Witamy Cioteczki!
Aniu, na to drugie forum również zapraszamy
Elu, ja czekam na maila!
Uschnę z tęsknoty za widokiem Twoich zwierzaków
Kasiu, jak Twoja trójka?
Fotki Waszych pupili.
A foteczki i filmik super!
- Kasia i Maniuś
- Posty:696
- Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
- Lokalizacja:Kraków
Moja trójeczka: jak nie śpi, to szaleje - one już chyba się umawiają , aż strach pomyśleć co będzie później.Iza-Erin pisze: Kasiu, jak Twoja trójka?
Jak to co? Trójca (nie) świętaKasia i Maniuś pisze:Moja trójeczka: jak nie śpi, to szaleje - one już chyba się umawiają , aż strach pomyśleć co będzie później.Iza-Erin pisze: Kasiu, jak Twoja trójka?
Napisałam tak dużo i mi zżarło
To jest Wątek Czupurków
Nie ma tam wszystkiego (trochę ważnych szczegółów jest w wątku Lubelskich Tymczasów, sporo poszło poza forum)
W skrócie:
Kociaki były spore i siedzenie w klatce to żadne oswajanie, tym bardziej, że po kilkanaście godzin w domu nie było żadnego ludzia (sobota/niedziela także same )
Miśka (Czesiek okazał się być kotką, a imię Cześka wyjatkowo mi nie leżało) nie dość, że zbyt wcześnie wysterylizowana (miała wtedy ok. 6 m-cy ale straszny chudzielec) to 8 kwietnia - w 14 dniu po zabiegu wypuszczona (po 3 m-cznym siedzeniu w domu )
Kiedy zapadła decyzja, że jednak zostaną wypuszczone i oddane pod moją opiekę chciałam je poznać, przyzwyczaić ich do mojego głosu ale nie dano mi możliwości.
Przez prawie 2 tyg nie pokazywały się w ogóle i nie wiedziałam czy coś jedzą, a dziewczyna, której głos znały tylko raz do nich zajrzała na moje wyraźne nukanie (mieszka dosyć blisko).
Jak w końcu się pokazały, to były strasznie chude z ropiejacymi oczami (a Miśka w szczególności)
Żeby im pomóc zaczęłam je oswajać, pilnowałam przy jedzeniu ze spryskiwaczem w ręku po cichu odganiać inne koty. Karmiłam 3 razy dziennie, gadałam do nich i dotykałam przez ogrodzenie. Udało się i chociaż początkowo nie byłam pewna czy nie robię im kolejnej niedźwiedziej przysługi, chyba zrobiłam dobrze. Snejki był postrzelony śrutem (na szczęście kości całe), Miśce paprał się nos po jakichś kocich walkach. Gdyby były zupełnie dzikie nie miałabym jak im pomóc i zabrać ich do weta.
One teraz są takie ni domowe ni wolnożyjące, garną się do mnie i do koleżnki ale są strasznie płochliwe. Wchodzą do biura jak jest otwarte okno wylegują się na parapecie albo na podłodze, ale cały czas są bardzo czujne.
Niby domagają się są miziania i zabawy ale nie można wstać mając ich na rękach, Miśka kamienieje ze strachu a Snejki panicznie się wyrywa.
Zauważyłam, że bardzo boją się mężczyzn Bezmyślnie bawią się na jezdni i wylegują pod zaparkowanymi samochodami. Ustępują miejsca przy miskach każdemu kotu, raczej same nie polują.
To jest Wątek Czupurków
Nie ma tam wszystkiego (trochę ważnych szczegółów jest w wątku Lubelskich Tymczasów, sporo poszło poza forum)
W skrócie:
Kociaki były spore i siedzenie w klatce to żadne oswajanie, tym bardziej, że po kilkanaście godzin w domu nie było żadnego ludzia (sobota/niedziela także same )
Miśka (Czesiek okazał się być kotką, a imię Cześka wyjatkowo mi nie leżało) nie dość, że zbyt wcześnie wysterylizowana (miała wtedy ok. 6 m-cy ale straszny chudzielec) to 8 kwietnia - w 14 dniu po zabiegu wypuszczona (po 3 m-cznym siedzeniu w domu )
Kiedy zapadła decyzja, że jednak zostaną wypuszczone i oddane pod moją opiekę chciałam je poznać, przyzwyczaić ich do mojego głosu ale nie dano mi możliwości.
Przez prawie 2 tyg nie pokazywały się w ogóle i nie wiedziałam czy coś jedzą, a dziewczyna, której głos znały tylko raz do nich zajrzała na moje wyraźne nukanie (mieszka dosyć blisko).
Jak w końcu się pokazały, to były strasznie chude z ropiejacymi oczami (a Miśka w szczególności)
Żeby im pomóc zaczęłam je oswajać, pilnowałam przy jedzeniu ze spryskiwaczem w ręku po cichu odganiać inne koty. Karmiłam 3 razy dziennie, gadałam do nich i dotykałam przez ogrodzenie. Udało się i chociaż początkowo nie byłam pewna czy nie robię im kolejnej niedźwiedziej przysługi, chyba zrobiłam dobrze. Snejki był postrzelony śrutem (na szczęście kości całe), Miśce paprał się nos po jakichś kocich walkach. Gdyby były zupełnie dzikie nie miałabym jak im pomóc i zabrać ich do weta.
One teraz są takie ni domowe ni wolnożyjące, garną się do mnie i do koleżnki ale są strasznie płochliwe. Wchodzą do biura jak jest otwarte okno wylegują się na parapecie albo na podłodze, ale cały czas są bardzo czujne.
Niby domagają się są miziania i zabawy ale nie można wstać mając ich na rękach, Miśka kamienieje ze strachu a Snejki panicznie się wyrywa.
Zauważyłam, że bardzo boją się mężczyzn Bezmyślnie bawią się na jezdni i wylegują pod zaparkowanymi samochodami. Ustępują miejsca przy miskach każdemu kotu, raczej same nie polują.
Elu to nie wszystko, niektórzy tak piszą by zbyt wiele z tego nie wynikało.Daffodil pisze:Uff, przebrnęłam przez wątek Czupurków. Przyznam,że z mieszanymi uczuciami.Amiko,życzę Ci wytrwałości.
Mogło to wyglądać, że dziewczyna została zostawiona sama sobie, ale tak nie było. Możesz o tym poczytać na kilku stronach Tutaj i Tutaj
Trochę za późno zrozumiałam, że zamiast maili i pw powinnam pisać o wszystkim na wątku. Najbardziej wkurzało mnie fochy, że niby nie ma czasu cały czas siedzieć na forum i nawet przez 10 dni nie zajrzała do wątku, ale w tym czasie całkiem sporo udzielała się na Koci Łapci w wątkach z pierdułami.
I nie tak dawno dowiedzialam się, że niektóre dziewczyny z "LT" są przekonane, że wraz z Czupurkami trafił do mnie spory zapas karmy, które one dostały z Lublina. I nie chodzi o to, że ja nie sama dam rady finasowo (tym bardziej, że odkąd się znamy zawsze pomagam Jej jeśli tylko ma u siebie jakieś koty), tylko że Czupurki wcale już Jej nie interesują. Moim zdaniem to wiele mówi o Jej emocjonalnym stosunku do nich nie tylko teraz ale i wcześniej.
Najnowszy filmik ze Snejkiem - tym, którego podobno nie można było oswoić
Snejki miziasty
Jakiś czas jej nie było ostatnio znowu zaczęła przychodzić i niestety to nie fałd tylko ciąża. I to bardzo wysoka. A ona raczej niczyja, bo w pobliżu nikt jej nie zna.
Nie mam co z nią zrobić, mogę tylko karmić i liczyć na to, że jak będzie silniejsza to maluchy będą zdrowsze.
Wcześniej nadstawiała się już do drapania, teraz nie daje się dotykać, warczy i odchodzi nie kończąc jedzenia ... więc zostawiam ją w spokoju.
Gdybym miała innego TŻ mogłabym przetrzymać ją w domu, bo miejsca mam dosyć. Szukałam już płatnego tymczasu u nas, ale nie znalazłam. Nie mając gdzie jej umieścić nie mogę jej łapać.
Nie mam co z nią zrobić, mogę tylko karmić i liczyć na to, że jak będzie silniejsza to maluchy będą zdrowsze.
Wcześniej nadstawiała się już do drapania, teraz nie daje się dotykać, warczy i odchodzi nie kończąc jedzenia ... więc zostawiam ją w spokoju.
Gdybym miała innego TŻ mogłabym przetrzymać ją w domu, bo miejsca mam dosyć. Szukałam już płatnego tymczasu u nas, ale nie znalazłam. Nie mając gdzie jej umieścić nie mogę jej łapać.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości