Garfield i Toffik - Bibi juz w nowym domu
-
- Posty:737
- Rejestracja:27 lipca 2011, 12:47
- Lokalizacja:Kutno
Cholerka. Myślę, że będzie trzeba. nie wiem już sama. Wet dał mi Vetminth a ja nie wiem czy to dobry i skuteczny środek ??? Poprzednią kotkę odrobaczałam Profenderem bo ona ani tabletek ani pasty nie chciała. Może ten Profender silniejszy . Zobaczę za kilka dni.
Dziewczyny mam poważne pytanie i licze na poważne odpowiedzi.
Koleżanka ma kocura u babci na wsi. Kocur wychodzący ale większość czasu spędza w domu. Wyłazi raczej głownie dokocić sasiadom podwórka. W tym roku babci córka( ciocia koleżanki) kupiła mieszkanie i koło października sie będzie tam przenosić i zabiera babcie do siebie. Koleżanka chce zabrac kota do domu i sie zastanawiamy czy od razu ze wsi jechac do weta, żeby go odjajczył czy lepiej niech pomieszka pare dni u niej i dopiero? Ona boji się, że on na dzień dobry jej zasiura i koopka chałupe (27m2) i czarami smrodu nie wytępi. Ogólnie to ona sie pyta czy kot nie za stary na odjajczanie - ma 2 lata. Ja jej powiedziałam, że jak nie ma przeciwskazań zdrowotnych to wiek nie ma raczej znaczenia. Nie może być za młody.
To jak radzicie? Jechac z nim prosto do leczcnicy i bez klejnotów wprowadzic na nowe salony czy najpierw dać mu poczuc jeszcze pełną parą nowy dom. W bloku jest inny kot ale nie wiemy jaka płeć i też obawa jest, zeby na dzień dobry nie zaznaczył terenu jak poczuje innego kota.
Koleżanka ma kocura u babci na wsi. Kocur wychodzący ale większość czasu spędza w domu. Wyłazi raczej głownie dokocić sasiadom podwórka. W tym roku babci córka( ciocia koleżanki) kupiła mieszkanie i koło października sie będzie tam przenosić i zabiera babcie do siebie. Koleżanka chce zabrac kota do domu i sie zastanawiamy czy od razu ze wsi jechac do weta, żeby go odjajczył czy lepiej niech pomieszka pare dni u niej i dopiero? Ona boji się, że on na dzień dobry jej zasiura i koopka chałupe (27m2) i czarami smrodu nie wytępi. Ogólnie to ona sie pyta czy kot nie za stary na odjajczanie - ma 2 lata. Ja jej powiedziałam, że jak nie ma przeciwskazań zdrowotnych to wiek nie ma raczej znaczenia. Nie może być za młody.
To jak radzicie? Jechac z nim prosto do leczcnicy i bez klejnotów wprowadzic na nowe salony czy najpierw dać mu poczuc jeszcze pełną parą nowy dom. W bloku jest inny kot ale nie wiemy jaka płeć i też obawa jest, zeby na dzień dobry nie zaznaczył terenu jak poczuje innego kota.
-
- Posty:737
- Rejestracja:27 lipca 2011, 12:47
- Lokalizacja:Kutno
Ja się tak na tym nie znam ale myślę, że wykastrować jak jeszcze jest na wsi. Będzie mógł jeszcze w swojskich warunkach dojść do siebie. Bo przeprowadzka to będzie pewnie dla niego duża zmiana więc może mu oszczędzić dodatkowego stresu w związku z kastrowaniem. A dwa lata to jeszcze młody kot więc myślę, że nie będzie z tym problemu. Ja myślę w ten sposób. Ale może poczekaj co inne dziewczyny napiszą
Zdecydowanie kastrować jeszcze na wsi!
To jeszcze bardzo młody kocur! Poza tym Monika ma racje,że wiek nie ma znaczenia, pod warunkiem,że kot jest zdrowy.
Dodatkowy argument "za" to kwestia przyczyniania sie delikwenta do rozrostu wiejskiej, często zaniedbanej populacji kotów.
Najpierw jednak trzeba byłoby kocura odrobaczyć, a następnie zaszczepić.
To jeszcze bardzo młody kocur! Poza tym Monika ma racje,że wiek nie ma znaczenia, pod warunkiem,że kot jest zdrowy.
Dodatkowy argument "za" to kwestia przyczyniania sie delikwenta do rozrostu wiejskiej, często zaniedbanej populacji kotów.
Najpierw jednak trzeba byłoby kocura odrobaczyć, a następnie zaszczepić.
To to jej mówiłam, ale ona chce zabrać go od prababci np. w piątek rano, zawieść na kastracje i wieczorem już do domu, a synka do babci żeby nie męczył kociaka po zabiegu. Czyli najlepiej jakby go odwiozla na pare dni jednak na wieś i dopiero zabrała do miasta?
On wiecej czasu spędza w domu bo to piecuch jak Bonifacy jest i umie korzystać z kuwetki.
O odrobaczaniu mówiłam jej, że to z przed roku czy wczesniej już "nie aktualne" tym bardziej, że bywa poza domem.
Kastrować na wsi to nie ma jak, musi go przywieźć do nas do miasta - na wsi nie ma weta co sie tym zajmuje. To ciemnogród jest i wiejskie koty są od łapania myszy. A jak sie nowe pojawia to nowa siła robocza rośnie.
On wiecej czasu spędza w domu bo to piecuch jak Bonifacy jest i umie korzystać z kuwetki.
O odrobaczaniu mówiłam jej, że to z przed roku czy wczesniej już "nie aktualne" tym bardziej, że bywa poza domem.
Kastrować na wsi to nie ma jak, musi go przywieźć do nas do miasta - na wsi nie ma weta co sie tym zajmuje. To ciemnogród jest i wiejskie koty są od łapania myszy. A jak sie nowe pojawia to nowa siła robocza rośnie.
A może spróbuj dać mu odrobinę nifuroksazydu ( masz małe dziecko- na pewno jest w domu buteleczka )?
Ja Myszce dawałam też stoperan ( troszkę proszku z kapsułki). Działało.
W czasie luźnych kupek zmień dietę na gotowanego kurczaka z ryżem i odrobiną marchewki.Ja odstawiałam też suchą karmę ( niektórym kotom podrażnia jelita).
Ja Myszce dawałam też stoperan ( troszkę proszku z kapsułki). Działało.
W czasie luźnych kupek zmień dietę na gotowanego kurczaka z ryżem i odrobiną marchewki.Ja odstawiałam też suchą karmę ( niektórym kotom podrażnia jelita).
no właśnie nifuroźazyd mi wyszedl bo sie przeterminowal i mam jedynie smecte i stoperan ale to nie sa rzadkie koopki tylko plackowate. i krew widzialm tylko raz - co prawda jak wrocilam teraz z dzialki to nie sprawdzalam jeszcze.
A to prawda, że koty po zjedzeniu wątróbki surowej moga robic takie koopki z krwią?? tyle, że Garfield zjadl troche w poniedziałek a zaczeło sie środa, czwartek.
A to prawda, że koty po zjedzeniu wątróbki surowej moga robic takie koopki z krwią?? tyle, że Garfield zjadl troche w poniedziałek a zaczeło sie środa, czwartek.
Karolciu, na to pytanie niestety Ci nie odpowiem, bo moje wszystkie koty przy próbie podania wątróbki patrzyły na mnie z taką miną, jakbym dawała im do jedzenia...kupę Nigdy nawet nie spróbowałyK@rOLcI@ pisze:A to prawda, że koty po zjedzeniu wątróbki surowej moga robic takie koopki z krwią?? .
A mój hrabia ma za dużo w tej części ciała nad którą ogon sterczy.
Suche dobre, ale zauwarzyłam, że te kolorowe mu bardziej pasują, ciemne zje na końcu jak nie doprosi się nic innego, chociaż są dni, że "zżera" bez problemu. surowa wątróbka owszem, mroznoa surowa ryba, jak odtaja - zje ale sie namarudzi najpierw. może musiałaby byc taka prosto ze sklepu i najlepiej z certyfikatem, że wczoraj łowiona
Za tym mokrym juniorem Winston z Rossmana to by sie zes.... Wędlinke jeszcze lubi chociaż ja wiem, że nie może ale ten tłuszczyk czasem dam mu skubnąc to jeszcze małemu z kanapek podkrada. Zakichany Księciunio
na działke też przychodzi taki biały kot grubasny i też nie zje wszystkiego jak mu dać - najlepiej jakby w ogóle nie zjadał bo on widac, że domowy tylko sie z wioski zapuszcza na harendę - ja wystawiam raczej dla czarnej kotki z 3ma małymi kotkami bo ona jako, że karmi to najbardziej potrzebuje sie najeść, chude to takie.
Jak ten drugi kot będzię tez taki wybredny to im sie karze w Mariocie stołować
Suche dobre, ale zauwarzyłam, że te kolorowe mu bardziej pasują, ciemne zje na końcu jak nie doprosi się nic innego, chociaż są dni, że "zżera" bez problemu. surowa wątróbka owszem, mroznoa surowa ryba, jak odtaja - zje ale sie namarudzi najpierw. może musiałaby byc taka prosto ze sklepu i najlepiej z certyfikatem, że wczoraj łowiona
Za tym mokrym juniorem Winston z Rossmana to by sie zes.... Wędlinke jeszcze lubi chociaż ja wiem, że nie może ale ten tłuszczyk czasem dam mu skubnąc to jeszcze małemu z kanapek podkrada. Zakichany Księciunio
na działke też przychodzi taki biały kot grubasny i też nie zje wszystkiego jak mu dać - najlepiej jakby w ogóle nie zjadał bo on widac, że domowy tylko sie z wioski zapuszcza na harendę - ja wystawiam raczej dla czarnej kotki z 3ma małymi kotkami bo ona jako, że karmi to najbardziej potrzebuje sie najeść, chude to takie.
Jak ten drugi kot będzię tez taki wybredny to im sie karze w Mariocie stołować
Ostatnio zmieniony 26 września 2011, 15:02 przez K@rOLcI@, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty:737
- Rejestracja:27 lipca 2011, 12:47
- Lokalizacja:Kutno
A moja Mili to się aż trzęsie jak daję jej Felixa. I choć nie jest ona dla Juniorów to i tak zajda i talerzyk wylizuje. Sucha ma dla Juniora Brit i Sanabelle i też zjada ze smakiem. Teraz chyba zamówię jej bez zbożówkę. Zobaczymy czy zje. A tego z Winstona dla Juniora to nie chce jeść ;( . Za bardzo jak pasztet.
Wklejam nowe fotki Mili do "zdjęć Pupili"
Wklejam nowe fotki Mili do "zdjęć Pupili"
mojemu ten winston pasi, ale jak na mój nos to to tuńczykiem zalatuje, a on za tuńczyka by oddał nerke pewnie.
Mozna dawać w ogóle tuńczyka z puszki takiego z wody? czy w oleju tez może - nie mówie na codzien ale tak czasem?
kupiłam mu dziś troche karmy dla kociaka i torche dla nie kociaka i zmieszałam. Jossere
chyba zaczne mu po mału dawać normalą karme, nie tylko juniora. kiepski wybor a panicz wybrzydza
kupale juz raczej w porządku i nawet sie naumiało zasypywać, juz nie świecą na wierzchu
Mozna dawać w ogóle tuńczyka z puszki takiego z wody? czy w oleju tez może - nie mówie na codzien ale tak czasem?
kupiłam mu dziś troche karmy dla kociaka i torche dla nie kociaka i zmieszałam. Jossere
chyba zaczne mu po mału dawać normalą karme, nie tylko juniora. kiepski wybor a panicz wybrzydza
kupale juz raczej w porządku i nawet sie naumiało zasypywać, juz nie świecą na wierzchu
czy ktos mi w tym życiu powie co z tuńczykiem bo dałam mu raz jak jadłam i wcinał jak najlepsze żarcie świata - podejrzewam, że takiego z wody to mozna ale czy z oleju tez? nie mówiem ze dużo i codzien ale czasami ja sobie otworze moge sie podzielic ?