Fotki Waszych pupili.

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Awatar użytkownika
Borysek
Posty:883
Rejestracja:21 lutego 2007, 11:13

03 marca 2008, 12:13

Iza-Erin pisze: Chyba faktycznie krótsze loty nie sa tak uciążliwe, bo np. kiedy leciałam pierwszy raz do siostry do Stuttgartu (1,5 h), po godzinei lotu ze zdziwieniem niemałym stwierdziłam, że tym razem mi się uszy nie zatkały :shock: :lol:


No nie wiem :? Lot z Warszawy do Budapesztu trwał jakieś 50 minut, a i tak trzeba było krzyczeć do mnie jak do pieńka :lol:
Iza-Erin
Posty:1556
Rejestracja:23 lipca 2007, 19:42
Lokalizacja:Stolica Podlasia :)
Kontakt:

03 marca 2008, 12:16

Borysek pisze:
No nie wiem :? Lot z Warszawy do Budapesztu trwał jakieś 50 minut, a i tak trzeba było krzyczeć do mnie jak do pieńka :lol:
Kurczę, to może powinienieś odwiedzić laryngologa? :wink:
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

03 marca 2008, 12:31

Żartujcie sobie, żartujcie :? Mój brat w ten sposób nieodwracalnie uszkodził sobie słuch. Miał lekki katar, a musiał lecieć służbowo do Pakistanu. W pewnym momencie ogłuchł, a zaraz potem poczuł ból w uszach. Widocznie wyrównywanie ciśnienia było u niego utrudnione i uszkodziły się obie błony bębenkowe. Długo się leczył, niestety nie pozbył się szumu i gwizdów w uszach. U niektórych, mniej odpornych takie efekty na okrągło mogą prowadzić nawet do prób samobójczych. Wcale nie żartuję :roll:
Iza-Erin
Posty:1556
Rejestracja:23 lipca 2007, 19:42
Lokalizacja:Stolica Podlasia :)
Kontakt:

03 marca 2008, 13:12

ATO, ależ ja wcale nie żartuję. Wiem, że to jest bardzo nieprzyjemne i też tego nie lubię :(
Awatar użytkownika
Amika
Posty:1628
Rejestracja:26 listopada 2006, 20:24
Lokalizacja:Chełm

03 marca 2008, 14:42

To ja chyba jestem z jakiegoś przedwojennego materiału :twisted: :wink: .
Nie miałam żadnych, nawet najmniejszych objawów. Momentu oderwania od ziemi bardziej się domyśliłam, niż poczułam, a lądowanie odebrałam jak podskok samochodu na wybojach :D

Kiedyś słyszałam, że w takich momentach należy głęboko oddychać przez otwarte usta.
Naszemu koledze przytkanie uszu ustępowało po napiciu się wody albo po ssaniu cukierka.
Iza-Erin
Posty:1556
Rejestracja:23 lipca 2007, 19:42
Lokalizacja:Stolica Podlasia :)
Kontakt:

03 marca 2008, 14:54

Jakiego przedwojennego, Amiko? :shock:
Chyba sprzed Stanu Wojennego, co najwyżej :)

A co do zatykania sie uszu, to generalnie w moim przypadku pomaga tylko jedna rzecz ... wyjście z samolotu :lol:
Awatar użytkownika
Amika
Posty:1628
Rejestracja:26 listopada 2006, 20:24
Lokalizacja:Chełm

03 marca 2008, 15:14

Iza-Erin pisze:Jakiego przedwojennego, Amiko? :shock:
Chyba sprzed Stanu Wojennego, co najwyżej :)
O tym myślałam :wink: :lol: Materiał po przeżyciach ale nie do zdarcia :twisted:
Awatar użytkownika
Borysek
Posty:883
Rejestracja:21 lutego 2007, 11:13

03 marca 2008, 17:04

ATA, to mnie wystraszyłaś i zmartwiłaś. Nie przypuszczałem, że to może skończyć się aż tak tragicznie :shock: Już chyba nigdy więcej nie wsiądę do samolotu. Ja miałem takie uczucie, jakby ktoś próbował ołówek wcisnąć mi do uszu. I byłem zdrowy w dniu wylotu (żadnego przeziębienia, kataru). Wychodzi na to, że to nie dla mnie :? I nie pomogło mi ssanie landrynek (zjadłem chyba całe opakowanie :oops: ) ani przełykanie śliny :cry:
Dośka
Posty:169
Rejestracja:29 stycznia 2008, 16:51

03 marca 2008, 17:20

po prostu zmiany cisnienia. Trzeba szeroko otwierać wtedy usta. Odetka wtedy uszy i w ogóle pomaga
Awatar użytkownika
Borysek
Posty:883
Rejestracja:21 lutego 2007, 11:13

03 marca 2008, 17:48

Dośka pisze: po prostu zmiany cisnienia. Trzeba szeroko otwierać wtedy usta. Odetka wtedy uszy i w ogóle pomaga


Dośka, ale mam cały czas z otwartymi ustami lecieć? Albo robić jak karp? A jeśli to będzie lot załóżmy do USA, to przecież nie dam rady...
Dośka
Posty:169
Rejestracja:29 stycznia 2008, 16:51

03 marca 2008, 18:21

Borysek dobre :wink: raczej przy lądowaniu mi chodziło bo chyba nie jest tak zle podczas całego lotu?
Awatar użytkownika
Amika
Posty:1628
Rejestracja:26 listopada 2006, 20:24
Lokalizacja:Chełm

03 marca 2008, 21:21

Borysek pisze:
Dośka pisze: po prostu zmiany cisnienia. Trzeba szeroko otwierać wtedy usta. Odetka wtedy uszy i w ogóle pomaga


Dośka, ale mam cały czas z otwartymi ustami lecieć? Albo robić jak karp? A jeśli to będzie lot załóżmy do USA, to przecież nie dam rady...
Borysku, to dotyczy fazy szybkiego wznoszenia lub schodzenia samolotu.
Przy jednakowym ciśnieniu raczej takie objawy nie występują. Tak więc w nad chmurami buzia może być już zamknięta :lol:
Ja buzię miałam raczej otwartą, bo sporo "nadawałam" i może dlatego nic nie poczułam :twisted:
Awatar użytkownika
Borysek
Posty:883
Rejestracja:21 lutego 2007, 11:13

03 marca 2008, 22:20

Hmmm, to dochodzę do wniosku, że samoloty nie dla mnie. Ja miałem problem z uszami cały czas (nawet ponad chmurami).
Iza-Erin
Posty:1556
Rejestracja:23 lipca 2007, 19:42
Lokalizacja:Stolica Podlasia :)
Kontakt:

04 marca 2008, 07:07

Borysek pisze:Hmmm, to dochodzę do wniosku, że samoloty nie dla mnie. Ja miałem problem z uszami cały czas (nawet ponad chmurami).
Doskonale Boryska rozumiem, bo w czasie moich pierwszych podróży samolotem miałam dokładnie to samo. Przez cała drogę miałam przynajmniej jedno ucho zatkane, momentami dwa i wysiadałam troche głuchawa :?
Awatar użytkownika
editchen
Posty:96
Rejestracja:03 marca 2008, 12:11
Lokalizacja:poznań

04 marca 2008, 13:21

no to ja się wtrące w wątek lotniczy i pokażę moje zwierzaki:)

oto Puszka rezydentka:
Obrazek

a to nowy kociak Tymek:
Obrazek

a to królik Masakr :)
Obrazek

a jesli chodzi o samoloty to ja je uwielbiam i gdyby nie ceny biletów to mogłabym nonstop latac :)
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 85 gości