach, po opowieści o małej kotce- znajdce, zapragnęłam kolejnego kota i miałam dość odwagi by przyjąć Hansa i Erwina. Czuj się więc odpowiedzialna za stan zakocenia w naszym domu
Asiu, wiem, że żartowałaś. Ja po prostu musialam sie wygadać za Kocia, no i troche za siebie. Mamy w 40tys miescie 4 lecznice, ale widzisz jak jest. Ta, do ktorej chodze jeszcze jest najlepsza. W mieście nie ma możliwosci zrobienia zwierzeciu RTG. Są dwa USG, ale takie, że szkoda pieniedzy. Jeden z lekarzy (do tego chodze b. rzadko) ostatnio mi powiedział, że "jakie miasto, takie USG" i nikt nie bedzie inwestował w urządzenie warte mercedesa. Refleksje same sie nasuwają...
A tak na marginesie, może przydalby sie wątek diagnostyczny, bo niekoniecznie o wszystkim trzeba pisac w dziale choroby. Czasem człowiek chce sie po prostu podzielic wrażeniami, a tak robi sie faktycznie bałagan.
Justynko, a co słychac u twojej gromadki, bo dawno nic nie pisałaś?
A tak na marginesie, może przydalby sie wątek diagnostyczny, bo niekoniecznie o wszystkim trzeba pisac w dziale choroby. Czasem człowiek chce sie po prostu podzielic wrażeniami, a tak robi sie faktycznie bałagan.
Justynko, a co słychac u twojej gromadki, bo dawno nic nie pisałaś?
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
JA??????????????zoltazaba pisze:Asiu, ja właśnie przez Twoje opowieści o kolejnych kotach, o marzeniach o kotach, po opowieści o małej kotce- znajdce, zapragnęłam kolejnego kota i miałam dość odwagi by przyjąć Hansa i Erwina. Czuj się więc odpowiedzialna za stan zakocenia w naszym domu
E tam To Ty jesteś taka kocia wariatka
Nie pisałam bo ja w kwietniu urobiona po pachy i kokardę. A u kiciów dobrze. Zdrowe, chętne do zabawy. W nocy Elza śpi wtulona w moje plecy, Erwin wtula się w nogi a Hans śpi między mną a HSB. Samobójca jeden
Asia, nie wypieraj się- Hans i Erwin to Twoja sprawka. I masz pierwszeństwo w mizianiu. Muszę jeszcze tylko zdobyć Twój nr telefonu. I wtedy będę nosić przy sobie kartkę: w razie wypadku, koty, które są same w domu, oddać pod opiekę Pani Joannie, opiekunce Furii i Afery
Asia, nie wypieraj się- Hans i Erwin to Twoja sprawka. I masz pierwszeństwo w mizianiu. Muszę jeszcze tylko zdobyć Twój nr telefonu. I wtedy będę nosić przy sobie kartkę: w razie wypadku, koty, które są same w domu, oddać pod opiekę Pani Joannie, opiekunce Furii i Afery
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Pani Justyno, ok będąc odpowiedzialną i konsekwentną, biorę pełną odpowiedzialność za swoje czyny i nr masz na priv
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości