kastrować / nie kastrować ?

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

asiarysia
Posty:486
Rejestracja:17 lutego 2010, 11:21

06 czerwca 2010, 22:20

Witam, mam 11miesięcznego kocurka. Sądząc po zapachu jego moczu :shock: jest już dojrzały płciowo. Jest kotem całkowicie niewychodzącym ( boi się spacerków) i grzecznym ( nie znaczy moczem). W domu mam tez dwie wysterylizowane kotki. Nie planuję kontaktów kocurka z jakimikolwiek kotkami ( ze strachu przed chorobami).
Czy są jakiekolwiek przesłanki za kastracją kocurka? Przeciez wiadomo, ze kastraty cierpią na schorzenia dróg moczowych.
Awatar użytkownika
Furia i Afera
Posty:2561
Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
Lokalizacja:Kraków

07 czerwca 2010, 19:55

"Kastracja kota jest równie ważna, jak sterylizacja kotki. Poniżej prezentujemy kilka plusów tego zabiegu:

- zapobieganie nowotworom - dzięki wczesnej kastracji kota, można zapobiegać pojawianiu się u niego nowotworów np. raka prostaty, które w wielu przypadkach kończą się śmiercią kota.
- wyeliminowanie znaczenia - jak już wcześniej pisaliśmy, niekastrowane kocury w większości przypadków znaczą teren. Mieszkanie pod jednym dachem ze znaczącym kocurkiem może być bardzo trudne, a wręcz niemożliwe. U odpowiednio wcześnie wykastrowanego kocurka zanika nawyk znaczenia.
- zapobieganie agresji - wykastrowane kocury znaczenie rzadziej wplątują się w bójki, które mogą prowadzić do uszkodzeń ciała, są także mniej skłonne do włóczenia się na dalekie odległości od domu (w przypadku kotów wychodzących) w poszukiwaniu partnerki."

źródło: http://www.zwierzakowo.pl[/i]

:mrgreen:
asiarysia
Posty:486
Rejestracja:17 lutego 2010, 11:21

07 czerwca 2010, 23:57

W tym momencie przekonuje mnie tylko groźba nowotworu prostaty.
Ale to chyba równowazy się z groźbą chorób układu moczowego, no i z ryzykiem operacji ( które zawsze istnieje)

Włóczęgostwo nie wchodzi w grę.
Króliczek ( bo tak nazywam mojego kocurka Rysia) jeszcze nie znaczy terenu. Mam nadzieję, ze nie będzie tego robił. Jego ojciec tez tego nie robi. Rysiu wcale nie jest agresywny- jest regularnie besztany przez moje kotki i znosi to z pokorą własciwą dla prawdziwego dzentelmena :)
Jesli to się nie zmieni, trudno mi będzie zdecydowac się na zabieg. Operacja za kazdym razem ( a miałam juz wiele kotów) jest dla mnie ogromnym stresem.
Po zabiegu nie mogę spać, przez dwie doby co godzine wstaję w nocy by sprawdzic, czy kotek oddycha. Jest mi przy tym słabo. Odstawiam istny cyrk! Ze juz nie wspomne o moim zachowaniu przy narkozie kota przed operacją
:roll:
Tak czy owak, dzięki za odpowiedź
Masz słodkie koty :)
Awatar użytkownika
Furia i Afera
Posty:2561
Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
Lokalizacja:Kraków

08 czerwca 2010, 06:42

asiarysia pisze:...
Tak czy owak, dzięki za odpowiedź
Masz słodkie koty :)
Nie ma za co!
Doskonale Cię rozumiem, sama bardzo się bałam przed operacją dziewczynek, ale jestem szczęśliwa, że się zdecydowaliśmy z mężem na sterylizację obydwóch kociczek.
Było ciężko, długo się budziły z narkozy, 2 doby nie jadły, wymiotowały (raz jedna, raz druga) - istny koszmar :(
O moich nerwach i obawach przed ich zabiegiem to już nie wspomnę, z perspektywy czasu jestem wdzięczna mężowi, że mnie nie udusił ;)

PS. Dziewczynki dziękują za komplement :) a gdzie możemy nacieszyć się widokiem Rysia?
asiarysia
Posty:486
Rejestracja:17 lutego 2010, 11:21

08 czerwca 2010, 10:14

:) Problem polega na tym, ze nie posiadam dobrego aparatu a dodatkowo nie bardzo jestem biegła we wklejaniu zdjęc na forach. :oops:
Siostra obiecała mi wkrótce sesję fotograficzną moich 3 pociech. Wtedy moze uda mi sie coś wkleic
Póki co pozdrawiam
Awatar użytkownika
Furia i Afera
Posty:2561
Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
Lokalizacja:Kraków

08 czerwca 2010, 10:56

No to trzymamy Cie/Was za słowo :)
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 75 gości