11 lutego 2012, 15:54
Moje Drogie, stało się. Chłopcy zostali w środę wykastrowani. Wszystko poszło ok. Ranki się ładnie goją, dziś dostali drugi antybiotyk. Odzyskali wigor i ... godzinę temu zawiozłam je do nowego domu. Nie potrafię opisać mieszaniny moich uczuć... Trudno mi było się z nimi rozstać. Czy na zawsze to okaże się za 2 tygodnie. Umówiłam się z ludźmi, którzy wzięli chłopaków, że jeżeli będą z jakiegokolwiek powodu niezadowoleni, chłopcy się nie zaadaptują, to wracają do nas, bezwzględnie.
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze bo kociaki są cudowne - okazywały mi swoje uczucia na przeróżne sposoby. Ufam, że Ci Państwo zasłużą sobie na to samo. Wydają się bardzo rozsądni, mieli zwierzaki w tym koty. Pani, kiedy do mnie zadzwoniła powiedziała, że nie może żyć bez kotów. Od kiedy się wyprowadziła od córki to bardzo za kotami tęskni. Chciała absolutnie obu, aby się jeden kotek nie nudził i w dalszej rozmowie stwierdziła, że człowiek stanowi dodatek do kota, a nie odwrotnie - czy mnie ujęła. Mam nadzieję, że intuicja mnie nie zawiedzie. To są dorośli ludzie (nasi rówieśnicy mniej więcej tzn. po 40). Trzymajcie kciuki za dobry dom i dobry los dla Filemona i Felka. Trzymajcie też kciuki za mnie, bo strasznie się denerwuję. Mam nadzieję, że za kilka tygodni zamkniemy ten wątek a o losach chłopaków będę informowała w nowym, poświęconym mojej gromadce i naszym kolejom losu. Łzy mi lecą jak grochy ... odezwę się jak Pani przyśle sms lub zadzwoni w poniedziałek i powie co słychać.