Witam!
Kotka moja wychodzi od kilkunastu dni. Żeby zejść z balkonu do ogródka ma do "pokonania" rusztowanie z winogronem-ułatwia to sprawę, bo mieszkam na wysokim parterze i powolutku schodzi lub wdrapuje się...
Zanim kotka wychodziła, na naszym balkonie pojawiał się co jakiś czas adorator...kotek z brązową obróżką. Widać, że też wiedział jak wykorzystać rusztowanie. Kotka reagowała na niego zza szyby sycząc i jeżąc się. Najprawdopodobniej adorator jest adoratorem a nie adoratorką Zauważyłam kiedyś, że u sąsiada był kot....możliwe, że to jego...
Do rzeczy...koty syczą na siebie, jeżą się, ganiają się...widać, że to nie "miłość od pierwszego wejrzenia". Co zrobić? Zostawić je i niech same dochodzą - być może do przyjaźni -, czy wyganiać tamtego, bo mogą sobie krzywdę zrobić np. w bójce...
Help
P.S. Przed chwilką jak głaskałam kicię zaczęla na mnie prychać i syczeć...
Kto się czubi ten się lubi?
Z Twojego opisu jasno wynika, że te dwa koty nie akceptują się wzajemnie. Osobiście nie pozostawiłbym tej sprawy do rozwiązania samym kotom między sobą, bo może to źle skończyć się dla któregoś z nich...z drugiej strony ciągłe pilnowanie kici i przeganianie adoratora też chyba jest niewykonalne...
Nika, a czy naprawdę chcesz, aby Twój kot wychodził na zewnątrz?
Przyznam, że ja kilka miesięcy temu również zastanawiałem się nad wypuszczaniem swojej kotki, bo myślałem, że w ten sposób będzie jeszcze szczęśliwsza - jednak dziś jestem na 100 % pewien, że tego nie zrobię. Kot wychodzący to ciągły stres dla właściciela...Na kicię na dworzu czeka wiele niebezpieczeństw (poczynając od innych kotów, psów, chorób, pasożytów, samochodów, a na złych ludziach kończąc) przed którymi nawet jeśli byśmy baaaardzo chcieli, kotka raczej nie uchronimy. Ponadto, jeśli kitka naprawdę zasmakuje wolności, to pewnego dnia może po prostu do domu nie wrócić...
Nika, a czy naprawdę chcesz, aby Twój kot wychodził na zewnątrz?
Przyznam, że ja kilka miesięcy temu również zastanawiałem się nad wypuszczaniem swojej kotki, bo myślałem, że w ten sposób będzie jeszcze szczęśliwsza - jednak dziś jestem na 100 % pewien, że tego nie zrobię. Kot wychodzący to ciągły stres dla właściciela...Na kicię na dworzu czeka wiele niebezpieczeństw (poczynając od innych kotów, psów, chorób, pasożytów, samochodów, a na złych ludziach kończąc) przed którymi nawet jeśli byśmy baaaardzo chcieli, kotka raczej nie uchronimy. Ponadto, jeśli kitka naprawdę zasmakuje wolności, to pewnego dnia może po prostu do domu nie wrócić...
Borysku, jestem pewna tego żeby kicia wychodziła na dwór. Jej wycieczki nie są długie...czasem zejdzie po tym rusztowaniu, więcej czasu spędza ze mną np. na balkonie (kładzie się przy nogach jak pies i tarza się albo śpi). Jeśli mnie nie ma na balkonie to stara się być przy mnie albo spokojnie leży sobie w doniczce (doniczki mam ogromne, bo i roślinność jakaś taka leśna), kładzie się wtedy pod krzaczkiem i śpi na świeżym powietrzu. Widzę zmianę w jej osobowości, dobrze jej to służy.
Wielkiego stresu nie mam, gdyż na dworze mam ją na oku cały czas. Gdy tylko ją zawołam "leci na złamanie karku" do domu.
Obawy oczywiście są tak jak napisałeś, choć psy, ludzie (źli), inne koty (oprócz adoratora) nie mają dostępu do ogródka-jest ogrodzony-choć to nie daje 100% ochrony...
W takim razie Borysku jeśli nadal chcę ją wypuszczać masz jakiś pomysł na "wielbiciela" kici??
P.S. Dziękuje Ci za zainteresowanie.
Wielkiego stresu nie mam, gdyż na dworze mam ją na oku cały czas. Gdy tylko ją zawołam "leci na złamanie karku" do domu.
Obawy oczywiście są tak jak napisałeś, choć psy, ludzie (źli), inne koty (oprócz adoratora) nie mają dostępu do ogródka-jest ogrodzony-choć to nie daje 100% ochrony...
W takim razie Borysku jeśli nadal chcę ją wypuszczać masz jakiś pomysł na "wielbiciela" kici??
P.S. Dziękuje Ci za zainteresowanie.
Nika, to super, że masz takie świetne relacje ze swoją kotką , jednak kot to kot i tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co w tej jego głowie siedzi... To, że Twoja kotka przychodzi na Twoje każde zawołanie, jeszcze niczego nie gwarantuje. Stworzonka te są tak nieprzewidywalne i niezależne, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć ich wielu reakcji...Ja Ciebie absolutnie nie straszę, tylko piszę jak jest (zresztą na pewno sama doskonale o tym wiesz).
Co do ogrodzenia, to nie znam takiego, któremu kot nie dałby rady ...no chyba, że kilkumetrowe, pod napięciem i w dodatku bez żadnych drzew w pobliżu, dzięki którym futro by je przeskoczyło
Z tym kotem - adoratorem może być ciężko...nie miałem podobnej sytuacji, więc ciężko mi cokolwiek tutaj doradzać i nie chciałbym zabawiać się w zgaduj - zgadulę Może ktoś inny miał albo ma podobny problem, to Ci z pewnością pomoże.
Ja swoją kotkę mam zamiar wyprowadzać na smyczy, a podczas mojej (lub kogoś z rodziny) obecności w ogrodzie - kitka będzie przypalikowana (tzn. przywiązana do długiej smyczy obwiązanej wokół jakiegoś drzewa, czy czegoś podobnego ).
Co do ogrodzenia, to nie znam takiego, któremu kot nie dałby rady ...no chyba, że kilkumetrowe, pod napięciem i w dodatku bez żadnych drzew w pobliżu, dzięki którym futro by je przeskoczyło
Z tym kotem - adoratorem może być ciężko...nie miałem podobnej sytuacji, więc ciężko mi cokolwiek tutaj doradzać i nie chciałbym zabawiać się w zgaduj - zgadulę Może ktoś inny miał albo ma podobny problem, to Ci z pewnością pomoże.
Ja swoją kotkę mam zamiar wyprowadzać na smyczy, a podczas mojej (lub kogoś z rodziny) obecności w ogrodzie - kitka będzie przypalikowana (tzn. przywiązana do długiej smyczy obwiązanej wokół jakiegoś drzewa, czy czegoś podobnego ).
Pisz Borysku, bo ja początkująca (we wrześniu minie dopiero rok jak zajmuję się kotką). A ogrodzenie to wiadomo, że dla kota jest niczym...choć jak na razie jest nie do przejściaBorysek pisze:Ja Ciebie absolutnie nie straszę, tylko piszę jak jest (zresztą na pewno sama doskonale o tym wiesz).
Co do ogrodzenia, to nie znam takiego, któremu kot nie dałby rady ...no chyba, że kilkumetrowe, pod napięciem i w dodatku bez żadnych drzew w pobliżu, dzięki którym futro by je przeskoczyło
.
U moich znajomych świetnie zdaje egzamin linka rozciągnięta dość wysoko między dwoma drzewami, do której za pomocą kółka przymocowana jest długa taśma z kotem na drugim końcu Futro ma bardzo dużą swobodę, trochę większą niż przywiązane tylko do jednego drzewa. Oczywiście i w tym wypadku trzeba na kota uważać żeby się nie zaplątał i nie zrobił sobie krzywdy.Borysek pisze: Ja swoją kotkę mam zamiar wyprowadzać na smyczy, a podczas mojej (lub kogoś z rodziny) obecności w ogrodzie - kitka będzie przypalikowana (tzn. przywiązana do długiej smyczy obwiązanej wokół jakiegoś drzewa, czy czegoś podobnego ).
Wypróbowałem na swojej kotce i rzeczywiście świetnie się sprawdzaATA pisze: U moich znajomych świetnie zdaje egzamin linka rozciągnięta dość wysoko między dwoma drzewami, do której za pomocą kółka przymocowana jest długa taśma z kotem na drugim końcu Futro ma bardzo dużą swobodę, trochę większą niż przywiązane tylko do jednego drzewa. Oczywiście i w tym wypadku trzeba na kota uważać żeby się nie zaplątał i nie zrobił sobie krzywdy.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 63 gości