nowy kociak w domu - pomocy!!!
Kocurki (nawet te przed kastracją ) siusiają w takiej samej pozycji jak kotki.
Uprzedzając ew. kolejne pytanie, sioo u kocurków łapie się tak jak u kotek tj. z tyłu, a nie pod brzuchem
4-miesięczny Dyzio - pierwsze siooo w naszym domu
Ostatnio zmieniony 26 marca 2008, 14:23 przez Amika, łącznie zmieniany 1 raz.
Stanie sobie pod szafa lub innym przedmiotem, podnosi ogonek ładnie sie naprężając i siuuuuuur. Na szczescie ten mocz nie ma tak drażniącego zapachu jak przed kastracją. Myśle, że na takie jego zachowanie ma wpływ okres rui u kotek oraz to, że mam w domu nową kocice. Strasznie jest to uciążliwe, nie tak bardzo dla mnie ale dla rodziny(narzekania, wyrzucanie go z domu za kare itp.)ATA pisze:Paulaaa, a co rozumiesz pod pojęciem "znaczyć"? Bo jeśli to nie jest opryskiwanie przedmiotów w pozycji stojącej, a zwyczajne posikiwanie to trzeba kociankowi zbadać mocz. "Znaczenie" po kastracji zdarza się dość rzadko (chyba, że kot znaczył przed kastracją) i warto dowiedzieć się, dlaczego robi to nadal.
nie wiem czy wszystkie koty
ale te które ja znam to sikają tak jak kotki, czyli przykucają w kuwecie ,
a znaczenie rzeczywiście odbywa się na stojąco
qrde chyba znowu czegoś nie doczytałam do końca
odpowiedzi już są ,
przepraszam
ale te które ja znam to sikają tak jak kotki, czyli przykucają w kuwecie ,
a znaczenie rzeczywiście odbywa się na stojąco
qrde chyba znowu czegoś nie doczytałam do końca
odpowiedzi już są ,
przepraszam
Tymkowi odbiło.... albo mu się znudziło być przeganianym przez Puszkę.... wczoraj przestał reagować na jej syki i warczenie i łaził po całym mieszkaniu. W którym momencie demonstracyjnie wlazł nawet pod tę samą kanapę pod którą warczała Puszka... siedzili razem (ale pod dwóch końcach) ładnych parę minut. Potem Tymon sobie poszedł, Pucha czujnie wysunęła się za nim.... W nocy spał ze mną (o ile można to nazwać spaniem.....), przed pracą wypuściłam Puszkę i.... role się odwróciły..... Puszka chciała na niefgo nawarczeć z bliska a Tymek... postawił się.... troszke syknął, ale naprężył się, nie zaatakował, ale pokazał, ze jak mu podskoczy, to on się nie da... potem poszedł do jej pokoju, wlazł na parapet i miał ją w nosie, a Puszka siedziała na kanpaie pod nim i warczała.....
ja chyba oszaleję z tą dwójką.....
ja chyba oszaleję z tą dwójką.....
dziś chyba coś wisi w powietrzu bo moja kicia robi rzeczy jakich nigdy dotad nie robiła- skacze po meblach, drapie sufit . Na to dziadek wygłosił swoja mowe: to głupi, dziki kot. Bo normalny to się łasi a nie drapie sufit!! i ze powinnam go wyrzucić. ot stare pokolenie nauczone ze
Ostatnio zmieniony 13 października 2008, 19:44 przez Dośka@, łącznie zmieniany 1 raz.
jakbym moich rodzicow słyszała...... nie przejmuj sie.... moja Puszka zawsze łazi po meblach, a behawiorysta mi powiedzial, ze polowa kotow tak ma, ze po prostu musi miec ciag komunikacyjny na wyoskoci bo tam czuje sie bezpieczniej..... zwlaszcza przy nowych domownikach uszy do goryDośka@ pisze:dziś chyba coś wisi w powietrzu bo moja kicia robi rzeczy jakich nigdy dotad nie robiła- skacze po meblach, drapie sufit . Na to dziadek wygłosił swoja mowe: to głupi, dziki kot. Bo normalny to się łasi a nie drapie sufit!! i ze powinnam go wyrzucić. ot stare pokolenie nauczone ze kot wyhasał sie na polu a w domu był grzeczny. Dobrze że nie zdazyłam adoptowac tego drugiego...ale by ględził...
nie... nio przeciez lepiej potem ciac ropomacicze albo guzy sutkow.... po prostu sie nie przejmuj... ja wiem, ze starszym ludziom nalezy sie szacunek, ale czasem trzeba wpuscic jednym, a wypuscic druigm uchem, bo inaczej mozna sie niezle zezlicDośka@ pisze:"no bo czy to normalne trzymać kota w bloku!! i jeszcze mu brzuch ciąć- no po co przecież nie ma kontaktu z kocurami Głupieście!!"(koniec cytatu dziadzia) niestety nie przetłumaczy takim ludziom...
Po tym co napisałaś myślę że nastąpił przełom ,editchen pisze:Tymkowi odbiło.... albo mu się znudziło być przeganianym przez Puszkę.... wczoraj przestał reagować na jej syki i warczenie i łaził po całym mieszkaniu. W którym momencie demonstracyjnie wlazł nawet pod tę samą kanapę pod którą warczała Puszka... siedzili razem (ale pod dwóch końcach) ładnych parę minut. Potem Tymon sobie poszedł, Pucha czujnie wysunęła się za nim.... W nocy spał ze mną (o ile można to nazwać spaniem.....), przed pracą wypuściłam Puszkę i.... role się odwróciły..... Puszka chciała na niefgo nawarczeć z bliska a Tymek... postawił się.... troszke syknął, ale naprężył się, nie zaatakował, ale pokazał, ze jak mu podskoczy, to on się nie da... potem poszedł do jej pokoju, wlazł na parapet i miał ją w nosie, a Puszka siedziała na kanpaie pod nim i warczała.....
ja chyba oszaleję z tą dwójką.....
Tymek wreszcie poczuł się "u siebie" ,
ponieważ nie jest agresywny w stosunku do Pusi, a tylko "się postawił",
wojny nie będzie , a Pusia powoli będzie łagodniała, ponieważ przestaje to robić na Tymku wrażenie z czasem da sobie spokój ze względu na brak efektów (ucieczki, czy strachu Tymka),
teraz jeszcze tylko ustalą kto rządzi w tym stadzie (może się posypać trochę futra, ale nie musi ) i będzie OK.
Chyba masz rację, Nelson. Kiedy Puszka zobaczy, że Tymek nie reaguje na jej furię, da sobie spokój. Najwyżej, nie będą do siebie pałały wielką miłością. Ale po sterylce są duże szanse, że Pusia złagodnieje i może się zaprzyjaźnią.
A ja mam takie pytanko Syn mojego szefa ma 4-letnią drobniutką koteczkę (z tych nieufnych i lekko dzikich) i właśnie ma zamiar sprawić jej maleńką towarzyszkę zabaw. Kicia toleruje inne koty na swoim terytorium, często nawet kot sąsiadów spędza w jej mieszkaniu całe dnie. Zawsze wyjada jej jedzenie z michy, a ona w ogóle nie reaguje. Są bardzo zaprzyjaźnione, chodzą razem na spacery, śpią przytulone do siebie. Jakie jest prawdopodobieństwo, że i to nowe kociątko od razu zostanie zaakceptowane i nie będzie problemów z adaptacją? Czy może nie da się tego przewidzieć, bo każdy kot jest inny? Problem w tym, że mieszkanie jest z tych "otwartych" i za bardzo nie ma gdzie "nowej" odizolować Trochę mnie to martwi
To o tej futrzastej mowa
To o tej futrzastej mowa
Ostatnio zmieniony 27 marca 2008, 17:12 przez ATA, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli mogę ...
Dużym plusem tego co piszesz jest to że kotka toleruje inne koty na swoim terytorium, daje to szansę na szybką adaptację i akceptację młodej ,
ale nigdy nie daje stuprocentowej gwarancji że akurat ta kotka zostanie zaakceptowana
zaobserwowałam u kotów takie zjawisko że niektóre osobniki są traktowane obojętnie a nawet przyjaźnie a inne, bez przyczyny (zauważonej, być może zaistniała sytuacja która powoduje takie reakcje) nie są tolerowane,
ale to tylko takie moje obserwacje...kociego świata ,
być może się mylę
pozdrawiam
Marta
Dużym plusem tego co piszesz jest to że kotka toleruje inne koty na swoim terytorium, daje to szansę na szybką adaptację i akceptację młodej ,
ale nigdy nie daje stuprocentowej gwarancji że akurat ta kotka zostanie zaakceptowana
zaobserwowałam u kotów takie zjawisko że niektóre osobniki są traktowane obojętnie a nawet przyjaźnie a inne, bez przyczyny (zauważonej, być może zaistniała sytuacja która powoduje takie reakcje) nie są tolerowane,
ale to tylko takie moje obserwacje...kociego świata ,
być może się mylę
pozdrawiam
Marta
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 70 gości